Orson Card - Kryształowe Miasto

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Kryształowe Miasto» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2004, ISBN: 2004, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kryształowe Miasto: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kryształowe Miasto»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Orson Scott Card stworzył - wykorzystując wiedzę i wierzenia ludów zamieszkujących Amerykę Północną — świat alternatywny, w którym magia jest obecna na co dzień. Czary i uroki, zaklęcia i eliksiry — wszystko to ma swoje miejsce w życiu mieszkańców tego świata. W tym świecie pełnym „darów” Alvin, siódmy syn siódmego syna, jest kimś zupełnie wyjątkowym. Jest Stwórcą; ma dar rozumienia, w jaki sposób rzeczy łączą się ze sobą, jak je stworzyć, naprawić, zachować lub zniszczyć. Alvin usiłuje zapobiec wybuchowi straszliwej wojny, którą jego żona Peggy ujrzała w losie wszystkich mieszkańców Ameryki. Peggy wysłała go do Nowego Orleanu — a raczej Nueva Barcelona, gdyż taką nazwę nadali mu hiszpańscy okupanci. W Nueva Barcelona szaleje zaraza. Alvin, ratując nieszczęsnych mieszkańców miasta stanie przed najtrudniejszym zadaniem, które będzie wymagać całej jego mocy…

Kryształowe Miasto — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kryształowe Miasto», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W drzwiach kuchni stanął Arthur Stuart.

— To kobieta, którą uleczyłeś na bagnach — powiedział. — Przyszła tu dwa dni temu, w nocy, razem z Marią od Zmarłych.

Dałem im chleb, a one spytały, czy to ty go kupiłeś.

— Ach tak… — westchnęła Wiewiórka. — Straszną moc ma Maria od Zmarłych.

— Świadomość pewnych spraw może być strasznym ciężarem, lecz nie stanowi zagrożenia dla nikogo, kto nie boi się prawdy.

Ale to nie Maria od Zmarłych mnie woła.

— A jej matka? — spytał Arthur Stuart.

— Też nie sądzę.

— A jeśli to urok? — odezwała się Wiewiórka. — Masz się za tak potężnego, że żadne moce nie mogą cię tknąć?

— Urok… Tak, to prawdopodobne.

— Więc nie możesz iść — rzekł Arthur Stuart. — Dobrzy ludzie nie rzucają uroków na innych. Ani nie składają takich okropnych ofiar, jakich do tego potrzeba.

— Wystarczyło spalić kawałek chleba — odparł Alvin. — A ja pójdę albo nie, jeżeli tak postanowię.

— Czy nie tak myślą wszyscy, na których rzucono urok? — ode zwał się Papa Łoś. — Czy nie znajdują usprawiedliwienia na swoje posłuszeństwo wezwaniu?

— Może i tak. Ale idę.

Wyszedł. Arthur Stuart pospieszył za nim.

— Wracaj do domu — nakazał mu Alvin.

— O nie. Jeśli masz wpaść w pułapkę, chcę to zobaczyć na własne oczy, żeby później móc opowiadać ludziom, jak to nawet najpotężniejszy człowiek na świecie potrafi być czasem głupi jak stołowa noga.

— Jestem jej potrzebny.

— Tak jak szatanowi potrzeba dusz grzeszników — dodał Arthur Stuart.

— Ona mi nie rozkazuje, tylko prosi.

— Nie rozumiesz, że tak właśnie się przymusza dobrego człowieka? Przychodzisz, kiedy ludzie cię potrzebują, więc kiedy ktoś ci każe przyjść, myślisz, że cię potrzebuje.

Alvin zatrzymał się i spojrzał Arthurowi Stuartowi w oczy.

— Wczoraj wieczorem zostawiłem sierotę bez opieki, ponieważ nie mogłem opanować senności. Jeśli jestem tak słaby, że nie wygram z własnym ciałem, dlaczego sądzisz, że oprę się urokowi?

— Więc sam rozumiesz, że nie jesteś bezpieczny.

— Rozumiem, że muszę iść. A ty jesteś za słaby, żeby mnie za trzymać.

Ruszył pustą o poranku ulicą. Arthur Stuart potruchtał za nim.

— To ja zgasiłem pochodnie — wyznał.

— Nie wątpię. To było diabelnie głupie.

— Bałem się, że chcą spalić dom.

— I chcą, nie ma wątpliwości, ale jeszcze przez jakiś czas będą się zbierać na odwagę. Albo walczyć ze strachem. Tak czy tak, kiedy te uczucia w nich urosną, dom stanie w płomieniach. Ty prawdopodobnie sprawiłeś tylko tyle, że teraz bardziej się boją.

Przestań o tym myśleć.

— Musisz się wyspać, żeby także nie myśleć o swoich kłopotach.

— Nie udawaj, że rozumiesz moje grzechy.

— Nie udawaj, że wiesz, co rozumiem, a czego nie.

Alvin roześmiał się niechętnie.

— Niewyparzona gęba.

— Wczoraj był tu Jim Bowie. Tylko on został, kiedy tłum uciekł.

— Zapraszał mnie, żebym wyruszył z jego ekspedycją. Powiedział, że albo będę jego przyjacielem, albo wrogiem.

— Więc może to on podburzał ludzi, żeby skłonić cię do wyjazdu razem z nim?

— Taki człowiek uważa, że strach zwycięża lojalność.

— Wielu panów z batem potwierdzi słuszność tych słów.

— To nie lojalność, lecz posłuszeństwo, i to tylko dopóki w pobliżu jest bat.

Opuścili dzielnicę malowanych budynków i znaleźli się w innym Nowym Orleanie, wśród spłowiałych domów i chałup prześladowanych Francuzów. Za nimi znajdowały się szałasy wolnych Czarnych i bezpańskich niewolników — świat tanich, zdesperowanych dziwek, najemnych morderców za parę centów i wyznawców afrykańskiej czarnej magii, którzy wrzucają w ogień strzępki żywego ciała, by natura złamała własne prawa.

Magia Czarnych różniła się od talentów Białych. Alvin wyczuwał to w płomieniach ich serc — był to rodzaj zdesperowanej odwagi. Gdyby zdarzyło się najgorsze, potrafiliby złożyć ofiarę płomieniom, by ocalić to, co jest dla nich najdroższe.

— Czujesz moc wokół nas? — spytał.

— Czuję smród — odparł chłopiec. — Jakby wszyscy wylewali nocniki na ziemię.

— Cysterny tu nie dojeżdżają, więc jakie mają wyjście?

— A mocy nie czuję ja — dodał Arthur Stuart.

— Ale zacząłeś mówić jak Francuz.

— To nic nie znaczy. Wiesz, że powtarzam wszystko, co usłyszę.

— Więc ich słyszysz. Są wszędzie.

— To czarne miasto, panie — powiedział Arthur Stuart głosem niewolnika. — Tu nie ma Francuza.

— Francuscy niewolnicy uciekają tak samo jak hiszpańscy czy niewolnicy Kawalerów.

Z domów zaczęły wychodzić czarne dzieci, a za nimi ich matki, zmęczone kobiety o smutnych oczach. I mężczyźni wyglądający groźnie. Zaczęli podążać za nimi niczym pochód. Szli, aż zatrzymali się przed kobietą przy palenisku. Nie była gruba, ale i nie chuda. Była zmysłowa niczym żyzna ziemia. Kiedy podniosła wzrok Kryształowe Miasto znad ognia, uśmiechnęła się do Alvina promiennie jak słońce. Ile mogła mieć lat? Może dwadzieścia, sądząc po gładkiej brązowej skórze. A może sto, sądząc po mądrych, roziskrzonych oczach.

— Przybyliście do La Tii — powiedziała.

Zza paleniska wyłoniła się drobniejsza kobieta, Francuzka z wyglądu.

— Oto królowa — oznajmiła. — Ukłońcie się.

Alvin nie usłuchał. La Tia niczym nie zdradziła, że tego właśnie oczekuje.

— Na kolana, biały człowieku, jeśli ci życie miłe! — rzuciła ostro Francuzka.

— Cicho, Michele — odezwała się La Tia. — Niech nie klęka, nie chcę. Chcę cudu, nie klękania. Ja go wzywam, on przychodzi.

— Wszyscy muszą przyjść, kiedy ich wzywasz — odparła Michele.

— Nie on. On przychodzi, ja go nie zmuszam. Ja tylko przemawiam. On sam postanowił przyjść.

— Czego chcesz? — spytał Alvin.

— W Barcy będzie ogień — powiedziała La Tia.

— Wiesz to na pewno?

— Słyszę. Niewolniki słuchają, niewolniki mówią. Wiesz. Jak w Camelocie.

Alvin przypomniał sobie stolicę Kolonii Korony i to, że plotki rozchodziły się po niej szybciej od biegnącego chłopca. Ale skąd wiedziała, że tam był?

— Na tym chlebie twoja skóra — wyjaśniła. — Dziewczyny jak ja normalnie nie widzą takiej skóry, bo mała. A ja widzę. A jak widzę, to cię mam. Dopóki płonie ogień, mam wszystko, co kryjesz. Widzę twój skarb.

Widziała w płomieniu jego serca więcej niż on w jej. On dostrzegał tylko krzepkość jej ciała i jakieś silne obawy, ale także intensywne poczucie misji. Jakiej misji? Nie wiedział. Znowu jego talent okazał się niewiele wart.

— Nie lękaj się, mi hijo — ciągnęła. — Nie wygadam nikomu. I nie, nie chodzi mi o to, co masz w worku. To nie twój skarb. On jest swój własny. Twój skarb jest w łonie kobiety, daleko stąd, bezpieczny.

Te słowa, wypowiedziane przez obcą osobę, uderzyły Alvina w samo serce. W oczach stanęły mu łzy, w głowie zaszumiało. Osunął się na kolana. To był jego skarb. Wszystkie te istnienia, które uratował w Barcy, były tym jednym, dzieckiem, które umarło zaraz po urodzeniu. A jego odkupieniem, jedyną nadzieją, jego… tak, skarbem było to drugie dziecko, które znajdowało się tak daleko, pod opieką kogoś innego.

— Wstań — szepnął Arthur Stuart. — Nie klękaj przed nią.

— On nie klęka przede mną — odezwała się La Tia. — Klęka przed miłością, przed patronem miłości. Nie świętym Walentym, nie, nie. Przed patronem miłości ojcowskiej, świętym Józefem, mężem Matki Boskiej. Przed nim klęka. Tak jest, co?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kryształowe Miasto»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kryształowe Miasto» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Orson Card - L'exode
Orson Card
Orson Card - Earth unavare
Orson Card
Orson Card - La voix des morts
Orson Card
libcat.ru: книга без обложки
Orson Card
Orson Card - Enchantment
Orson Card
Orson Card - Treasure Box
Orson Card
Orson Card - SEVENTH SON
Orson Card
libcat.ru: книга без обложки
Orson Card
Alessandra Grosso - Kryształowe Schody
Alessandra Grosso
Отзывы о книге «Kryształowe Miasto»

Обсуждение, отзывы о книге «Kryształowe Miasto» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x