Susanna Clarke - Jonathan Strange i pan Norrell

Здесь есть возможность читать онлайн «Susanna Clarke - Jonathan Strange i pan Norrell» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jonathan Strange i pan Norrell: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jonathan Strange i pan Norrell»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Anglia, początek XIX wieku. Tajemniczy pan Norrell jest jednym z nielicznych, którzy zajmują się jeszcze czarami. Ale to właśnie dzięki niemu i jego młodemu przyjacielowi — Jonathanowi Strange’owi, Anglia stanie się na powrót krainą tajemnej sztuki. Dwaj bohaterowie posiądą niezwykłą władzę, a sam rząd poprosi ich o pomoc w walce z Napoleonem. Lecz magia ma swoją cenę…

Jonathan Strange i pan Norrell — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jonathan Strange i pan Norrell», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Doprawdy? — mruknął. — Cóż, wielce interesujące. Nadal jednak nie bardzo rozumiem, jak…

W tej samej chwili ktoś zakaszlał, a gdy sir Walter to usłyszał, urwał, jakby nasłuchując. Pan Norrell rozejrzał się dookoła. W najdalszym, tonącym w półmroku kącie pokoju na sofie leżała młoda kobieta w białej sukni, otulona białym szalem. Nawet nie drgnęła. Przyciskała do ust chusteczkę, a jej poza, jej sztywność kojarzyły się z bólem i chorobą.

Pan Norrell był dotąd przekonany, że w kącie tym nic i nie ma, zatem widok młodej damy wywarł na nim takie wrażenie, jakby sprowadziła ją tu magia. Damę chwycił atak kaszlu, który trwał przez dłuższą chwilę. Sir Walter wydawał się niezwykle skonfundowany. Nie patrzył na nią (choć rozglądał się po całym pomieszczeniu), podniósł pozłacaną ozdobę ze stoliczka obok, obrócił ją, zajrzał pod spód, odłożył. W końcu zakaszlał, a właściwie lekko chrząknął, jakby chciał zasugerować, że wszyscy kaszlą. Kaszel to najnaturalniejsza rzecz pod słońcem i nigdy, w żadnych okolicznościach nie powinien nikogo dziwić. Wreszcie atak kaszlu dobiegł końca. Młoda kobieta znów leżała na sofie nieruchomo i cicho, choć oddychanie przychodziło jej z trudem.

Spojrzenie pana Norrella wędrowało od młodej damy do ponurego obrazu, który wisiał nad nią. Mag próbował sobie przypomnieć, o czym mówił.

— To ślub — przemówiła majestatyczna dama.

— Słucham? — spytał pan Norrell.

Dama tylko skinęła głową, wskazując obraz, i obdarzyła pana Norrella wyniosłym uśmiechem.

Malowidło, jak wszystkie w tym pokoju, przedstawiało Wenecję. Ponieważ angielskie miasta zazwyczaj budowano na wzgórzach, ich ulice wznosiły się i opadały. Panu Norrellowi przyszło do głowy, że wzniesiona na morzu Wenecja musiała być najbardziej płaskim, a także najdziwniejszym miastem na świecie. Dlatego obraz wyglądał na ćwiczenie z perspektywy: posągi, kolumny, kopuły, pałace i katedry ciągnęły się do miejsca, w którym ziemia styka się z przepastnym, melancholijnym niebem. Po morzu, które uderzało o mury budynków, pływały złocone barki i te dziwne czarne łodzie, przypominające pantofle dam w żałobie.

— Przedstawia symboliczne zaślubiny Wenecji z Adriatykiem — powiedziała dama (którą pora już nazywać panią Wintertowne). — Osobliwa włoska ceremonia. Obrazy, które widzi pan w tym pokoju, zostały zakupione przez nieboszczyka pana Wintertowne’a podczas jego wojaży po kontynencie. Podarował mi je w prezencie ślubnym. Malarz, Włoch, był wtedy zupełnie nieznany w Anglii. Później, zachęcony mecenatem pana Wintertowne’a, przybył do Londynu.

Dama mówiła w sposób równie majestatyczny, jak siedziała. Po każdym zdaniu robiła pauzę, by pan Norrell miał czas na rozkoszowanie się przekazywaną informacją.

— Kiedy moja droga Emma wyjdzie za mąż — ciągnęła dama — obrazy będą moim prezentem ślubnym dla niej i sir Waltera.

Pan Norrell zapytał, czy panna Wintertowne i sir Walter wkrótce biorą ślub.

— Za dziesięć dni! — oznajmiła pani Wintertowne triumfalnie.

Pan Norrell pospieszył z gratulacjami.

— Jest pan magiem, szanowny panie? — zapytała pani Wintertowne. — Przykro mi to słyszeć. Żywię wyjątkową niechęć do tej profesji. — Popatrzyła na niego uważnie, jakby jej dezaprobata mogła skłonić pana Norrella do natychmiastowego porzucenia magii i poszukania innego zajęcia. Skoro nie zareagował, odwróciła się do swego przyszłego zięcia. — Moja macocha, sir Walterze, pokładała wielką wiarę w pewnym magu. Po śmierci ojca wciąż u nas bywał. Kiedy człowiek wchodził do pokoju, pewien, że jest pusty, znajdował go w kącie, ukrytego za kotarą. Często spał na sofie, w brudnych butach. Urodził się w rodzinie garbarza i jego nikczemne pochodzenie rzucało się w oczy. Miał długie, brudne włosy i psie oblicze, ale siadywał przy naszym stole niczym dżentelmen. Moja macocha radziła się go we wszystkim i przez siedem lat sterował naszym życiem.

— Czyżby pani opinii nie brano pod uwagę? — spytał sir Walter. — Jestem zdumiony!

Pani Wintertowne zaśmiała się gorzko.

— Miałam zaledwie osiem lub dziewięć lat, gdy to się zaczęło. Nazywał się Dreamditch i wciąż nam powtarzał, jak cieszy się z naszej przyjaźni, choć ja i brat zapewnialiśmy go bez ustanku, że nie jest naszym przyjacielem. On jednak uśmiechał się do nas jak pies, który właśnie opanował tę umiejętność i nie potrafi przestać. Proszę mnie dobrze zrozumieć, sir Walterze. Moja macocha pod wieloma względami była wspaniałą kobietą. Ojciec miał dla niej taki szacunek, że zostawił jej sześćset funtów rocznie i trójkę dzieci pod opieką. Jedyną jej wadą był brak wiary we własne możliwości. Mój ojciec uważał, że w kwestii pojmowania i wyczucia dobra oraz zła, a także pod wieloma innymi względami kobiety nie ustępują mężczyznom. W pełni podzielam ten pogląd. Macocha zdecydowanie nie powinna oddawać władzy nad domem w ręce tamtego mężczyzny. Kiedy zmarł pan Wintertowne, ja przejęłam dowodzenie.

— W rzeczy samej, droga pani — mruknął sir Walter.

— I choć macocha pokładała całą wiarę w Dreamditchu, był to zwykły człowiek, bez krztyny nadnaturalnych umiejętności. Musiał więc ciągle coś wymyślać. Ustanowił zasady dla mojego brata, siostry i dla mnie. Zapewniał macochę, że dzięki nim będziemy bezpieczni. Obwiązywano nas czerwonymi wstążkami. W naszym pokoju służba nakrywała dla sześciu osób — dla nas i istot, które zdaniem Dreamditcha opiekowały się nami. Powiedział nam, jak się nazywają. Zgadnie pan jak, sir Walterze?

— Nie mam pojęcia, droga pani.

Pani Wintertowne ponownie się zaśmiała.

— Łąkoronka, Rudzik Letniażka, Jaskier. Mój brat był równie niezależnego ducha jak ja. Często powtarzał tak, by macocha słyszała: „Przeklęty Łąkoronka! Przeklęty Rudzik Letniażka! Przeklęty Jaskier!” Ona zaś, niemądra biedaczka, błagała, by z tym skończył. Niezbyt nam pomogły te magiczne istoty. Moja siostra zachorowała. Gdy zachodziłam do jej pokoju, zastawałam w nim Dreamditcha. Głaskał jej blade policzki i niespokojne dłonie swoimi żółtymi, brudnymi pazurami. Czasem szlochał. Ocaliłby ją, gdyby potrafił, ale choć rzucał zaklęcia, zmarła. Takie piękne dziecko, sir Walterze. Znienawidziłam Dreamditcha. Przez całe lata uważałam go za niegodziwca, ale w końcu uświadomiłam sobie, że był jedynie żałosnym głupcem.

Sir Walter poruszył się na krześle.

— Panno Wintertowne! — powiedział. — Pani przemówiła, ale nie dosłyszałem słów.

— Emmo! O co chodzi?! — zawołała starsza pani Wintertowne.

Z sofy dobiegło przeciągłe westchnienie. Następnie cichy czysty głos oznajmił:

— Powiedziałam, że bardzo się mylisz, mamo.

— Czyżby, skarbie? — Pani Wintertowne, która miała bardzo silny charakter i wygłaszała swoje opinie niczym Mojżesz Dziesięcioro Przykazań, nie była ani trochę urażona sprzeciwem córki. Chyba nawet sprawił jej on przyjemność.

— Naturalnie, że magowie są potrzebni — odparła panna Wintertowne. — Któż inny objaśniałby naszą historię, zwłaszcza historię północy i Czarnego Króla? Zwykli historycy tego nie robią. — Przez chwilę wszyscy w pokoju milczeli. — Lubię historię — dodała.

— Nie wiedziałem — zadumał się sir Walter.

— Och, drogi panie! — wykrzyknęła pani Wintertowne. — Słodka Emma nie marnuje energii na powieści, jak inne panny, choć czyta bardzo wiele. Żadna znana mi młoda osoba nie przeczytała tylu biografii i wierszy.

— Mam jednak nadzieję — zaczął sir Walter, odchylając się na krześle, by przemówić do narzeczonej — że lubi pani również powieści. Będziemy mogli czytać je wspólnie. Jaka jest pani opinia o pani Radcliffe? Albo o Madame d’Arblay [19]?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jonathan Strange i pan Norrell»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jonathan Strange i pan Norrell» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Jonathan Strange i pan Norrell»

Обсуждение, отзывы о книге «Jonathan Strange i pan Norrell» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x