Margit Sandemo - Głód Życia

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Głód Życia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głód Życia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głód Życia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Berengaria jest pełną radości dziewczyną o nienasyconym apetycie na wszystko, co życie może jej zaproponować. Ów głód życia zastąpił jednak ostatnio cichy smutek. Przyjaciele z jej kręgu znaleźli już swoje drugie połowy, ona natomiast czuła się samotna i opuszczona. Na szczęście wyznaczono ją do udziału w ostatniej ważnej wyprawie w Góry Czarne, mającej na celu rozprawieniem się z groźnymi ptaszyskami…

Głód Życia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głód Życia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Strażnik popatrzył na nią z dziwną miną.

– Jeśli myślisz o fabrykancie butów, Wellsie, to chciałbym przekazać ci od niego pozdrowienia i powiedzieć, że on już więcej cię nic odwiedzi. Wypił wywar i pojął, jaką krzywdę wyrządzał swojej żonie tymi wizytami u ciebie. Liczył na to, że go zrozumiesz, kiedy sama wypijesz eliksir. To samo mówili dyrektor i adwokat, którzy od czasu do czasu cię odwiedzali.

Zenda zapomniała języka w gębie. Jak oni mają czelność, jak mogą przekazywać taką wiadomość przez jakiegoś Strażnika? I iluż to klientów już zdążyła stracić? A ilu jeszcze utraci?

Widziała, jak jej z mozołem budowany świat powoli rozsypuje się w gruzy.

Coś trzeba zrobić. I to prędko!

Sardor stal odwrócony plecami, wziął właśnie do ręki kurtkę tej dziewczyny i spytał:

– To nie jest ubranie w twoim stylu, do kogo należy?

Zenda, będąc osobą o gwałtownym usposobieniu, na moment pozwoliła, by uczucia przesłoniły jej rozsądek. Myślała jedynie o tym, co dzieje się tu i teraz, a takie słowo jak „konsekwencje” nie przyszło jej nawet na myśl. Widziała jedynie mężczyznę, który starał się zniszczyć jej życie.

Owszem, nawet zaświtała jej w głowie pewna myśl o tym, jak cała sprawa może się skończyć, lecz kierowała się w jedną tylko stronę. Sardor trzymał w ręku kurtkę Lilji, a to mogła być doskonała poszlaka. Zenda ujęła w dłoń nieduży, lecz ciężki posążek i uderzyła z całej siły.

Sardor upadł w przód, a jego krew pociekła na kurtkę, którą trzymał w rękach.

Zenda ledwie sekundę stała nieruchomo. Przez głowę lotem błyskawicy przeleciało jej kilka myśli: Lilja może zjawić się w każdej chwili. Jej, Zendy, przez całe popołudnie nie widział nikt.

Czym prędzej wsunęła do kieszeni kurtki dziewczyny swój naszyjnik. Potem ścierką wytarła posążek, żeby usunąć odciski swoich palców, i gorączkowo rozejrzała się dokoła. Co jeszcze musi zrobić? Co musi zrobić?

Drzwi wejściowe… Nie mogą być zamknięte na klucz, żeby Lilja mogła wejść do środka. Albo nie… Myśl, Zendo, myśl! Tego zamka nigdy nie zmieniono i możliwe, że poprzedni właściciele zatrzymali klucz, prawda? Bardzo inteligentnie, Zendo!

Wymknęła się tylnym wyjściem, bacznie rozejrzała dokoła, żeby przekonać się, czy nikt jej nie zauważył, i czym prędzej ruszyła do ulubionego baru, by zapewnić sobie odpowiednie alibi,

Marco skontaktował się z Ramem i poprosił, by natychmiast do niego przyszedł,

Potem odwrócił się do dziewczynek,

– Bardzo mi przykro, ale musicie teraz już iść do swoich mamuś.

Przeciągłe, pełne rozczarowania „nieee” było jedyną odpowiedzią.

– Niestety, ktoś tu mnie teraz odwiedzi. Później będę musiał wyjechać.

– Ja tez – poprosiła Gwiazdeczka, a za nią jak echo Kata:

– Ja tez!

– O, nie, wy absolutnie nie będziecie mogły wybrać się razem ze mną, niestety.

Wargi dziewczynek zaczęły się trząść jak do płaczu, a piękne krowie oczy Katy napełniły się łzami.

Madragów w Królestwie Światła bardzo kochano. Były to jedyne istoty, którym pozwolono mieć więcej niż jedno dziecko, ba, wręcz zachęcano ich do rozmnażania. Czworo, teraz już pięcioro Madragów, było ostatnimi przedstawicielami swego gatunku na świecie. Mnóstwo lat temu, mniej więcej jednocześnie z pojawieniem się człowieka, pewien gatunek zwierząt kopytnych zaczął rozwijać się podobnie jak Homo sapiens. Stanął na tylnych łapach, przednich zaś nauczył się używać jako rąk. Z czasem Madragowie przewyższyli ludzi pod względem zdolności i umiejętności technicznych, pomimo iż mieli tylko po trzy palce. Niestety, ich królestwo zginęło w wyniku wielkich trzęsień ziemi, jakie miały miejsce przed dziesiątkami tysięcy lat.

Czworo ostatnich przedstawicieli tego gatunku, dziewczyna Misa i chłopcy Tich, Tam i Chor, uwięzieni zostali w twierdzy Sigiliona na pustyni Karakorum. Tam przez niezmiernie długi czas trwali w przypominającym śmierć letargu, lecz w osiemnastym wieku uratowała ich rodzina czarnoksiężnika Móriego. Później Madragowie towarzyszyli swym wybawcom do Królestwa Światła.

Marco popatrzył na Katę. Miał wiele czułości dla tego „małego” Madrażątka. Misa ubrała córeczkę w różową sukienkę z marszczeniami i falbankami, co ani trochę nie pasowało do wyglądu dziewczynki.

Gwiazdeczka, elfie dziecko, była jej zupełnym przeciwieństwem, lecz obie dziewczynki trzymały się razem jak ziarnka groszku z tego samego strąka. Obie też rosły i dojrzewały w przerażającym wręcz tempie. Marco wiedział, że właściwie w każdej chwili zaczną już mówić wyraźnie, a tak bardzo pragnął, żeby jeszcze długo zostały czarującymi maluchami.

Miał jednak pełną świadomość, że to próżne życzenia. Za dwa lata Kala na pewno będzie już dorosła, Gwiazdeczka prawdopodobnie również. O niej wiedziano niewiele, w jej żyłach wszak płynęła krew człowieka, Lemuryjczyka, Istoty ziemi i elfa. Nikt nie potrafił przewidzieć, jak będzie przebiegał jej rozwój.

Obie dziewczynki jednak były naprawdę czarujące, Marco doskonale się czuł w ich towarzystwie.

Przywołał Siskę i Misę, które zaraz przyszły po swoje pociechy, ale na siłę musiały rozginać paluszki uczepione nóg stylowego stołu Marca.

– Co się stało, Marco? – spytała Miranda, która zjawiła się razem z przyjaciółkami, – Taką masz poważną minę.

– Owszem – odparł.

Postanowił poświęcić chwilę na wyjęcie z wózeczka bardzo nierozwiniętego w porównaniu z dziewczynkami Harama. Chłopczyk był wszak „jedynie” zwyczajnym ludzkim dzieckiem. Marco bardzo go pochwalił i Miranda zaraz rozpromieniła się uszczęśliwiona.

– Owszem, jestem poważny, otrzymałem bardzo dziwną wiadomość. Wkrótce i wy, wszystkie trzy, zostaniecie wezwane.

– Czy chodzi o dzieci? – wystraszyła się Siska.

– O, nie, wcale nie. Już niedługo się dowiecie o wszystkim, muszę tylko najpierw omówić to z Ramem.

Młode matki wyniosły swoje rozkrzyczane pociechy. Długo jeszcze Marco słyszał rozdzierające wołanie: „Ja tez jadę!”

Żałował, że nie może zabrać ich ze sobą.

Przyszedł Ram, a Marco bez słowa podał mu kartkę.

– Od Obcych? – zdumiał się Ram. Zaraz też zaczął czytać na głos. – „Szanowny Marco z Ludzi Lodu, książę Czarnych Sal”. Przynajmniej okazują dostateczny szacunek. „Naszym życzeniem jest, aby wasza wysokość zgromadził jutro około południa w swoim pałacu następujące osoby. Powinny ubrać się odświętnie, lecz lekko.

Z rodziny czarnoksiężnika:

Móri, nasz szacowny czarnoksiężnik Dolg, strażnik świętych kamieni, które powinien ze sobą zabrać

Taran

Uriel

Jori

Villemann

Jaskari

Berengaria

Elena.

Z rodziny Ludzi Lodu:

Gabriel

Indra

Miranda

Gondagil

Haram”.

– Naprawdę? Takie małe dziecko? – przerwał mu Marco.

– Ktoś najwidoczniej chce go zobaczyć – mruknął Ram i podjął:

– „Nataniel

Ellen

Alice (Sassa)

Jego wysokość książę Marco,

Madragowie:

Misa

Tam

Tich

Chor

Kata.

Strażnicy:

Ram

Rok

Tell

Kiro

Goram… „Ale Goram niestety nas teraz opuszcza.

– Chyba będzie musiał się wstrzymać – cierpko zauważył Marco, – Takiemu wezwaniu się nie odmawia.

– Zaraz przekażę mu wiadomość. Czytam dalej: „Pozostali:

Armas

Oko Nocy, wódz Indian

Tsi-Tsungga

Jej wysokość księżniczka Siska

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głód Życia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głód Życia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Głód Życia»

Обсуждение, отзывы о книге «Głód Życia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x