Kurczę, jedna myśl i już nie mam ochoty na spanie.
Było ciepło, mimo że dopiero co minęła ósma. Po południu pewnie żar będzie się lał z nieba. Super, zamiast sobie drzemać w przyjemnej, przewiewnej sypialni, będę musiała tułać się gdzieś z Ivette. Już ja się jej odwdzięczę!
Na miejsce dotarłam dwadzieścia minut przed czasem. Taak, „Nie powinnaś już wyjść? Spóźnisz się”. Mogłam jeszcze spokojnie podrzemać! Ale nie, tata wyrzucił mnie z domu i straszył jeszcze, że się spóźnię. A teraz, co mam robić? Prażyć się pod tym głupim posągiem na twardej ławce? Fantastycznie, to po prostu szczyt moich marzeń.
No i proszę, musiałam być naprawdę zmęczona, bo usnęłam. Kiedy się obudziłam, dochodziła dziesiąta i nigdzie nie było widać Ivette. Ledwo mogłam się ruszać, tak zesztywniałam w niewygodnej pozycji na ławce.
Ha, nawet nie ukradli mi roweru! A mieli świetną okazję, bo nie przypięłam go do ławki i na dodatek zupełnie straciłam na godzinę świadomość. Wolftown to naprawdę dziwne miasto, zapadła dziura, jakich mało…
Gdzie się podziewa ta Ivette? Przecież w parku jest tylko jeden posąg. Na pewno mówiła o tym. Pamiętam dokładnie, dziewiąta rano, pod posągiem w parku.
Więc gdzie ona jest? Powinna przyjść godzinę temu. A nie podejrzewam, żeby tak ją wzruszył widok pogrążonej we śnie, niewyspanej, zaślinionej biedaczki, i że po prostu mnie zostawiła, pozwalając dalej spać.
Wyjęłam komórkę i szybko wystukałam jej numer, ale usłyszałam jedynie: „Abonent jest czasowo niedostępny”. Jak człowiek słyszy coś takiego, to jeszcze bardziej się wkurza.
Chciało mi się czymś rzucić…
Poczekałam jeszcze jakieś dwadzieścia minut, ale w końcu stwierdziłam, że to nie ma sensu. Może zapomniała? Z tą myślą wsiadłam na rower i ruszyłam do jej domu. Już ja jej wygarnę, jak ją zobaczę. A jeśli otworzy mi w piżamie, to ją chyba zabiję, gołymi rękoma, przysięgam.
No tak, nic złego jej nie zrobiłam, bo w domu Iv nie było nikogo. Zajrzałam nawet na podwórko. Ponieważ ciekawscy sąsiedzi zaczęli mi się przyglądać (może podejrzewali, że jestem jakimś nieletnim złodziejaszkiem), więc odeszłam i zadzwoniłam do domu.
– Cześć mamo, czy nie dzwoniła do mnie Ivette?
– Nie, a co się stało?
– Umówiłyśmy się, ale nie przyszła. W domu też jej nie ma, więc pomyślałam, że może zmieniła zdanie.
– Nie, nie dzwoniła – powtórzyła tylko mama.
Hm, zaczyna się robić nieciekawie. Gdzie ona się podziała? Może poszła do Akiego? Ostatnio często gdzieś razem łazili. Naprawdę! Razem! To może do niego pojadę?
Taak… tylko, że nie znam jego adresu ani numeru telefonu. Żyć, nie umierać…
Wiem! Max na pewno wie, gdzie on mieszka!!! Jadę do niego. Na pewno mi pomoże.
Jak tak dalej pójdzie, to może zamiast pływać, powinnam trenować jazdę na rowerze? Oczywiście Max mieszka blisko mnie, czyli daleko od Ivette. Znowu więc czekała mnie urocza rundka po mieście.
Gdy byłam na miejscu, od razu wcisnęłam guzik dzwonka i nie puszczałam go przez jakąś minutę. To powinno postawić na nogi wszystkich domowników.
Dość długo nikt nie otwierał. Już zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest jakiś spisek, gdy drzwi otworzył mi Max.
A… ubrany był tylko (chciałabym podkreślić to tylko) w czarne bokserki.
O ho, ho!!! O mało co wymknąłby mi się ten okrzyk.
Najwidoczniej go obudziłam, bo humor mu nie dopisywał. Przeczesał ręką potargane włosy i spojrzał na mnie jak na wariatkę.
– Cześć. Wejdź – mruknął w końcu, kiedy widocznie już dotarło do niego, że to się dzieje naprawdę, i wpuścił mnie do środka. – O co chodzi?
– Cześć. Obudziłam cię? – tak, wiem, głupie pytanie, ale nie mogłam się powstrzymać. Musiałam je zadać.
– Taak – mruknął i usiadł w fotelu naprzeciwko mnie. Wyglądał tak jak ja parę godzin temu, czyli jakby miał zaraz zasnąć.
– Czemu nie śpisz? – spytał.
No właśnie… Czemu ja nie śpię?
– Ivette zerwała mnie z łóżka, bo miała mi coś ważnego do powiedzenia. Tylko nie chciała powiedzieć przez telefon, o co jej chodzi, a nie przyszła tam, gdzie się umówiłyśmy – wyjaśniłam i zaczęłam mu się przyglądać.
Hm, fajnie wygląda, kiedy jest taki niewyspany i na dodatek ma na sobie tylko bokserki…
Ma zupełnie gołą klatę! A mój tata jest owłosiony jak goryl. Co prawda widziałam Maksa już wcześniej bez koszulki, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji przyjrzeć mu się tak dokładnie. Na basenie jestem zbyt zajęta pływaniem (zresztą przez okulary prawie nic nie widać), a wtedy u mnie w domu zakrywał się obrusem. Muszę nauczyć się pływać bez okularów. Taki widok co tydzień jest tego wart. Nawet jeśli miałabym mieć oczy czerwone od chloru.
– Nie obraź się, że to powiem, ale możesz mi wyjaśnić, co mi do tego? – spytał, brutalnie przerywając moje rozmyślania na temat jego torsu.
Max wyraźnie był nie w humorze…
– Widzisz, Ivette dowiedziała się czegoś o was i była bardzo przestraszona, jak mi o tym mówiła. Potem nie przyszła tam, gdzie się umówiłyśmy, jej komórka nie odpowiada i nikogo nie ma u niej w domu. Boję się, że coś się jej stało – powiedziałam.
– Dlaczego miało jej się coś stać? – spytał i westchnął ciężko.
– Jaguara spotkał przykry wypadek, kiedy usiłował was zastrzelić, a Iv z uporem maniaka chciała się dowiedzieć, dlaczego. Poza tym powiedziała, że to jacyś oni go zabili i miała na to dowody. Nie powiedziała mi tylko, o kogo chodzi – wyjaśniłam. – Boję się o nią. Pomyślałam, że może jest u Akiego, ale nie mam jego numeru telefonu ani nie znam adresu.
– Zadzwonię do niego – mruknął Max i podszedł do telefonu, wiszącego na ścianie za jego fotelem.
Hej!!! Gdy Max odwrócił się do mnie tyłem, zauważyłam, że ma na łopatce tatuaż. Mój chłopak ma tatuaż! Nie wiedziałam o tym!
Zaraz, dlaczego ja tego nie wiem?!
Tatuaż przedstawiał chińskiego smoka, okręconego wokół płomieni. Super! Wygląda zabójczo!!!
Rany! człowiek przez całe życie dowiaduje się czegoś nowego. Gdzie ja mam oczy na tym basenie???
Max chwilę rozmawiał z Akim, a gdy skończył, powiedział:
– Aki nie widział się z Iv od piątku. Idę się ubrać. Poczekaj chwilę, pojedziemy razem jej poszukać.
Po chwili wrócił ubrany jak zwykle: czarny podkoszulek i dżinsy. Mówię wam, wyglądał ekstra. Chociaż sama nie wiem, kiedy podobał mi się bardziej…
– Nie wiedziałam, że masz na ramieniu tatuaż – powiedziałam.
– Aa, mam go od niedawna – mruknął wymijająco. – Jak się pokłóciliśmy, to… wtedy go zrobiłem.
To wyjaśnia, dlaczego nie widziałam go na basenie.
– Fajny – stwierdziłam i uśmiechnęłam się.
To rozładowało sytuację. Max chyba myślał, że ten smok mi się nie spodoba. Też coś! Jest wspaniały! Gdybym nie miała tak zacofanych rodziców, to już dawno miałabym słońce dookoła pępka. Ale oczywiście w mojej sytuacji będę mogła sobie je wytatuować dopiero po osiemnastce, a do tego czasu pewnie przejdzie mi już na to ochota.
Zaprowadził mnie do garażu, wyprowadził motor, a mój rower zamknął w środku.
– Tak będzie szybciej – mruknął.
– Gdzie jedziemy? – spytałam, siadając za nim na siodełku i obejmując go w pasie.
– Wpadniemy po Akiego. Pomoże nam szukać.
Po paru minutach dość widowiskowej, ale niezbyt bezpiecznej jazdy (wymijanie samochodów, ostre branie zakrętów) dojechaliśmy pod dom Akiego.
Читать дальше