Heike pochylił się w jej stronę:
– Powiedz mi… Z twoich słów wynika, że koszmary nadal cię dręczą?
Spuściła głowę.
– Przez cały czas, raz częściej, raz rzadziej.
– I nic z nich nie pamiętasz?
– Nic poza tym, że ze strachu mocno bije mi serce.
Komendant uznał, że najwyższy czas porzucić ten temat.
– Proponuję, byśmy powrócili do faktów.
– Nie, nie. – Heike uniósł dłoń w geście ostrzeżenia. – Sądzę, że trafiliśmy na coś istotnego. Ma pan rację, panie komendancie, to nie jest naturalne, by ojciec umieścił córkę w zamknięciu i potem całkiem o niej zapomniał, ani razu jej nie odwiedził. Jest tak, jak pan mówi: musi się za tym kryć coś więcej. Magdaleno, czy naprawdę nigdy nie zapamiętałaś, co ci się śni?
Uciekała ze wzrokiem, widać było, że się boi.
– Raz czy dwa wydawało mi się, że coś zapamiętałam, ale potem jakby sama się od tego odgrodziłam. Chciałam zapomnieć ten sen.
– Owe drobne przebłyski są bardzo ważne – stwierdził Heike. – Czy cokolwiek z nich pamiętasz?
Zastanowiła się.
– Boję się, do szaleństwa się boję, to wszystko, co mi zostało.
Nikt nie wtrącał się w rozmowę, Heikemu pozostawiono pełną swobodę.
– Od jak dawna dręczą cię te koszmary? Kiedy się zaczęły?
Christer przesiadł się bliżej Magdaleny i ujął ją za rękę, bo dziewczynka wydawała się tak strasznie, strasznie samotna.
– Nie wiem – odpowiedziała Magdalena Heikemu. – Mam wrażenie, jakby towarzyszyły mi od zawsze. Ale to nie jest prawda. Miałam może jakieś sześć, osiem lat, kiedy się zaczęły. To tak trudno powiedzieć.
– Tak, oczywiście.
Heike długo się namyślał. Jego ogromna postać przyciągała wzrok wszystkich zebranych. Przyprószone siwizną włosy były równie sztywne i nieuładzone jak w młodości. Autorytet, jaki sobą reprezentował, niejednemu wydał się wprost przytłaczający.
– Magdaleno, czy zgodzisz się, bym cię uśpił i kiedy będziesz pogrążona we śnie, zadał kilka pytań?
Popatrzyła na niego nic z tego nie rozumiejąc, cały czas tak samo wystraszona.
– Chciałbym cię zahipnotyzować – powiedział miękko. – Ponieważ dziewczynka jeszcze bardziej się przeraziła, dodał: – Potem nic nie będziesz pamiętać.
Magdalena przenosiła błagalny wzrok z jednej osoby na drugą, wszyscy jednak byli tak samo zaskoczeni i niepewni jak ona.
– Czy to niebezpieczne? – dopytywał się Molin. – Czy może jej zaszkodzić?
– O, nie, wprost przeciwnie – zapewnił Heike. – Próbowałem tego sposobu już kilka razy wcześniej w przypadku ludzi, którzy sami więzili w głowie własne myśli. To bardzo pomaga. Jestem prawie w pełni przekonany, że Magdalena pozbędzie się swoich koszmarów. A i my czegoś więcej się dowiemy.
– Uważasz, że niegodziwe potraktowanie jej przez doktora Berga ma związek ze zmorami, które ją dręczą?
– Nie wiem, ale to nie jest wykluczone. Powiedz mi, Magdaleno, czy zwierzałaś się rodzicom z tego, że masz złe sny, których później nie pamiętasz?
Jej wzrok błądził gdzieś w pustce.
– Nie… nie, chyba nie. Ale…
– Co takiego?
– Czasami stali nad moim łóżkiem i pytali, dlaczego płakałam albo krzyczałam przez sen. Myślę, że nie potrafiłam im na to odpowiedzieć, bo przecież sama nie wiedziałam.
– I nigdy wcześniej nie widziałaś doktora Berga, poznałaś go dopiero w uzdrowisku Ramlosa?
– Tak, był zupełnie obcą osobą.
– No, tak. A teraz powiedz mi, czy się zgadzasz…
Dziewczynka długo ściskała dłoń Christera. Wreszcie zrezygnowana skinęła potakująco głową, jakby uznała, że los tak chce i nie można się mu przeciwstawiać.
Pora była już późna, niedługo miała wybić północ, ale nikt nie miał ochoty się kłaść, nawet Tomas. Jak powiedział, bardziej by się niepokoił, leżąc samotnie w sypialni, nie wiedząc, co się dzieje.
W pokoju zapłonęły światła. Wniesiono wielkie kandelabry, zakołysały się płomienie wielu świec.
Magdalena usiadła w wygodnym fotelu. Nalegała, by Heike pozwolił jej trzymać Christera za rękę, Heike zgodził się pod warunkiem, że Christer się odsunie, gdy dziewczynka zapadnie w sen.
Pozostali usadowili się nieco dalej. Służący dyskretnie trzymał się z tyłu.
Heike usiadł tuż przed Magdaleną.
Niewiele czasu upłynęło, a już udało mu się wprowadzić ją w hipnotyczny trans. Mało brakowało, a inni posnęliby wsłuchani w dźwięk jego monotonnego głosu, nawet sam Christer. Służący także musiał wziąć się w garść, kiedy o mały włos nie poleciał na serwantkę.
Heike dał znak Christerowi, by odsunął się od Magdaleny.
Dziewczynka spała.
– Magdaleno – powiedział Heike. – Masz trzynaście lat. Jesteś w uzdrowisku Ramlosa. Przed tobą siedzi doktor Berg. Czy już go kiedyś widziałaś?
Pogrążona w hipnotycznym transie dziewczynka leciutko zmarszczyła brwi.
– Taak – odparła z wahaniem.
Zebrani drgnęli i pochylili się bliżej, jakby pragnęli usłyszeć ją wyraźniej. Przecież dopiero co zaprzeczyła!
– Masz teraz dwanaście lat, Magdaleno. Twoje urodziny. Co się teraz dzieje?
Na ustach dziewczynki pojawił się uśmiech.
– Dostałam od dziadka szczeniacka. Jest taki śliczny. Mówią, że to terier. Będzie nazywał się Sasza. I niedawno urodził się braciszek, jest słodki, bardzo go lubię. – Buzia Magdaleny zasmuciła się nagle. – Ale nie wolno mi go dotykać, ojciec tak się o niego boi. Ojciec wcale już mnie nie dostrzega, właściwie zawsze tak było, ale teraz już w ogóle się nie liczę.
Molin, dziadek dziewczynki, westchnął z żalem.
Heike pytał dalej:
– Magdaleno! Masz osiem lat. Twoje urodziny. Co się teraz dzieje?
Twarz jej się ściągnęła, głos był bardziej dziecinny.
– Nie pozwolono mi obchodzić urodzin, bo byłam niegrzeczna. Rano się nie zgodziłam, by macocha mnie uczesała.
– Nazywasz ją macochą?
– Tak, bo ona nie jest moją prawdziwą mamą. Owszem, jest miła, ale ja nic ją nie obchodzę. Nie chcę, żeby mnie dotykała.
W głosie Heikego brzmiała teraz ostrożność:
– Magdaleno… czy nocą dręczą cię złe sny?
Dziewczynka poruszyła głową.
– Nie wiem. Budzę się zapłakana i przestraszona.
– Masz teraz sześć lat. Są twoje urodziny.
Zrozumieli, że Heike za każdym razem wybierał dzień, który łatwo zapamiętać. Urodziny to dla dziecka wielkie wydarzenie.
– Czy śnią ci się koszmary, których się boisz, chociaż ich nie pamiętasz?
– Tak – odparła Magdalena cicho nowym, dziecinnym głosem.
Heike odetchnął głęboko.
– Magdaleno, dzisiaj kończysz cztery lata. Czy już dręczą cię złe sny?
Na buzi dziewczynki odmalował się strach.
– Tak, tak – jęknęła.
– Magdaleno, dziś są twoje trzecie urodziny. Czy dręczą cię złe sny?
Dziewczynka odzyskała spokój.
– Jakie złe sny?
– A więc coś musiało się wydarzyć między trzecimi a czwartymi urodzinami – orzekł Heike zgnębiony, nie wiedząc, jaki dzień ma teraz wybrać.
– Dwudziesty czwarty października – szeptem podsunął Molin.
Heike kiwnął głową. Molin był bardzo inteligentnym człowiekiem, dla którego żywił wielki szacunek. Niestety, nie pomyślał o tym, że trzyletnia dziewczynka nie umie rozpoznać daty.
– Czy jaśnie pan może mi dać jakieś konkretne wskazówki dotyczące tego dnia? – poprosił cicho.
Molin zawahał się, westchnął.
– Jej matki już nie ma.
Читать дальше