Marina Diaczenko - Dzika energia

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Dzika energia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzika energia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzika energia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Świat, w którym energię życiową dla jego mieszkańców władze Miasta rozprowadzają przewodami. Codziennie o północy podczas "godziny energii" obywatel – jeżeli zapracował – otrzymuje dawkę na następny dzień. Bohaterka powieści pracuje jako taki piksel w ogromnych "widowiskach energii". Wśród mieszkańców Miasta krąży legenda o Zakładzie, w którym każdy pławi się w energii i wszystkim żyje się jak w raju. Dziewczyna-piksel postanawia odszukać Zakład. Niestety, prawda okazuje się nieco inna… Fascynująca, pełna emocjonujących przygód powieść duetu pisarskiego Diaczenków. "Dzika energia" stała się w Rosji i na Ukrainie zaczynem projektu, w który zainwestowano już miliony dolarów. Projekt obejmuje teledyski, widowiska muzyczno taneczne, lansowanie nowej mody i komiksy. Diaczenkowie prowadzą rozmowy z filmowcami na Zachodzie. Rosja i Ukraina dały się porwać nurtowi dzikiej energii – czy w Polsce stanie się podobnie?

Dzika energia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzika energia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Miałam ogień, ogień zgasnął – Ewa mówi powoli, nie zwracając uwagi na to, że płomyk niemal dotyka jej palców. – Niechajby to piorun trzasnął!

Ona chce, żeby szczapka dopaliła się w jej palcach. Ale wyliczanka się skończyła, a zgodnie z regułami gry nie można zwlekać z przekazaniem ogieńka.

– Miałam ogień – zaczynam. – Ogień zgasnął. Łaaaa!

Przeklęty płomyk tak pali w palce, że wypuszczam szczapkę. Dmucham na palce. Wszyscy wybuchają śmiechem.

– Przegrałaś – mówi Długi.

No, to akurat wiem sama. Teraz, zgodnie z regułami gry, powinnam całować się ze wszystkimi siedzącymi w kręgu. Dziewczyny chichoczą. Chłopcy radośnie szczerzą kły: Długi, i Fikus z bloku „B" i nieznajomy osiłek o pełnych policzkach. I Ignat… a jego akurat nie spodziewałam się tu zobaczyć.

A wcześniej, kiedy graliśmy w „płomyczek", nigdy nie przegrywałam!

– No, zaczynamy – odzywa się Długi. – Kto pierwszy?

– Nikt – odpowiadam bez namysłu. – Nie mam zamiaru.

Długi unosi brwi.

– Znasz reguły?

– Znam!

Odszukuję na podłodze węgielek – szczapka jeszcze się żarzy, jeszcze jest gorąca. Wyciągam z włosów zapinkę i ujmują węgielek jakby kleszczami. Podnoszę ją do ust…

W ostatniej chwili pytam samą siebie: może dać sobie siana? Pocałuję się ze wszystkimi, niczego mi nie ubędzie…

Przyciskam do warg to, co zostało ze szczapki. Bardzo ważne jest, żeby nie jęknąć. Oblewa mnie pot, ból spina mi wszystkie mięśnie. Wypuszczam węgielek, który ponownie spada na podłogę.

Wszyscy milczą. Nawet dziewczęta ucichły. Ewa patrzy na mnie ze współczuciem. Ignat robi tak głupią i pełną rozczarowania minę, że chce mi się śmiać.

– Dzika jesteś – mówi Długi półgłosem. – No to co, gramy dalej?

Ale nikomu już nie chce się grać. Ewa proponuje, żebyśmy zajęli się opowiadaniem strasznych historii.

Długi gasi świecę. Teraz siedzimy w ciemności, co mnie cieszy, bo nikt nie zobaczy, jak na wardze rośnie mi pęcherz.

Odliczamy. Jako pierwsza opowiadaczka startuje dziewczyna z chrypką na lewo ode mnie.

Zaczyna umyślnie głuchym i ponurym głosem.

– Była raz sobie dziewczyna. W jej dzielnicy ginęli ludzie. To jeden przepadnie, to drugi… Ona jednak wcale się tym nie przejmowała. Raz po godzinie energii poznała chłopaka. Miał bardzo ładne oczy, ale twarz skrywał pod chustą. I nigdy tej chusty nie zdejmował… Pewnego razu poszli na spacer. I nagle chłopak proponuje: chodź, wejdziemy na szczyt wieżowca. Dziewczyna się zgodziła. Zaczęli piąć się po schodach i doszli do pięćdziesiątego piętra. Dziewczyna mówi: „Dalej już nie mogę". A chłopak ponagla – wyżej i wyżej! Doszli do setnego piętra i dziewczyna siadła na podeście. Dość, mówi, dalej już naprawdę nie dam rady. A chłopak: „To skocz w dół!" Ona: „Coś ty? Odbiło ci?" A on zdejmuje chustkę…

Któraś z dziewcząt pisnęła cicho.

– A gębę ma – ciągnie chrypula – wielką i okrągłą, a od środka czaszkę widać. I dopiero wtedy dziewczyna zrozumiała, co to za chłopak. Ale nie straciła głowy – skoczyła w szyb windy i chwyciła za przeciwwagę. Lina nie była zablokowana i przeciwwaga pojechała w dół, opuszczając dziewczynę do samej ziemi nietkniętą… To wcale nie jest bajka – zakończyła dziewczyna już normalnym głosem. – Mnie samej się to przydarzyło.

– Bujdy – wyrwało się komuś, chyba Ignatowi.

– W starych wieżowcach liny dawno już pogniły – mówi Długi.

– W niektórych pogniły. A w innych są stalowe.

Zapada cisza. Gdyby nie oddechy, można by pomyśleć, że pokój jest pusty.

– Życiojadów nie ma – mówi cicho Ewa. – Jakże człowiek może się karmić życiem samobójcy? Nieprzeżytym żywotem? Jak?

– A kto powiedział, że oni są ludźmi? – odparła ostrym tonem dziewczyna.

– W naszym bloku trzy osoby przepadły nie wiadomo gdzie – stwierdził z zadumą w głosie nieznany mi chłopak. – Trzy osoby w ciągu półrocza.

– Po prostu zabrakło im energii – chrząka lekceważąco Długi. – Od czasu do czasu komuś znajomemu wlepiają karę… albo traci pracę, a zapasu nie ma. Nie wiesz jak to jest? Ciężko gadać o takich sprawach.

– A mnie mówiono – odzywa się Ewa ledwo słyszalnym szeptem – że zaginieni ludzie wyruszają do Zakładu.

Zapada cisza. Potem słychać sapanie i jakąś szamotaninę. Trącam Ewę łokciem w bok.

– No tak, do Zakładu – powtarza uparcie ta wariatka. – Tam jest pełno energii dla wszystkich. Nikt się nie trzęsie nad swoim pakietem. Nie znają nawet takiego słowa – „pakiet". Po prostu energia jest wszędzie… jak wiatr. Albo jak woda, kiedy pracują wodociągi.

– Życiojada widziałam na własne oczy – mówi dziewczyna z chrypką. – A Zakład… wybacz, ale to brzmi jak opowieści o życiu pozagrobowym. Jest, czy nie – i tak nie można tego sprawdzić.

* * *

Na drugi dzień wargi już mnie tak nie bolą. Pęcherz pękł. Mogę rozmawiać.

Wyspawszy się jak należy, godzinę przed zachodem słońca podchodzę ku bramie wiodącej do podnóża wzniesienia. Z całego miasta napływają strumienie pikseli.

Przebierając się w szatni spostrzegam nagle, że w szafce mam dwie pary nauszników. Błąd techników – podłożyli nowe, a zapomnieli zabrać stare. Mimo woli rozglądam się ukradkiem wokół siebie: nikt nie widzi? Nikt. Wszyscy wdziewają szaty robocze.

Przekładam więc stare nauszniki – z półki wkładam je do buta. Jeżeli mnie przyłapią, powiem, że zrobiłam to bezwiednie. Ostatecznie nie opuściły szafki!

Wkładam nowe nauszniki i czarne okulary. Zamykam rzepy – z tyłu, na czwartym kręgu kręgosłupa.

I idę na swoje miejsce pracy.

Idę pod górę, dopóki nie dojdę do znaku „401" i skręcam w lewo. Przeciskam się wąskim przejściem. Ewa ma miejsce pięćset trzynaste, a ja pięćset dwunaste; Ewa zawsze przychodzi wcześniej…

Dziś jej miejsce jest puste. Zdumiewa mnie to do tego stopnia, że następuję na rąbek swojej szaty i niewiele brakowało, a bym się wykopyrtnęła.

Na miejscu pięćset trzynastym nikogo nie ma! Czyżby Ewa miała się spóźnić?

Siadam na swoim miejscu i krzyżuję nogi. Spokojnie, mówię sobie. Trzydzieści sekund spóźnienia o niczym nie świadczy. Kiedy ostatnio widziałam Ewę? Wczoraj. Dzisiejszy dzień przespałam, a gdy wychodziłam z domu, już jej w pokoju niebyło…

Czas biegnie. Kręcę głową, wpatrując się w twarze ostatnich pikseli, biegnących kłusem na miejsca. Ewy wśród nich nie widzę.

Na platformę numer 401/513 wskakuje jakiś nieznajomy chłopak, młodziutki i jasnowłosy. Zajmuje miejsce Ewy!

– Zgubiłeś się? – pytam ostro. Odpowiedź chłopaczka zaczyna się od szerokiego, od ucha do ucha, uśmiechu, czemu towarzyszy szybkie mruganie powiek.

– Cześć! Wyznaczyli mnie na to miejsce! Przenieśli mnie ze skrajnej linii, czujesz bluesa? Był konkurs i wygrałem! Jak myślisz, dam sobie radę?

Patrzę na niego jak na przybysza z Marsa. Jego słowa jakby do mnie nie docierały. – To miejsce…

– 401/513! – pokazuje mi nowiutki żeton, który przypiął do nadgarstka.

– Był konkurs? Kiedy?

– No dziś! Zaraz po południu!

Czyli Ewę przenieśli na brzeg. Albo w ogóle gdzieś w kąt. Na miejsce tego… chłystka. Za co?

Nie łamać się! Tego już się nie da naprawić. Najważniejsze, że będzie miała pakiet. Nocą, po godzinie energii siądziemy sobie w kuchni, naparzymy herbatki…

Nie kończę tej myśli, bo w nausznikach słyszę odliczanie. Zaczyna się pokaz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzika energia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzika energia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
Marion Lennox - Dziecko Pani Doktor
Marion Lennox
Отзывы о книге «Dzika energia»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzika energia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x