Marina Diaczenko - Szrama

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Szrama» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szrama: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szrama»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Szrama” jest drugim tomem kultowego cyklu Tułacze.
Opowieść o zbrodni, karze, pokucie i odkupieniu. Sławny w swoim mieście gwardzista, kobieciarz i hulaka, porucznik Egert Soll zabija w sprowokowanym przez siebie pojedynku niewinnego studenta. Za ten czyn zostaje ukarany przez wędrownego maga, który piętnuje jego twarz niegroźną z pozoru raną.
Szrama zabliźnia się szybko, równie szybko jednak okazuje się, że stała się dla młodego zabijaki przekleństwem: całkowicie zmienia jego psychikę i przydaje mu cechę, którą zawsze gardził, podobnie jak jego otoczenie, mianowicie bezmierne tchórzostwo.
Gwardzista zmuszony jest opuścić pułk i rodzinne miasto. Tułając się po świecie, spotyka kobietę, którą skrzywdził, narzeczoną zabitego studenta. Czy zdoła okupić swą winę i pozyskać przychylność Torii? Magię można pokonać jedynie magią.
W zaskakującym finale Soll stanie przed niezwykle trudnym wyborem.

Szrama — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szrama», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Oto – zaczęła Toria, starając się pokryć rzeczowym tonem targający jej duszą niepokój – oto pradawny grobowiec… Ma kilka tysiącleci. Spoczywa tu jakiś starożytny mag, być może Pierwszy Wieszczbiarz. Być może nie on. Drzewo kwitnie cały rok, lecz nigdy jeszcze nie owocowało. Mówią, że także rośnie tu od tysięcy lat. Prawda, że to niezwykłe?

Magiczne drzewo nie było tak dziwne, jak to, co właśnie działo się między chłopcem a dziewczyną. Chciał jej o tym powiedzieć, lecz zabrakło mu odwagi. Stali dalej, patrząc na tysiącletni kurhan, milczący jak oni. Milczały też ośnieżone sosny, chłodno, lecz bez złych chęci.

Wracali do domu o zmroku. Mróz się nasilił, musieli więc zatrzymać się u miejskiej bramy, by się rozgrzać przy ognisku. Wartownik z twarzą pokrytą potem i zaczerwienioną od żaru podrzucał do ognia chrust i drwa, przyniesione przez okoliczne chłopstwo, płacące za wejście do miasta w naturze. Ujrzawszy ogniki tańczące w nieruchomych oczach Torii, Egert odważył się szepnąć jej do ucha:

– Ja… Zrzucę z siebie klątwę. Odzyskam odwagę, choćby za cenę… wiesz sama. Przysięgam.

Opuściła powoli powieki, ukrywając tańczące w nich skry.

*

Pierwszy śnieg roztajał i ulice miasta pokryty sic lepkim biotem. Po mieście hulał zimny wiatr i do nieco już uspokojonych serc znów zakołatała trwoga. Wieża Łasza buchała ciągle złowieszczym dymem. „Wkrótce!”. Uniwersytet stracił jeszcze paru studentów. Huczne imprezy w „Jednookiej Musze” umarły śmiercią naturalną. Dziekan Łujan stał się obiektem powszechnej uwagi. Młodzi ludzie lgnęli do niego, łaknąc spokoju. Przychodzili nawet nieznajomi z miasta i wystawali na schodach z nadzieją, że spotkają maga i usłyszą od niego parę slow pocieszenia, Łujan unikat długich rozmów, nigdy jednak nie okazywał natrętom niechęci ani rozdrażnienia. Sumienie nie pozwalało mu kłamać, lecz rozum nie pozwalał straszyć innych, zbywał więc nieproszonych gości filozoficznymi ogólnikami, nie mającymi związku ze sprawą.

Wystraszeni ludzie jednak wciąż przychodzili. Egert nie zdziwił się wcale, ujrzawszy pewnego ranka na schodach między żmiją a małpą znużonego staruszka. Przybysz, starał się jednak trzymać prosto. Przy butach pobrzękiwały ostrogi. Skinął mu powitalnie i zamierzał wyminąć, gdy tamten uśmiechnął się z wysiłkiem i ruszył mu na spotkanie.

W tejże chwili rozpoznał swego ojca. Soll senior zadziwiająco upodabniał się do portretu, wiszącego w jego gabinecie, a przedstawiającego dziadka Egerta: siwego, z obwisłymi wąsami i obliczem pooranym zmarszczkami. Wspomniawszy obraz, poznał rodziciela i zarazem przeraził się postępującą starością.

W milczeniu, przerywanym jedynie pobrzękiwaniem ostróg, udali się do niewielkiej gospody, w której zatrzymał się starszy pan. Dość długo krzesał ogień, w końcu zapalił świece w lichtarzu. Służący przyniósł wino i dwa kielichy. Siedząc w poskrzypującym fotelu, Egert ze smutkiem obserwował, jak ojciec walczy z myślami i nie może zacząć rozmowy, nie znajdując właściwych słów. Z ochotą by mu dopomógł, ale także nie wiedział, co powiedzieć.

– Przywiozłem ci pieniądze – oznajmił w końcu senior.

– Dziękuje – burknął syn i wydusił w końcu z siebie pytanie, męczące go całą drogę. – Co z mamą?

Ojciec pogładził przetartą aksamitną serwetę na stoliku. Spojrzał na syna zmęczonymi, załzawionymi oczyma.

– Jest… bardzo chora. Słyszałem, jak tutaj opowiadają, że nadchodzi koniec czasów. Koniec świata… Do licha z tym wszystkim, z twoim pułkiem i mundurem… Na co komu pułk, skoro… Egercie, synu mój… Mój ojciec miał pięciu synów. Mnie zostałeś tylko ty jeden. Trudno mi się już utrzymać w siodle, a nawet wejść na ganek… Czemu nas zostawiłeś?… Bez wnuków…

Soll wymamrotał w stronę ciemnego kąta, z trudem dobywając głos z zaciśniętej krtani.

– Wiem…

Starszy Soll westchnął ciężko i przygryzł wąsa.

– Egercie… twoja matka cię prosi… Wszystko ci wybaczyliśmy. Matka prosiła… Jedźmy razem do domu. Do licha z tym wszystkim… Pojedźmy do Kawarrenu. Mam konia dla ciebie. Cudna klacz – dodał z ożywieniem – czarna złośnica. Zrodzona z naszego Tika. Pamiętasz, jak lubiłeś na nim jeździć?

Egert przesuwał bezmyślnie palcami nad płomieniem świecy.

– Synu… Pojedźmy od razu dzisiaj. Konie są wypoczęte… Jestem wprawdzie zmęczony, ale to bez znaczenia. Dam radę. Wrócimy do domu w ciągu tygodnia, co, Egercie?

– Nie mogę – odparł syn, przeklinając w duchu na czym świat stoi. – Jak mogę wrócić… taki?

Dotknął palcami szramy.

– Nie sądzisz – wykrztusił ojciec, – że twojej matce wszystko jedno, jaki się stałeś?

Obawiał się, że jeśli teraz nie zobaczy Torii, na pewno pęknie mu serce. Na szczęście spotkał ją na schodach wejściowych. Czyżby na niego czekała?

– Egercie?

Opowiedział jej o drżących dłoniach ojca, kiedy żegnając się z nim, uciekał wzrokiem, mamrocząc zapewnienia o szybkim przyjeździe.

Pod nogami chlupotało rzadkie błoto. Miasto było ciche, jakby wymarłe. Szli przed siebie ulicami i zaułkami, Egert zaś opowiadał bez przerwy.

Matka jest ciężko chora i czeka na niego. Lecz jak może tam wrócić przeklęty? Jak można ucałować ojcowskie progi z tchórzliwą duszą, która czyni go nikczemnym? Przysiągł wszak sobie i Torii… A może nie miał racji? Może jednak należy podjąć podróż, by uspokoić chorą matkę i wrócić tam jako nędzny tchórz? Z cieniem wciąż za plecami, niosącym nowe strapienia?

Starał się wyjaśnić to ojcu, jak potrafił. Plątały mu się słowa i zdania, myśli uciekały jak rybki z dziurawej sieci. Wiedział, że senior go nie rozumie. Egert rzekł w końcu: jestem chory. Wrócę, jak wyzdrowieję. Ojciec nie odpowiedział. Po raz pierwszy jego syn ujrzał go przygarbionego.

Toria wysłuchała tego wszystkiego spokojnie. Zapadał zmrok, tu i ówdzie zapłonęły latarnie. Wszystkie domy miały zatrzaśnięte na głucho okiennice, jakby ich mieszkańcy zamykali oczy na wieczór, bioto i niepogodę… W pewnej chwili pannie wydało się, że śledzą ich jakieś mroczne cienie. Egert niczego nie zauważał, ciągle opowiadając i wzywając ją bezustannie na świadka swej prawości bądź nieprawości.

Chcąc się uchronić przed wiatrem, skryli się za jakąś furtą i znaleźli się na pustym, zaśmieconym podwórku. Kucharka, wyglądająca przez drzwiczki spiżarki, rzuciła im na poły obojętne, na poły nieżyczliwe spojrzenie. Zatrzasnęła drzwi, zza których wydobywały się kłęby pary. Latarnia oświetlała mętnie szyld nad drzwiami: „Kozie mleko”. W wąskiej zagrodzie kręciły się trzy zaniedbane kózki.

Latarnia kołysała się na wietrze. Toria zadrżała, czując wilgotny podmuch.

– Chodźmy stąd. Nic tu po nas…

Egert już otwierał usta, żeby rozpocząć od początku swoją mowę obrończą, lecz nic nie powiedział. W mętnym świetle latarni stanął przed nim niczym złowrogie widmo porucznik Karwer Ott.

Gwardzista wyglądał nie najlepiej. Najwidoczniej podczas pobytu w tym mieście mundur porządnie się zniszczył, a mieszek opustoszał. Stojący za jego plecami Bonifor i wąsaty Dirk wyglądali wcale nie lepiej, bardziej jak rozbójnicy niż panowie gwardziści. Tak czy owak wszyscy trzej trzymali dłonie na rękojeściach szpad.

Toria nie rozumiała co się dzieje. Nie poznała Karwera i sądziła, że mają do czynienia ze zwykłymi rabusiami. Nie doczekawszy się zawołania: pieniądze albo życie!, uśmiechnęła się pogardliwie i chciała przemówić pierwsza, jednakże oficer ją uprzedził. Rozpoznał ją nawet w mętnym świetle rozhuśtanej lampy i wytrzeszczył oczy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szrama»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szrama» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Szrama»

Обсуждение, отзывы о книге «Szrama» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x