Marina Diaczenko - Szrama

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Szrama» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szrama: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szrama»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Szrama” jest drugim tomem kultowego cyklu Tułacze.
Opowieść o zbrodni, karze, pokucie i odkupieniu. Sławny w swoim mieście gwardzista, kobieciarz i hulaka, porucznik Egert Soll zabija w sprowokowanym przez siebie pojedynku niewinnego studenta. Za ten czyn zostaje ukarany przez wędrownego maga, który piętnuje jego twarz niegroźną z pozoru raną.
Szrama zabliźnia się szybko, równie szybko jednak okazuje się, że stała się dla młodego zabijaki przekleństwem: całkowicie zmienia jego psychikę i przydaje mu cechę, którą zawsze gardził, podobnie jak jego otoczenie, mianowicie bezmierne tchórzostwo.
Gwardzista zmuszony jest opuścić pułk i rodzinne miasto. Tułając się po świecie, spotyka kobietę, którą skrzywdził, narzeczoną zabitego studenta. Czy zdoła okupić swą winę i pozyskać przychylność Torii? Magię można pokonać jedynie magią.
W zaskakującym finale Soll stanie przed niezwykle trudnym wyborem.

Szrama — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szrama», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Chwileczkę – syknął Karwer, sprawiając, że wszyscy spojrzeli nań ze zdziwieniem. – Chwileczkę – powtórzył głośniej. – Panie Dron i inni… Według was porucznik Soll postąpił właściwie?

– Co za głupoty – burknął ktoś w odpowiedzi – bezsensowne rozważania właściwie, czy niewłaściwie… Nijak nie postąpił i dobrze, że głupek został żywy…

– Niedobrze się stało, że wpadł w furię – stwierdził Dron pojednawczo. – Wystarczy już, chodźmy, Karwerze…

W tym momencie zdarzyło się coś dziwnego. Karwer przecisnął się między kolegami i stanął w tym samym miejscu, gdzie stał uprzednio pijany krawczyk. Rozprysnął kałużę wojskowym butem.

Zapadła grobowa cisza. W stronę Solla trysnęła kolejna struga i lepkie błoto znów zaplamiło jego mundur, spłynęło po szramie na policzku, skleiło jasne włosy w brudne sople.

– Co? – bąknął ktoś. – Co to?

– Egercie – powiedział cicho Karwer – będziesz nadal tak stał?

Głos jego przybliżał się i oddalał, jakby uszy Solla ktoś zapchał watą.

– Będzie tak stał, panowie – stwierdził Karwer i posłał kolejną cuchnącą strugę w stronę byłego przyjaciela.

Lagan i Dron złapali Karwera za ramiona. Młodzieniec nie sprzeciwiał się i dał się odciągnąć na bok.

– Nie denerwujcie się tak, panowie. Spójrzcie na Solla, on się wcale nie trzęsie z wściekłości! Wiecie, jak nazywa się ta jego choroba?

Egert z trudem rozkleił wargi, żeby wydusić z siebie żałośnie:

– Zamknij się…

– No tak – kontynuował tamten z zapałem. – Wybaczcie, panowie, lecz jesteście ślepi jak drużyna kretów…

Korzystając z tego, że stropieni koledzy go puścili, skoczył do kałuży i ponownie ochlapał Solla.

Z okien „Wspaniałego Miecza” wychyliły się głowy licznych ciekawskich, sterczące niczym grzyby z kobiałki.

– Przecież jest pijany! – zawołał histerycznie Bonifor. – W końcu to gwardzista…

– Już nie jest gwardzistą! – wrzasnął Karwer. – Jego honor został splamiony, tak samo, jak jego mundur!

W tym momencie spojrzenia Egerta i Karwera spotkały się.

Ów druh wasal od dawna go dyskretnie obserwował. Kilka lat przebywania w jego cieniu nauczyło go umiejętności wykorzystywania sytuacji. Teraz ugodził go prosto w serce. Triumfował na całego i w owych okrutnych oczach mógł Egert odczytać całą historię ich wielkiej przyjaźni.

Zawsze byłeś ode mnie dzielniejszy, mówiły oczy Karwera. Zawsze byłeś silniejszy i zręczniejszy. Czyż nie płakałem czasem z powodu mej cierpliwej wierności? Przypomnij sobie, jak spokojnie znosiłem twoje głupie żarty, niemal się ciesząc, że raczysz ze mnie żartować! Fortuna kołem się toczy. Teraz ja jestem od ciebie dzielniejszy, Egercie, i dopadł cię sprawiedliwy los.

– Przesadziłeś, Karwer! – krzyknęło kilka głosów.

Sprawiedliwie będzie, Egercie, jeśli zajmiesz swoje miejsce, odpowiednie dla tchórza.

– Pojedynek, Soll! – zachrypiał Dron. – Musisz go wyzwać!

Egert zauważył, jak jego były druh mrugnął do niego. Gdzieś na dnie duszy Karwera zapewne błąkała się szalona obawa: a co będzie, jeśli jednak naprawdę mnie wyzwie i będzie pojedynek?

– Pojedynek, Soll – słychać było wokół nich. – Wyzwij go… Teraz albo jutro, jak wolisz. O świcie przy moście. Pojedynek! Pojedynek!

Egert poczuł ten sam symptom strachu, który przemilczała Feta. Wciąż powtarzające się słowo: „pojedynek” sprawiało, że było mu coraz ciężej na duszy.

Karwer, wpatrując się w niego badawczo, dostrzegł to i zrozumiał, że może niczego się nie obawiać.

Pojedynek… Pojedynek…

Gdzieś na dnie serca porucznika miotał się dawny Soll, trzęsąc się z bezsilnej złości. Kusił, żeby wyciągnąć szpadę i wykreślić jej czubkiem linię u stóp Karwera. Strach jednak przeważył i opanował całkowicie duszę byłego oficera, złamał go i sparaliżował, sprawiając, że uczynił rzecz najgorszą dla mężczyzny: odmówił pojedynku.

Cofnął się o krok. Ciemne chmury kłębiły się nad jego głową jak szalona karuzela. Ktoś jęknął, ktoś inny krzyknął ostrzegawczo… W tej chwili Soll odwrócił się na pięcie i zwyczajnie uciekł.

Tego wieczoru, pozostawiwszy w domu ubłocony mundur, wziąwszy ze sobą jedynie podróżny sakwojaż, gnany nieznośnym lękiem, a jeszcze mocniej palącym wstydem, Egert uciekł z miasta.

Rozdział 3

Za brudną szybką prędko zapadał wieczór. Dyliżans podskakiwał na wybojach, a Eger siedział wciśnięty w kąt, bezmyślnie popatrując na przesuwający się za oknem monotonny pejzaż.

Minęły trzy tygodnie, odkąd opuścił Kawarren. Poczucie końca świata, końca życia, które owładnęło duszą Egerta i sprawiło, że porzucił dom, miasto i mundur, który był jego drugą skórą, owo męczące uczucie zostało tymczasem nieco przytłumione. Po prostu siedział w kącie zakurzonego pojazdu, podpierając dłonią brodę, patrząc w okno i starając się nie myśleć o niczym.

Jego sakwojaż nie zmieścił się na półce i teraz kolebał się pod nogami, utrudniając wsunięcie ich pod siedzenie. Miejsce przeznaczone na bagaże wypełnione było po brzegi niezliczonymi węzełkami i koszami wędrownego przekupnia. On sam, żółtawy, żylasty staruszek, siedział naprzeciw Egerta. Ten doskonale wiedział, że miałby pełne prawo przesunąć klamoty współpasażera, żeby znaleźć miejsce dla swojej torby, ale nie kiwnął nawet palcem w swojej sprawie.

Obok staruszka siedziała urocza, młodziutka, trochę nieśmiała osóbka. Było widać, że panienka po raz pierwszy wyrwała się spod ojcowskiej opieki i podróżowała, poszukując pracy albo męża, zależy, co los przyniesie. Zainteresowała się Sollem, lecz z braku odzewu z jego strony, biedaczka wodziła teraz palcem po szybie z obrażoną minką.

Obok Egerta siedział smętny subiekt w nieokreślonym wieku. Miał niezwykle długi nos sinej barwy i krótkie palce, poplamione atramentem. Mężczyzna uznał go w myślach za wędrownego rachmistrza.

Dyliżans toczył się dostojnie. Kupiec przysnął, przylgnąwszy policzkiem do framugi okienka, panna bezskutecznie łowiła natrętną muchę, księgowy patrzył nieruchomo w przestrzeń, a Egert, którego niewygodna pozycja sprawiała, że bolały go plecy i cierpły nogi, myślał o tym, co było i co będzie.

Przeżywszy ponad dwadzieścia lat w Kawarrenie i nigdy nie oddalając się stamtąd zanadto, miał teraz szansę poznać świat, lecz owa możliwość bardziej go stresowała niż radowała. Świat okazał się nieprzyjemnym, bezforemnym zbiorem miasteczek, wiosek, dworków i dróg, którymi wędrowali ludzie. Odpychający, czasem niebezpieczni, najczęściej obojętni, lecz przede wszystkim mu nie znani. Soll czuł się zaniedbany, wymęczony, zaszczuty. Obecnie, przymknąwszy powieki i wsłuchując się w miarowy stukot kół, kolejny raz rozpaczliwie zapragnął, żeby cała niedawna przeszłość okazała się idiotycznym snem. Przez chwilę szczerze uwierzył, że zaraz zbudzi się w swojej pościeli i unosząc powieki ujrzy dziki na gobelinach, zawoła sługę, obmyje się czystą wodą w srebrnej miednicy, stając się dawniejszym Egertem Sollem, nie zaś nieszczęsnym tchórzliwym włóczęgą. Wierzył w to do tego stopnia, że zaczął się bezwiednie uśmiechać. Palce dłoni przesunęły się po policzku, jakby chciał przegonić ogarniającą go drzemkę.

Palce natrafiły na długą bliznę. Wzdrygnął się i otworzył oczy.

Przekupień pochrapywał głucho, panna złapała w końcu muchę i zamknęła owada w zaciśniętej piąstce, wsłuchując się z zaciekawieniem w przytłumione bzykanie nieszczęsnego stworzonka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szrama»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szrama» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Szrama»

Обсуждение, отзывы о книге «Szrama» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x