Stephenie Meyer - Intruz

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephenie Meyer - Intruz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Intruz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Intruz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.

Intruz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Intruz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jeb również nie miał zastrzeżeń.

– Przynajmniej nie muszę szukać chętnych do pełnienia straży. Miej broń pod ręką i nigdy o niej nie zapominaj – powiedział Jamiemu.

Znowu protestowałam, ale nikt mnie nie słuchał. Jamie spał między mną a strzelbą, a ja się martwiłam i dręczyły mnie koszmary.

Trzeciego dnia pracy trafiłam do kuchni. Jeb nauczył mnie ugniatać ciasto na bułki i dzielić je na okrągłe kawałki, a później także rozpalać ogień pod kamiennym piecem, gdy jest już ciemno i nie widać dymu.

Po południu nagle sobie poszedł.

– Idę po mąkę – rzucił pod nosem, bawiąc się paskiem.

Trzy kobiety, które w milczeniu pracowały obok nas, nawet nie podniosły wzroku. Byłam upaprana po łokcie, więc zaczęłam zdrapywać z siebie lepkie ciasto, by pójść z nim.

Jeb uśmiechnął się szeroko, zerknął w stronę kobiet, po czym spojrzał na mnie i potrząsnął głową. Obrócił się na pięcie i zniknął, zanim zdążyłam się uwolnić.

Wstrzymałam oddech. Spojrzałam na kobiety – młodą blondynkę z łaźni, matkę o sennych oczach oraz tę z ciemnoszarym warkoczem. Lada chwila powinny się zorientować, że mogą mnie zabić. Nie było Jeba ani strzelby – co mogło je powstrzymać?

Lecz one dalej ugniatały ciasto, jakby nieświadome niczego. Po pewnym czasie zaczęłam znowu normalnie oddychać i wróciłam do lepienia bułek. Uznałam, że stojąc w bezruchu tylko zwracam na siebie uwagę.

Jeba nie było całą wieczność. Może poszedł zemleć trochę mąki. Nie potrafiłam inaczej wytłumaczyć tak długiej nieobecności.

– Trochę ci to zajęło – odezwała się kobieta z ciemnoszarym warkoczem, gdy w końcu wrócił. Upewniła mnie tym samym, że mi się nie zdawało.

Jeb upuścił na ziemię ciężką torbę.

– To góra mąki. Sama spróbuj ponieść, jak chcesz, Trudy.

Trudy prychnęła.

– Musiałeś pewnie wiele razy przystawać.

Jeb uśmiechnął się do niej szeroko.

– Oj tak.

Bijące dotychczas w szaleńczym tempie serce nieco mi się uspokoiło.

Następnego dnia myliśmy lusterka nad polem kukurydzy. Jeb wytłumaczył mi, że trzeba to robić dość często, gdyż szybko pokrywa je wilgoć i kurz, a rośliny potrzebują dużo światła. Ian, który znów do nas dołączył, wspinał się tym razem po chybotliwej drabinie, a my staraliśmy się utrzymać ją w miejscu. Nie było łatwo, Ian był ciężki, a domowej roboty drabina niestabilna. Na koniec dnia nie czułam rąk, jedynie ból.

Dopiero gdy zbieraliśmy się do kuchni, spostrzegłam, że przy pasku Jeba nic nie wisi.

Zaparło mi dech w piersiach, kolana zesztywniały jak przestraszonemu źrebięciu. Zachwiałam się.

– Co się dzieje, Wando? – zapytał niewinnie Jeb.

Odpowiedziałabym, gdyby nie to, że Ian stał tuż obok i przyglądał mi się błękitnymi oczami.

Spojrzałam tylko na Jeba z pretensją i niedowierzaniem, po czym ruszyłam dalej, potrząsając głową. Jeb zachichotał.

– O co chodzi? – zamamrotał Ian do Jeba, jakby myślał, że jestem przygłucha.

– Żebym to ja wiedział. – Jeb skłamał tak, jak potrafi tylko człowiek, gładko i prosto w twarz.

Był dobrym kłamcą. Zaczęłam się zastanawiać, czy to, że nie wziął dziś broni, i to, że zostawił mnie wczoraj samą, i całe to wpychanie mnie między ludzi nie oznacza, że czeka, aż ktoś mnie zabije, bo nie ma ochoty zrobić tego własnoręcznie? Czy to możliwe, że tylko sobie tę przyjaźń ubzdurałam? Albo że była jednym z wielu kłamstw?

Po raz czwarty miałam zjeść lunch w kuchni.

Jeb, Ian i ja weszliśmy do środka. W dużym, dusznym pomieszczeniu siedziało wiele osób. Rozmawiały półgłosem o mijającym dniu. Weszliśmy – i nic się nie stało.

Nic.

Nie zapanowała cisza. Nikt nie przerwał rozmowy, by zmierzyć mnie lodowatym wzrokiem. W ogóle nie zwrócono na nas uwagi.

Jeb posadził mnie na wolnym miejscu i poszedł po pieczywo dla trzech osób. Ian usiadł koło mnie i zagadał do siedzącej obok dziewczyny. Była nią młoda blondynka, którą ostatnio często widywałam. Okazało się, że ma na imię Paige.

– Co tam słychać? Jak sobie dajesz radę bez Andy’ego?

– W porządku, tylko się o niego martwię – odparła i zagryzła wargę.

– Niedługo wróci – uspokajał ją Ian. – Jared zawsze przywozi wszystkich z powrotem. Ma talent. Odkąd jest z nami, nie mieliśmy żadnych wypadków, żadnych problemów. Andy jest bezpieczny.

Zainteresowała mnie wzmianka o Jaredzie – nawet pogrążona ostatnio w letargu Melanie drgnęła na dźwięk jego imienia – lecz Ian nie powiedział nic więcej. Poklepał tylko Paige po ramieniu i zwrócił się twarzą do Jeba, który właśnie przyniósł jedzenie.

Starzec usiadł obok mnie i rozejrzał się po jadalni z wyrazem głębokiej satysfakcji. Spojrzałam dookoła, ciekawa, co takiego zobaczył. Tak właśnie musiało wyglądać to miejsce, gdy mnie tu nie było. Tyle że dziś nikt się mną nie przejął. Widocznie nie chciało im się już przerywać rozmów na mój widok.

– Emocje opadają – zauważył Ian, zwracając się do Jeba.

– Wiedziałem, że tak będzie. Jak by nie patrzeć, mieszkają tu sami rozsądni ludzie.

Odruchowo zmarszczyłam brwi.

– To prawda – odparł Ian, śmiejąc się. – Przynajmniej dopóki nie wróci Kyle.

– Otóż to – przytaknął mu Jeb.

A więc Ian zaliczał siebie do grona rozsądnych. Czy zauważył, że Jeb nie ma przy sobie broni? Nie dawało mi to spokoju, ale nie chciałam nic mówić, bo przecież mógł po prostu nie zauważyć.

Jedliśmy w spokoju. Najwyraźniej przestałam budzić emocje.

Kiedy skończyliśmy, Jeb stwierdził, że należy mi się odpoczynek. Odprowadził mnie do drzwi, znów odgrywając przede mną dżentelmena.

– Do widzenia, Wando – rzekł i trącił dłonią wyimaginowany kapelusz.

Wzięłam głęboki oddech, żeby zebrać w sobie odwagę.

– Jeb, poczekaj.

– Tak?

– Jeb… – Milczałam chwilę, szukając wystarczająco uprzejmych słów.

– Ja… Może to głupie, ale… myślałam, że jesteśmy… choć trochę… przyjaciółmi.

Uważnie przyglądałam się jego twarzy, wypatrując zmiany, jakiegoś znaku, że będzie próbował mnie okłamać. Spoglądał na mnie z serdecznością – ale skąd miałam wiedzieć, po czym poznaje się kłamcę?

– Oczywiście, że jesteśmy.

– W takim razie dlaczego chcesz, żeby mnie zabili?

Ściągnął brwi.

– Powiedz mi, skarbie, skąd ci to przyszło do głowy?

Wymieniłam dowody.

– Nie nosisz dzisiaj broni. A wczoraj zostawiłeś mnie samą.

Jeb szeroko się uśmiechnął.

– Myślałem, że nie lubisz tej strzelby.

Milczałam w oczekiwaniu na odpowiedź.

– Wando, gdybym chciał, żeby cię zabili, nie przeżyłabyś pierwszej nocy.

– Wiem – odparłam cichutko. Poczułam się nagle zażenowana, nie wiedzieć czemu. – Dlatego się w tym wszystkim g u b i ę.

Jeb roześmiał się wesoło.

– Ja wcale nie chcę, żeby cię zabili. W tym rzecz, moje dziecko. Muszą się do ciebie przyzwyczaić. Najlepiej, żeby w ogóle o tym nie myśleli. To jak z gotowaniem żaby.

Zmarszczyłam czoło. Nie wiedziałam, o co mu chodzi.

– Jeżeli wrzucisz żabę do gotującej się wody – tłumaczył – to od razu wyskoczy. Ale jeśli włożysz ją do letniej wody i zaczniesz wolno podgrzewać, żaba niczego się nie domyśli, aż będzie za późno. I masz ugotowaną żabę. Trzeba działać stopniowo.

Przez chwilę się nad tym zastanawiałam – pomyślałam o ludziach, którzy nie zwracali na mnie uwagi w czasie lunchu. Jeb ich do mnie przyzwyczaił. Poczułam dziwny przypływ nadziei. Nie było to może zbyt mądre, biorąc pod uwagę moją sytuację, ale czułam, jak we mnie wzbiera i zabarwia myśli na jaśniejszy kolor.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Intruz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Intruz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephenie Meyer - The Chemist
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - New Moon
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Twilight
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Breaking Dawn
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Eclipse
Stephenie Meyer
libcat.ru: книга без обложки
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Luna Nueva
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - The Host
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Brėkštanti aušra
Stephenie Meyer
Отзывы о книге «Intruz»

Обсуждение, отзывы о книге «Intruz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x