Dopiero kiedy skończyłam jeść, uzmysłowiłam sobie, że przecież nie powinni mnie karmić. Chyba że Jared ustąpił w końcu Doktorowi. Ale jeżeli istotnie tak było, dlaczego to on był moim strażnikiem?
Odsunęłam pustą tacę w stronę wejścia, wzdrygając się na dźwięk zgrzytania plastiku o skałę. Siedziałam nieruchomo, przyparta plecami do ściany, i patrzyłam, jak Jared wchodzi, by ją zabrać. Tym razem na mnie nie spojrzał.
– Dziękuję – szepnęłam, gdy odchodził. Nic nie odpowiedział, nawet nie drgnął na twarzy. Zniknął, nie widziałam już nawet kawałka rękawa, wiedziałam jednak, że wciąż tam jest.
Nie wierzę, że mnie uderzył , odezwała się Melanie, bardziej zdumiona niż rozżalona. Nie otrząsnęła się jeszcze z szoku. Ja z kolei w ogóle nie byłam zaskoczona. Oczywiście, że mnie uderzył.
Byłam ciekawa, gdzie się podziewasz , odparłam. To by nie było zbyt uprzejme, wciągnąć mnie w taką kabałę, a potem sobie zniknąć.
Zignorowała mój cierpki ton. Nie pomyślałabym, że jest do tego zdolny, choćby nie wiem co. Ja bym chyba nie mogła.
Jasne, że byś mogła. Gdyby podszedł do ciebie ze srebrnymi oczyma, zrobiłabyś to samo. Macie przemoc w genach. Przypomniałam sobie, jak chciała udusić Łowczynię. Miałam wrażenie, że od tamtej chwili minęły całe miesiące, a przecież było to zaledwie kilka dni temu. Nonsens. Czy to wszystko nie powinno zająć więcej czasu?
Melanie próbowała rozważyć to na chłodno. Nie, nie sądzę, żebym mogła go uderzyć… ani Jamiego, nie wyobrażam sobie, żebym mogła skrzywdzić Jamiego, nawet gdyby… Urwała, nie mogąc znieść tej myśli.
Zastanowiłam się nad tym i przyznałam jej rację. Nawet gdyby Jamie stał się kimś lub czymś innym, żadna z nas nie umiałaby podnieść na niego ręki.
Ale to co innego. Jesteś dla niego jak… matka. Matka nie kieruje się w takiej sytuacji rozsądkiem, tylko uczuciami.
Macierzyństwo zawsze wiąże się z uczuciami – nawet dla was.
Nic nie odpowiedziałam.
Jak myślisz, co teraz będzie?
To ty lepiej znasz się na ludziach , przypomniałam. To chyba niedobrze, że mnie karmią. Przychodzi mi do głowy tylko jeden powód, dla którego mogą chcieć, żebym się wzmocniła.
Kilka informacji o ludzkim okrucieństwie mieszało mi się w głowie z historiami z tamtej starej gazety. Ogarniało mnie przerażenie na myśl o ogniu. Melanie swego czasu oparzyła sobie gorącą patelnią opuszki palców prawej ręki. Przypomniałam sobie jej szok – ból był ostry, gwałtowny, prawie nie do zniesienia.
Ale to był tylko nieszczęśliwy wypadek. Od razu dostała okład z lodu, potem maść i lekarstwa. Nikt nie zrobił jej tego umyślnie, nikt nie wydłużał jej cierpienia w nieskończoność…
Nigdy wcześniej nie żyłam na planecie, na której działyby się takie rzeczy, nawet przed przybyciem dusz. Ziemia była jednocześnie najlepszym i najgorszym ze światów. Najpiękniejsze doznania i wzniosłe uczucia mieszały się tutaj z mrocznymi żądzami i podłością. Być może tak właśnie miało być. Może niziny były potrzebne, by wspinać się na wyżyny. Czy dusze były inne? Czy mogły cieszyć się światłem, nie zaznając mroków tego świata?
Kiedy c ię uderzył, to… coś poczułam , przerwała mi Melanie, cedząc słowa jakby wbrew sobie.
Ja też . Zdumiewające, jak łatwo przychodził mi sarkazm po tak długim przebywaniu z Melanie. Ma niezły bekhend, nie uważasz?
Nie o to mi chodziło. Rzecz w tym… Wahała się przez dłuższą chwilę, aż w końcu szybko wyrzuciła z siebie resztę słów. Myślałam, że to, co do niego czujemy, tak naprawdę pochodzi tylko ode mnie. Myślałam, że… mam nad tym kontrolę.
Myśli były czytelniejsze niż same słowa.
Myślałaś, że udało ci się mnie tu sprowadzić tylko dlatego, że sama bardzo tego chciałaś. Wydawało ci się, że to ty masz nade mną władzę, a nie na odwrót. Starałam się powściągnąć złość. Myślałaś, że umiesz mną manipulować .
Tak . Była smutna nie z powodu mojego rozgoryczenia, lecz dlatego, że nie lubiła się mylić. Ale…
Czekałam.
Kiedy w końcu się odezwała, znów zalała mnie potokiem słów. Ty też go kochasz, niezależnie ode mnie. Inaczej. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopóki go tu nie ujrzałyśmy, dopóki pierwszy raz go nie zobaczyłaś. Jak to możliwe? Jak glista wielkości dłoni może się zakochać w człowieku?
Glista?
No dobra, przepraszam … rzeczywiście macie coś na kształt… nóżek.
Niezupełnie. Prędzej czułki. A kiedy są wysunięte, z pewnością nie mieszczę się w dłoni.
Chodzi mi o to, że Jared nie należy do twojego gatunku .
Mam ludzkie ciało, odparłam. Będąc w nim, jestem człowiekiem. A ponieważ w twoich wspomnieniach Jared jest taki, a nie inny… No cóż, sama jesteś sobie winna.
Namyślała się chwilę. Nie spodobało jej się to, co powiedziałam.
Więc gdybyś pojechała do Tucson i dostała nowe ciało, to już byś go nie kochała?
Mam szczerą nadzieję, że nie.
Żadna z nas nie była do końca zadowolona z mojej odpowiedzi. Oparłam głowę na kolanach. Melanie zmieniła temat.
Przynajmniej Jamie jest bezpieczny. Wiedziałam, że Jared dobrze się nim zaopiekuje. Nie mogłam go zostawić w lepszych rękach… Bardzo chciałabym go zobaczyć.
Nie mam zamiaru o to prosić! Wzdrygnęłam się, wyobrażając sobie, co by się stało.
Z drugiej strony, sama pragnęłam go zobaczyć. Chciałam mieć pewność, że naprawdę tu jest, że nic mu nie grozi, że karmią go i opiekują się nim. Tak jak robiła to Melanie – i jak nie zrobi już nigdy. I tak jak ja sama, bezdzietna, chciałabym się nim zaopiekować. Czy ma mu kto śpiewać kołysanki? Opowiadać bajki? Czy nowy, gniewny Jared ma głowę do takich rzeczy? Czy Jamie ma się do kogo przytulić, kiedy się boi?
Jak myślisz, powiedzą mu, że tu jestem? – zapytała Melanie.
To mu pomoże czy zaszkodzi? – zapytałam w odpowiedzi.
Nie wiem… – wyszeptała. Chciałabym mu powiedzieć, że dotrzymałam słowa .
Niewątpliwie tak . Pokiwałam głową z uznaniem. Wróciłaś, jak zawsze .
Dzięki . Jej głos był bardzo cichy. Nie byłam pewna, czy dziękuje mi za te słowa, czy za wszystko. Za to, że z nią tu przyszłam.
Poczułam się nagle bardzo zmęczona. Wiedziałam, że ona też. Mój żołądek nieco się już uspokoił i był prawie pełny, a inne bóle osłabły na tyle, że mogłam znowu spać. Zawahałam się, zanim ruszyłam ciałem, gdyż bałam się robić nawet najmniejszy hałas, ale musiałam się rozciągnąć. Zrobiłam to najciszej, jak umiałam, szukając miejsca, gdzie bym się zmieściła. W końcu musiałam prawie wystawić stopy na zewnątrz. Obawiałam się, że Jared mnie usłyszy i pomyśli, że próbuję uciec, ale nic nie zrobił. Podłożyłam sobie rękę pod mniej obolałą stronę twarzy i zamknęłam oczy, starając się nie myśleć o tym, że nierówna podłoga ciśnie mnie w kręgosłup.
Chyba spałam, lecz na pewno nie głęboko. Gdy się zbudziłam, usłyszałam dalekie kroki.
Tym razem natychmiast otworzyłam oczy. Dookoła nic się nie zmieniło. Wciąż widziałam bladoniebieską poświatę, nadal nie widziałam Jareda. Ktoś nadchodził – kroki wyraźnie się zbliżały. Odsunęłam stopy od wejścia najciszej, jak się dało, i znów się skuliłam, przywierając plecami do ściany. Wolałabym wstać, czułabym się wtedy mniej bezbronna i bardziej gotowa stawić czoła temu, co miało się wydarzyć, cokolwiek to było. Sklepienie znajdowało się jednak tak nisko, że trudno byłoby mi choćby uklęknąć.
Читать дальше