Stephenie Meyer - Intruz

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephenie Meyer - Intruz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Intruz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Intruz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.

Intruz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Intruz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jeb przełożył strzelbę do lewej ręki, a prawą wyciągnął ku mnie. Patrzyłam na nią niepewnie, czekając, aż mnie uderzy.

– No dalej – zwrócił się do mnie łagodnie. – Gdybym miał dość siły, tobym cię wczoraj w nocy zaniósł do domu. Ale niestety będziesz musiała kawałek przejść sama.

– Nie! – warknął Kyle.

– Zabieram ją ze sobą – powiedział Jeb. Po raz pierwszy w jego głosie zabrzmiała nuta stanowczości. Zauważyłam też, że zacisnął usta.

– Jeb! – zaprotestowała Maggie.

– To miejsce jest moje. Mag, i mogę robić, co mi się podoba.

– Stary kretyn!

Jeb pochylił się i podniósł moją dłoń zaciśniętą w pięść. Szarpnął za nią, podrywając mnie na nogi. Nie zrobił tego, żeby sprawić mi ból. Wyglądało to raczej, jakby się spieszył. Trzymał mnie przy życiu z sobie tylko znanych powodów. Z drugiej strony, czy nie było to okrucieństwem?

Zachwiałam się. Nie miałam pełnego czucia w nogach. Kiedy zaczęła do nich spływać krew, poczułam ukłucia tysięcy maleńkich igiełek. Za jego plecami rozległy się pomruki niezadowolenia.

– No dobra – powiedział do mnie życzliwie. – Kimkolwiek jesteś, zmywajmy się stąd, zanim zrobi się gorąco.

Mężczyzna wyglądający na brata Kyle’a położył Jebowi dłoń na ramieniu.

– Jeb, chyba nie pokażesz pasożytowi tak po prostu, gdzie mieszkamy.

– To nie ma znaczenia – stwierdziła ostro Maggie. – I tak już nigdy nie zobaczy się z innymi.

Jeb westchnął i zdjął z szyi chustę, ledwie widoczną pod gęstą brodą.

– To głupie – wymamrotał, zwinąwszy brudny, sztywny od potu materiał w opaskę.

Gdy przewiązywał mi oczy, stałam nieruchomo, starając się zapanować nad strachem. Był tym większy, że nie widziałam teraz swoich wrogów.

Wiedziałam jednak, że to Jeb położył mi dłoń na ramieniu, by mną pokierować. Nikt inny nie byłby tak delikatny.

Ruszyliśmy przed siebie, zgadywałam, że na północ. Z początku nikt się nie odzywał – słyszałam tylko chrzęst piasku i kamieni pod wieloma stopami. Ziemia była równa, lecz moje zdrętwiałe nogi bezustannie się potykały. Jeb był bardzo cierpliwy i uprzejmy.

Słońce wschodziło coraz wyżej. Niektórzy szli szybciej. Wysunęli się naprzód i po pewnym czasie nie słyszałam już ich kroków. Miałam wrażenie, że przy mnie i Jebie pozostało niewielu. Nie wyglądałam zapewne, jakbym wymagała silnej straży. Słaniałam się z głodu, kręciło mi się w głowie.

– Chyba mu nie powiesz?

Był to głos Maggie. Dochodził zza moich pleców i brzmiał oskarżycielsko.

– Ma prawo wiedzieć – odparł Jeb. Jego ton znów nabrał stanowczości.

– To okrutne, co chcesz zrobić, Jebediah.

– Życie jest okrutne, Magnolio.

Nie wiedziałam, które z dwojga rodzeństwa bardziej mnie przeraża. Jeb, któremu tak bardzo zależało, by utrzymać mnie przy życiu? Czy Maggie, która jako pierwsza wspomniała o d o k t o r z e, przyprawiając mnie natychmiast o mdłości, ale też wydawała się bardziej wrażliwa na okrucieństwo niż brat?

Przez kolejne parę godzin znów szliśmy w milczeniu. Gdy w pewnej chwili ugięły się pode mną nogi. Jeb pomógł mi się położyć i przytknął mi do ust manierkę, tak jak zeszłej nocy.

– Daj znać, jak będziesz miała dość – powiedział. Jego słowa brzmiały serdecznie, ale wiedziałam, że to tylko pozory. Ktoś westchnął zniecierpliwiony.

– Dlaczego to robisz. Jeb? – zapytał męski głos. Słyszałam go już wcześniej, należał do jednego z braci. – Dla Doktora? Trzeba było tak od razu powiedzieć Kyle’owi. Nie musiałeś go straszyć bronią.

– Kyle’a trzeba czasem postraszyć bronią – odparł Jeb.

– Tyłko proszę, nie mów mi, że robisz to ze współczucia – ciągnął mężczyzna. – Po tym wszystkim, co widziałeś…

– Po tym wszystkim, co widziałem, trudno, żebym nie miał w sobie współczucia. To by chyba znaczyło, że coś jest ze mną nie tak. Ale nie, tu nie chodzi o współczucie. Gdybym miał go dość dla tego biednego stworzenia, pozwoliłbym mu umrzeć.

Po nagrzanym ciele przebiegł mi chłodny dreszcz.

– Więc dlaczego? – dociekał brat Kyle’a.

Nastało długie milczenie, po czym wyczułam dłonią rękę Jeba. Chwyciłam ją, by pomóc sobie wstać. Wtedy położył mi drugą dłoń na plecach i ruszyliśmy w dalszą drogę.

– Z ciekawości – oznajmił po chwili cichym głosem.

Nikt nic nie powiedział.

Idąc, próbowałam uporządkować fakty. Po pierwsze, nie byłam pierwszą duszą, którą pojmali. Przeciwnie, mieli najwyraźniej ściśle określoną procedurę postępowania. Mężczyzna zwany Doktorem wydobywał już informacje z innych dusz.

Po drugie, nie udało mu się. Gdyby złamał którąś z torturowanych dusz, nie byłabym im potrzebna. Zginęłabym szybko i prawie bezboleśnie.

Co ciekawe, uświadomiłam sobie, że wcale nie pragnę jak najszybszej śmierci. Nie dążę do niej. Nie byłoby to nic trudnego i wcale nie wymagałoby samobójstwa. Wystarczyłoby ich okłamać – udawać Łowcę, powiedzieć, że moi partnerzy już mnie szukają, poawanturować się i rzucić kilka gróźb. Albo nawet powiedzieć im prawdę – że Melanie wciąż żyje we mnie i że to ona mnie tu przyprowadziła.

Ujrzeliby w tym kolejne kłamstwo. W dodatku tak kuszące – pomyśleć, że człowiek może przeżyć zabieg wszczepienia duszy! – tak atrakcyjne, tak przebiegłe, że od razu uwierzyliby, iż jestem Łowcą. Nawet bardziej, niż gdybym sama im to powiedziała. Uznaliby, że próbuję ich przechytrzyć, pozbyli się mnie czym prędzej i znaleźli sobie nową kryjówkę daleko stąd.

Pewnie masz rację , przyznała Melanie. Ja bym tak zrobiła .

Ale na razie nie cierpiałam, dlatego nie potrafiłam zdobyć się na samobójstwo. Instynkt przetrwania kazał mi siedzieć cicho. W myślach mignęło mi wspomnienie ostatniego spotkania z Pocieszycielką – było tak odlegle, jak gdyby zdarzyło się na innej planecie. Melanie prowokowała mnie wtedy, żebym się jej pozbyła, w istocie jednak tylko blefowała. Przypomniało mi się, jak pomyślałam sobie wtedy, że trudno w wygodnym fotelu myśleć o śmierci.

Zeszłej nocy Melanie i ja chciałyśmy umrzeć, ponieważ było to bardzo realne. Teraz jednak stałam znowu o własnych siłach i czułam się zupełnie inaczej.

Ja też nie chcę umierać , wyszeptała Melanie. Ale może się mylisz. Może wcale nie dlatego nas oszczędzili. Nie rozumiem, dlaczego mieliby… Nie miała ochoty wyobrażać sobie tortur, które mogli dla nas szykować. Na pewno potrafiłaby wymyślić o wiele gorsze niż ja. Niby czego chcieliby się od ciebie tak bardzo dowiedzieć?

Tego nigdy nie powiem. Ani tobie, ani żadnemu innemu człowiekowi .

Była to śmiała deklaracja. O tyle łatwa, że na razie nikt nie zrobił mi krzywdy…

Minęła kolejna godzina. Słońce stało już wysoko i prażyło niemiłosiernie. Czułam się, jakbym miała na głowie koronę z ognia. W pewnej chwili z przodu zaczęły dobiegać nowe odgłosy. Dźwięk deptanej ziemi zamienił się w dziwne echo. Stopy Jeba ciągle stąpały po piasku, tak jak moje, ale ktoś idący przed nami wszedł na inny teren.

– Teraz ostrożnie – ostrzegł mnie Jeb. – Uważaj na głowę.

Nie wiedziałam, na co mam uważać ani jak, skoro nic nic widziałam. Jeb zdjął rękę z moich pleców i położył mi ją na głowie, dając do zrozumienia, że mam się schylić. Dalej szłam już przygięta, ze sztywną szyją.

Jeb znów zaczął mną kierować. Nasze kroki rozbrzmiewały teraz jednakowym echem. Grunt nie ustępował już pode mną jak piasek. Nie był to też sypki żwir. Stąpałam po płaskim, twardym podłożu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Intruz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Intruz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephenie Meyer - The Chemist
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - New Moon
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Twilight
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Breaking Dawn
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Eclipse
Stephenie Meyer
libcat.ru: книга без обложки
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Luna Nueva
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - The Host
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Brėkštanti aušra
Stephenie Meyer
Отзывы о книге «Intruz»

Обсуждение, отзывы о книге «Intruz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x