Stephenie Meyer - Intruz

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephenie Meyer - Intruz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Intruz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Intruz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.

Intruz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Intruz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– No to do dzieła – szepnął Doktor i zręcznie, niemal z wdziękiem, przesunął ostrzem skalpela po skórze. Krew zaczęła spływać po szyi i zbierać się na podłożonym zawczasu przez Doktora ręczniku.

– Ciut głębiej. Jeszcze kawałeczek…

– Tak, widzę. – Doktor był podekscytowany, oddychał szybko.

Wśród czerwieni krwi błysnęło srebro.

– Tak jest dobrze. Teraz ty potrzymaj włosy.

Doktor szybko i płynnie zamienił się ze mną miejscami. Znał się na swoim Powołaniu. Byłby dobrym Uzdrowicielem.

Nie musiałam taić przed nim żadnych ruchów. Były zbyt subtelne, żeby mógł cokolwiek zobaczyć. Musiał to ode mnie usłyszeć.

Przesunęłam palcem wzdłuż tylnej krawędzi srebrzystej istoty, stopniowo wsuwając palec w ciepłą ranę. Wyczułam naprężone przednie wici, naciągnięte niczym struny harfy, sięgające gdzieś w dalekie zakamarki głowy.

Przełożyłam palec spodem na drugą stronę ciała i powiodłam nim wzdłuż drugiego rzędu wici, sztywnych i gęstych jak włosie szczotki.

Dotykałam ostrożnie kolejnych spojeń owych twardych anten – malutkich stawów, nie większych niż główka szpilki. Zatrzymałam palec mniej więcej w jednej trzeciej drogi. Mogłam je liczyć, ale to zajęłoby mi dużo czasu. Szukałam dwieście siedemnastego połączenia, lecz można je było znaleźć inaczej. Niewielkie zgrubienie czyniło je nieco większym od pozostałych – bliżej mu było do drobnej perły niż główki szpilki. Wyczulam koniuszkiem palca jego gładką powierzchnię.

Nacisnęłam je leciutko, delikatnie masując. Wśród dusz można było coś zdziałać tylko dobrocią. Nigdy przemocą.

– Rozluźnij się – szepnęłam.

I dusza posłuchała, choć nie mogła mnie słyszeć. Twarde jak struny wici zaczęły wiotczeć i cofać się. Czułam, jak ślizgają mi się po skórze, jak dusza lekko pęcznieje. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, serce zdążyło mi zabić kilka razy. Wstrzymałam oddech, dopóki nie poczułam, że dusza zaczyna falować. Próbowała się wydostać.

Pozwoliłam jej trochę się wysunąć, po czym delikatnie objęłam małe, wrażliwe ciało palcami. Uniosłam je, srebrzyste i lśniące, całe we krwi, która jednak bardzo szybko spłynęła po gładkiej powłoce, i przytuliłam w dłoni.

Była piękna. Dusza, której imienia nigdy nie poznałam, kłębiła się mojej dłoni niczym srebrna fala… cudowna upierzona wstęga. Nie mogłam nienawidzić Łowczyni w tej postaci. Czułam, jak wypełnia mnie uczucie niemalże matczynej miłości.

– Śpij spokojnie, maleństwo – szepnęłam.

Zwróciłam się w stronę cichego szumu dobiegającego z kapsuły. Jared stał tuż obok mnie, trzymając ją nisko i pod kątem, tak bym mogła z łatwością wsadzić duszę do mroźnego powietrza, którym zionął otwór. Wsunęłam ją do środka, po czym starannie zamknęłam pokrywę.

Wolnym, delikatnym ruchem wzięłam zbiornik od Jareda, obróciłam go ostrożnie do pionu i przytuliłam do piersi. Z wierzchu był równie ciepły jak powietrze w pomieszczeniu. Trzymałam go przy sobie jak troskliwa matka.

Spojrzałam na leżące na stole ciało nieznajomej. Doktor posypywał już zasklepioną ranę Gładką Skórą. Stanowiliśmy sprawny duet: ja zajmowałam się duszą, on – ciałem. Nikogo nie zaniedbywaliśmy.

Doktor poniósł na mnie wzrok. Z oczu bił mu podziw.

– Niesamowite – powiedział cicho. – To było coś niezwykłego.

– Dobra robota – odszepnęłam.

– Jak myślisz, kiedy się obudzi?

– To zależy, ile się nawdychała chloroformu.

– Niedużo.

– I czy w ogóle tam jest. Czas pokaże.

Zanim zdążyłam o to poprosić, Jared delikatnie podniósł bezimieną kobietę z łóżka, obrócił na plecy i położył na innym, czystszym posłaniu. Tym razem jednak czułość jego ruchów mnie nie wzruszyła. Była to czułość wobec człowieka, wobec Melanie…

Doktor poszedł za nim, sprawdził kobiecie puls, zajrzał pod powieki, Poświecił w nieprzytomne oczy latarką i obserwował zwężające się źrenice. Nie otaczał ich już srebrny pierścień, nic nie odbijało światła. Wymienili z Jaredem długie spojrzenia.

– Naprawdę to zrobiła – powiedział Jared ściszonym głosem.

– Tak – odparł Doktor.

Nie słyszałam, kiedy Jeb zjawił się u mego boku.

– No, no. Ładna robota.

Wzruszyłam ramionami.

– Nie czujesz się ciut rozdarta?

Milczałam.

– Ja też, skarbie. Ja też.

Za nami Aaron i Brandt rozmawiali podnieconymi głosami, odpowiadając sobie nawzajem na niedokończone pytania. O rozdarciu nie mogło być u nich mowy.

– Ale się wszyscy zdziwią!

– Pomyśl o…

– Powinniśmy jechać po…

– Ja mogę w każdej chwili…

– Spokój tam – przerwał Brandtowi Jeb. – Żadnego porywania dusz, dopóki ta nie będzie w drodze na inną planetę. Zgadza się, Wando?

– Tak – odparłam dość stanowczo, przyciskając kapsułę do piersi.

Brandt i Aaron wymienili krzywe spojrzenia.

Potrzebowałam więcej sprzymierzeńców. Co prawda Jared, Jeb i Doktor mieli najwięcej do powiedzenia, ale nawet oni potrzebowali wsparcia. Wiedziałam, co to oznacza. Musiałam porozmawiać z Ianem.

Z innymi oczywiście też, ale z nim koniecznie. Serce jakby zapadło mi się i skurczyło w piersi. Odkąd tu przybyłam, robiłam wiele rzeczy, na które nie miałam ochoty, ale nie mogłam sobie przypomnieć równie ostrego i przenikliwego bólu. Nawet sama decyzja o oddaniu życia za życie Łowczyni, choć niosła ze sobą ogromne, rozległe cierpienie, była w ostatecznym rozrachunku łatwiejsza, ponieważ miała uzasadnienie w szerszym kontekście wydarzeń. Ale pożegnanie z Ianem przeszywało mnie niczym brzytwa; kiedy o nim myślałam, traciłam z oczu resztę faktów. Szukałam rozpaczliwie sposobu na to, by oszczędzić podobnego bólu jemu. Było to jednak niemożliwe.

Jedyna gorsza rzecz, jaka mnie czekała, to pożegnanie z Jaredem.

Natomiast z Jamiem planowałam nie żegnać się wcale.

– Wanda! – odezwał się Doktor przenikliwym głosem.

Pospieszyłam do łóżka, przy którym stał. Zanim jeszcze tam doszłam, widziałam, jak zwisająca z brzegu materaca mała oliwkowa dłoń zaciska się i otwiera.

– Ach – jęknęło ciało znajomym głosem Łowczyni. – Ach.

W pomieszczeniu zaległa zupełna cisza. Wszyscy spoglądali na mnie, jakbym to ja była specjalistką od ludzi.

Trąciłam Doktora łokciem, nadal trzymając w objęciach kapsułę.

– Porozmawiaj z nią – szepnęłam.

– Yyy… Halo? Czy… pani mnie słyszy? Jest pani bezpieczna. Rozumie mnie pani?

– Ach – westchnęła ciężko. Zamrugała powiekami i od razu skupiła wzrok na twarzy Doktora. Wyglądała na całkiem odprężoną – musiała się czuć znakomicie, w końcu podałam jej Bezból. Oczy miała czarne jak onyks. Rozglądała się po grocie, aż ujrzała mnie i, widocznie mnie poznając, odruchowo skrzywiła twarz. Przeniosła wzrok z powrotem na Doktora.

– Jak dobrze mieć głowę z powrotem dla siebie – odezwała się głośno i wyraźnie. – Dzięki.

Rozdział 53

Przeznaczenie

Żywiciel Łowczyni nazywał się Lacey. Delikatne, kobiece imię. Lacey. Moim zdaniem równie nieodpowiednie jak budowa ciała. To tak, jakby pitbulowi dać na imię Puszek.

Lacey była tak samo głośna jak Łowczyni – i nie mniej marudna.

– Musicie mi wybaczyć, że tyle gadam – stwierdziła, nie dopuszczając innej możliwości. – Wydzierałam się tam w środku tyle czasu i nikt mnie nie słyszał. Mam sporo do powiedzenia, nazbierało się tego przez te wszystkie lata.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Intruz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Intruz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephenie Meyer - The Chemist
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - New Moon
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Twilight
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Breaking Dawn
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Eclipse
Stephenie Meyer
libcat.ru: книга без обложки
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Luna Nueva
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - The Host
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Brėkštanti aušra
Stephenie Meyer
Отзывы о книге «Intruz»

Обсуждение, отзывы о книге «Intruz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x