– Tak.
– Ktoś powinien mnie ostrzec.
– Nikt nie spodziewał się, że uciekniesz, więc nie mogliśmy ci dać pożegnalnej rady. Nikt też nie spodziewał się, że drzemie w tobie moc. Królowa uważała, że jeśli siedem lat z Griffinem i lata pojedynków nie obudziły w tobie mocy, to najwidoczniej nie masz niczego, co można by było obudzić.
– Dlaczego w takim razie moja moc obudziła się właśnie teraz, po tylu latach?
– Nie wiem. Wiem tylko, że jesteś Księżniczką Ciała i że masz moc w obydwu dłoniach.
– Dlaczego tak myślisz? Przecież to rzadkość u sidhe.
– Twoje ręce rozpuściły dwa metalowe pręty łóżka. Dwa pręty, każdy inną ręką.
Wstałam i odsunęłam się od niego. – Skąd o tym wiesz?
– Obserwowałem cię z balkonu, gdy spałaś. Widziałem wezgłowie.
– Dlaczego się nie pokazałeś?
– Byłaś pogrążona w czymś w rodzaju narkotycznego snu. Wątpliwe, żeby udało mi się ciebie obudzić.
– Dlaczego w takim razie nie ujawniłeś się tej nocy, kiedy użyłeś pająków? Nocy, gdy byłam u Alistaira Nortona?
– Masz na myśli tego człowieka, który oddawał cześć sidhe? Zatkało mnie. Popatrzyłam na niego. – O czym ty mówisz?
Kiedy to Norton oddawał cześć sidhe?
– Wtedy, gdy kradł z kobiet moc za pomocą Łez Branwyna.
– Ależ ja tam byłam. Prawie stałam się jedną z jego ofiar. Nie było tam ceremonii wywoływania sidhe.
– Każdy uczeń w tym kraju wie, że gdy zostaliśmy tu zaproszeni, zabroniono nam jednej rzeczy.
– Nie możemy wynosić się na bogów. Nie można nam oddawać czci. Czytałam o tym w domu u mojego ojca, poza tym uczyłam się o tym w szkole na lekcjach historii.
– Zapomniałem, że jako jedyna z nas uczyłaś się z ludźmi. Królowa była wściekła, kiedy dowiedziała się, że książę Essus oddał cię do szkoły publicznej.
– Próbowała mnie utopić, kiedy miałam sześć lat. Chciała mnie utopić jak czystej krwi szczeniaka, który okazał się kundlem. Wydaje mi się, że miała gdzieś, do jakiej szkoły poszłam.
– Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek widział królową równie zaskoczoną jak wtedy, gdy książę Essus zabrał ciebie i swoją świtę i zaczął żyć wśród ludzi. – Uśmiechnął się – błysk bieli na czarnej twarzy. – Kiedy zrozumiała, że książę nie będzie znosił znęcania się nad tobą, zaczęła zabiegać, żeby wrócił na dwór. Dużo mu oferowała, ale i tak wrócił dopiero po dziesięciu latach. W tym czasie zdążyłaś już zmienić się z dziecka w kobietę.
– Jeśli była tak wściekła, dlaczego pozwalała, żeby tak wielu członków Dworu Unseelie nas odwiedzało?
– Królowa i książę bali się, że staniesz się zbyt podobna do ludzi, jeśli nie będziesz miała kontaktu z dworem. Poza rym królowa nie zaakceptowała wyboru twojego ojca co do świty.
– Masz na myśli Keelin – powiedziałam.
Skinął głową. – Królowa nigdy nie zrozumiała, dlaczego upierał się przy wyborze istoty magicznej, która nie była sidhe, na twoją towarzyszkę.
– Keelin jest pół skrzatem, jak moja babcia.
– I pół goblinem – dodał Doyle. – A tych próżno szukać wśród twoich przodków.
– Gobliny służą w piechocie w armii Unseelie. Sidhe wymawiają wojnę, ale to gobliny ją zaczynają.
– Cytujesz teraz swojego ojca.
– Owszem. – Poczułam się nagle zmęczona. Krótkotrwała poprawa nastroju, niewiarygodne możliwości mocy, powrót na dwór – nic z tego nie mogło odegnać ode mnie zmęczenia. Jedna rzecz nie dawała mi jeszcze spokoju. – Powiedziałeś, że Alistair Norton oddawał cześć sidhe. Co to właściwie znaczył
– To znaczy, że używał rytuału do wywołania sidhe, kiedy był w kręgu mocy. Rozpoznałem symbole. Nie widziałaś żadnego rytuału, bo nawet najmniej wyedukowany człowiek wie, że nikomu nie wolno wzywać mocy sidhe.
– Odprawiał rytuał jeszcze przed przyjściem kobiet – domyśliłam się.
– No właśnie.
– Widziałam w lustrze sidhe, ale nie mogłam dojrzeć twarzy. Czy nie domyślasz się, kto to mógł być?
– Nie, ale miał tak silną moc, że nie mogłem się przez nią przedostać. Mogłem tylko wysłać pająki i swój głos. Pokój był naprawdę bardzo dobrze zabezpieczony.
– Więc ten sidhe pozwalał…
– Lub pozwalała – wtrącił Doyle.
– … lub pozwalała, żeby oddawano mu cześć i dał śmiertelnikowi Łzy, żeby ich użył przeciwko innej istocie magicznej.
– W zasadzie ludzie z domieszką naszej krwi nie są uznawani za istoty magiczne, ale niech będzie.
– Pozwalanie na oddawanie czci grozi karą śmierci.
– A pozwalanie na użycie Łez przeciwko innej istocie magicznej grozi torturami – nawet wiecznymi. Niektórzy wolą śmierć.
– Czy powiedziałeś królowej?
Doyle podniósł się. – Powiedziałem jej o sidhe, która pozwala, by oddawano jej cześć, i o Łzach. Powinienem też powiedzieć jej o tym, że masz moc ciała i że przeszłaś rytuał krwi. Musi też wiedzieć, że to nie Sholto jest zdrajcą, a ktoś, kto posłużył się jej imieniem.
Otworzyłam szeroko oczy. – Chcesz powiedzieć, że wysłała ciebie jednego przeciwko Sholtowi i wszystkim sluaghom?
Doyle popatrzył na mnie.
– Nie obraź się, ale to trochę za mało przeciwko nim wszystkim – powiedziałam.
– Królowa wysłała mnie, żebym sprowadził cię do domu, zanim jeszcze Sholto opuścił Saint Louis. Przyjechałem tej nocy, kiedy wysłałem ci na pomoc pająki. Sholto wyruszył tutaj dopiero następnego dnia.
– Więc ktoś odkrył, że królowa chce mnie sprowadzić do domu, i w ciągu dwudziestu czterech godzin powziął plan zabicia mnie.
– Na to wygląda.
– Z wyjątkiem wypadków, gdy wysyłała cię, żebyś kogoś zabił, nie opuszczałeś królowej od jakichś sześciuset, ośmiuset lat.
– Od tysiąca dwudziestu trzech lat, jeśli chodzi o ścisłość.
– Nie chce mojej śmierci. Dlaczego więc wysłała ciebie? Są przecież strażnicy, którym bardziej ufa?
– Chciałaś chyba powiedzieć: bardziej ich lubi.
Zastanowiłam się nad tym chwilę, po czym skinęłam głową. – Masz rację. Swoją drogą, to najdłuższa rozmowa, jaką odbyliśmy. Dlaczego więc wysłała ciebie, swoją Ciemność?
– Królowa chce, żebyś wróciła. Ale bała się, że jej nie uwierzysz. Jestem jej symbolem. Ciemność posłana z jej mieczem w dłoni, z jej magią w ciele, na dowód szczerości intencji.
– Dlaczego tak jej zależy na tym, żebym wróciła? Wysłała cię po mnie, jeszcze zanim obudziła się we mnie moc – co było niespodzianką dla nas wszystkich. Dlaczego zmieniła zdanie? Dlaczego moje życie stało się nagle takie cenne?
– Nigdy nie skazała cię na śmierć.
– Ale nigdy też nie przeszkodziła tym, którym na niej zależało.
Ukłonił się lekko. – Nie będę się spierał.
– Dlaczego więc zmieniła zdanie?
– Nie wiem, Meredith. Wiem tylko, że sobie tego życzy.
– Nigdy nie zadajesz pytań, co?
– A ty z kolei zadajesz ich zdecydowanie za dużo.
– Być może, ale akurat na to jedno pytanie chciałabym usłyszeć odpowiedź, zanim wrócę.
– Które pytanie masz na myśli?
Spojrzałam na niego z politowaniem. – Dlaczego zmieniła zdanie? Muszę wiedzieć, zanim zdam się na jej łaskę i niełaskę.
– A jeśli nie zdradziła powodu?
Zastanowiłam się. Czy warto tracić na zawsze Krainę Faerie z powodu braku odpowiedzi na jedno pytanie? To był zbyt poważny temat, żeby sobie nim teraz zaprzątać głowę.
– Nie wiem, naprawdę nie wiem. Wiem tylko, że jestem nieziemsko zmęczona.
Читать дальше