Zostawiłam brązowe szkła kontaktowe w biurze. Bez nich moje oczy naprawdę błyszczały. Podziękowałam mu za komplement i udając nieśmiałą, wpatrzyłam się w swojego drinka. To nie była jednak nieśmiałość. Nie chciałam, żeby ujrzał pogardę w moich oczach. Podobnie jak ludzie brzydzimy się cudzołożnikami. Nie chodzi o moralność, ale o złamanie przysięgi małżeńskiej. Nie tolerujemy tych, którzy łamią przysięgi. Jeśli twoje słowo jest bez wartości, taki też jesteś ty.
Dotknął mojego ramienia. – Co za idealnie biała skóra. – Ponieważ nie odepchnęłam go, pochylił się i delikatnie pocałował mnie w ramię. Gdy oderwał usta, pogładziłam go po twarzy, co było dosyć jednoznacznym sygnałem przyzwolenia. Pocałował bok mojej szyi i dłonią musnął włosy. – Twoje włosy są jak czerwony jedwab – wyszeptał. – Czy to twój naturalny kolor?
Odwróciłam się tak, że moje usta znalazły tuż nad jego wargami. – Tak.
Pocałował mnie delikatnie. Mierził mnie fakt, że wyglądało to na tak szczere. Najbardziej przerażające było to, że on mógł naprawdę być szczery, że na początku mógł wierzyć w każde swoje słowo. Znałam ten typ mężczyzn. Za każdym razem wierzą, że tym razem to prawdziwa miłość. Ale nigdy nie trwa to zbyt długo, bo żadna kobieta nie jest dla nich wystarczająco dobra. Oczywiście nie dlatego, że te kobiety naprawdę nie są wystarczająco dobre. To z winy tych mężczyzn. Próbują oni wypełnić pustkę swojej egzystencji kobietami lub seksem. Jeśli zaznaliby prawdziwej miłości i naprawdę satysfakcjonującego seksu, poczuliby się kompletni. Staliby się w końcu całością. Seryjni podrywacze pod jednym względem przypominają seryjnych morderców. Zarówno jedni, jak i drudzy wierzą, że następny raz będzie idealny, że następne doświadczenie zaspokoi ich całkowicie. Tylko że to nigdy nie następuje.
– Chodźmy stąd – wyszeptał.
Skinęłam głową, nie ufając własnemu głosowi. Powinnam całować się z zamkniętymi oczami, ponieważ spojrzenie mogło mnie zdradzić. Wystarczająco trudno było powstrzymać niechęć, gdy mnie dotykał. Oczekiwać od moich oczu, że będą okazywać pożądanie i miłość, to zbyt wiele.
Jego samochód był dokładnie taki sam jak on: drogi, elegancki i szybki. Czarny jaguar z czarnymi skórzanymi siedzeniami, tak że miałam wrażenie, że zanurzam się w morzu ciemności. Zapięłam pasy. On nie. Jechał szybko, przecinając kolejne skrzyżowania. Zrobiłoby to na mnie z pewnością większe wrażenie, gdybym sama nie jeździła po Los Angeles od trzech lat. Wszyscy tu jeździli w ten właśnie sposób w najzwyklejszym akcie samoobrony.
Dom był elegancki i nieduży, najmniejszy w okolicy. Stał za to na największym placu. Z każdej strony było tyle miejsca, że nawet mieszkaniec Środkowego Zachodu musiałby go nazwać dużym. Dom wyglądał na jeden z tych, w których dzieci czekają na powrót taty, podczas gdy mama krząta się wokół, starając się przygotować obiad po całym dniu pracy.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zabrał mnie przypadkiem do swojego domu, tego, w którym mieszkał z Frances. Jeśli tak, to zmieniłby sposób postępowania, a to mi się nie podobało. Dlaczego miałby to robić? Wiedziałam, że nie odkrył podsłuchu; nie dotykał też mojej torebki, co oznaczało, że nie mógł wiedzieć o ukrytej w niej kamerze. Czułam się bezpieczniej, mając ją pod ręką w drodze do jego miłosnego gniazdka. Nie mógł wiedzieć.
Koło domu Nortona miał być Ringo, obserwujący panią Norton. Jeśli Alistair użyłby przemocy, Ringo miał na podstawie własnej oceny sytuacji podjąć decyzję, czy wkroczyć do akcji. Nie wypatrywałam go. Jeśli tam był, nie chciałam na niego zwracać uwagi.
Alistair otworzył drzwi, pomagając mi wysiąść z samochodu. Dałam mu na to szansę, ponieważ próbowałam pozbierać myśli. W końcu zdobyłam się na coś w rodzaju szczerości. – Jesteś pewien, że nie masz żony?
– Czemu pytasz?
– To wygląda jak rodzinne gniazdko.
Roześmiał się i przyciągnął mnie do siebie. – Mieszkam tu tylko ja. Dom jak dom.
Spojrzałam na niego. – Kupiłeś go z myślą o przyszłości? O założeniu rodziny?
Uniósł moją dłoń do ust. – Z właściwą kobietą wszystko możliwe.
Na Pana i Panią, wiedział, za które sznureczki pociągnąć, by zmiękczyć serce kobiety. Dawał do zrozumienia, że to właśnie ty możesz być tą kobietą, która go usidli, dzięki której się ustatkuje. Większość kobiet o niczym innym nie marzy. Wiedziałam jednak aż nadto dobrze, że mężczyźni nie robią się nagle stateczni z powodu kobiety. Zakładają rodzinę, gdy w końcu przychodzi na nich czas. To nieważne, z jaką kobietą się spotykają. Kiedy nadchodzi ich czas, to jest właśnie ta kobieta, niekoniecznie najlepsza czy najładniejsza, po prostu ta, która właśnie była pod ręką. Niezbyt to romantyczne, ale odpowiadające prawdzie.
Wyprowadził się ze swojego mieszkania. Dlaczego? Czy to po tym, jak Naomi Phelps nagle go zostawiła? Czy to wkurzyło go na tyle, że się wyprowadził? A może cały czas to planował? Nie sposób dowiedzieć się, nie pytając, a zapytać akurat nie mogłam. Gdy Alistair Norton prowadził mnie do drzwi, zwalczyłam pokusę, by spojrzeć za siebie i sprawdzić, czy są Jeremy i reszta. Wiedziałam, że są. Wiedziałam, ponieważ miałam do nich zaufanie. Alistair nie jechał aż tak szybko, żeby zgubić dwa samochody. Van, w którym znajdował się system podsłuchowy i Uther, oraz samochód z Jeremym za kierownicą, na wypadek gdyby Norton usiłował ich zgubić oraz po prostu po to, żeby nie widział za sobą wciąż tego samego samochodu. Byli tam, podsłuchując nas. Wiedziałam o tym, ale wciąż miałam ochotę rzucić za siebie okiem. Tak dla pewności.
Poczułam ochronę, zanim drzwi się otworzyły. Kiedy przeszłam przez próg, moc prześlizgnęła się po mojej skórze. Zauważył to. – Wiesz, co to było? – zapytał.
Mogłam skłamać, ale tego nie zrobiłam. Nie dlatego, że miałam przeczucie, iż Alistair będzie zadowolony, że ma do czynienia z kimś, kto zdaje sobie sprawę ze swojej mocy. Po prostu chciałam, żeby wiedział, że nie jestem całkowicie bezbronna. – Masz chronione drzwi -powiedziałam. Powietrze w pokoju naparło na moją skórę. Nie mogłam zrobić wdechu, zupełnie jakby w pokoju nie było wystarczająco powietrza. Wyszłam z wykafelkowanego przedsionka, mając nadzieję, że dalej będzie lepiej. Nie było. Powietrze było jeszcze cięższe, jak przy przejściu na głębszą wodę. Gorącą, obmywającą skórę wodę.
Wiedziałam, że ma moc – inaczej nie mógłby nałożyć zaklęć na swoją żonę i kochankę. Ale moc, która wypełniała ten pusty salon, była ponadludzka. Człowiek mógł dysponować tak dużą mocą tylko dzięki zawarciu paktu z jakąś magiczną istotą. Nie byłam na to przygotowana. Żadne z nas nie było.
Mówił coś do mnie, ale nie rozumiałam co. Mój umysł wołał: Uciekaj! Uciekaj stąd! Ale jeśli bym to zrobiła, Alistair wciąż mógłby zabić swoją żonę i torturować inne kobiety. Moja ucieczka ochroniłaby mnie, ale nie pomogłaby naszym klientkom. To była jedna z tych chwil, gdy trzeba się zdecydować, czy chce się zarabiać pieniądze, czy nie.
Wiedziałam o jednym. Moi ludzie w vanie musieli się dowiedzieć, co odkryłam. – To nie jest ochrona, która nie pozwala komuś tu wejść, prawda? Chociaż trzyma z dala inne moce. To ochrona, która nie pozwala nikomu poznać, jak wielką mocą dysponujesz. – Mój głos brzmiał głucho, jakbym miała kłopoty z oddychaniem.
Popatrzył na mnie i po raz pierwszy zobaczyłam w jego oczach coś, co nie było sympatyczne i radosne. Na chwilę w tych brązowych oczach pojawił się potwór. – Powinienem był przewidzieć, że to wyczujesz – powiedział. – Moja malutka Merry, z jej oczami, włosami i skórą sidhe. Jeśli byłabyś wysoka i smukła, mogłabyś uchodzić za sidhe.
Читать дальше