Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Atomowy Sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Atomowy Sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Galaktyka, gdzie wśród walk i intryg potężne Imperium Ludzi dąży do pokojowego współistnienia z Obcymi…
Młoda prawniczka, która tropiąc zagadkę ucieczek z wirtualnego więzienia, odkrywa jego prawdziwe przeznaczenie…
Ludzie, degeneraci i smoki walczący o byt w przeddzień katastrofy jądrowej i tajemniczy chłopiec znikąd, który może zmienić bieg dziejów…
Oto historie z odległych światów „Cieni snów”, „Przezroczystych witraży” i „Atomowego snu”.

Atomowy Sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Atomowy Sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pierścień abori, zamknięty wokół kosmodromu, drgnął i skierował się w stronę środka.

Psylończycy zwarli szereg. Przed nimi zapłonęły znajome czerwone obłoczki, zlały się w jedną wstęgę i zaczęły sunąć w stronę zbliżających się abori.

Tubylcy zareagowali natychmiast; widocznie w takiej masie potrafili wyczuwać zagrożenie znacznie szybciej i bardziej skutecznie je usuwać.

W ułamku sekundy pancerne sylwetki Psylończyków rozpaliły się do białości. Gdy roztopione segmenty pancerzy upadły na ziemię, w środku nie było już żadnych ciał.

Czy warto było wyciągać pochopne wnioski na temat niepełnowartościowych osobników? Ktoś poleciał w kosmos i stworzył cywilizację maszyn, a inni po prostu nie czuli takiej potrzeby.

Podszedłem do dzieci.

En Eyko miała w oczach szaleństwo.

– Boję się – wyszeptała. – Boję się…

Nie jak mała wystraszona dziewczynka, lecz przerażona kobieta.

– Radziłbym ci jak najszybciej biec do jachtu – zasugerowałem. – Może ocalał? Dla ciebie wszyscy tu są obcy. A dla abori… cóż, znalazłaś się w jednym szeregu z Psylończykami.

Szara fala miękkich, falujących ciał zbliżała się coraz bardziej.

Zauważyłem, że tubylcy zaczynają dzielić się na oddzielne strumienie – płynęły do resztek krążownika, do bunkra sztabowego, gdzie pewnie jeszcze zostali psylońscy komandosi, i do jakichś innych, tylko abori znanych obiektów.

Jedna grupa skierowała się do nas.

– Artiom, czy wiedziałeś, że En chce się skontaktować z Psylończykami?

Chłopiec drgnął i skinął głową.

– To była twoja decyzja?

– Nie. – Słowa przychodziły mu teraz z łatwością. – Nie moja.

Ale nie zabroniłem jej. Nie chciałem umierać. Teraz też nie chcę.

En pisnęła, cienko, przenikliwie. Wiedziałem, co się stało – poczuła zagrożenie. Abori nie są okrutni, ale dają odczuć, co mają zamiar zrobić.

W jej rękach znowu pojawił się pistolet i dziewczynka otworzyła ogień. Strzelała szybko i wydawało się, że bez celowania, a jednak abori padali jeden po drugim. Nie próbowałem jej przeszkodzić – po pierwsze, nie zdążyłbym, po drugie, niczego by to nie zmieniło.

Wziąłem tylko Artioma za ramiona i zasłoniłem mu dłonią oczy.

Sam też zamknąłem oczy – widok był zbyt straszny. En strzelała jeszcze przez kilka sekund. Nie wiem, jak to możliwe.

Spodziewałem się, że za chwilę pod moimi rękami zapłonie twarz Artioma. Wtedy musiałbym się odsunąć – nawet jeśli on niczego nie zobaczy, ja poczuję się jak zdrajca.

Ale nic takiego się nie stało.

– Pokój i miłość.

Popatrzyłem na abori. Jego rodacy otaczali nas, a popiół, w który zmieniła się En Eyko, zmieszał się pod ich nogami z resztkami płonącego betonu i prochami Psylończyków.

– Pokój i miłość.

– Oni postąpili niewłaściwie – wymamlał abori. – Wy tak nie róbcie.

Po chwili dołączył do tłumu swoich współbraci.

Zdaje się, że był to pierwszy abori, który zniżył się do normalnego ludzkiego języka.

– Co się ze mną stanie? – zapytał nagle Artiom.

– Abori cię nie ruszyli.

– Powiesz wszystkim? O En i o mnie?

– Tak. Nie mogę milczeć.

– En rozmawiała z Psylończykami, ale oni i tak wiedzieli, gdzie znajdują się punkty bojowe kosmodromu. Niczego to nie zmieniło.

– Być może – przyznałem. – Ale czy to coś zmienia z punktu widzenia Imperium?

– Mam pistolet – rzekł chłopiec. – Pozwolisz mi odejść? Samemu, bez przesłuchania?

Nie odpowiedziałem.

– Mógłbym cię wyłączyć – dorzucił Artiom. – Słowo honoru.

Ale nie chcę tego. Proszę, odwróć się na chwilę.

Abori odchodziły. Patrzyłem na tę burą falę, na swój sposób absolutnie moralną i logiczną.

Dlaczego tak się dzieje, że do nikogo nie czuję złości?

Nawet do Psylończyków.

Nawet do zdrajców.

Nawet do siebie.

Nie jesteśmy Psylończykami ani abori.

Nie mamy aż tak surowych zasad moralnych. Potrafimy zdradzić wszystkich, nawet siebie. Ale prócz tego umiemy zrozumieć.

Wszystkich, nawet najbardziej obcych.

Może właśnie dlatego zwyciężyliśmy w Wielkiej Wojnie.

– Bardzo mi was żal – powiedziałem do Artioma. – Naprawdę.

– Dziękuję. Wierzę ci. Odwróć się i poczekaj chwilę, nie od razu się zdecyduję. Ale ty mi nie pomożesz, prawda?

– W tej sprawie… nie.

Odwróciłem się i popatrzyłem na bunkier sztabu. Pewnie ci, którzy ocaleli, zbiorą się właśnie tam. Chciałem wierzyć, że będzie komu się zebrać.

Czekałem, odwrócony, dość długo. Artiom rzeczywiście zdecydował się nie od razu.

Siedzenie na plecaku od miotacza rakiet Salieri rzeczywiście jest dość wygodne. Z zewnątrz plecak jest oblany amortyzującym plastikiem, a ziemia wokół i tak promieniuje silniej niż dziesięć małych rakiet z ładunkami jądrowymi.

– Zamiast przeszkolenia czeka mnie szpital wojskowy – odezwał się Denis. – Bez dwóch zdań. I pewnie na długo. Ale to i tak drobnostka.

Niebo płonęło tysiącami spadających gwiazd. Patrzyłem w górę, bo bardzo chciałem zobaczyć lądujący statek floty jako pierwszy.

Teraz miałem duże szansę.

– Nonowa naprawdę tak heroicznie walczyła? – zapytał Ogarin.

– Jeszcze jak!

Obóz, w którym nasi ochotnicy czekali na przybycie statków szpitalnych, był tuż obok. Dźwięczny głos Nonowej zagłuszał wszystko.

– W życiu bym nie pomyślał – prychnął Denis. – Nabij mi fajkę.

Wziąłem z jego rąk woreczek i kątem oka zerknąłem na kapitana. Opaska na oczach i fajka upodabniały go do pirata.

– Myślisz, że uda się uratować oczy? – zapytałem.

– Nie sądzę. Raczej dadzą sztuczne. To nic, Aleksiej, zdarza się. Nie każdą sztukę można obejrzeć do końca… Toraki ma się znacznie gorzej.

Skinąłem głową, ale uświadomiłem sobie, że on tego nie zauważy, więc powiedziałem:

– Zgadza się. Ale i tak chciałbym wiedzieć, kim byli En i Artiom.

– Każdy ma swoją sztukę, Aloszka – westchnął Denis. – Czasem uda się obejrzeć kawałek cudzej, ale to zawsze tylko kawałek.

Pamiętasz moją opowieść?

– Pamiętam.

– Wiem jedno: to będzie koniec szkoły Córek Kali. Jeśli oczywiście złożysz zeznania pod przysięgą.

– Złożę.

– Jeszcze jedna sztuka została odegrana. – Denis wziął fajkę z moich rąk. – Takie jest życie… Zrozum, Aloszka, nigdy się nie dowiesz, kim byli En i Artiom, nie dowiesz się, dlaczego Psylończycy ruszyli do ataku i czy rzeczywiście zdrada dziewczynki nie była potrzebna. Jutro przeniosą mnie do szpitala i nawet sztuki mojego życia nie poznasz do końca. Najpierw będę do ciebie pisał, opowiadał, jak widzę świat nowymi oczami, jak wesoło przebiega służba.

Potem powoli zacznę zapominać waszą małą planetę, ciebie, waszych bohaterów z przypadku; nawet ta walka pójdzie w niepamięć.

Z tobą będzie tak samo. Ale nie żałuj, Aloszka. Nigdy nie żałuj cudzych, nieobejrzanych do końca sztuk. Pisz swoją.

– Nie wiem, czy mi wyjdzie.

– Nikt nie wie. Zazwyczaj wychodzi. Źle czy dobrze… to już inna sprawa.

Tysiące gwiazd spadało z nieba, a ja wiedziałem, że nie zauważę lądujących statków wcześniej niż Ogarin. Nawet teraz, gdy ma opaskę na oczach.

Co do całej reszty… też miał rację. Jak zwykle. Słusznie twierdził, że wszystkich historii nie można poznać, nawet w skrócie. I że ja zapomnę o nim, on zapomni o naszej planecie, a my wszyscy zapomnimy o En Eyko i jej bracie. To nie nasza sztuka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Atomowy Sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Atomowy Sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Siergiej Łukianienko - Lord z planety Ziemia
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukianienko - Genom
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Brudnopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Patrol Zmroku
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Nocny Patrol
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukianienko - Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Ostatni Patrol
Siergiej Łukjanienko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Atomowy Sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Atomowy Sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x