Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Atomowy Sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Atomowy Sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Galaktyka, gdzie wśród walk i intryg potężne Imperium Ludzi dąży do pokojowego współistnienia z Obcymi…
Młoda prawniczka, która tropiąc zagadkę ucieczek z wirtualnego więzienia, odkrywa jego prawdziwe przeznaczenie…
Ludzie, degeneraci i smoki walczący o byt w przeddzień katastrofy jądrowej i tajemniczy chłopiec znikąd, który może zmienić bieg dziejów…
Oto historie z odległych światów „Cieni snów”, „Przezroczystych witraży” i „Atomowego snu”.

Atomowy Sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Atomowy Sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dlaczego w Głębi gotowi jesteśmy wyglądać gorzej niż naprawdę?

– Karina, Denis – przedstawia nas sobie Tomilin. Nie wymienia żadnych stopni, stanowisk ani tytułów. – Wszystko przygotowane?

– Tak, programy zostały wprowadzone.

Spodziewam się, że pójdziemy do cel królików doświadczalnych, ale Tomilin wystukuje na terminalu jakąś komendę i na jednej ze ścian gabinetu rozsuwają się drewniane panele, odsłaniając ogromny ekran.

– Karinę bardzo interesuje pierwszy etap resocjalizacji – mówi Tomilin, nie wiadomo, poważnie czy z ironią. – Od kogo zaczniemy, Karino? Mamy kierowcę, który przejechał dzieci jeżdżące po chodniku na rowerach. I dwóch zabójców.

Nawet nie pytam, co to za zabójcy.

– Zacznijcie od kierowcy – mówię.

Ekran przemienia się w okno – ogromne okno, otwarte na wieczorne miasto. Zwykła moskiewska ulica, tylko trochę za mało ludzi. W Głębi nie ma wielkiej różnicy między rzeczywistością a obrazem telewizyjnym – jedno i drugie jest iluzoryczne.

Ciężarówka jadąca ulicą to zwykła wywrotka z pustą skrzynią, odrapaną kabiną i brudną przednią szybą. Pędzi tuż obok, wystarczy wyciągnąć rękę…

– Puszczaj dzieci, Denis – komenderuje Tomilin.

Czuję do niego przelotny szacunek – za to, że nie powiedział „puść fantomy” albo „zacznij seans”. Nie ukrył się za eufemizmem.

To może być po trzykroć nierealny taniec elektronów na kryształach mikroukładów, ale dla tego człowieka, odsiadującego wyrok w wirtualnym więzieniu, to, co się zaraz stanie, będzie prawdziwym szokiem.

1010

Wirtualna kamera, pokazująca jadącą ciężarówkę, leci nad samochodem. Światło w kabinie Tomilina gaśnie i czuję się jak w kinie – jakbym oglądała najnowszy hollywoodzki thriller. Jeden z tych nowomodnych filmów interaktywnych, gdzie komputerowe obrazy najpopularniejszych aktorów wszystkich epok kręcą się między wirtualnymi dekoracjami… Dzielny Clint Eastwood stoi ramię w ramię z Seanem Connerym i śliczniutkim Leonardem DiCaprio, a i tak całą trójkę może załatwić wzruszający Charlie Chaplin.

Ale ten film nie jest interaktywny. Został wyreżyserowany od pierwszej do ostatniej sekundy i opinia kierowcy ciężarówki nie została wzięta pod uwagę.

– Przecież przejechał przechodniów po pijanemu – mówię. Prawda?

– Teraz też nie jest rzeźwy – oznajmia Tomilin. – Miał do dyspozycji wirtualne bary.

– Ale przecież nie można odtworzyć dokładnie tej samej sytuacji! – upieram się.

– Dlaczego? – dziwi się Tomilin.

I w tym momencie ciężarówka skręca na skrzyżowaniu.

Jakby ktoś odsunął zasłonę. Wieczór staje się dniem, szeroka szosa – wąską uliczką, gdzie dwa samochody nie zdołają się wyminąć. Tym bardziej że z naprzeciwka jedzie kilka osobowych. Ciężarówka najeżdża na krawężnik i wyskakuje na chodnik.

A kilka metrów przed maską jedzie na rowerach dwóch chłopców, którzy właśnie zaczynają się odwracać na ryk silnika.

– Teraz – mówi Tomilin i obraz zaczyna drgać, przekręca się: wirtualna kamera zakreśla niewyobrażalną krzywą, utrzymując się nad skrzynią ciężarówki.

Czy w realu można by tak przekręcić kierownicę?

Prędkość nie jest duża. Kierowca, nawet jeśli był pijany w sztok, to jednak zdołał wyhamować na zakręcie. Ale uderzenie i tak jest silne.

Maska rozpłaszcza się o ścianę budynku, ciężarówka skręca, niszcząc szklaną witrynę i wjeżdżając w sklep spożywczy. Od razu widać, że coś jest nie tak. Sklep nie został narysowany do końca, istnieje tylko kilka metrów przed witryną, a cała reszta to szara mgła, pozbawiona kolorów i kształtów. Z zadartego w górę przodu samochodu bije para, sączy się bezbarwna ciecz.

– Denis – mówi bardzo spokojnie Tomilin. – Przecież prosiłem…

– Ale on nie mógł skręcić! – odpowiada Denis. – Wszystko zostało obliczone!

W jego głosie słychać szczere oburzenie. Nie sądzę, żeby był psychologiem, to raczej programista, nadający rozmytym wytycznym cyfrowe kształty.

– Prędkość trzydzieści cztery kilometry na godzinę, promień skrętu… – mamrocze Denis, ale Tomilin ucisza go gestem.

Zgniecione drzwi kabiny otwierają się ze zgrzytem. Kierowca raczej wypada niż wychodzi z samochodu i, nie patrząc na szarą mgłę w Głębi sklepu, przechodzi po szklanym kruszywie witryny na ulicę.

– Kamera! – warczy Tomilin.

Nie widzę, kto wykonuje polecenie. Może Denis ma jakiś pulpit, a może słyszą nas również inni pracownicy więzienia.

Ale kamera posłusznie rusza z miejsca i płynie za kierowcą.

A ja zaczynam się śmiać.

To już nie jest tragedia. To farsa.

Po ulicy jadą samochody, chodnikiem idą przechodnie, nikt nie zwraca uwagi na ciężarówkę, która do połowy utkwiła w budynku.

A nieprzejechani rowerzyści ciągle jadą, z obawą oglądając się za siebie. Pedałują w miejscu, koła suną po chodniku, lśnią szprychy z czerwonymi kółkami światełek odblaskowych, długie włosy jednego z chłopców rozwiewa nieistniejący wiatr. Najlepszy na świecie rower treningowy.

Kierowca omija samochód, podchodzi do chłopców, przygląda im się, wyciąga rękę, jakby chciał ich dotknąć i od razu cofa. Wyjmuje pomiętą paczkę papierosów Prima, wsuwa jednego do ust, ale zdenerwowany zapomina zapalić i krzyczy:

– Bip! Bip-bip, wasza mać! Łobuzy, bip! Bip!

Albo się domyślił, gdzie jest kamera, albo to przypadek, ale patrzy prosto na nas.

– Bip! – warczy ze złością Tomilin. – Co za bip włączył cenzora dźwiękowego?

– To przecież powszechne wymaganie wobec wszystkich zakładów państwowych! – tłumaczy Denis.

Kierowca wypuścił niezapalonego papierosa, wyjmuje drugiego. Siada na chodniku i zapala, patrząc na jadących donikąd rowerzystów.

– Proszę to zabrać – komenderuje Tomilin. – Karino, przepraszam panią.

– Bip – mówię z uśmiechem. Właśnie to chciałam powiedzieć.

– Owszem, to zabawne – przyznaje Tomilin, gdy ekran gaśnie. Może jeszcze mi pani wyjaśni, co to wszystko znaczy?

– Gdybym tylko wiedziała…

Tak naprawdę domyślam się i gotowa jestem bić brawo Czyngisowi za jego niespodziankę. Ale…

– Nasi goście zostali odizolowani? – pyta Tomilin Denisa.

– Oczywiście! – programista jest tego absolutnie pewien. – Stiekow w ogóle został odłączony od Głębi, a tamtym dwóm zamknięto kanały.

– Jakie wersje? – pyta Tomilin.

Odpowiedzi nie ma. Pułkownik dysponuje:

– Dawać następnego!

– Którego?

– Kazakowa. Co tam u niego?

Ekran rozjaśnia się znowu. Kamera wisi na niebie, opuszcza się, zataczając koła niczym drapieżny ptak, wypatrujący zdobyczy. Niekończący się step, łamliwa, sucha trawa, mężczyzna siedzący w kucki.

Bez względu na to, jak groźnym był przestępcą, teraz to tylko człowiek skazany na samotność. Człowiek, który trzyma w ramionach małego, brudnorudego liska.

– Jego może później… – mówi w zadumie Tomilin. – A zresztą…

– Nic wam z tego nie wyjdzie – odzywam się nagle.

Tomilin odwraca się, patrzy na mnie wyczekująco.

– Nie wiem dlaczego, ale nie wyjdzie. Czegoś nie zrozumieliście.

– Wszyscy nurkowie zdobyli swoje zdolności w efekcie silnego stresu – tłumaczy Tomilin powoli i z przekonaniem, niczym wykładowca tępemu studentowi. – Przypadkowego stresu! A te… stresy są wyliczone i sprawdzone. Nie mogą nie zadziałać.

– Ależ podziałają, tylko jak?

– Zobaczymy. Udusić lisa! – mówi Tomilin, odwracając się do ekranu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Atomowy Sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Atomowy Sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Siergiej Łukianienko - Lord z planety Ziemia
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukianienko - Genom
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Brudnopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Patrol Zmroku
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Nocny Patrol
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukianienko - Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Ostatni Patrol
Siergiej Łukjanienko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Atomowy Sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Atomowy Sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x