Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Atomowy Sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Atomowy Sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Galaktyka, gdzie wśród walk i intryg potężne Imperium Ludzi dąży do pokojowego współistnienia z Obcymi…
Młoda prawniczka, która tropiąc zagadkę ucieczek z wirtualnego więzienia, odkrywa jego prawdziwe przeznaczenie…
Ludzie, degeneraci i smoki walczący o byt w przeddzień katastrofy jądrowej i tajemniczy chłopiec znikąd, który może zmienić bieg dziejów…
Oto historie z odległych światów „Cieni snów”, „Przezroczystych witraży” i „Atomowego snu”.

Atomowy Sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Atomowy Sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Zdaje się, że nie tylko ja. – Uśmiecham się ironicznie.

Nie zaprzeczają.

– Nie tylko – przyznaje Czyngis. – Mamy przyjaciela… nurka.

Jego zdolności są absolutnie wyjątkowe, mógłby Zniszczyć całe więzienie, sprawić, że nikt z więźniów nie zostałby nurkiem.

– Skąd takie talenty? – pytam.

Twarz Czyngisa jest poważna, ale nie wierzę w te rewelacje.

Czyngis wzrusza ramionami.

– Tak się złożyło… On pracuje bezpośrednio z Głębią. Ale nie chce się wtrącać.

– Dlaczego? – pytam zaciekawiona. Pozostawiając entuzjastyczne określenia Czyngisowi, przyjmijmy, że jego przyjaciel rzeczywiście jest tak potężny…

– Powiedział prawie to samo, co ty, Karino. – Czyngis spogląda na mnie oczami standardowego programisty. – Że nie wolno mieszać Głębi i prawdziwego świata. Że świat wirtualny to nowe społeczeństwo, nowa rzeczywistość, świat bez granic i barier językowych.

Jak przyjęło się mówić, strefa neutralna, zakątek przyszłości, sięgający do naszych czasów. Głębia tworzy sama siebie, jej mieszkańcy sami zdecydują, co przyjąć, a co odrzucić.

– Wasz przyjaciel jest bardzo mądry.

– Przez jakiś czas myślałem, że jesteś jedną z jego masek – wyznaje Czyngis.

Wzruszam ramionami. Zdarza się.

– Będziesz obserwować eksperyment? – pyta Czyngis po przerwie.

– Będę.

– My też. – Kiwa głową. – Nie planują już eksperymentów z Antonem, na dzisiaj wyznaczono jedynie trzy króliki doświadczalne.

No cóż, najwyraźniej we wnętrzu serwera rządowego Czyngis czuje się jak u siebie w domu. Zamiast się oburzać, pytam:

– Kto to taki?

– Pokazywali ci ich. Zabójca, który chce oswoić liska. Kierowca, który przejechał przechodniów. I jeszcze jeden zabójca, zamknięty w pustym mieście.

– Wiesz również, co z nimi zrobią? – pytam.

– Wiem. Lisek umrze. Pod koła ciężarówki znowu wpadnie dwójka dzieci. Zabójca znajdzie umierającą kobietę.

– Widziałam ich wszystkich – mówię ze zdumieniem. – Wszystkich trzech…

– Widocznie pułkownik chce ci zrobić niespodziankę.

Standardowy programista uśmiecha się twardo, jak Czyngis.

I nagle rozumiem – on też szykuje swoje niespodzianki, bez względu na to, co mówi ten ich rozsądny supernurek. Czyngis nie należy do ludzi, których można powstrzymać. Nawet jeśli przyzna, że Głębia sama podejmuje decyzje, on zrobi swoje.

Po prostu ogłosi, że jest Głębią. I będzie decydować za wszystkich.

– Opuszczę was teraz, panowie – mówię, wstając. Chłopiec nie wtrącał się do rozmowy; siedzi w kącie i bawi się starą układanką, kostką Rubika. Anton Stiekow patrzy na mnie ze smutkiem, od czasu do czasu bezgłośnie wzdychając. A Czyngis w ciele standardowego programisty to tylko mówiący manekin. – Anton, mam tylko jedno pytanie…

– Tak? – Stiekow zamienia się w słuch.

– Po jakie licho pan na to poszedł? Wszystko rozumiem, zasady, antyrządowe poglądy, natura anarchisty… Czytałam pańskie akta.

Ale żeby na pół roku dać się zamknąć w więzieniu! Na co to panu?

Pytanie trafia w dziesiątkę. Stiekow zaczyna się wahać, oglądać na swoich przyjaciół, nawet jakby się trochę czerwieni.

– Ma pan jeszcze coś na sumieniu? – pytam. – I dlatego ukrywa się pan w więzieniu? Inne przestępstwo, a może bandyci…

– O rany, co za upierdliwa kobieta! – mówi głośno Stiekow. Oto powód!

I pokazuje swój potężny brzuch.

Nic nie rozumiem; patrzę strapiona na speszonego i pewnie dlatego głośnego i nieco agresywnego hakera.

– Zapuściłem się ostatnio! – oznajmia z goryczą Stiekow. – Wyrósł mi brzuch, motocykl trzeszczy pod tyłkiem, dziewczyny śmieją się w twarz. Szkoda, że mnie wcześniej nie widziałaś, byłem smukły jak młoda topola! Zupełnie nie mam silnej woli, wystarczy, że się napiję piwa, a od razu budzi się we mnie nieposkromiony apetyt.

W ciągu ostatniego roku przytyłem piętnaście kilo. Nawet do lekarza poszedłem, a ten mówi: pół roku ścisłej diety… Przecież sam sobie takiego rygoru nie narzucę! A tutaj? To co trzeba! Wyłącznie minimalne racje, żadnych przekąsek między posiłkami, o piwie można zapomnieć…

– Normalny wariat! – wrzeszczy radośnie syn standardowego programisty.

Czyngis zamiera w osłupieniu.

Nigdy w to nie uwierzę!

Dać się wsadzić do więzienia po to, żeby stracić na wadze?!

– Doszło do tego, że zacząłem czytać książki o cellulitisie, liczyłem na kalkulatorze zjedzone kalorie, nie wychodziłem z łaźni… – ciągnął Stiekow swoją spowiedź. – Poranne biegi, spacer przed snem… I tylko rósł mi apetyt.

Po cichu cofam się aż do drzwi.

Być może Stiekow jest aż tak niezwykłym człowiekiem, że mógł zdecydować się na tę państwową dietę…

Zresztą nawet jeśli było inaczej, to nie przegapi okazji, żeby zadrwić sobie ze swoich strażników, wygłaszając taką wersję.

– Świry! – wołam i wyskakuję z „wewnętrznej Mongolii” Antona Stiekowa.

I dopiero wtedy rozumiem, że to reakcja godna nastoletniej smarkuli.

Dom wariatów. Wszyscy ludzie, spędzający w Głębi dziesiątki godzin, są lekko stuknięci. Ale ta trójka to już wyjątkowo ciężki przypadek!

Strażnik nie interesuje się moim pobytem w celi Stiekowa. Albo nie wie, co się tam dzieje, albo otrzymał polecenie niewtrącania się.

Do gabinetu Tomilina wracam na pół godziny przed wyznaczonym terminem.

Podświadomie spodziewam się zobaczyć nowe twarze. Jakieś ważne szychy, które ze sztucznym uśmiechem wkładają hełm przed wejściem do Głębi i teraz zachowują się jak dzieci w fabryce słodyczy.

Ale Tomilin jest sam. To zbyt śliska sprawa, żeby grube ryby zaryzykowały swój udział. Eksperymentowanie na ludziach niewąsko cuchnie…

– Niech pani siada, Karino. – Pułkownik uśmiecha się z tą samą uprzejmością. Geranium na biurku już nie ma, koniec aluzji. – Jak tam wycieczka?

Ciekawe, czy widział, co działo się w celi Stiekowa?

Jeśli chciał, to widział.

Należy więc wyjść z takiego właśnie założenia.

– Bardzo owocna – mówię i Tomilin na chwilę posępnieje.

Niech sobie odtworzy w pamięci moją rozmowę z hakerami, niech spróbuje zrozumieć, co też mogło mnie zainteresować. – Proszę mi powiedzieć, jakie kroki powinien podjąć personel więzienia, stwierdzając przeniknięcie do cel osób postronnych?

– Zgłosić to strażnikom – odpowiada natychmiast podpułkownik. – Jeśli nie stwierdzono śladów przeniknięcia, to na ewentualnych gości nie warto zwracać uwagi… nawet jeżeli więzień uprawia seks z Marilyn Monroe czy dyskutuje na tematy filozoficzne z Kiwaczkiem. Kto wie, co wymyślili psycholodzy w strefach katharsis?

Wszystko jasne. Czyngis i Anton padli ofiarą własnych kwalifikacji. Dopóki standardowe systemy ochronne nie zauważają ich przeniknięcia, Tomilin może do upadłego ignorować niewygodnych gości.

Ale mnie zaciekawia coś innego. Co będzie, jeśli haker i nurek zorganizują prawdziwy wirtualny bunt? Czy nie to właśnie wymyślił Czyngis w charakterze niespodzianki?

Ale to już byłby bardzo poważny krok, za coś takiego dostaliby więcej niż pół roku… Więc chociaż drażni mnie ich upór, w myślach błagam Czyngisa, żeby nie robił głupstw.

Pułkownik gdzieś dzwoni, minutę później do pokoju wchodzi młody człowiek w brudnawym białym fartuchu narzuconym na cywilne ubranie. Psycholog? Inny najemny współpracownik? Chyba najbardziej denerwuje mnie to zanadto rzeczywiste ubranie, ten nieświeży fartuch i niechlujny wygląd.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Atomowy Sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Atomowy Sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Siergiej Łukianienko - Lord z planety Ziemia
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukianienko - Genom
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Brudnopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Patrol Zmroku
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Nocny Patrol
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukianienko - Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Ostatni Patrol
Siergiej Łukjanienko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Atomowy Sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Atomowy Sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x