Rozczarowana pokręciła głową. Czułam się bardziej zdezorientowana niż kiedykolwiek.
– A siedząc ze mną… nie możesz naprawdę niczego dostrzec?
– Nie.
Wzruszył ramionami.
– Cóż. Mam nadzieję, że to wkrótce przyjdzie.
– Jak to wygląda dla ciebie? – zapytała, umierając z ciekawości.
– Wiesz co to są aury?
– Są jak… obręcz światła wokół ludzi, prawda? Coś z New Age?
– Coś w tym stylu. Każdy ma rodzaj duchowej energii, która promieniuje z niego. Cóż, prawie każdy. – jego zawahanie sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, że rzekomo byłam w ciemności. – Na podstawie koloru i wyglądu, możesz wiele powiedzieć o osobie… cóż, jeśli ktoś właściwie potrafi widzieć aury, to tak jest.
– A ty potrafisz. – powiedziała. – I możesz powiedzieć, że używam ducha z mojej aury?
– Twoja jest w zazwyczaj złota. Jak moja. Zmienia się z innymi kolorami, w zależności od sytuacji, ale złoty zawsze zostaje.
– Ilu jeszcze znasz ludzi, takich jak my?
– Niewielu. Widuję ich po prostu od czasu do czasu. Oni tak jakby trzymają się razem. Jesteś pierwszą, z którą właściwie rozmawiałem. Nie wiedziałem nawet, że to jest nazywane 'duchem'. Chciałbym, żebym wiedział o tym, kiedy nie miałem specjalizacji. Po prostu byłem czymś w rodzaju dziwaka.
Lissa podniosła rękę i wpatrywała się, życząc sobie, żeby zobaczyła świecące światło naokoło. Nic. Westchnęła i opuściła rękę.
I wtedy na to wpadłam.
Adrian też był użytkownikiem ducha. To dlatego był taki ciekaw Lissy, dlatego chciał porozmawiać z nią i pytał o połączenie i jej specjalizację. To także wyjaśniało wiele innych rzeczy – jak jego charyzma. Wydawało się, że nie mogłam uciec, kiedy byłam blisko niego. Użył wpływu tego dnia, kiedy byłyśmy z Lissą w jego pokoju – i w ten sposób zmusił Dymitra, żeby dał mu spokój.
– Więc, w końcu cię wypuścili? – zapytał ją Adrian.
– Tak. W końcu doszli do wniosku, że naprawdę niczego nie wiem.
– Dobrze, – powiedział. Zmarszczył brwi, i wtedy zdałam sobie sprawę, że był trzeźwy dla odmiany. – I jesteś pewna, że nic nie wiesz?
– Właśnie ci to powiedziałam. Nie mogę sprawić, aby połączenie działało w ten sposób.
– Hmmm. Cóż. Musimy to zrobić.
Popatrzyła gniewnie.
– Co, twoim zdaniem, ukrywam? Jeślibym mogła ją znaleźć, zrobiłabym to!
– Wiem, ale żeby zrobić to wszystko, musisz mieć silne połączenie. Użyj go, żeby porozmawiać z nią w jej snach. Próbowałem, ale nie mogę wytrzymać wystarczająco długo, żeby-
– Co powiedziałeś? – zawołała Lissa. – Rozmawiać z nią w jej snach?
Teraz on wyglądał na zdezorientowanego.
– Oczywiście. Nie wiesz jak to zrobić?
– Nie! Żartujesz sobie? Jak to jest w ogóle możliwe?
Moje sny…
Przypomniałam sobie, jak Lissa mówiła o niewyjaśnionym zjawisku wśród morojów, jak mogą wykraczać moce ducha poza uzdrawianie, rzeczy, o których jeszcze nikt nawet nie wiedział. Wyglądało na to, że Adrian był w moich snach nie przez przypadek. Zdołał dostać się do mojej głowy, może w podobny sposób jak ja widziałam umysł Lissy. Zaniepokoiły mnie te myśli. Nawet Lissa ledwo to mogła pojąć.
Wsadził rękę we włosy i przechylił głowę do tyłu, wpatrując się w kryształowy żyrandol nad nim, zastanawiając się.
– Okej. Więc. Nie widzisz aur, nie rozmawiasz z ludźmi w snach. Co ty robisz ?
– Ja… Ja potrafię uzdrawiać ludzi. Zwierzęta. Rośliny też. Mogę przywrócić do życia martwe rzeczy.
– Poważnie? – wydawał się być pod wrażeniem. – Okay. Masz za to uznanie. Co jeszcze?
– Um, mogę używać wpływu.
– Wszyscy możemy to robić.
– Nie, ja mogę naprawdę to robić. To nie jest trudne. Mogę kazać ludziom zrobić wszystko, czego chcę – nawet złe rzeczy.
– Ja też to potrafię. – jego oczy rozjaśniły się. – Zastanawiam się, co by się stało, gdybyś próbowała użyć tego na mnie…
Zawahała się i w roztargnieniu skierowała swoje palce na powierzchnię czerwonego dywanu.
– Cóż… nie mogę.
– Właśnie powiedziałaś, że możesz.
– Mogę – po prostu nie teraz. Wzięłam tą receptę… na depresję i inne rzeczy… i to odcięło mnie od magii.
Wyrzucił rękę do góry.
– Zatem jak mam nauczyć cię chodzić w snach? Jak inaczej zamierzamy znaleźć Rose?
– Zrozum. – powiedziała ze złością. – Nie chcę brać lekarstw. Ale kiedy ich nie mam… Robię naprawdę szalone rzeczy. Niebezpieczne rzeczy. To właśnie robi z tobą duch.
– Ja nie biorę niczego. Mam się dobrze. – powiedział.
Zrozumiałam, że nie, nie miał. Lissa również to zrozumiała.
– Byłeś naprawdę dziwny tego dnia, kiedy Dymitr był w twoim pokoju. – zauważyła. – Zacząłeś mówić chaotycznie i bez sensu.
– Oh, to? Tak… to się zdarza od czasu do czasu. Ale poważnie, nie za często. Raz w miesiącu, jakoś tak. – brzmiał szczerze.
Lissa wpatrywała się w niego, nagle przewartościowując wszystko. Co jeśli Adrian mógł to robić? Co jeśli mógł używać ducha bez tabletek i bez żadnych szkodliwych efektów ubocznych? To byłoby wszystkim, na co miała nadzieję. Poza tym, nie była nawet pewna, czy pigułki jeszcze działały…
Uśmiechnął się, zgadując, o czym myślała.
– Co byś powiedziała, kuzynko? – zapytał. Nie musiał używać wpływu. Jego propozycja była bardzo kusząca sama w sobie. – Mogę nauczyć cię wszystkiego, co wiem, jeśli będziesz w stanie dojść do magii. To chwilę zajmie, zanim pigułki wydostaną się z twojego systemu, ale kiedy to zrobią…
Rozdział dwudziesty pierwszy
To nie było to , czego w tej chwili potrzebowałam. Mogłabym poradzić sobie z czymkolwiek co Adrian robił: podwalał się do niej, namawiał ją do palenia tych swoich śmiesznych papierosów, cokolwiek. Ale nie to. Rzucenie tabletek przez Lissę było dokładnie tym, czego chciałam uniknąć.
Niechętnie, wycofałam się z jej głowy i wróciłam do swojej własnej ponurej sytuacji. Miałam ochotę zobaczyć co dalej rozwinie się w przypadku Adrian i Lissy, ale obserwowanie ich nie było dobre. Okej. Naprawdę potrzebowałam teraz planu. Musiałam działać. Musiałam nas stąd wydostać. Ale, rozglądając się wokoło siebie, nie znalazłam się bliżej ucieczki niż byłam wcześniej i spędziłam następne kilka godzin rozmyślając i spekulując.
Pilnowało nas dzisiaj trzech strażników. Wyglądali na nieco znudzonych, ale nie wystarczająco, żeby się rozproszyć. Obok, Eddie wydawał się nieprzytomny, a Mason wpatrywał się tępo w podłogę. Po przeciwnej stronie pokoju, Christian praktycznie utkwił wzrok w niczym, a Mia spała. Boleśnie świadoma tego, jak bardzo miałam wysuszone gardło, prawie roześmiałam się, przypominając sobie, jak powiedziałam jej, że magia wody jest bezużyteczna. Nie można nią za wiele zrobić w walce, ale oddałabym jej wszystko za przywołanie odrobiny…
Magii.
Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałam? Nie byliśmy bezsilni. Niezupełnie.
Powoli w moim umyśle powstał plan – plan, który był prawdopodobnie szalony, ale był najlepszym jaki mieliśmy. Moje serce łomotało w oczekiwaniu i natychmiast doprowadziłam się do porządku, zanim strażnicy zobaczyli moje nagłe olśnienie. Christian przyglądał mi się z przeciwnej strony pokoju. Zobaczył mój krótki błysk podniecenia i uświadomił sobie, że coś wymyśliłam. Obserwował mnie z zaciekawieniem, gotowy do działania tak jak ja.
Читать дальше