Philip Pullman - Bursztynowa Luneta

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Bursztynowa Luneta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bursztynowa Luneta: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bursztynowa Luneta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bursztynowa Luneta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bursztynowa Luneta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dowiecie się szybciej, niż myślicie – odparła Serafina Pekkala. – Słuchajcie, bo zdradzę wam tajemnicę, jakiej nie zna nikt oprócz czarownic. Mogę to zrobić dlatego, że siedzicie tutaj ze mną, a wasi ludzie śpią tam na dole. To potrafią jedynie nieliczni. Wiecie kto?

– Czarownice – odpowiedział Pantalaimon – i szamani. Więc...

– Zostawiwszy was oboje na granicy świata zmarłych, Lyra i Will zrobili nieświadomie coś, co czarownice robiły zawsze, odkąd są czarownicami. Jest takie miejsce w naszej północnej krainie, ohydne pustkowie, gdzie wydarzyła się wielka katastrofa w czasach, kiedy świat był jeszcze młody. Odtąd nic tam nie żyje. Żadne dajmony nie mogą tam wejść. Żeby zostać czarownicą, dziewczyna musi samotnie przemierzyć ten obszar i zostawić swojego dajmona. Wiecie, jaki ból muszą wytrzymać. Ale dokonawszy tego, odkrywają, że ich dajmony nie zostały odcięte jak w Bolvangarze, nadal stanowią jedną istotę. Teraz jednak mogą wędrować swobodnie, podróżować do odległych miejsc, oglądać obce widoki i przynosić wiadomości. Ty nie jesteś odcięty?

– Nie – przyznał Pantalaimon. – Wciąż jesteśmy jednością. Ale to było takie bolesne i tak się baliśmy...

– No więc – oznajmiła Serafina – oni dwoje nie będą latać jak czarownice ani żyć równie długo jak my; ale dzięki temu, co zrobili, wy i oni staliście się czarownicami pod każdym innym względem.

Dwa dajmony rozważyły tę dziwną wiedzę.

– Czy to znaczy, że zostaniemy ptakami jak dajmony czarownic? – zapytał Pantalaimon.

– Cierpliwości.

– Ale jak Will może zostać czarownicą? Myślałem, że wszystkie czarownice to kobiety.

– Tych dwoje zmieniło wiele rzeczy. Wszyscy uczymy się czegoś nowego, nawet czarownice. Ale jedno się nie zmieniło: musicie pomagać waszym ludziom, a nie przeszkadzać. Musicie ich wspierać, zachęcać i prowadzić w stronę mądrości. Po to istnieją dajmony.

Milczeli. Serafina odwróciła się do samiczki słowika i zapytała:

– Jak się nazywasz?

– Nie mam imienia. Nie wiedziałam, że się narodziłam, dopóki nie wydarł mnie z serca.

– Więc nadaję ci imię Kirjava.

– Kirjava – powtórzył Pantalaimon, wypróbowując brzmienie. – Co to znaczy?

– Wkrótce przekonacie się, co to znaczy. Teraz jednak – ciągnęła Serafina – musicie słuchać uważnie, bo powiem wam, co macie robić.

– Nie – sprzeciwiła się z mocą Kirjava. Serafina westchnęła.

– Słyszę w twoim głosie, że wiesz, co zamierzam powiedzieć.

– Nie chcemy tego słuchać! – zawołał Pantalaimon.

– To za szybko – oświadczyła dajmona-słowik. – O wiele za szybko.

Serafina milczała, ponieważ zgadzała się z nimi i czuła smutek. Ale wciąż była wśród nich najmądrzejsza i musiała skierować ich na właściwą drogę. Zaczekała jednak, aż ochłoną, zanim podjęła rozmowę.

– Dokąd dotarliście w swoich wędrówkach? – zapytała.

– Do wielu światów – odparł Pantalaimon. – Przechodziliśmy wszędzie, gdzie znaleźliśmy okno. Istnieje więcej okien, niż przypuszczaliśmy.

– I widzieliście...

– Tak – potwierdziła Kirjava. – Patrzyliśmy uważnie i widzieliśmy, co się dzieje.

– Widzieliśmy wiele innych rzeczy – wtrącił szybko Pantalaimon. – Widzieliśmy anioły i rozmawialiśmy z nimi. Widzieliśmy świat, skąd pochodzą mali ludzie, Gallivespianie. Tam żyją także zwykli ludzie, którzy próbują ich zabijać.

Opowiedzieli czarownicy więcej o tym, co zobaczyli. Próbowali odwrócić jej uwagę i wiedziała o tym, ale pozwalała im mówić, bo tak bardzo kochali nawzajem swoje głosy.

W końcu jednak wyczerpały im się opowieści i zamilkli. Słychać było tylko łagodny nieustanny szelest liści, dopóki Serafina Pekkala nie powiedziała:

– Trzymaliście się z dala od Willa i Lyry, żeby ich ukarać. Wiem dlaczego; mój Kaisa zrobił to samo, kiedy przeszłam przez jałową pustynię. Ale w końcu do mnie wrócił, ponieważ wciąż się kochaliśmy. Oni wkrótce będą was potrzebowali, żebyście im pomogli wykonać, co należy teraz zrobić. Musicie im powiedzieć, co wiecie.

Pantalaimon krzyknął głośno, czystym, zimnym, sowim głosem, jakiego jeszcze nie słyszano w tym świecie. W pobliskich gniazdach, norkach i wszędzie dookoła, gdzie małe nocne stworzonka polowały, pasły się lub żerowały, narodził się nowy niezapomniany strach.

Serafina patrzyła z bliska i czuła tylko współczucie, dopóki nie spojrzała na dajmonę Willa, słowika Kirjavę. Przypomniała sobie rozmowę z czarownicą Rutą Skadi, która ujrzawszy Willa, tylko raz zapytała, czy Serafina spojrzała mu w oczy; a Serafina odpowiedziała, że się nie odważyła. Z małego brązowego ptaszka promieniowała nieubłagana srogość, równie namacalna jak żar, napawająca Serafinę strachem.

Wreszcie dziki wrzask Pantalaimona ucichł i Kirjava rzekła:

– Więc musimy im powiedzieć.

– Tak, musicie – potwierdziła spokojnie czarownica. Stopniowo srogość znikła z oczu brązowego ptaszka i Serafina znowu mogła spojrzeć na samiczkę słowika. Zobaczyła bezdenny smutek.

– Nadpływa statek – powiedziała. – Zostawiłam go, żeby tu przylecieć i was znaleźć. Przybyłam z Cyganami aż z waszego świata. Będą tutaj za dzień lub dwa.

Dwa ptaki usiadły bliżej i już po chwili zmieniły się w parę gołębi.

– Może latacie już ostatni raz – ciągnęła Serafina. – Widzę trochę przyszłość. Widzę, że oboje będziecie mogli wspinać się równie wysoko, dopóki rosną takie drzewa; ale chyba nie zostaniecie ptakami, kiedy ustalicie swoją postać. Poznajcie jak najwięcej i dobrze wszystko zapamiętajcie. Wiem, że razem z Lyrą i Willem wykonacie trudną pracę umysłową, i wiem, że podejmiecie najlepszą decyzję. Ale sami musicie zdecydować, nikt inny.

Nie rozmawiali więcej. Czarownica wzięła swoją gałąź sosny obłocznej i uleciała z wierzchołka drzewa. Zatoczyła krąg wysoko, czując na skórze chłodny wiatr, łaskotanie światła gwiazd i dobroczynny dotyk Pyłu, którego nigdy nie widziała.

Serafina jeszcze raz sfrunęła do wioski i cicho weszła do chaty. Nie wiedziała nic o Mary, tylko tyle, że kobieta pochodziła ze świata Willa i że odegrała kluczową rolę w ostatnich wydarzeniach. Czy była groźna, czy życzliwa – czarownica nie wiedziała. Musiała jednak obudzić Mary, nie strasząc jej, i znała na to pewne zaklęcie.

Usiadła na podłodze przy łóżku i obserwowała kobietę spod przymkniętych powiek, oddychając w rytmie jej oddechu. Wkrótce zaczęła dostrzegać blade kształty, które Mary widziała we śnie, i dostroiła do nich wibracje swojego umysłu, jak się dostraja strunę. Potem dokonała kolejnego wysiłku i sama weszła pomiędzy sny. Teraz mogła już mówić do Mary i natychmiast poczuła do niej sympatię, jaką czasami budzą w nas ludzie spotykani w snach.

Po chwili, idąc przez zabawny krajobraz trzcin i elektrycznych transformatorów, prowadziły pospieszną szeptaną rozmowę, z której Mary później nic nie pamiętała. Nadszedł czas, żeby Serafina przejęła inicjatywę.

– Za chwilę się obudzisz – powiedziała. – Nie bój się. Znajdziesz mnie obok siebie. Budzę cię w ten sposób, żebyś wiedziała, że jesteś bezpieczna i nic ci nie grozi. A wtedy porozmawiamy jak należy.

Wycofała się, ciągnąc za sobą Mary ze snu, aż znowu znalazła , się w domu. Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na podłodze z ubitej ziemi, a Mary patrzyła na nią błyszczącymi oczami.

– Ty na pewno jesteś czarownicą – szepnęła.

– Tak. Nazywam się Serafina Pekkala. Jak ty się nazywasz?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bursztynowa Luneta»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bursztynowa Luneta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bursztynowa Luneta»

Обсуждение, отзывы о книге «Bursztynowa Luneta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x