Robert Jordan - Dech Zimy
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dech Zimy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Moghedien nie miała pojęcia, po co tu jeszcze tkwi. Do zmierzchu zostało nie więcej jak dwie godziny, w lesie panował spokój. Wyjąwszy strumień wciąż płynący przez klucz, nigdzie nikt już nie przenosił saidara . Nie chodziło rzecz jasna o jakąś odrobinę tu czy tam — w porównaniu z poprzednim szałem, wydawały się zupełnie bez znaczenia. Bitwa dobiegła końca, a ci spośród Wybranych, którzy nie zginęli, uciekli. A więc porażka — ponieważ blask klucza wciąż gorzał przed jej oczyma. Zdumiewające, że Choedan Kal tak długo wytrzymały.
Leżała na brzuchu tam gdzie wcześniej i opierając brodę na dłoniach, obserwowała czarną kopułę. Słowo “czarna” już właściwie się do niej nie odnosiło. Nie było słów, aby ją opisać, czarny wydawał się przy niej kolorem bladym. Była monstrualna — półkula czerni wznosząca się na dwie mile w niebo. Otaczały ją gęste cienie, jakby piła światło z powietrza. Moghedien sama nie rozumiała, czemu się nie boi. Ten potwór będzie rósł, póki nie obejmie całego świata albo nie zniszczy świata — zdaniem Aran’gar, było to nieuchronne. Jeżeli jednak miało to nastąpić i tak już żaden cień nie przygarnie Pajęczycy. Nagle na czarnej gładkiej powierzchni coś zadrgało — jakby płomień, gdyby płomienie mogły być czarniejsze od czerni. Potem kolejny i jeszcze jeden, aż cała kopuła zawrzała piekielnym ogniem. Rozległ się ryk dziesięciu tysięcy grzmotów — Moghedien zupełnie ogłuszona, zakryła dłońmi uszy i wrzasnęła z bólu — i w jednej chwili czarna kopuła zapadła się w sobie, skurczyła, zniknęła. Powietrze z wyciem rzuciło się w powstałą próżnię, wicher cisnął Moghedien na ziemię, między drzewa. Rozpaczliwie starała się czegoś uchwycić, nie zdołała. Jednak wciąż nie czuła strachu. Pomyślała sobie, że jeśli ujdzie stąd cało, nigdy już niczego nie będzie się bała.
Cadsuane upuściła zniszczony ter’angreal na ziemię. Twórca posążku kobiety na jego widok pewnie by zapłakał — twarz ocalała, spokojna jak zawsze, reszta jednak pękła na dwoje, bok stopił się, a kryształowa sfera walała się w kawałkach na ziemi. Statuetka mężczyzny ocalała, spoczywała teraz spokojnie w jukach. Callandor również był bezpieczny. Lepiej nie kusić losu. Na miejscu, gdzie przedtem było Shadar Logoth, znajdowała się ogromna polana wśród lasów — doskonale kolista dziura w ziemi, oświetlana promieniami zachodzącego słońca.
Lan prowadził kulejącego rumaka bojowego po zboczu. Na widok leżącej, przykrytej aż po brodę płaszczem Nynaeve, upuścił lejce karosza i podbiegł do niej. Młody al’Thor spoczywał obok pod kocem swego płaszcza, Min przytulała się do niego. Oczy miała zamknięte, jednak nieznany uśmiech mówił, że nie śpi. Lan ledwie na nich spojrzał, przebiegł resztę drogi, opadł na kolana i ujął w dłonie głowę Nynaeve.
— Oboje stracili przytomność — poinformowała go Cadsuane. — Corele twierdzi, że lepiej jeśli dojdą do siebie o własnych siłach. — A jak to długo potrwa, Corele nie potrafiła powiedzieć. Damer też nie. Stan ran w boku chłopaka nie uległ zmianie, mimo iż Damer oczekiwał, że się poprawi. Wszystko było bardzo niepokojące.
Nieco wyżej na zboczu wzgórza łysy Asha’man pochylał się nad jęczącą Beldeine, wykrzywiając palce w tym ich dziwacznym Uzdrawianiu. W ciągu ostatniej godziny dużo się napracował. Alivia nie mogła się napatrzeć na swoją rękę, wcześniej spaloną aż do kości. Wciąż nią wymachiwała. Sarene słaniała się na nogach, ale to było tylko zmęczenie. Omalże nie zginęła w lesie i w oczach wciąż miała tamten strach. Białe nie miały wprawy w tego rodzaju sprawach.
Nie każdemu dopisało szczęście. Verin i kobieta Ludu Morza klęczały obok przykrytej płaszczem postaci, modląc się w milczeniu za duszę Kumiry. Nesune nieporadnie pocieszała płaczącą Daigian, która niczym dziecko tuliła w ramionach ciało Ebena. Zielone nawykły wprawdzie do krajobrazu po bitwie, niemniej Cadsuane nie była szczególnie uradowana utratą dwojga ludzi w zamian za jednego renegata i kilku przypieczonych Przeklętych.
— Jest czysty — powtórzył po raz kolejny Jahar. Tym razem to Merise siedziała, a jego głowa spoczywała na jej kolanach. Niebieskie oczy patrzyły srogo jak zawsze, ale ruchy dłoni gładzącej włosy były pełne czułości. — Jest czysty.
Cadsuane wymieniła z Merise spojrzenia. Damer i Jahar zgodnie twierdzili, że skaza zniknęła, skąd jednak mogli mieć pewność, że nie została bodaj drobniutka plamka? Merise pozwoliła Cadsuane połączyć się z chłopakiem, aby sama mogła się przekonać, jednak, skąd mogły mieć absolutną pewność? Saidin był obcy, w jego rozszalałym chaosie niejedno mogło się skrywać.
— Wyruszamy, gdy tylko wrócą pozostali Strażnicy — oznajmiła. Coś zbyt wiele pozostało pytań bez odpowiedzi, teraz wszakże młody al’Thor był już jej i nie miała zamiaru wypuszczać go z ręki.
Zapadła noc. Na szczycie wzgórza wiatr rozrzucał szczątki zniszczonego ter’angreala . Poniżej rozciągał się otwarty grobowiec Shadar Logom, zwiastując nadzieję światu. W odległym Tremalking rozeszły się wieści, że Czas Złudzenia dobiegł końca.
Glosariusz
Kalendarz Tomański (opracowany przez Tomę dur Ahmida) został przyjęty około dwu wieków po śmierci ostatniego mężczyzny Aes Sedai i rejestrował lata, które upłynęły Od Pęknięcia Świata (OP). Wiele zapisów uległo zniszczeniu podczas Wojen z Trollokami i pod ich koniec wybuchł spór o poszczególne daty liczone według starego systemu. Opracowany zatem został nowy kalendarz, autorstwa Tiama z Gazar, którego początkiem był koniec Wojen, i który uświetniał wyzwolenie spod zagrożenia ze strony trolloków. Każdy odnotowany w nim rok określano jako Wolny Rok (WR). Kalendarz Gazarański wszedł do powszechnego użytku w ciągu dwudziestu lat od zakończenia Wojen. Artur Hawkwing starał się wprowadzić nowy kalendarz datujący swój początek od ufundowania jego imperium (OU), ale dzisiaj znany jest on jedynie historykom. Po tym jak Wojna Stu Lat przyniosła z sobą ogólną destrukcję, śmierć i zniszczenia, pojawił się trzeci kalendarz, opracowany przez Uren din Jubai Szybującą Mewę, uczoną Ludu Morza, i upowszechniony przez Farede, Panarch Tarabon. Kalendarz Faredański, zapisujący lata Nowej Ery (NE), liczone od arbitralnie przyjętego końca Wojny Stu Lat, jest obecnie w powszechnym użytku.
Asha’man:1) W Dawnej Mowie “opiekun” albo “obrońca”, z dodatkowym znaczeniem, iż jest to obrońca prawdy i sprawiedliwości. 2) Miano oznaczające zarówno zbiorowość jak i rangę, nadawane mężczyznom, którzy przybyli do Czarnej Wieży, koło Caemlyn w Andorze, aby tam uczyć się przenoszenia. Ich szkolenie skupia się na metodach wykorzystania Jedynej Mocy w charakterze broni, a kiedy już nauczą się obejmować saidina , czyli męską połowę Prawdziwego Źródła, to wówczas wymaga się od nich, by wykonywali wszystkie swe obowiązki z użyciem Mocy, co stanowi kolejne odejście od zasad przestrzeganych w Białej Wieży. Nowo przyjęty mężczyzna otrzymuje tytuł Żołnierza; nosi prosty, czarny kaftan z wysokim kołnierzem skrojony na andorańską modłę. Po wyniesieniu do rangi Oddanego uzyskuje prawo do wpinania w kołnierz kaftana srebrnej szpili zwanej Mieczem. Awans do rangi Asha’mana równa się prawu do wpinania Smoka wykonanego ze złota i czerwonej emalii. Mimo iż wiele kobiet, w tym również żony, ucieka, gdy się dowiadują, że ich mężczyźni potrafią przenosić, to jednak całkiem sporo mieszkańców Czarnej Wieży jest żonatych i tacy stosują własną odmianę więzi Strażnika, by za jej pomocą łączyć się z żonami. Ta sama więź, przekształcona tak, by narzucać posłuszeństwo, jest ostatnimi czasy wykorzystywana do wiązania pojmanych do niewoli Aes Sedai.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dech Zimy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.