Robert Jordan - Dech Zimy
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dech Zimy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Elayne zgubiła krok, potknęła się. Płaszcza zafalował, oddając tę odrobinę ciepła ciała, jaka się pod nim zgromadziła, nerwowym ruchem natychmiast znów się nim otuliła.
— Ten obrzydliwy świński kochaś! — warknęła. — Ja mu...! Ja mu...! — Ażeby sczezła, co niby mogła zrobić? Powiedzieć Randowi? Żeby on się zajął Taimem? Nigdy w życiu!
Nadere zmierzyła ją pytającym spojrzeniem.
— Większości mężczyzn podobają się kobiece pośladki. Przestań jednak myśleć o mężczyznach, a pomyśl o kobiecie, w której chcesz mieć siostrę.
Elayne zarumieniła się znowu i szybko pomyślała o Aviendzie. W najmniejszym stopniu nie uspokoiło to jej nerwów. Były jeszcze inne rzeczy, o których nakazano jej myśleć przed ceremonią i niektóre z nich napawały ją niepokojem.
Nadere już jej nie popędzała, Elayne zaś ze swej strony bardzo się starała, by nie świecić nagimi nogami w rozcięciu płaszcza — wszędzie wokół pełno było służby — toteż jakiś czas zabrało im dotarcie do pomieszczenia, gdzie zgromadziły się Mądre; było ich kilkanaście, w workowatych spódnicach, białych bluzkach, z ciemnymi szalami, za ozdoby mając naszyjniki i bransolety — srebrne, złote — klejnoty, kość słoniową, długie włosy związały pozwijanymi szarfami. Z pomieszczenia usunięto wszystkie meble i dywany, zostawiając nagą posadzkę, na palenisku nie płonął ogień. Tutaj, głęboko we wnętrzach Pałacu, gdzie nie było żadnych okien, łoskot grzmotów był ledwie słyszalny.
Spojrzenie Elayne pomknęło prosto do Aviendhy, która stała w przeciwległym końcu pomieszczenia. Naga. Nerwowo uśmiechnęła się do Elayne. Nerwowo! Aviendha! Elayne pośpiesznie zrzuciła z siebie płaszcz i odpowiedziała uśmiechem. Naprawdę nerwowo — pomyślała. Aviendha zaśmiała się cicho, Elayne po krótkiej chwili zareagowała podobnie. Światłości, ależ tu zimno! A podłoga była jeszcze zimniejsza niż powietrze.
Większości obecnych w pomieszczeniu Mądrych nie znała, choć jedna twarz rzuciła się jej w oczy. Przedwcześnie posiwiałe włosy Amys w połączeniu z rysami twarzy, sugerującymi, jakby właśnie weszła w wiek średni, jakimś cudem nadawały jej wygląd Aes Sedai. Na pewno Podróżowała z Cairhien. Egwene uczyła wędrujące po snach, w zamian za ich wiedzę dotyczącą Tel’aran’rhiod . Oraz, jak twierdziła, żeby spłacić dług, choć nigdy nie wyjaśniła, o jaki dług chodzi.
— Miałam nadzieję, że Melaine też tu będzie — powiedziała Elayne. Lubiła żonę Baela, ciepłą i szczodrą. Zupełnie inną niż zgromadzone w tym pokoju, znajome jej kobiety: koścista Tamela z kwadratową twarzą i Viendre, piękna jak niebieskooki orzeł. Obie były od niej silniejsze, jeśli chodzi o władanie Mocą, silniejsze od wszystkich kobiet, jakie w życiu spotkała, wyjąwszy tylko Nynaeve. Wśród Aielów rzekomo nie miało to znaczenia, jednak kiedy widziała, jak na jej widok prychają i spoglądają z góry, żadne inne wytłumaczenie nie przychodziło na myśl.
Oczekiwała, że to Amys pokieruje ceremonią — wyglądało na to, że zawsze obejmowała przywództwo — jednak tym razem padło na Monaelle, niską kobietę ze słomianymi włosami o rudawym poblasku, która też zaraz wysunęła się przed pozostałe. Tak naprawdę wcale nie była niska, po prostu była jedyną kobietą w pomieszczeniu niższą od Elayne. Była również najsłabsza, gdyby zdecydowała się na studia w Tar Valon, ledwie starczyłoby jej Mocy na zdobycie szala. Niewykluczone, że naprawdę wśród Aielów nie miało to znaczenia.
— Gdyby Melaine tu była — powiedziała Monaelle, tonem dość ostrym, niemniej wcale nie wrogim — wówczas wystarczyłoby, żeby splot bodaj musnął dzieci, które nosi w swym łonie, a stałyby się one wówczas częścią więzi, jaka połączy cię z Aviendhą. To znaczy, gdyby przeżyły: nienarodzone nie mają dość siły. Pytanie brzmi jednak, czy wam ich starczy? — Wykonała gest obiema dłońmi wskazując bliskie miejsca na posadzce. — Stańcie sobie pośrodku komnaty, obie.
Po raz pierwszy Elayne zdała sobie sprawę, że wszystko miało się odbyć z udziałem saidara . Wcześnie zdawało jej się, że będzie to po prostu czysto formalna ceremonia, połączona z wymianą zobowiązań, może przysiąg. Co właściwie miało nastąpić? Nie miało to znaczenia, chyba że... Idąc w stronę Monaelle, poczuła, jak znienacka zaciążyły jej nogi.
— Mój Strażnik... Nasza więź... Czy na nią to... też... wpłynie? — Na widok wahania Elayne zmierzająca ku niej Aviendha zmarszczyła brwi, jednak słysząc pytanie, spojrzała na Monaelle. Najwyraźniej było to coś, o czym wcześniej nie pomyślała.
Niska Mądra pokręciła głową.
— Sploty nie obejmą nikogo, kto nie znajduje się w tej komnacie. Być może ona poczuje przez łączącą was więź coś z tego, co zazwyczaj odczuwacie wspólnie, ale tylko odrobinę. — Aviendha wydała z siebie głębokie westchnienie ulgi, któremu Elayne zawtórowała.
— Dobrze — ciągnęła dalej Monaelle. — Trzeba przestrzegać określonych reguł. Chodźcie tu. Nie jesteśmy przecież wodzami klanów, którzy nad oosquai dyskutują przysięgi wody. — Śmiejąc się i opowiadając sobie rzeczy, które z pewnością miały być żartami na temat wodzów klanów i mocnego trunku Aielów, pozostałe kobiety skupiły się w krąg wokół Elayne i Aviendhy. Monaelle wdzięcznie umościła się na posadzce, usiadłszy ze skrzyżowanymi nogami obok nagich kobiet. Kiedy przemówiła ceremonialnym głosem, ostatnie śmiechy umilkły. — Zebrałyśmy się tutaj dla tych dwu kobiet, które chcą zostać pierwszymi siostrami. Przekonamy się, czy są dość silne, a jeśli tak, pomożemy im. Czy ich matki są obecne?
Elayne wzdrygnęła się, ale w jednej chwili Viendre już stała obok niej.
— Zastępuję Elayne matkę, która nie mogła się pojawić. — Położyła dłonie na ramionach Elayne i naciskała, póki tamta nie “klękła na zimnej posadzce przed Aviendhą, potem sama uklęknęła obok niej. — Ofiaruję moją córkę wszystkim próbom, jakie ją czekają.
Za Aviendhą stanęła Tamela i podobnie zmusiła ją do uklęknięcia, aż jej kolana omalże nie stykały się z kolanami Elayne, a potem też uklękła za jej plecami.
— Zastępuję matkę Aviendhy, która nie mogła się pojawić. Ofiaruję moją córkę próbom, jakie ją czekają.
Innym razem Elayne może by zachichotała. Żadna z kobiet nie wyglądała nawet na pięć lat starszą od niej czy Aviendhy. Innym razem. Nie teraz. Na twarzach tych Mądrych, które jeszcze stały, zastygł wyraz uroczystej powagi. Przypatrywały się jej i Aviendzie, jakby je oceniały, ważyły, niepewne jednak stosowanej miary.
— Która dla nich zniesie ból narodzin? — zapytała Monaelle, a Amys wystąpiła naprzód.
Dwie jeszcze wystąpiły wraz z nią, Shyanda o ognisto rudych włosach, którą Elayne wcześniej widziała w towarzystwie Melaine i siwiejąca kobieta, której w ogóle nie znała. Pomogły Amys rozebrać się do naga. Dumna w swej nagości Amys stanęła przed Monaelle i uderzyła w swój twardy brzuch.
— Rodziłam dzieci. Karmiłam je mlekiem — powiedziała, ujmując swe piersi, których wygląd przeczył jej słowom. — Ofiarowuję samą siebie.
Kiedy Monaelle godnym skinieniem przyjęła jej słowa, Amys opadła na kolano po przeciwnej stronie klęczących Elayne i Aviendhy, a potem przysiadła na stopach. Shyanda i siwa Mądra uklękły obok niej i nagle wszystkie znajdujące się w pomieszczeniu kobiety, oprócz Elayne, Aviendhy i Amys, otoczyła poświata Mocy.
Elayne wciągnęła głęboki oddech, zobaczyła, że Aviendha robi to samo. Od czasu do czasu poszczekiwała bransoleta którejś Mądrej, stanowiąc jedyny dźwięk w komnacie, prócz oddechów i dalekiego pomruku grzmotów. Dlatego też, gdy Monaelle przemówiła, był to nieomal wstrząs.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dech Zimy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.