Array Gobuss - Desiderium Intimum

Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Co tu się stało, Severusie? - zapytał Kingsley, rozglądając się po polu bitwy.

- Cóż, na drzemkę mi to raczej nie wygląda - odparł szyderczo Snape, trącając stopą martwe ciało Notta, którego głowa wygięta była pod dziwnym kątem. Merlinie, jakim cudem człowiek, który biega po polu bitwy i natykając się na martwe ciała, pyta "co się stało?" mógł zajść tak daleko? - Ale jeśli ci na tym zależy, to spróbuj ich obudzić i przepytać. Może ci odpowiedzą.

- To nie czas na kpiny - warknął poważnie Kingsley, wpatrując się badawczo w Severusa. - To nie ja stoję wśród ciał wrogów po kostki we krwi. No, chyba że zdążyłeś się tu aportować, aby sprawdzić, czy jeszcze dyszą. - Spojrzenie Kingsleya było tak natarczywe, jakby pragnął wypalić dziurę w czaszce Snape'a i zajrzeć do środka. Ale najwyraźniej zapomniał, że to Severus był Mistrzem Legilimencji. - Dlaczego nie aportowałeś się razem z nami? - zapytał auror. Severus ujrzał unoszące się w górę różdżki. Wszystkie celowały prosto w niego.

Podszedł o krok bliżej, zatrzymując się na wprost Kingsleya i zanurzając stalowe spojrzenie w jego oczach.

- Zejdź mi z drogi, Kingsley - wysyczał przez zaciśnięte zęby głosem zimniejszym niż zbocza góry lodowej. - Jeżeli pragniesz odpowiedzi, to zwróć się do Dumbledore'a. Z pewnością ci ich udzieli.

Ich skrzyżowane spojrzenia ścierały się ze sobą z taką siłą, iż powietrze pomiędzy nimi wydawało się iskrzyć.

Severusie...

Severus odwrócił się nagle i rozejrzał wokół desperackim wzrokiem, ale poza nimi nikogo tu nie było. Kiedy spojrzał ponownie na Kingsleya, zauważył, że auror ma zmarszczone brwi i również obserwuje okolicę, ale najwyraźniej niczego nie zauważył, bo ponownie wbił podejrzliwe spojrzenie w Severusa.

Severusie...

- Z drogi - warknął stanowczo Snape, odsuwając aurora na bok. Niczym zahipnotyzowany, nie zważając na wycelowane w siebie różdżki, ruszył za tym głosem i dopiero przeszywające wrzaski i seria rozbłysków na lewo od nich sprawiła, że do jego zamglonego spojrzenia powróciła ostrość. I Severus usłyszał ten dobrze znany, wysoki, perlisty śmiech.

To ona! To musi być ona! Czarny Pan nikogo innego nie darzył tak wielkim zaufaniem.

Mocniej zacisnął dłoń na różdżce i wbiegł w dym, kierując się prosto w stronę niesionego wiatrem śmiechu.

*

Miała wrażenie, że płuca palą ją żywym ogniem, a nogi przypominają dwie kamienne kolumny, którymi coraz trudniej było poruszać. Każdy kolejny krok wymagał nadludzkiego wysiłku. Ale biegła dalej, przeskakując nad leżącymi na ziemi ciałami, omijając grupki walczących i starając się nie wpaść na przebiegających czarodziejów. Ron biegł pół kroku za nią. Słyszała jego ciężki, świszczący oddech, ale ten dźwięk dawał jej siłę. Wciąż tu byli. Razem. I najwyraźniej udało im się zgubić ścigających ich Śmierciożerców. Obejrzała się przez ramię, wbijając badawcze spojrzenie w unoszący się kłębami dym.

- W lewo! - wycharczał Ron.

Mechanicznie skręciła w lewo, widząc przed sobą rozbłyski zaklęć i słysząc rozdzierające krzyki. Kiedy oddalili się na tyle, że krzyki zamieniły się jedynie w niesione wiatrem echo, a rozbłyski przypominały zaledwie oddalone, rozświetlające niebo błyskawice, zatrzymała się, opierając ręce na kolanach i próbując złapać oddech.

Jej kolana drżały z wysiłku, a zranione przy upadku ramię boleśnie pulsowało.

- Zgubiliśmy ich, Ron - wyszeptała, spoglądając na pochylonego i krztuszącego się dymem Rona. Kiedy się wyprostował, niemal go nie poznawała. Cała jego twarz umazana była błotem, po tym, jak przewrócił się w trawę, w ostatniej chwili unikając zielonego promienia Zaklęcia Uśmiercającego. Widziała jedynie rozszerzone z niedowierzania oczy, którymi wpatrywał się w nią, próbując złapać oddech i coś jej powiedzieć.

- Widziałaś? - wydyszał w końcu, przełykając ślinę i prostując się. - Snape'a! Widziałaś go, Hermiono? Walczył razem ze Śmierciożercami! Zabił aurora! Zawsze wiedziałem, że jest po ich stronie! Parszywy zdrajca!

Hermiona spojrzała ponad ramieniem Rona, tak jakby chciała przebić wzrokiem mgłę i dojrzeć to, czego nie byli w stanie zobaczyć.

- Nie. On to wszystko robi dla Harry'ego - powiedziała cicho, wypowiadając na głos kłębiące się w jej głowie myśli.

Jej spojrzenie padło na osłupiałą twarz Rona.

- Jak to dla Harry'ego? Dlaczego miałby robić coś takiego? O czym ty mówisz?

- Na razie musisz wiedzieć tylko tyle, że Snape jest po naszej stronie, bez względu na to, jak to wygląda. Wyjaśnię ci to, kiedy tylko... PADNIJ!

Wystarczyła jej tylko sugestia zbliżającego się, zakapturzonego cienia i słaby rozbłysk. Złapała Rona za rękę, ciągnąc go ku ziemi. Klątwa śmignęła nad ich głowami.

- W nogi! - wrzasnął Ron, podnosząc się pierwszy i ciągnąc ją za sobą. - Drętwota! - wykrzyknął, na oślep celując różdżką za siebie.

Znowu uciekali. Jak długo dadzą tak radę? Nie miała już sił, a jakiegokolwiek zaklęcia by nie użyli, Śmierciożercy odbijali je z taką łatwością, jakby nie były niczym innym, jak tylko nieszkodliwymi smugami kolorowych świateł.

Robiło się coraz goręcej. Zbliżali się do granicy płonącego lasu. Kiedy tam dotrą, nie będzie już żadnej drogi ucieczki.

- Ron - wysapała. - Musimy... musimy skręcić. To pułapka. Prowadzą nas prosto w ślepą uliczkę.

- Nie mamy gdzie! - krzyknął Ron, wskazując jej jasne rozbłyski na lewo i na prawo od nich.

Hermiona rozejrzała się. Wydawało się, że są walki trwają wszędzie. A wbiegnięcie prosto pomiędzy dwie walczące strony równało się samobójstwu.

Nagle Ron zatrzymał się tak gwałtownie, że z rozpędu wpadła na niego i oboje wylądowali w błotnistej trawie. Desperackim wzrokiem spojrzała przed siebie, automatycznie unosząc różdżkę i układając w głowie słowa zaklęcia, kiedy w zmierzającej w ich stronę sylwetce rozpoznała... Lupina.

- Ron! Hermiona! - wykrzyknął, opuszczając różdżkę i podbiegając do nich. Hermiona przyjęła jego wyciągniętą dłoń, z trudem podnosząc się z ziemi. Zobaczyła wyłaniających się zza jego pleców aurorów. Jej trzepoczące w piersi i boleśnie obijające się o żebra serce zamieniło się w wosk, spływając niemal do samych stóp.

- Jesteśmy... ścigani - wydyszał Ron, wskazując za siebie.

Twarz Lupina zmieniła się w jednej sekundzie.

- Ukryjcie się! - wysyczał, popychając ich w stronę, z której przed chwilą przyszedł. Hermiona złapała dłoń Rona i pociągnęła ich oboje w dół, przypadając do ziemi. Zobaczyła jak Lupin roztacza wokół siebie i trzech innych aurorów zaklęcie ochronne. A kiedy tylko dwaj ścigający ich Śmierciożercy wyłonili się z dymu... dokładnie w tej samej chwili ich ciała uderzyły o ziemię, trafione serią klątw. Znacznie silniejszych niż mogli się spodziewać, ścigając dwójkę nastolatków.

Hermiona pierwsza podniosła się z ziemi, chociaż zapanowanie nad wycieńczeniem ściągającym jej ciało z powrotem w dół wydawało się niemal ponad jej siły.

- Dobrze, że nic wam nie jest - powiedział Lupin, podchodząc do nich. - Nie potrafię pojąć powodu, dla którego dyrektor zgodził się na wasze uczestnictwo w bitwie, ale według mnie popełnił ogromny błąd. Nie powinien narażać waszego życia...

- Co z Harrym? - przerwała mu Hermiona. - Ktoś go widział?

Lupin spojrzał na nią z przygnębieniem, po czym pokręcił głową.

- Przykro mi. Pytałem już chyba wszystkich, na których się natknąłem, ale nikt go nie widział. Przepadł bez śladu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Desiderium Intimum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Desiderium Intimum»

Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x