Array Gobuss - Desiderium Intimum
Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Desiderium Intimum
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Musiał od czegoś zacząć. A raczej... od kogoś.
W oddali, na lewo od niego nad koronami unosiła się czerwona łuna ognia. Ktoś podpalił las, najprawdopodobniej po to, by wywabić wszystkich, którzy znaleźli schronienie wśród drzew.
Severus zmrużył oczy, uniósł różdżkę i zanurzył się w duszących oparach.
*
Tonks zacisnęła powieki w tej samej chwili, w której usłyszała pierwsze sylaby klątwy, której skutki widziała już zbyt wiele razy, aby obraz mięśni wystających spod roztopionej skóry nie wyrył jej się w głowie, prześladując ją nocami.
- Liqi...
- Expelliarmus!
Gwałtownie otworzyła oczy. Śmierciożerca, odrzucony siłą zaklęcia, uderzył w pobliskie drzewo i zsunął się po nim niczym połamana kukiełka.
Do jej ściśniętych boleśnie płuc wdarło się szczypiące w gardło, kwaśne powietrze. Odwróciła głowę i ujrzała stojącą nieopodal grupkę szóstorocznych Krukonów.
- Nic ci nie jest? - zapytała Cho Chang, podbiegając i wyciągając do niej rękę. Jej twarz była osmalona, ale dziewczyna nie wydawała się być ranna, w przeciwieństwie do Padmy Patil, którą podtrzymywał jasnowłosy chłopak.
Tonks potrzebowała chwili, aby galopujące szaleńczo serce uspokoiło się odrobinę, a rozchwiane zmysły powróciły na miejsca.
- Nie, nic - odparła ochryple, przyjmując wyciągniętą rękę i podnosząc się z ziemi. - Widzieliście gdzieś Lunę?
Cho pokręciła głową.
- Nie. Kiedy się aportowaliśmy, wszędzie byli Śmierciożercy. Rozdzieliliśmy się i uciekliśmy do lasu i... co to za hałas? - Rozejrzała się, skonsternowana.
Tonks także go słyszała. Ryk przypominający stado galopujących centaurów. Nadciągających z ogromną prędkością.
Odwróciła się i nad koronami drzew ujrzała krwawą łunę. Coraz jaśniejszą i gorętszą.
Jej serce zamarło.
- Uciekajcie stąd! - krzyknęła. - To Szatańska Pożoga!
*
Unoszące się wszędzie kłęby dymu utrudniały mu widoczność, ale stanowiły jednocześnie znakomitą ochronę. Widział przebiegające w pobliżu sylwetki aurorów i uczniów, otaczała go kakofonia wrzasków i jęków. Jego wyostrzone zmysły szalały, atakowane ze wszystkich stron hałasem, hukiem, zapachem krwi i oślepiającymi rozbłyskami. Każdy ruch wymagał przemyślenia, każdy krok mógł być jego ostatnim.
Severus doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Śmierciożercy nie przyjmą go z otwartymi ramionami, ale wciąż nie był pewien, co mógł powiedzieć im Czarny Pan i jak bardzo wpłynie to na wszelkie konfrontacje z nimi. Na razie musiał utrzymać absolutną czujność na wypadek, gdyby...
Zatrzymał się nagle, kiedy przestępując nad ciałem nieznanego mu czarodzieja, dostrzegł wyłaniający się z mgły żółty promień.
- Protego! - krzyknął, cofając się o krok i wbijając wzrok w gęstą przestrzeń. Wystarczył ułamek sekundy i sugestia ciemnego kaptura, aby zrozumiał z kim ma do czynienia. - Sectumsempra!
Śmierciożerca zawył i upadł na ziemię, dygocząc spazmatycznie, a z rozcięć na jego skórze trysnęła krew.
Severus dopadł do niego, łapiąc go za szatę na piersi i pociągając w górę, aż ich twarze znalazły się na wprost siebie. Rozpoznał go.
- Gdzie jest Czarny Pan, Jugson? - wysyczał lodowato, zagłębiając spojrzenie w jego oczach i penetrując zewnętrzne obszary umysłu. Odpowiedź powinna wypłynąć na samą powierzchnię od razu po zadaniu pytania i nawet gdyby to żałosne ścierwo próbowało ją ukryć, to i tak byłoby już za późno.
Mężczyzna spojrzał na niego przekrwionymi oczami i wycharczał:
- Myślisz, że ci powiem, zdrajco?
Nic. Żadnej, nawet najlżejszej sugestii. Jedynie lepkie, triumfalne rozbawienie. Severus wycofał się, w ostatniej chwili uwalniając się od ekspansji najświeższego wspomnienia Jugsona, wypełnionego przeszywającym dziewczęcym wrzaskiem i głową okoloną kruczoczarnymi lokami, toczącą się powoli po błotnistej trawie.
Do oczu Severusa napłynęła smolista czerń. Przystawił różdżkę do szyi Śmierciożercy i wyszeptał jadowicie:
- Powiesz, albo zadam ci takie cierpienia, że śmierć wyda ci się wybawieniem.
Mężczyzna zaczął się chrapliwie śmiać, krztusząc się własną krwią.
- Spróbuj, ale to i tak na nic. Nikt ci nic nie powie. Tylko jedna osoba zna miejsce jego pobytu. I sama cię znajdzie.
Brwi Severusa zmarszczyły się.
Wyczuwał, że mówi prawdę. Ale ta prawda nic mu nie dawała. Mógłby dogłębnie spenetrować jego umysł, rozdrapując go swymi szponami tak, aby pozostały z niego jedynie parujące zgliszcza, ale znajdował się na polu bitwy. Był całkowicie odsłonięty. Każdy mógłby go zaatakować, gdyby tylko...
- Co z Potterem? - wysyczał mu w twarz, jeszcze mocniej szarpiąc bezwładnym ciałem. - Powiedz mi tylko, czy żyje!
W oczach mężczyzny zamigotało coś przerażającego, a w kąciku warg pojawiła się bańka krwi. Śmiał się. Minęła chwila, zanim z jego ust dobiegł ochrypły, wypełniony satysfakcją szept:
- Zwyciężyliśmy...
Oczy Severusa wypełniły się trującą, kąsającą ciemnością, uwalniając z klatki drapieżcę o błyszczących kłach i długich pazurach i jego dłonie zacisnęły się na gardle mężczyzny z taką siłą, iż niemal usłyszał pękające ścięgna i gasnący, śmiertelny charkot.
- Convorto!
Magiczne zmysły Severusa wrzasnęły ostrzegawczo zanim jeszcze zobaczył czerwony promień.
- Protego! - Pospiesznie rozciągnięta bariera była zbyt słaba i rozpadła się, odrzucając Severusa do tyłu. Upadł w błoto i instynktownie przeturlał się w bok w tej samej chwili, w której kolejna klątwa uderzyła wprost w miejsce, w którym przed chwilą leżał. Kiedy tylko odzyskał pozycję do ataku, błyskawicznie odnalazł wzrokiem poruszającego się na granicy widzenia Śmierciożercę, wycelował i krzyknął: Crucio!
Ale mężczyzna uchylił się, posyłając jednocześnie kolejną klątwę. Severus odparował atak, ciskając w mężczyznę Sectumsemprą, ale i ta chybiła.
Cholera, był szybki. Wyjątkowo szybki.
Ale i na to był sposób...
Przy kolejnym ataku, zamiast w poruszającą się we mglę sylwetkę, wycelował w... ziemię.
- Terraventus! - wysyczał. Powietrze wypełniło się drobinkami ziemi, tworząc wokół Śmierciożercy gęsty, stożkowaty lej, wirujący z ogromną prędkością. Severus słyszał jego urywane okrzyki, kiedy próbował cisnąć w niego kolejną klątwą, ale drobiny piachu i błota wciskały mu się do ust i oczu, uniemożliwiając jakikolwiek atak.
Severus wyprostował się i przez chwilę po prostu przyglądał się szamoczącemu się pośród żywiołu mężczyźnie, tak jak patrzy się na złapanego w pajęczą sieć robaka.
- Crucio! - powiedział lodowato, celując różdżką prosto w jego pierś. Ciało wydało głuchy odgłos, upadając na ziemię, a przestrzeń wypełniło upiorne wycie bólu. Severus powstrzymał wirujący wciąż żywioł machnięciem różdżki i podszedł do nieruchomego ciała Jugsona. Jego puste oczy wpatrywały się przestrzeń. Przestąpił nad nim i dotarł do wijącego się w spazmach i skamlącego żałośnie drugiego Śmierciożercy.
Doskonale rozpoznawał tę twarz. Dołohow. Jeden z najbardziej zasłużonych popleczników Czarnego Pana.
Z pewnością musiał wiedzieć coś więcej niż Jugson. Ale tym razem Severus nie miał zamiaru tracić czasu na bezproduktywne dyskusje. Wiedział, że żaden z nich nie powie mu niczego z własnej woli. Bardzo wyraźnie ujrzał to na powierzchni umysłu Jugsona. Traktowali go jak zdrajcę. Czarny Pan go potrzebował, więc nie mogli go zabić, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że będą na niego polować. Podejrzewał, że Czarny Pan dał im wolną rękę. O tak, to było do niego podobne. Zaplanował dla niego perfekcyjnie okrutną grę naszpikowaną pułapkami, wiedząc, że niezależnie od tego, w jakim Severus znajdzie się stanie, i tak nie zawróci.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Desiderium Intimum»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.