Array Gobuss - Desiderium Intimum
Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Desiderium Intimum
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Ocknęła się dopiero, kiedy poczuła dłoń Rona wsuwającą się w jej dłoń i zaciskającą bardzo mocno. Spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem.
- Gotowa? - zapytał cicho. Wyczuła strach w jego głosie. Pomimo tak wielu potyczek i walk, które stoczyli, żadne z nich nie było gotowe na to, co miało nadejść.
Ale musieli spróbować.
Dla Harry'ego.
Skinęła głową.
Słyszała wokół siebie trzaski aportacji. W jej drugą dłoń wsunęła się drobna, pomarszczona rączka. Spojrzała w ogromne oczy Zgredka, a później na otaczające ją twarze. Neville, Luna, Ginny, Greg, Cho, Fred i George. Byli tu wszyscy razem. Skrzaty nie były w stanie przenieść więcej osób przy jednej aportacji.
Zacisnęła powieki.
Nastąpiło nieprzyjemne szarpnięcie, ziemia uciekła spod jej stóp i wszystko zlało się w jedną, bezkształtną masę. A kiedy wylądowała w błotnistej trawie i podniosła rozbiegany wzrok, aby zobaczyć, gdzie jest, zrozumiała, że znalazła się... w samym środku piekła.
65. Never let you go
The world I know can hate you
The world I know can break you
But as you go remember I'm by your side
The love within you can heal these tears that burn
And through it all remember I'm by your side
I will never let you go
As you go, I will never let you go*
Śmierciożercy mieli przewagę liczebną. Zrozumiała to natychmiast, kiedy tylko ujrzała morze zakapturzonych postaci. Dumbledore nie powiedział im tego. Owszem, zasugerował, że może ich być wielu, ale... coś takiego?
Z miejsca, w które się aportowała, widziała dokładnie całą dolinę. Widziała ścianę ognia wyczarowaną przez dyrektora, która na chwilę powstrzymała oddziały Śmierciożerców, aby pozostali mogli bezpiecznie się aportować. Widziała pospiesznie nakładane przez McGonagall i kilku innych nauczycieli zaklęcia ochronne, ale doskonale wiedziała, że nie wytrzymają one zbyt długo. Nie przy takiej liczbie przeciwników...
- Do diabła, Tonks! Co z tobą?
Rozejrzała się i spojrzała prosto w popielatobrązowe oczy Dedalusa. Był jednym z najlepszych aurorów, jakich znała. I najstarszych. Ocalił jej życie niezliczoną ilość razy podczas różnego rodzaju akcji, w których brali udział. Nigdy jej nie zawiódł, a ona zawsze robiła wszystko, by mu dorównać. Jako auror miała obowiązki do wypełnienia, a teraz właśnie czekał ją najtrudniejszy sprawdzian ze wszystkich.
Ale...
- W które miejsce zostali aportowani uczniowie? - zapytała, przekrzykując huk pierwszych klątw rozbijających się o prowizoryczną barierę ochronną.
Mężczyzna spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Skąd mam, do cholery, wiedzieć? Wiem tylko, że musimy się pospieszyć! Dumbledore i pozostali nie wytrzymają już długo! Chodź!
Złapał ją za ramię, ale ona wyrwała je, cofając się. Zdumienie, które pojawiło się na jego twarzy, było niczym cios prosto w żołądek.
- Co ty wyprawiasz, dziewczyno?
- Przepraszam - wyszeptała, odwracając się i rzucając biegiem wzdłuż linii drzew.
Musi ją znaleźć. Musi ją znaleźć i zabrać stąd! Najdalej jak to możliwe! Nie powinna była w ogóle pozwolić... nigdy... ale wokół było zbyt wielu świadków. Co miała zrobić?
Kilka razy o mało nie zderzyła się z aportującymi się aurorami i czarodziejami, którzy nagle pojawiali się na jej drodze. Było ich coraz więcej. Powietrze wypełniło się świstem zaklęć i okrzykami. Kotara ognia opadła i dwie wrogie armie zmieszały się ze sobą, rozświetlając niebo rozbłyskami i nasączając powietrze łuną śmierci.
Przebiegając przez wzniesienie, ujrzała Dumbledore'a, który stał samotnie z uniesioną różdżką, kontrolując ogromny ognisty wir, coraz bardziej rozrastający się na boki i niczym bicz dosięgający wszystkich Śmierciożerców, którzy otoczyli go szczelnym kordonem, próbując przebić się przez tę Szatańską Pożogę.
Nagle tuż przed nią aportowało się dwóch Śmierciożerców. Wiedziała, że ma tylko sekundę, zanim odzyskają zmysły po aportacji, więc nie czekając na nic, cisnęła w pierwszego z nich zaklęciem odcinającym dopływ powietrza, a kiedy mężczyzna upadł w trawę, trzymając się za szyję i dusząc, błyskawicznie skoczyła pomiędzy drzewa, umykając przed klątwą drugiego ze Śmierciożerców.
- Dopadnę cię, ty suko! - usłyszała za sobą tubalny ryk i drzewo przed nią niemal eksplodowało, kiedy uderzyło w nie zaklęcie. Zatrzymała się gwałtownie, prawie upadając w trawę i osłaniając się rękami przed sypiącymi się drzazgami. Na oślep wycelowała i posłała Repulso w kierunku, w którym powinien znajdować się Śmierciożerca. Zaklęcie uderzyło w znajdujące się wokół drzewa, rozsadzając je i wypełniając powietrze dymem, prochem oraz resztkami kory, ale w ostatniej chwili zdążyła skoczyć w bok, przeturlać się po ziemi i ukryć za grubym, powalonym na ziemię konarem.
Miała wrażenie, że każdy oddech rani jej płuca, jakby w powietrzu zamiast tlenu, znalazły się jedynie igły. Czuła piekące rozcięcia na twarzy, posiekanej resztkami fruwających wszędzie drzazg.
Zapadła względna cisza, jeśli nie liczyć odległych eksplozji, wybuchów i kakofonii wykrzykiwanych zaklęć.
Podniosła się i bardzo powoli wysunęła głowę zza pnia, przeszywając badawczym spojrzeniem zadymioną okolicę.
Powinien gdzieś tam leżeć... Powinien...
- Tu cię mam, ty podstępna zdziro!
Tonks odwróciła głowę, czując przeszywający jej ciało, lodowaty dreszcz i spojrzała prosto w czubek wycelowanej w siebie różdżki.
*
Powietrze drżało, naelektryzowane wypełniającą ją magią. Snopy zaklęć wzbijały się w górę, zderzając się ze sobą, lub niczym płonące strzały, mknęły wprost ku znajdującym się na ziemi wrogom.
Ziemia paliła się, zamieniała w smolistą maź lub w sypki piasek, pochłaniając każdego, kto okazał się zbyt powolny lub po prostu nieostrożny. Sylwetki walczących raz po raz rozświetlały eksplozje i erupcje, wrzaski umierających mieszały się z wykrzykiwanymi klątwami, a zaklęcia ochronne z zabijającymi.
Śmierciożercy nacierali niczym stado rozwścieczonych, złaknionych krwi bestii, ale zorganizowana obrona drugiej strony, skutecznie odpierała ich ataki. Ministerialne zaklęcia ochronne rozpościerały się wokół niczym rozkładane pospiesznie parasole, drżąc pod wpływem uderzającego w nie deszczu klątw. Ziemia wybuchała pod stopami, zasypując głowy walczących gradem ciemnobrązowej brei.
Aurorzy utworzyli szczelny kordon, ciskając zaklęciami z taką prędkością, że powietrze przed nimi wydawało się parować. Ich ataki okazały się na tyle skuteczne, że bez przerwy przesuwali się w przód, zmuszając dużą grupę Śmieciożerców do cofania się.
Ale pozostali mieli mniej szczęścia. Ich ciała uderzały w ziemię, wstrząsane konwulsjami, podpalane lub zamieniane w nieruchome posągi. Hermiona widziała na własne oczy, jak jedna z czarownic rozpadła się dosłownie na proch, a fala uderzeniowa odrzuciła ją i Rona na kilka metrów w tył. Upadając, wrzasnęła z bólu, czując chrupnięcie w barku, ale bardzo szybko się podniosła, rozglądając się wokół i szukając pozostałych.
Na lewo od niej Luna, Neville, Seamus i Dean walczyli z dwójką Śmierciożerców. Cho i reszta Krukonów zniknęła jej z oczu już jakiś czas temu, kiedy tuż obok eksplodował krajobraz, zmieniając znajdujących się w samym epicentrum czarodziejów w zwęglone, porozrzucane szczątki.
- Reducto! - wykrzyknęła, powalając jednego ze Śmierciożerców i obserwując, jak skumulowane zaklęcia Seamusa i Deana trafiają w drugiego.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Desiderium Intimum»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.