Яцек Дукай - Wroniec

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Wroniec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2009, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wroniec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wroniec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Wroniec" to magiczna baśń o grudniowej nocy 1981 roku. Pełen przygód, gier językowych i fantasmagorii sen o utraconym dzieciństwie, zamglonej młodości.
Dla dzieci Stanu Wojennego i dla dzieci, które Stanu Wojennego nie mogą pamiętać - bajka magiczna o nocy grudniowej, gdy małemu Adasiowi Wroniec porwał z domu rodzinę. Jak Alicja wędrowała przez Krainę Czarów, tak powędrujemy z Adasiem przez miasto czarnego snu PRL-u, między fantastycznymi figurami Szpiclów, Milicjantów, Opozycjonistów, Czołgów i ZOMO.
Książka barwnie ilustrowana przez Jakuba Jabłońskiego, autora opracowania graficznego Kinematografu i Hardkoru 44 Tomka Bagińskiego.
Powieść nominowana do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla za rok 2009.

Wroniec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wroniec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

włosy na głowie. Goły do pasa stał tam z cegłówkami w rękach. Albo ze szpachlą i wiadrem.

Na tle maszyn budowlanych. Wkoło pięły się też mury i betonowe słupy. Wisiały na nich wstęgi i transparenty. 1000 PROCENT NORMY. 20 000 PROCENT NORMY. 25 0000

PROCENT NORMY.

Były także dwa zdjęcia mniejsze, z boku. Nieco starszemu panu Betonowi towarzyszyli na nich ładna pani z bardzo długimi włosami oraz chłopiec: kilkuletni, a potem kilkunastoletni. Wszyscy uśmiechali się szeroko.

*

Pan Jan z trudem znalazł dla Adasia dobre ubranie. Sweter został rozdarty na rękawie, spodnie miały dziurę, a buty były nie do pary. Kurtce oberwano pół kołnierza.

- Poczekamy - powiedział pan Jan. - Twój wujek zadzwonił do rodziny. Wszystko będzie dobrze, mały. Ciotka albo dziadek zabierze cię, zanim Wroniec się dowie.

- Ale co z tatą? Co z mamą, proszę pana?

Pan Jan potarł łysinę.

- A, to. Przykra sprawa.

- Ale oni wrócą, prawda?

- Z Wrońcem nie ma żartów.

Ktoś zapukał do drzwi.

*

Był to sąsiad zza ściany pana Jana. Wszystko słyszał. A może i widział przez judasza.

Wszedł, wszedł, i zagadał, zagadał do pana Jana. Pan Jan kiwał głową. Sąsiad uśmiechał

się, uśmiechał do Adasia. Adaś udawał, że interesuje go tylko gorąca herbata, którą siorbał z łyżeczki.

- Mogę mogę dać dać panu panu klucze klucze do przejścia do przejścia przez piwnicę

przez piwnicę - mówił sąsiad.

Pan Jan mu podziękował. Sąsiad poszedł, poszedł do siebie po klucze.

*

- Dlaczego ten pan jest taki podwójny? - Adaś zapytał pana Jana.

- Co ty opowiadasz?

- Robi wszystko podwójnie, i mówi podwójnie.

Pan Beton zmarszczył brwi, wzruszył ramionami.

Ale zaraz palnął się w czoło.

- Mamy pod nosem Podwójnego Agenta!

- Podwójnego Agenta?

- Agent, widzisz, to ten, co działa. Ty działasz, mały, ja działam. Ale każdy za siebie, dla siebie. A są Agenci Podwójni: oni działają i w swoim, i w czyimś imieniu. Jawnie i w sekrecie. Tak i owak. Na prawdę i na kłamstwo. Że w prawo, a w lewo. Niby to, a tamto.

Rozumiesz?

- Nie wiem. Ze on to robi, ale robi też - kto? Wroniec?

- Wroniec - zazgrzytał zębami pan Beton i zacisnął wielkie pięści.

*

Sąsiad wrócił, wrócił z kluczami.

- Dziękuję stokrotnie - powiedział pan Beton i uścisnął mu rękę.

Sąsiad zbladł, zbladł i jęknął, jęknął.

Pan Beton złapał go za szyję, przycisnął do ściany. Sąsiad wybałuszył, wybałuszył oczy.

Pan Beton jedną ręką wciskał go w ścianę bloku, drugą zaś wbił w ten beton i rozgarnął go na boki.

- Temi ręcami! - hurgotał, czerwieniejąc z wysiłku. - Temi ręcami ja was!

Sąsiad wierzgał, wierzgał nogami i machał, machał, bił, bił na wszystkie strony. Ale na panu Janie nie robiło to wrażenia.

Wciskał Podwójnego Agenta w beton, aż wcisnął go całego. Wtedy zaklepał dłońmi powierzchnię wielkiej płyty, że nie pozostał ślad, i otarł siwe wąsy.

- Uff. Prowizorka. Ale ujdzie.

*

Pan Jan usiadł na wersalce. Długo tak siedział, podpierając brodę pięściami i gapiąc się na ścianę.

Adaś wypił całą herbatę. Normalnie chciałoby mu się spać, ale za bardzo był

przestraszony. Bał się też o rodziców i siostrzyczkę i babcię i wujka.

Ze stolika pod telefon spadła Książka Telefoniczna. Pan Jan podniósł się, włożył grubą

kurtkę i naciągnął na łysinę futrzaną czapkę uszankę.

- Idziemy, mały.

- A ciocia?

- Ciocia jest spalona.

- Co?

- Puchacze i ten podwójny Nie możemy czekać.

*

Wyszli na klatkę i zeszli po cichu na półpiętro nad parterem. Pan Beton wyjrzał przez okienko.

- Szpicel. Nie wymkniemy się tędy.

- A przez piwnice?

- Tego by chcieli! Zaczaiły się pewnie jakieś Enesy czy inne Bubeki.

Zeszli na parter. Pan Jan chwycił mocno Adasia. Adaś nie widział dobrze w ciemnościach, co pan Beton robi.

Wtem podniósł on chłopca i przełożył przez dziurę w ścianie do wnętrza ciemnego mieszkania. Potem, stękając i dysząc, sam przełazi przez dziurę.

- Chodź, mały. Nowaccy wyjechali do wnuków. Wyjdziemy przez balkon.

*

Przeszli po omacku przez ciche mieszkanie Nowackich. Adaś pomyślał, że to taka zabawa w duchy. Tylko że teraz to on sam i pan Jan są duchami. A gdyby tu jednak zastali pana Nowackiego? Przestraszyłby się na śmierć!

Wyszli na balkon. Pan Beton podniósł Adasia ponad balustradą i opuścił na śnieg. Adaś rozejrzał się po osiedlu. Tylko szary blask telewizorów migotał w niezliczonych kwadratach okien.

*

Kiedy szli wzdłuż bloku, Adaś zadzierał głowę, żeby zajrzeć do wnętrza mieszkań.

Tam siedziały przed telewizorami całe rodziny. Wypukłe kineskopy rzucały na ich twarze i ubrania plamy ziarnistej szarości. Był w tych obrazach ciepły spokój. Normalny wieczór, normalni rodzice i dzieci. Adasia zakłuło w serce.

Pan Beton odwracał jego głowę, zasłaniał mu wielką dłonią oczy.

- Nie patrz.

*

Wyszli na drogę za barakiem budowlańców.

Pan Jan wskazał czarne kreski na tle nocy, ponad dachami niższych domów: anteny Szpicli. Wyglądało, że pod każdym blokiem na osiedlu czuwa przynajmniej jeden Szpicel.

- Nie zajdziemy teraz daleko, mały. Przenocujemy i się zobaczy. Mam tu starego kumpla.

Adaś był już zmęczony. Nie odzywał się. Mróz szczypał go w policzki, drapał w gardło.

Chłopiec z trudem przebierał nogami w śniegu. Mocno ściskał dłoń pana Jana. Co teraz będzie? Co teraz będzie? Co z tatą? Co z mamą? Gdzie babcia, gdzie wujek Kazek, gdzie siostrzyczka? Wroniec wpadł w środku nocy przez okno i rozszarpał świat na strzępy. Adaś dreptał ze zwieszoną głową i pociągał nosem.

Stary kumpel Jana Stanisława Wieńczysława Betona mieszkał w pakamerze przy ciepłowni. W środku było bardzo gorąco i bardzo duszno. Kumpel pana Jana miał brodę jak Rumcajs i palił dużą fajkę.

Obaj dorośli dyskutowali długo i głośno. Adasiowi kleiły się oczy. Nie słuchał, nie rozumiał.

Rumcajs pościelił mu na kanapie za szafą, dał trzy koce. Lecz wkrótce Adaś wykopał

się spod koców i zakradł do pana Jana, chrapiącego głośno na rozłożonym fotelu. Wdrapał się na pierś łysego wąsacza i przytulił mocno.

Pan Jan odemknął jedno oko, spojrzał i naciągnął na Adasia starą kołdrę.

Adaś zasnął przy dźwiękach obracającej się betoniarki, skulony pod mocarnym ramieniem pana Betona.

***

R

ano marudził i nie chciał wstawać. Rumcajs wyciągnął pochodzące z darów mleko w proszku i zagotował chłopcu. Adaś popił nim czerstwą bułkę z serkiem topionym.

- Pan też ma syna, prawda? - spytał pana Jana.

- Nie mam syna.

- Widziałem na zdjęciach.

- Miałem, ale już nie mam. Jedz.

- Jak miał na imię?

Pan Beton otarł Adasiowi z buzi białe wąsy.

- Krzysztof. Krzyś.

- Nie żyje?

Pan Beton wzruszył ramionami.

Adaś aż zmarszczył czoło.

- Zabrał go Wroniec? - spytał szeptem.

- Można tak powiedzieć - odburknął pan Jan. Więcej już o tym nie mówił.

*

Poszli do miasta.

Czekali na przystanku na autobus. Ale autobusy nie jeździły jak powinny. Poszli na piechotę.

Wzdłuż najdłuższej alei osiedlowej stały słupy telefoniczne. Na drutach siedziały Puchacze. Z zamkniętymi oczami, mocno wczepione pazurami w drut, wsłuchiwały się w rozmowy płynące po nim między telefonami.

Co pewien czas taki Puchacz-Słuchacz otwierał ślepia, kręcił w zdumieniu wielką głową i podrywał się do lotu. Adaś śledził wzrokiem ptaki na szarym niebie. Zmierzały ku centrum.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wroniec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wroniec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Zanim noc
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Starość aksolotla
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Wroniec»

Обсуждение, отзывы о книге «Wroniec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x