Ołeś Berdnyk - Puchar Amrity

Здесь есть возможность читать онлайн «Ołeś Berdnyk - Puchar Amrity» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1971, Издательство: INSTYTUT WYDAWNICZY „PAX”, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Puchar Amrity: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Puchar Amrity»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ukraiński astrofizyk Mychajło Sahajdak, indyjski biolog Swami Rishideva, amerykański astronauta Harry Thawn... Oni zaprzyjaźnili się jeszcze w faszystowskim kacecie, skąd młodym żołnierzom wojsk związkowych poszczęściło się prawie cudem uciec.
Powojenne lata nie przyćmiły, nie zachwiali dawnej przyjaźni. Harry przygotowuje się do polotu na Księżyc, Mychajło odsłonia tajemnicy dalekich galaktyk, Swami studiuje złożoność psychiki ludzkiej. Lecz obok szczytów naukowych odkryć często działają przepaści rozpaczy i rozczarowania. Tylko w tytanicznej walce ducha i serca można odszukać jasną drogę do wiekopomnych wartości prawdy i miłości.
Powieść feeryczna „Puchar Amrity” Ołesia Berdnyka dotyka ważnych pytań etyki, tajemnic bytu.

Puchar Amrity — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Puchar Amrity», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Proszę bardzo…

— Więc słuchaj…

Nic nie było: ani czystego nieba,
Ni błękitnego bezmiaru dokoła ziemi.
Co więc obejmowało wszystko?
Co ograniczało? Co chowało w sobie?
Czy były to niezmierzone głębiny wód?
Nie było nieśmiertelności i śmierci nie było.
Nie było granicy między ciemnością i światłem.
Tylko Jedyne w oddechu, bez tchnienia
Było, a oprócz niego nie było bytu.
Panował Mrok, a wszystko było ukryte
W głębinach ciemnego Oceanu.
Zarodek schowany w Jaju,
Pod wpływem Agni rozwinął się w Przyrodę…
Kto poznał tajemnicę? Kto powiadomił?
Skąd wszystkie wielobarwne twory?
Nawet bogowie urodzili się później —
Któż więc opowie o wielkości tworzenia?
Może to, skąd wyszło wszystko żywe?
Czy Jego wola stworzyła wszystko, czy też milczała?
Czy wie o tym Jasnowidz Niebiański,
Czy może i on o niczym nie wie?

Hindus zamilkł. Popatrzył pytająco na Mychajłę. Ten zdziwiony pokiwał głową.

— To brzmi bardzo dziwnie. Nigdy czegoś takiego nie czytałem. Jednak czuję, że to nie jest religianctwo. To nauka…

— Widzisz!.. — powiedział zadowolony Swami. — Wyczułeś. A teraz coś o bogach. Agni… Czy wiesz, jak go przedstawiają?

— Jak?

— Jadącego wierzchem na jagnięciu.

— Dlaczego?

— Jagnię to symbol ofiary. Wiesz o tym?

— Wiem. Symbol kościelny. Baranek…

— Otóż to. W waszym języku pozostało nawet współbrzmienie. Agni — jagnię. Tylko że Kościół wypaczył symbole. Zamiast ognia pozostało biedne jagnię, które palono, nie wiedząc nawet po co. Sam ogień — to ofiara…

— Nie rozumiem.

— Wytłumaczę ci. Ogień, Agni — to jednolita energia wszechświata. Mówi o tym przecież nauka europejska. Jednolite pole, podstawa wszystkich przejawów materii. Symbolicznie: ofiara jednolitego pola, ognia, przejawia się w tym, że jest on we wszystkim, sam wyraża siebie w niezliczonych formach, lecz jest w niewoli, niewidzialny…

— Bardzo ciekawe… ale dziwne…

— Nie szkodzi, trzeba przyjmować również cudze sposoby myślenia — uśmiechnął się Swami. — A więc, Agni tó siła napędowa kosmosu. Bez niego nie ma ruchu, nie ma życia. A on sam jest przykuty…

— Prometeusz! — wybuchnął Mychajło. — Tytan, który przyniósł ludziom ogień z nieba.

— Może — zgodził się Hindus. — Istnieje bogactwo tradycji u różnych narodów.

— Świetnie — rzekł Sahajdak. — Niech i tak będzie. Ale ty modlisz się do niego, zwracasz się do niego. A on jest nieświadomy — twój Agni? Energia kosmiczna działa nieświadomie…

— Za to ja działam świadomie — odpowiedział Swami. — Nawiązuję z nią kontakt, z rzeką Agni, jak pływak z prądem. Można walczyć przeciw prądowi — a wówczas nieuchronnie zginiesz. Można wykorzystać ruch prądu — a wówczas prędzej osiągniesz tamten brzeg…

— Jaki brzeg? — zapytał z niedowierzaniem Mychajło. — Skąd wiesz, dokąd płynie Agni?

— Wiem. Wszystko jest bardzo proste. Jego nurt — to jedność. Ogień jest jeden dla wszystkich. A więc braterstwo, miłość, prawda, piękno — to jego nakazy. Należy w ten sposób postępować, a znajdziesz się w nurcie, dotrzesz do tamtego brzegu. Tamten brzeg — to Nowy Świat, Mychajło, gdzie ludzkość stanie się jednością…

— No cóż… Ja się zgadzam… Mów dalej! Co to jest Wisznu?

— Wisznu to właśnie jest wspólnota, jedyna przyroda, apeiron starożytnych Greków, pramateria. Agni — jest jego tworzywem, jego wysłańcem, wykonawcą. Wisznu zawsze wymieniany jest w triadzie. Jest jeszcze Sziwa i Brahma. Brahma — to symbol prawa ewolucji. Sziwa — to twórca, ale jego metodą działania jest niszczenie tego, co stare, zacofane. Sziwa — to rewolucjonista, który przygotowuje, toruje drogę dla Wisznu. A Wisznu — to równowaga, jednolite prawo, które syntetyzuje, godzi zmiany rewolucyjne i ewolucyjne, ochrania wszystkie najlepsze zdobycze…

— Wspomniałeś słowo „awatar”. Awatar Wisznu. Co to oznacza?

— Wysłaniec Wisznu.

— Przecież Wisznu nie jest bogiem, sam mi wyjaśniłeś! Jakże on może posyłać?

— Znowu nie rozumiesz symbolu. Kiedy powstaje konieczność zmian, zjawienia się elementu nowego, ewolucyjnego, zjawia się również człowiek czy kilku ludzi, którzy z pełną odpowiedzialnością biorą na siebie ciężar niezbędnego uderzenia. Stanowią oni jak gdyby punkt równowagi, na którym spoczywa dźwignia ewolucji, dynamicznego działania Wisznu…

— Nie pojmuję — pokręcił głową Mychajło — to zbyt skomplikowana filozofia.

— Wcale nieskomplikowana — zaprzeczył Swami. — Trzeba spojrzeć na te pojęcia pod nowym kątem. Patrz na cały świat jak na jednolity organizm. Kiedy w organizmie jakaś część doznała urazu, mkną tam białe ciałka krwi — obrońcy. To właśnie są awatarowie jednolitego organizmu. Działają w imię jedności, nie myśląc o sobie.

— Teraz zrozumiałem — westchnął z ulgą Mychajło. — Zgoda… Ten symbol jest teraz dla mnie jasny… Taki był Spartakus. Taras — nasz Kobziarz — taki sam. Taki był Giordano Bruno…

— Dużo ich jest — awatarów Wisznu — powiedział zamyślony Swami, wpatrując się w sufit. — Widzialnych i niewidzialnych. Różnie ich nazywają, ale na nich trzyma się planeta. A teraz spać, Mychajło. Czas już. Wszyscy zasnęli, a my tu szepczemy.

Mychajło rozebrał się szybko, bluzę i spodnie położył pod głowę, przykrył się cienkim szynelem. Potem podniósł głowę i ziewając, szepnął:

— Słuchaj, Swami…

— Co tam? — odezwał się Hindus, otrząsając się z zadumy.

— Opowiadasz takie cuda o jogach, o waszych ideałach… Więc dlaczego nie osiągnęliście tego, co my… no, w Europie?

— A wy co osiągnęliście? — zapytał drwiąco Swami.

— No, chociażby technika… Samoloty, maszyny, radio, koleje…

— Ewolucja techniczna to zjawisko czasowe. Należy rozwijać siły psychiczne, wrodzone możliwości jednostki, naszej osobowości. Człowiek dalekiej przyszłości będzie sam w sobie miał i radio, i zdolność przewidywania, i zdolność analitycznego poznawania materii. Będzie latać w powietrzu bez aparatury, stworzy sobie nowe, subtelniejsze, plastyczniejsze ciało.

— Nowe ciało? — zdziwił się Sahajdak. — To tf już…

— Pożyjemy — zobaczymy — powiedział Hindus tajemniczo. — A jeśli nie dożyjemy, zobaczą to nasze dzieci… Śpij, Mychajło…

Minęła krótka noc letnia.

Zaczął się nowy dzień katorgi. Nad górami przeszła burza, kamieniołomy zalewały potoki deszczu. Wartownicy skryli się w budkach, jeńcy mokli pod ulewą, taczki ślizgały się na chwiejnych deskach. Ludzie padali, tłukąc kolana, ręce. Kapo szalał, jego pałka nie znała wytchnienia. Słychać było strzały. Przed wieczorem w kolumnie nie doliczono się dwóch jeńców. Zwłoki wywieziono na wywrotkach. Na coś takiego nie zwracano tu już uwagi, przyzwyczajono się. Harry wieczorem był przygnębiony, posępny. Obojętnym głosem powiedział:

— Tak i nas… kiedyś…

Swami i Mychajło milczeli.

Tego wieczoru nikt nic nie opowiadał. Leżeli cicho, pogrążeni w ciężkich rozmyślaniach. Potem Sahajdak niepostrzeżenie przekradł się do Bojaka, który spał koło drzwi, i obudził go. Bojak łypnął na chłopca zaspanymi oczami, zdziwił się.

— Czego chcesz?

— Chcę ci coś powiedzieć — wyszeptał Mychajło.

Starosta ziewnął, popatrzył na zakurzoną żarówkę, wzruszył ramionami. Kiwnął palcem na Mychajłę, podszedł do drzwi. Zatrzymał się w małym korytarzu, wyjrzał przez szparę. Potem zmierzył Mychajłę podejrzliwym spojrzeniem od stóp do głów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Puchar Amrity»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Puchar Amrity» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Puchar Amrity»

Обсуждение, отзывы о книге «Puchar Amrity» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x