Te dzieciaki z Xnetu – dodał – dochodzą do miejsca, w którym mogą być dla nas przydatne. Im bardziej są radykalne, tym bardziej reszta narodu rozumie, że niebezpieczeństwo czai się wszędzie.
Widzowie przestali notować.
– Myślę, że jesteśmy w stanie to kontrolować – powiedziała Miss Gestapo. – Nasi ludzie w Xnecie zyskali duże wpływy. Każdy z tych Mandżurskich Blogerów prowadzi pięćdziesiąt blogów, zalewając kanały czatu, łącząc się z innymi, w większości zaś przyjmując linię partii wytyczoną przez tego M1k3ya. Ale pokazali już, że potrafią sprowokować radykalną akcję, nawet gdy M1k3y próbuje ich przyhamować”.
Generał major Sutherland przytaknął.
– Planujemy wyciągnąć ich z podziemia dopiero na mniej więcej miesiąc przed półroczem – przypuszczam, że chodziło mu o półrocze kadencji Kongresu, a nie o koniec mojego semestru. – Tyle, jeśli chodzi o pierwotny plan. Ale wygląda na to...
– Na połowę kadencji mamy inny plan – powiedział Rooney. – Nie musicie go oczywiście znać, ale prawdopodobnie nie powinniście planować żadnych podróży na miesiąc przed. Teraz jak najszybciej dajcie im trochę luzu w tym Xnecie. Dopóki mają umiarkowane poglądy, są naszą kulą u nogi. Zadbajcie o to, żeby wciąż byli radykalni.
Nagranie dobiegło końca.
Siedzieliśmy z Ange na brzegu łóżka, patrząc w ekran. Ange nachyliła się i włączyła je ponownie. Obejrzeliśmy je. Za drugim razem było jeszcze gorsze.
Odrzuciłem klawiaturę na bok i wstałem.
– Niedobrze mi się robi od tego strachu – powiedziałem. – Zanieśmy to do Barbary i poprośmy, żeby to opublikowała. Wrzućmy to do sieci. Niech mnie zabiorą. Przynajmniej będę wiedział, czego się spodziewać. Przynajmniej wtedy w moim życiu pojawi się coś pewnego.
Ange chwyciła mnie i przytuliła, uspokajając.
– Wiem, kochanie, wiem. To okropne. Ale skupiasz się na tym, co złe, ignorując to, co dobre. Stworzyłeś ruch. Zyskałeś przewagę nad tymi cymbałami z Białego Domu, oszustami w mundurach DBW. Doszedłeś do miejsca, w którym możesz pokazać prawdziwe oblicze tego całego zepsutego DBW. Jasne, że po ciebie przyjdą. Pewnie, że tak – powiedziała spokojnym, ale stanowczym tonem. – Czy chociaż przez chwilę miałeś co do tego wątpliwości? Ja zawsze wiedziałam, że tak się stanie. Ale Marcus, oni nie wiedzą, kim jesteś. Pomyśl o tym. Wszyscy ci ludzie, pieniądze, broń i szpiedzy, i ty, siedemnastoletni uczeń! Nadal masz nad nimi przewagę. Nie wiedzą o Barbarze. Nie wiedzą o Zębie. Przeszkodziłeś im w akcjach na ulicach San Francisco i upokorzyłeś ich przed światem. Więc przestań się nad sobą rozczulać, dobrze? Wygrywasz.
– Ale oni po mnie przyjdą. Sama widzisz. Wsadzą mnie na zawsze do pierdla. Nawet nie do pierdla. Po prostu zniknę jak Darryl. A może gorzej. Może wyślą mnie do Syrii. Dlaczego mieliby mnie zostawić w San Francisco? Dopóki siedzę w USA, jestem ich kulą u nogi.
Usiadła ze mną na łóżku.
– No tak – powiedziała.
– Hm...
– Cóż, wiesz, co masz robić?
– Co? – Spojrzała znacząco na moją klawiaturę. Zobaczyłem, że po jej policzkach toczą się łzy. – Nie! Oszalałaś. Myślisz, że zwieję z jakąś wariatką z internetu? Z jakimś szpiegiem?
– A masz lepszy pomysł?
Kopnąłem stertę prania w powietrze.
– Wszystko jedno. Dobra. Jeszcze z nią pogadam.
– Pogadaj – powtórzyła Ange. – Powiedz jej, że uciekasz razem ze swoją dziewczyną.
– Co?
– Zamknij się, kretynie. Myślisz, że jesteś w niebezpieczeństwie? Marcus, mnie grozi takie samo niebezpieczeństwo. To się nazywa współwina. Jeśli ty pójdziesz, to ja też. – Wysunęła brodę w buntowniczym geście. – Ty i ja. Teraz jesteśmy razem. Musisz to zrozumieć.
Usiedliśmy razem na łóżku.
– Chyba że mnie nie chcesz – dodała w końcu cichym głosem.
– Jaja sobie robisz, co?
– A wyglądam tak, jakbym sobie żartowała?
– Nie ma mowy, żebym dobrowolnie poszedł bez ciebie, Ange. Nigdy bym cię nie poprosił, żebyś ze mną poszła, ale strasznie się cieszę, że to zaproponowałaś.
Uśmiechnęła się i rzuciła mi moją klawiaturę.
– Napisz do tego Maszostwora. Zobaczymy, co ta cizia może dla nas zrobić.
Napisałem maila, kodując wiadomość i czekając na odpowiedź. Ange lekko się do mnie przytuliła, musnąłem ją wargami i zaczęliśmy się całować. Przez to całe poczucie niebezpieczeństwa i świadomość, że będziemy trzymać się razem, zapomniałem o skrępowaniu, które pojawiło się po seksie, i zrobiłem się zarabiacie napalony.
Gdy znowu byliśmy na wpół rozebrani, nadszedł mail od Maszy.
> Dwie osoby? Jezu, to już i tak wystarczająco trudne.
> Nie mogę nigdzie wychodzić, chyba że u celach wywiadowczych, gdy w Xnecie wydarzy się jakaś wielka akcja. Kapujesz? Agenci obserwują każdy mój ruch, ale spuszczają mnie ze smyczy, gdy w Xnecie dzieje się coś wielkiego. Wtedy wysyłają mnie w teren.
> Zorganizuj jakąś wielką akcję. Wtedy mnie wyślą. Wydostanę naszą dwójkę. Trójkę, jeśli nalegasz.
> Ale zrób to szybko. Nie mogę wysyłać do ciebie zbyt wielu maili, rozumiesz? Obserwują mnie. Niedługo cię złapią. Nie masz zbyt wiele czasu– Tygodnie? Może tylko dni.
> Bez ciebie się nie wydostanę. Dlatego to robię, na wypadek gdybyś się zastanawiał. Nie mogę uciec sama. Xneterzy muszą odciągnąć ich uwagę. To twoja działka. Nie zawiedź mnie, M1k3y, bo zginiemy oboje. Twoja lalunia też.
> Masza
Zadzwonił mój telefon i aż oboje podskoczyliśmy. To była moja mama, która chciała wiedzieć, kiedy wracam do domu. Powiedziałem jej, że już idę. Nie wspomniała o Barbarze. Umówiliśmy się, że nie będziemy o tych sprawach rozmawiać przez telefon. To był pomysł mojego taty. Potrafił być tak samo paranoiczny jak ja.
– Muszę już iść – oświadczyłem.
– Nasi rodzice będą...
– Wiem – odparłem. – Widziałem, co działo się z moimi rodzicami, gdy myśleli, że nie żyję. Świadomość, że jestem uciekinierem, nie będzie o wiele lepsza. Ale lepiej być uciekinierem niż więźniem. Tak sądzę. W każdym razie gdy znikniemy, Barbara będzie mogła to opublikować, nie martwiąc się, że wpakuje nas w kłopoty.
Pocałowaliśmy się w drzwiach pokoju. Nie w taki gorący, niedbały sposób, w jaki zazwyczaj całowaliśmy się przy rozstaniu. Ten pocałunek był słodki. Powolny. Pożegnalny.
Przejazdy metrem skłaniają do introspekcji. Gdy pociąg kołysze się na boki, a ty próbujesz uniknąć kontaktu wzrokowego z innymi pasażerami i starasz się nie czytać reklam zachwalających chirurgię plastyczną, pożyczki i testy na AIDS, gdy próbujesz ignorować graffiti i nie przyglądać się bliżej rzeczom na podłodze, wtedy właśnie umysł zaczyna naprawdę pracować.
Kołyszesz się tam i z powrotem, a twój mózg analizuje wszystkie te rzeczy, jakie zdarzyło ci się przeoczyć, odtwarza wszystkie filmy z twojego życia, w których nie grasz bohaterów, lecz durni i frajerów.
W twoim umyśle pojawiają się różne teorie, na przykład:
„Gdyby DBW chciał złapać M1k3ya, nie byłoby lepszego sposobu, jak wywabić go z ukrycia i sprowokować, żeby w panice zorganizował jakąś wielką publiczną imprezę Xnetu. Czy dla tej sprawy nie warto ujawnić jednego kompromitującego nagrania?”.
Twój mózg wytwarza takie myśli, nawet jeśli jedziesz metrem tylko dwa lub trzy przystanki. Gdy wysiadasz i zaczynasz się poruszać, twoja krew znów zaczyna krążyć i czasem twój umysł pomaga ci ponownie.
Czasem twój mózg oprócz problemów podsuwa też rozwiązania.
Читать дальше