• Пожаловаться

Stanisław Lem: Eden

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem: Eden» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Stanisław Lem Eden

Eden: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eden»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W obliczeniach był błąd. Nie przeszli nad atmosferą ale zderzyli się z nią

Stanisław Lem: другие книги автора


Кто написал Eden? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Eden — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eden», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gdy milczenie przedłużało się, jakby oczekiwali od niego jakichś wyjaśnień, powiedział:

– Uważałem przedtem inaczej. Chodzi jednak o cenę. Po prostu o cenę. Moglibyśmy się bez wątpienia wiele jeszcze dowiedzieć, ale koszt zdobycia tej wiedzy mógłby być - zbyt wielki. Dla obu stron. Po tym, co zaszło, pokojowe próby porozumienia, nawiązania kontaktu, uważam za nierealne. Poza tym, cośmy sobie mówili, każdy chyba, czy tego chciał, czy nie, ma jakąś własną koncepcję tego świata. Ja też miałem taką koncepcję. Wydawało mi się, że zachodzą tu rzeczy potworne i że w związku z tym powinniśmy interweniować. Jak długo byliśmy Robinsonami i odwalali każdy kawałek gruzu ręką, nic o tym nie mówiłem. Chciałem czekać, aż dowiem się więcej i będziemy mieli do dyspozycji nasze środki techniczne. Otóż teraz, wyznam, dalej nie widzę przekonujących powodów, które zmusiłyby mnie do odrzucenia mojej koncepcji Edenu, ale wszelka interwencja, w służbie tego, co uważamy za dobre i słuszne, każda taka próba skończy się najprawdopodobniej tak, jak nasza dzisiejsza wyprawa. Użyciem anihilatora. Naturalnie, znajdziemy zawsze usprawiedliwienie, że to była obrona konieczna i tak dalej, ale zamiast pomocy przyniesiemy zagładę. Teraz wiecie mniej więcej wszystko.

– Gdybyśmy mieli lepsze rozeznanie w tym, co naprawdę się tu dzieje… - powiedział Chemik. Inżynier potrząsnął głową.

– Wtedy okaże się pewno, że każda ze stron ma jakąś swoją rację…

– I co z tego, że zabójcy mają „swoją rację”? - rzucił Chemik. - Nie będzie nam szło o ich rację, lecz o ocalenie.

– Ale co możemy im ofiarować prócz anihilatora Obrońcy? Powiedzmy, że obrócimy pół planety w perzynę, ażeby wstrzymać te jakieś akcje eksterminacyjne, tę niezrozumiałą „produkcję”, obławy, trucie - i co dalej?

– Odpowiedź na to pytanie znalibyśmy, gdybyśmy posiadali większą wiedzę - z uporem powiedział Chemik.

– To nie jest takie proste - wmieszał się w spór Koordynator. - Wszystko, co się tu dzieje, jest jednym z ogniw długotrwałego procesu historycznego. Myśl o pomocy wypływa z przekonania, że społeczeństwo dzieli się na „dobrych” i „złych”.

– Wcale nie - przerwał mu Chemik. - Powiedz: na prześladowanych i prześladujących. To nie jest to samo.

– Dobrze. Wyobraź sobie, że jakaś wysoko rozwinięta rasa przybywa na Ziemię, w czasie wojen religijnych, kilkaset lat temu, i chce się wmieszać w konflikt - po stronie słabych. W oparciu o swoją potęgę zakazuje palenia heretyków, prześladowania innowierców i tak dalej. Czy myślisz, że potrafiliby upowszechnić na Ziemi swój racjonalizm? Przecież prawie cała ludzkość była wtedy wierząca, musieliby stopniowo wytłuc ją do ostatniego człowieka i zostaliby sami ze swoimi racjonalnymi ideałami!

– Jak to, naprawdę uważasz, że żadna pomoc nie jest możliwa?! - oburzył się Chemik.

Koordynator patrzał na niego długo, zanim odpowiedział.

– Pomoc, mój Boże, cóż znaczy pomoc? To, co się tu dzieje, co tu widzimy, to owoce określonej konstrukcji społecznej, należałoby ją złamać i stworzyć nową, lepszą - i jakże my to mamy zrobić? Przecież to są istoty o innej fizjologii, psychologii, historii niż my. Nie możesz wcielić tu w życie modelu naszej cywilizacji. Musiałbyś nakreślić plan innej, która funkcjonowałaby dalej nawet po naszym odlocie… Naturalnie od dłuższego czasu przypuszczałem, że niektórzy z was noszą się z podobnymi myślami, co Inżynier i Chemik. Myślę, że i Doktor tak sądził, dlatego lał zimną wodę na ogień rozmaitych analogii, rodem z Ziemi - prawda?

– Tak - powiedział Doktor. - Obawiałem się, że w przystępie szlachetności zechcecie zrobić tu „porządek”, co przetłumaczone na praktykę będzie oznaczało terror.

– Ale może ci prześladowani wiedzą, jak chcą żyć, tylko są jeszcze za słabi, aby to urzeczywistnić - powiedział Chemik. - A gdybyśmy tylko uratowali życie jakiejś grupie skazanych, byłoby to już wiele…

– Ale myśmy już uratowali jednego - odparł niecierpliwie Koordynator. - Może wiesz, co z nim zrobić dalej? Odpowiedziało mu milczenie.

– Jeżeli się nie mylę, Doktor jest także za startem? - powiedział Koordynator. - Dobrze. Ponieważ ja też, to znaczy, że większość.

Urwał. Jego oczy stężały w osłupieniu. On jeden siedział twarzą do drzwi - do uchylonych drzwi. W absolutnej ciszy - z ciemni dobiegał tylko słaby chlupot wody - odwrócili się, idąc za jego wzrokiem.

W otwartych drzwiach stał dubelt.

– Jak on tu się - zaczął Fizyk i słowa zamarły mu na ustach. Poznał swoją omyłkę. To nie był ich dubelt. Ten siedział zamknięty w salce opatrunkowej. Na progu stał ogromny, smagłoskóry osobnik z ugiętym nisko małym torsem, głową dotykając prawie nadproża. Okryty był ziemistą materią, która spływała płasko od dołu do góry, okalając mały tors jakby kołnierzem; owijał się wokół niego gruby splot zielonego drutu. Materia ta ukazywała przez rozcięcie na boku szeroki, metalicznie świecący pas, przylegający ściśle do ciała. Stał bez ruchu. Jego pomarszczoną, płaską twarz, o dwu wielkich błękitnych oczach zakrywała przezroczysta zasłona lejkowatego kształtu, rozszerzająca się ku dołowi. Wybiegały z niej szare, cienkie pasma, owijające wielokrotnie mały tors i spięte na krzyż z przodu, gdzie tworzyły jakby gniazdko, w którym spoczywały jego, tak samo obandażowane, ręce. Tylko węzełkowate palce wystawały, zwieszone lekko w dół, stykając się koniuszkami.

Wszyscy siedzieli tak, jak zaskoczył ich ten widok. Dubelt pochylił się jeszcze bardziej, przeciągle kaszlnął i wolno postąpił naprzód.

– Jak on wszedł?… Czarny jest w tunelu… - szepnął Chemik.

Dubelt cofał się pomału tyłem. Wyszedł, przez chwilę stał w półmroku korytarza i po raz drugi wszedł do środka, a raczej wsunął tylko głowę, pod samym nadprożem.

– Pyta, czy może wejść… - powiedział szeptem Inżynier. I wybuchnął: - Ależ prosimy! prosimy!

Wstał i cofnął się pod przeciwległą ścianę, wszyscy poszli w ślad za nim, dubelt patrzał na opustoszały środek kajuty bez wyrazu. Wszedł, powoli rozejrzał się.

Koordynator podszedł do ekranu, pociągnął za drążek, na którym był rozpięty, a gdy materiał furknął i zwinął się, odsłaniając tablicę, powiedział:

– Rozsuńcie się.

Wziął kawał kredy do ręki, narysował małe koło, dokoła niego zakreślił elipsę, na zewnątrz większą, jeszcze jedną, i jeszcze - wszystkiego cztery. Na każdej umieścił małe kółko, podszedł do stojącego w środku olbrzyma i wetknął w jego węzełkowate paluszki kredę.

Dubelt przyjął ją niezręcznie, spojrzał na nią, zapatrzył się w tablicę, pomału podszedł do ściany. Musiał się pochylić małym torsem, który wystawał skośnie z kołnierza, aby uwięzioną w bandażach ręką dotknąć tablicy. Wszyscy patrzyli ze wstrzymanym tchem. Odszukał trzecie od środka kółko na elipsie i z wysiłkiem, niezgrabnie, puknął w nie kilka razy, a potem maznął nią jeszcze, tak że prawie wypełnił je roztartą kredą.

Koordynator skinął głową. Wszyscy odetchnęli.

– Eden - powiedział Koordynator. Pokazał na kredowe kółko.

– Eden - powtórzył.

Dubelt przypatrywał się jego ustom z widocznym zainteresowaniem. Kaszlnął.

– Eden - nadzwyczaj wyraźnie i powoli powiedział Koordynator. Dubelt zakaszlał kilka razy.

– On nie mówi - zwrócił się Koordynator do towarzyszy. - To pewne.

Stali naprzeciw siebie, nie wiedząc, co robić. Dubelt poruszył się. Upuścił kredę, stuknęła o podłogę. Dał się słyszeć trzask jakby otwierającego się zamka. Ziemisty materiał rozchylił się, jakby rozpruty od góry do dołu, ujrzeli szeroki, złotawy pas, który przylegał do jego boków.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Eden»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eden» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Stanisław Lem: Planeta Eden
Planeta Eden
Stanisław Lem
Helen Douglas: After Eden
After Eden
Helen Douglas
Keary Taylor: Eden
Eden
Keary Taylor
Spider Robinson: Orphans of Eden
Orphans of Eden
Spider Robinson
Georgia Carre: Eden
Eden
Georgia Carre
Chris Beckett: Dark Eden
Dark Eden
Chris Beckett
Отзывы о книге «Eden»

Обсуждение, отзывы о книге «Eden» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.