Jacek Dukaj - W Kraju Niewiernych
Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dukaj - W Kraju Niewiernych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:W Kraju Niewiernych
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
W Kraju Niewiernych: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Kraju Niewiernych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
W Kraju Niewiernych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Kraju Niewiernych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
wszystko. Nie, nie wszystko. Człowiek się wyróżnia; człowiek myśli, czuje i – jest świadomy siebie. Każda myśl Lopeza – także ta – była mu przeznaczona, nim się urodził, jako jedyny możliwy skutek przeszłości. Na nic nie miał wpływu, wszystko otrzymał – chciał tego wszechświat, a wszechświat to rzecz. Otrzymał więc w darze od swych rodziców, ich przodków i przodków tych przodków – i tak aż po bielmo zwierzęcości – taki, a nie inny wzorzec DNA, przez który jest, jaki jest; przez który robił to, co robił, myślał to, co myślał, doświadczył, czego doświadczył – wskutek czego jest, jaki jest. Na żaden z owych dwóch etapów kształtowania siebie nie miał wpływu, na nic nie miał wpływu – wszak i nie dumałby nad tą teorią, gdyby nie był takim Lopezem Praduigą, jakiego sobie utoczył wszechświat. Maszyna. Maszyna. Nie jest to wizja aż tak przerażająca, gdy uznamy ten proces za naturalny – albowiem nie można czuć nienawiści do przypadku, natury, świata, tylko szaleńcy wygrażają im pięścią i kłótliwe monologi do tych pojęć – słów, niczego więcej – wygłaszają. Podobnie nie masz żalu do natury o to, że musisz umrzeć. Ale Boga – o tak, Boga możesz za to kląć. Dla Boga możesz być narzędziem, Bóg może mieć w tym cel, Bóg może świadomie cię zaprogramować – nie tylko nadając wybrany przez siebie kierunek owemu prawybuchowi, ale niewidzialną swą ręką w każdej chwili twego życia manipulując tobą i światem; Bóg to nie Heisenberg, nie ogranicza Go ludzka fizyka. To obłęd – nigdy nie poznasz Jego myśli, nigdy nie rozszyfrujesz z niedostrzegalnych dla ciebie śladów Jego poczynań owego celu, do którego zmierza. To obłęd – Bóg jest wszędzie wokół ciebie, Bóg jest we wszystkim; obłęd, obłęd, obłęd. Nie w świecie Lopeza. W świecie Lopeza w Boga zaledwie się wierzy, jest On tam mitem, silniejszym, bo powszechniejszym i mocniej zakorzenionym niż inne, jak wiara w wampiry, pechowe piątki i przynoszące szczęście czterolistne koniczynki – mitem nie potwierdzonym, czymś, co każdy może sobie opowiedzieć, jak mu się podoba, więc opowiadają sobie piękne bajki. Tymczasem w tej rzeczywistości… w tej rzeczywistości Bóg jest. Niezmienny, niezależny od marzeń i strachów. Jedno ma oblicze. Jest równie realny jak wilgoć w twych ustach; w poszukiwaniu raju trafiłeś do piekła. Gdy siedzicie tak w trójkę w tej altance, a wiatr szumi wam w uszach łagodnym echem odległych bitew staczanych z niebem i ciszą, szeptem muszli ukrytych w piasku zatopionych plaż; słońce świeci, by mógł was chłodzić cień, niesie się po dolinie zapach lasu – gdy tak siedzicie w milczeniu, pewni – wiedzący – że i w wietrze, i w niebie, i w ciszy, i w słońcu, i w cieniu, i w lesie, i w waszym milczeniu jest On obecny, że dzieje się to z Jego woli, że wszystko dzieje się w tym wszechświecie z Jego woli, a więc że i wasze myśli Jego myślami wpierw były; gdy tak siedzicie przytłoczeni tą wiedzą, co nagle na was spadła, z którą nie urodziliście się, lecz która chwilę temu zburzyła porządek waszego życia; gdy tak trwacie tą świadomością oszołomieni…
– To przecież czyste szaleństwo. Ten Bóg… – na moment w oczach Lopeza zalśniło przerażenie…zaczyna w was pęcznieć soczysta nienawiść. Wrócił Ohlen.
– Powiedz – zaatakował go Praduigą. – Powiedz mi, ty się nas boisz, prawda? Ty się boisz tego… To straszne, takie całkowite… to, to, to… – zamachał rękoma.
Crueth przyglądał mu się dziwnie: takiego Lopeza nie znał.
Ohlen zamrugał.
– Ja was kocham – powiedział i nikt nie odważył się zwątpić w jego słowa. Ta miłość buchała zeń, podobnie jak wszystkie inne uczucia – to było to, czego nie mogli pojąć, co umykało im przez cały ten czas, na co w przedziwny sposób pozostawali ślepi: Ohlen kochał ich spokojną, silną miłością już w chwili spotkania na drodze. Wszak byli jego bliźnimi.
8.
Zostali w domu w dolinie prawie tydzień. Crueth protestował. Celiński protestował. Nawet Praduigą nie popierał stanowiska Dunlonga. Lecz nic nie dały ich sprzeciwy. Przekraczając bramy innego świata, właściwie zdali się na łaskę i niełaskę Dunlonga, oddali swe życie w jego ręce. Powiedział: „Zostajecie" – i zostali; nie istniało przecież bezpośrednie zagrożenie ich życia.
Ta wymiana zdań dokonywała się za pośrednictwem rejestratorów przerzucanych w coraz częstszych „strzałach" Katapulty. Na Ziemi Stalina Dunlong zapisywał w nich swe odpowiedzi, które potem były odtwarzane Zwiadowcom. W istocie więc również nad tą rozmową Dyrektor Piątego Departamentu sprawował całkowitą kontrolę. Jedyne, co udało się Lopezowi i Celińskiemu wytargować, to obietnica postawienia w stan gotowości yantscharskiej jednostki ubezpieczającej; była ona grupą kontruderzeniową, albowiem zwykle – z przyczyn techniczych – przybywała na miejsce o tę sekundę za późno. I zastawała trupy. Tym razem – twierdził jednak Dunlong – będzie inaczej. Znali przecież położenie domu Ohlena. W analogicznym miejscu na Ziemi Stalina rozłożono przenośną Katapultę i zakwaterowano pluton Carterczyków. Zwiększono również częstotliwość wymian rejestratorów do dziesięciu sekund. Owe dziesięć sekund stanowiło teraz najdłuższy okres, jaki będą musieli wytrzymać do przybycia odsieczy. Po prawdzie, ostatnią rzeczą, której Dyrektor sobie życzył, było przerzucanie w nowo odkryty świat tłumu nie-Stalińczyków: nie ufał każdemu, komu mógł nie ufać. Lecz yantscharom płaciło się również za ich image, za poczucie bezpieczeństwa, jakie wzbudzali; stało w kontrakcie: Jednostka carterska -i tak miało być. Dunlong sądził, iż wszystkie te zabezpieczenia, niewątpliwie imponujące, zmniejszą strach Zwiadowców. Otóż mylił się.
Stali się nerwowi, kłótliwi, prawie już nie potrafili ze sobą rozmawiać, nie skacząc sobie do gardeł. Wykształcił się w nich przedziwny odruch: bez przerwy oglądali się za siebie. Siedząc w pokoju, co chwila zerkali przez okno. Znajdując się na zewnątrz dworku, czuli się jeszcze bardziej niepewnie: On mógł na nich zerkać ze źdźbła trawy wykluwającego się z ziemi, z cumulusa płynącego po niebie. Świetnie zdawali sobie sprawę z paranoidalności
własnego zachowania i nawet śmialiby się z niego, gdyby tak dziko nie brzmiał ich chichot. Mania prześladowcza. Nie było takiego miejsca, w którym nie odnosiliby wrażenia, że są obserwowani przez wszystkowidzące oko.
Żadna z ich obaw nie była bezpodstawna, każdy lęk po stokroć słuszny.
Na dodatek Lopez i Celiński czuli się zdradzeni. Celiński był gwiazdą Piątego Departementu, Praduiga sławą bez mała międzyświatową, do ich ochrony i po kilkudziesięciu ludzi przydzielano. Tymczasem Dunlong poświęcił ich – po prostu poświęcił – dla informacji, jakie mogli zdobyć. Cruetha i jego żołnierzy to nie dziwiło. Lopez przypomniał sobie rozmowę w gabinecie Dunlonga: „To my mamy być następną porcją armatniego mięsa", powiedział major. A Dunlong: „Major Crueth jest samobójcą z zawodu". Nagle pojęli, że podobna klauzula wpisana była między wierszami i w ich kontrakty. Są rzeczy cenne i cenniejsze, a życie człowieka nie jest bynajmniej wartością niewymierną. Wręcz przeciwnie: bardzo wymierną. Dunlong po prostu zbyt często zmuszał się do dokonywania wyborów między złem a złem mniejszym. Mniejsze zło pozostaje nim zaledwie dopóty, dopóki się je za takie nie uzna, wówczas bowiem automatycznie staje się złem największym, bo akceptowanym. To choroba wszystkich bogów zrodzonych z kobiety i mężczyzny.
– Nie rozumiem, jak mogło to nam umknąć – dziwował się Celiński. Siedzieli – on, Praduiga i sierżant Ho -w jednym z widokowych pokoi dworku Ohlena i usiłowali zgubić swój lęk w pozornie logicznej rozmowie. Był ranek trzeciego dnia ich pobytu na Ziemi Chrystusa. – Zgodnie z teorią światów alternatywnych, są one odbiciem możliwości, które nie zaistniały w świecie naszym. Jeśli więc jadłeś dziś na śniadanie jajka, to możesz być pewien – niezależnie od tego, którą Ziemię uznajesz za oryginalną – że istnieje taki świat, w którym tych jajek nie jadłeś, i że to właśnie stanowi punkt rozszczepienia tych rzeczywistości. Każde, dosłownie każde zdarzenie kwantowe (a dokonana – lub nie – czynność zjedzenia rzeczonych jajek stanowi przecież jedynie wielkoskalową manifestację możliwego zajścia miliardów miliardów takich zdarzeń) jest dla jakichś dwóch uniwersów takim punktem, wykres funkcji falowej wszechświata jest płaski jak decha, każdy jego wariant o tożsamej stałej kosmologicznej równie prawdopodobny. Było więc oczywiste, że gdzieś tam, za którąś błoną bezwymiaru, kręci się wszechświat, w którym Jezus nie zginął, nie zmartwychwstał, nie został ukrzyżowany, lecz założył swe królestwo na Ziemi -ponieważ była taka możliwość. Jest to jedyny i całkowity powód istnienia tego wszechświata: ponieważ była taka możliwość! Tymczasem nie opracowano żadnych instrukcji na ową okoliczność, żadnych analiz, Drzew, nic – wydawać by się mogło, że taka właśnie deformacja, jako jedyna, zdarzyć się nie miała prawa. Doprawdy, nie wiem dlaczego.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «W Kraju Niewiernych»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Kraju Niewiernych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «W Kraju Niewiernych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.