Jacek Dukaj - W Kraju Niewiernych

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dukaj - W Kraju Niewiernych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Kraju Niewiernych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Kraju Niewiernych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Kraju Niewiernych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Kraju Niewiernych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ale jakiś rząd macie.

– Nie, nie mamy żadnego rządu.

– Cholera – mruknął przez gadałkę lekko zdezorientowany Lopez.

Podstawową rzeczą, jakiej godni tego miana Zwiadowcy powinni się dowiedzieć, były kwestie podziału politycznego danej Ziemi oraz rządów na niej panujących. To winno stanowić dla Zwiadowcy sprawę pierwszoplanową, Zwiadowca bez przerwy musiał myśleć – i działać – mając na uwadze rychłą inwazję.

Procedura podboju Ziemi, na której nie istnieje jedno potężne mocarstwo ani nie ma silnej organizacji ponadpaństwowej, a zatem procedura stosowana w większości

przypadków, choć skomplikowana, była już dość dokładnie opracowana, zresztą głównie metodą prób i błędów. Najpierw doprowadzano do zwycięstwa jednej ideologii (dobrze, jeśli była ona zgodna z ideologią odkrywcy, aczkolwiek nie stanowiło to warunku sine qua non) i do ogólnoświatowego zjednoczenia na jej bazie, pod kontrolą już jedynego mocarstwa: zanikają wówczas granice, powstają struktury bardziej luźne. Konieczna jest unifikacja wartości kulturowych, historycznych, etycznych – to osłabia związek z danym krajem, a więc i z Ziemią w ogóle, osłabia również same te wartości. Potem powoli rozpoczyna się proces dyskredytowania wszelkich organizacji i osób mających wpływ na opinię publiczną, a które mogłyby później stanowić przeszkodę, utrudnienie – proces ten ma być niezauważalny, wskazane jest jego maksymalne rozciągnięcie w czasie. (Na tym etapie wprowadza się kontrolę urodzin, obowiązek rejestracji materiału genetycznego, osobiste identyfikatory itd.) Z kolei dąży się do stworzenia niezależnego od czyjejkolwiek woli, a podatnego na kryzysy systemu ekonomicznego. Kryzys prędzej czy później nadchodzi i dopiero wtedy wkraczają zdobywcy głosząc: „Oto niesiemy wam pomoc, bracia z innego świata!" Mieszkańcy owego świata są już wówczas tak rozmiękczeni, iż nie mają siły ani chęci, by walczyć. A nawet gdyby – i tak nie wiedzieliby o co.

Lopez napisał był swego czasu, poniekąd dla zabawy, coś w rodzaju poradnika dla podbijanych; wciągnięto go zresztą na listę lektur ponadobowiązkowych kandydatów na Zwiadowców. Wyłuszczał w nim, po czym można poznać, iż szykuje się inwazja na twój świat, że twoja rzeczywistość infiltrowana jest przez intruzów z innej gałęzi możliwości. Jeśli mianowicie następują na twej Ziemi nagłe zmiany w konfiguracji układów władzy, załamują się długofalowe socjopolityczne procesy, wbrew logice układa się historia; jeśli następuje wzmocnienie dążeń pacyfistycznych, zjednoczenie w tych dążeniach, rozbrojenie; jeśli rośnie rola instytucji międzynarodowych, ogólnoświatowych; jeśli królować zaczyna, jako uniwersalny, jeden język na Ziemi; jeśli podobnie jeden wzór kulturowy zaczyna dominować; jeśli tworzy się wokół nauki, naukowców sprzyjająca atmosfera więcej niż akceptacji; jeśli się rozsypują, niby od środka, Kościoły, sypią się tak wszystkie religie i autorytety, poprzez doktrynalną i wywalczoną świętość dotąd nienaruszalne – pierwsze to niechybne znaki, iż niewidoczni emisariusze obcego uniwersum, za niewidoczne sznurki pociągając, przygotowują już twój świat do wchłonięcia w swe międzymożliwościowe imperium wybrańców przypadku. (Po prawdzie – nie da się ukryć – także Ziemia Stalina pasowała do takowego schematu. Nie tak dawno po Departamencie krążyła następująca zagadka-dowcip: „Agentem jakiej nad-Ziemi jest Dunlong?" I Dunlong się z niej śmiał. Inna rzecz, że będąc tym agentem, tak właśnie powinien postępować).

Właściwie zatem jedynym systemem gwarantującym niepodległość, a przynajmniej znaczne utrudnienia w podboju i niemożność potajemnego jego przeprowadzenia -jest anarchia, czyli brak jakiegokolwiek systemu.

I oto Lopez dowiaduje się, iż na tej Ziemi nie tylko nie ma zorganizowanych państw, ale w ogóle żadnej władzy.

– A handel? Kto nim zawiaduje?

– Handel? – zdziwił się rudowłosy.

– Rany boskie…! -jęknął po polsku, prawie błagalnie, zrezygnowany Celiński.

– Co? – Ohlen zerknął nań pytająco. Celiński machnął ręką.

– To takie powiedzenie.

Lecz nie na darmo tak wysoko opłacano Praduigę.

– Chodziło mu o rany Jezusa Chrystusa – wyjaśnił uprzejmie.

– Co? – powtórzył wyraźnie zdezorientowany Ohlen.

– Został On ukrzyżowany… – Ukrzyżowany?;: – Nie słyszałeś o Nim? W Betlejem urodzony?

– Tak, tak. Ale On nie został ukrzyżowany.

– A co się z Nim stało?

– Nic/wszystko – rudy korzystał z jakiegoś mętnego narzecza.

– To jak umarł?

– Nie umarł.

– No tak. Wstąpił do nieba.

– Nieee.

– Znaczy: nadal znajduje się na Ziemi?

– Jasne.

Celiński przekrzywił głowę.

– Ty… wierzysz… w tego Boga?

Ohlen zdziwił się przeraźliwie; wszystkie emocje, nawet najdrobniejsze, widoczne były na jego twarzy niczym na ekranie. Teraz zdumienie wręcz eksplodowało z niego.

– Czy wierzę? On jest.

7.

Ohlen zaprosił ich do swego domu, położonego w pobliskiej dolince porośniętej rzadkim, parkowym w swym porządku lasem. Płynęło tam kilka potoków, lśnił staw.

Owa droga, której nawierzchni nie mógł się Praduiga nadziwić, prowadziła właśnie do domu rudowłosego. Wiła się między drzewami zupełnie chaotycznie, na przypadek zakrawało, iż w końcu – co ujrzeli z grani – dociera przed drzwi jego dworku.

Ptaki śpiewają, słońce jak blask kryształu – dumał Calver, po raz pierwszy patrzący na ten świat ludzkimi oczyma – powietrze niczym nektar, w nim zapach wiecznego spokoju, kusząca woń leniwej nirwany; tu chciałbym żyć. Raj, raj – pomyślał sierżant, po czym wyprysnął mu przed źrenice wykaz sposobów zniszczenia domu Ohlena z odległości trzech kilometrów.

Crueth miał inne zmartwienia.

– To nie jest dobry pomysł, Lopez.

– Świetnie o tym wiem. Ale co innego, prócz odwrotu, możemy zrobić? Przecież ten facet odpowiada na wszystkie pytania, to niemal wymarzony przewodnik, i jeszcze do domu nas prowadzi.

– I to jest w tym wszystkim najbardziej podejrzane. Podstawili go. Ten chłopak poinformował ich, że plącze się po okolicy pięciu podejrzanych facetów pytających o głupoty i oto zjawia się tubylec ochoczo odpowiadający na wszelkie pytania.

– Strasznie gadatliwy się zrobiłeś.

– Nie podoba mi się ta sytuacja. – Ohlen uśmiechnął się do majora i Crueth, nie przestając „mówić", odpowiedział mu uśmiechem. – Powtarzam: powinniśmy wrócić. Zawrę tę opinię w najbliższym raporcie.

Zirytowany Praduiga przełączył się na gadałkę Celińskiego.

– Masz już prognozy? – spytał. Celiński tylko „odchrząknął".

– Masz? Tak czy nie? A może nawaliła ci ta maszynka, co ją nosisz w głowie?

– Odwal się, Lopez, dobra? Mój program potrafi rozłożyć każdą kwestię historyczną, polityczną czy socjologiczną, ale nie ugryzie teologii. Nikt nie przewidział takiej deformacji. W jakiż sposób mogę zanalizować, czy nawet określić, poczynania Boga? Jaki profil osobowościowy tu zastosować? Jak myśli Bóg? Jakimi kategoriami? Nie żądaj ode mnie rzeczy niemożliwych, jestem Zwrotnicowym, nie filozofem.

– Ponoć Chrystus był człowiekiem. Czy jest.

– Jasne. Ale nie dlatego wstał z martwych.

– Tu nie wstał.

– Kłóć się z Cruethem.

Dom Ohlena był dwupiętrowym drewnianym dworkiem, nie przypominającym niczego, co Praduiga dotąd widział, a widział na tych kilkunastu światach, które dotychczas odwiedził, sporo. Jak się można było spodziewać, ten styl architektoniczny nie posiadał swego odpowiednika na Ziemi Stalina. Lopez nazwałby go stylem natury -lecz już samo to słowo – „styl" – sugeruje pozorowanie czegoś, sztuczność, podczas gdy dworek zdawał się być przedłużeniem lasu. Trudno było sobie wyobrazić, iż został wybudowany, raczej wyrósł, wraz z drzewami, trawą, wraz z wiosną.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Kraju Niewiernych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Kraju Niewiernych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «W Kraju Niewiernych»

Обсуждение, отзывы о книге «W Kraju Niewiernych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x