Marek Hemerling - Diabelska Maskarada

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Hemerling - Diabelska Maskarada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelska Maskarada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Maskarada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarcza kontynentu falowała jakby stanowiła ją nie skalista równina, lecz powierzchnia wzburzonego oceanu. Jakaś potworna siła napierała od wewnątrz, rozdymając zastygłe od wieków formy geologiczne. Ruchy te miały swoje centrum, w którym upiorny taniec osiągał maksymalne natężenie. Wreszcie kamienna skorupa nie wytrzymała zmiennych naprężeń i poddała się uwalniając gigantyczny gejzer rozgrzanych do czerwoności głazów. Różnica temperatur powodowała, że w zetknięciu z lodowatą atmosferą Gelwony pękały niczym świąteczne fajerwerki.
(fragment książki)

Diabelska Maskarada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Maskarada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W tej samej chwili ze środka buchnął skoncentrowany ogień kilku miotaczy. Dwóch ludzi stojących na progu laboratorium zamieniło się w pokrwawione, osmalone ochłapy żywego mięsa, przemieszane z resztkami sprzętu bojowego.

– To cyboty! – wrzasnął histerycznym głosem pozostały przy życiu asystent.

– Ładnie bym się wpakowała – pomyślała Liz i ciarki przeszły jej po grzbiecie, gdy spojrzała na to, co leżało na podłodze.

– Wyłącz je! – krzyczał wyższy z pozostałej dwójki. – Dlaczego nas nie uprzedziłeś?! Chyba potrafisz je jakoś unieruchomić?!

– Może się zmyjemy? – bąknął nieśmiało jego kumpel. – Zaraz zablokują cały moduł…

– Trzeba zabrać tego Edginsa – warknął wyższy z niechęcią; Liz wytężyła słuch. – To rozkaz – dobiegły dalsze słowa. – Główkuj bracie, bo cię zaraz postawię na progu i nie zdążysz się nawet zesrać ze strachu.

– Coś musiało uruchomić system alarmowy. Te drzwi były uszkodzone…

– Opowiesz to swojej cioci – przerwał mu wyższy.

– Ale ktoś się próbował włamać – asystent wymachiwał rękami, rzucając na wszystkie strony spanikowanym spojrzeniem. Liz niemal przestała oddychać. Plecami wyczuwała każdą nierówność chropowatej ściany.

– Fuertada nie ma w środku – myślała i przyprawiało ją to o rozpacz. – Taka okazja, jedyna okazja… – najgorsze, że nie mogła ruszyć się z miejsca.

Asystent minął ją w odległości zaledwie metra. Ścisnęła mocniej broń – na swoje szczęście patrzył w inną stronę. Pogrzebał coś przy tablicy rozdzielczej, którą otworzył za pomocą magnetycznego klucza, i odwróciwszy się do obserwującej go dwójki, zakomunikował:

– Gotowe. Są zablokowane.

– Idź pierwszy – rozkazał wyższy, wskazując lufą półotwarte drzwi.

Asystent wszedł do laboratorium, unosząc wysoko nogi nad popalonymi zwłokami.

– Wchodźcie – rozległo się po chwili ze środka. – Wszystko w porządku. Nawet nie ma pożaru.

Korytarz opustoszał.

Zajrzała ostrożnie do środka, spięta, gotowa w każdej chwili uskoczyć. Faktycznie – jedyny krzak, jaki wyrastał z podłogi laboratorium, był nietknięty. Dziwne.

Zauważyła, że asystent manipulował coś przy pulpitach, a dwaj pozostali chwycili kanciasty przetrwalnik, niosąc go, nie bez wysiłku, w stronę śluzy, która błyskała seledynową poświatą.

– Ten sam stół – myślała Liz obserwując nerwową krzątaninę. – On tam musi być. Wywożą go. Nie wiedziałam, że stąd można odlecieć. Fuertad to jednak cwane bydlę.

Skoro tak bardzo troszczą się o tego Edginsa, jego osoba musi stanowić jakąś konkretną wartość. Tylko jaką?

Ryk syren zamarł jak ucięty nożem. Spojrzała w głąb korytarza. Tam krzak jeszcze się palił, wszędzie było pełno dymu. Gdzieś z daleka dobiegły odgłosy detonacji. Ciekawe, co z Howdenem? Skończona oferma, tylko by zawadzał.

Upewniwszy się, że z tyłu nic jej nie zagraża, Liz odbezpieczyła draser. Tamci dwaj wracali już do asystenta – bez bagażu.

– Przetrwalnik załadowany – powiedział wyższy. – Możemy się zwijać.

– No to jazda – mruknęła celując w jego pierś.

Pojedynczy ładunek. Starczy. Nawet nie obserwowała efektu. Przymierzyła w drugiego. Osunął się z ręką na odpiętej kaburze. Trzeci. Ten musi żyć. Tylko niech stoi z dala od pulpitów. Dwa skoki, kolbą na odlew – koniec.

Rozejrzała się po pobojowisku. Nieruchome cyboty obserwowały ją wylotami martwych soczewek. Bzdura. Asystent coś zamamrotał, z ust pociekła mu krew, wypadły kawałki zębów. Chwyciła go za kołnierz. Nie wiadomo, co mu bardziej zaszkodziło, lufa wbita w kręgosłup, czy widok trupów. Nieistotne. Popchnęła go w kierunku śluzy.

W gnieździe startowym czekał gotowy do odlotu kolapter. Wciągnęła swoją ofiarę na trap i przez owalny właz wrzuciła do środka. Kilka foteli, prosty układ sterowania. Kanciasty przetrwalnik leżał na podłodze. Za półprzeźroczystą pokrywą dostrzegła znajomą twarz Edginsa. Nawet się ucieszyła.

– Bez paniki, mały – mruknęła. – Zabieram cię na wycieczkę.

Ulokowała asystenta w fotelu obok łożyska pilota. Wygrzebała ze schowka rezerwowe pasy bezpieczeństwa i skrępowała starannie jeńca. Nawet nie jęknął. Pluł tylko od czasu do czasu krwią i patrzył na nią przerażonym wzrokiem.

– Grzeczny chłopiec – wyciągnęła mu z kombinezonu pęk magnetycznych kluczy. – Który z nich?

Ruchem głowy wskazał inną kieszeń. Uśmiechnęła się, gdy szczelina kontrolna dała pozytywny rezultat.

– Muszę cię zarekwirować – powiedziała z troską w głosie. – Będziesz mi bardzo potrzebny. Kto was przysłał?

– Fuertad z komendantem – bąknął niewyraźnie.

– Obaj? – zdziwiła się. – A więc jednak chodzą w jednym zaprzęgu – pomyślała. – To było do przewidzenia.

Migotliwa półkula pęcherza kompensacyjnego otoczyła kolapter.

– Dlaczego przyszliście po niego? – spytała Liz. – Co on takiego zrobił? Powinien chyba siedzieć w podziemiach?

Asystent milczał. Spojrzała mu prosto w oczy – uciekł wzrokiem w bok. Uderzyła go niedbale w nabrzmiałą twarz. Jęknął.

– Nie wygłupiaj się – szepnęła pieszczotliwym tonem.

– Ja nie wiem – wybełkotał. – Fuertad osobiście… – znowu pluł krwią; bluza kombinezonu przypominała rzeźnicki fartuch.

– Dokąd go mieliście zabrać?

– Ewakuacja – mówił z trudem. – Pożar na całej Stacji.

– Nie pytam: dlaczego? Pytam: dokąd?

– Czasowe rozśrodkowanie.

Kolapter zadrżał. Seledynowy poblask śluzy zaczął przygasać.

– Robi się nieciekawie – pomyślała Liz i zaczęła programować parametry startu.

– Dobrze, że jesteś, Iris – poznała ten głos, ale nikogo prócz niej i asystenta w kabinie nie było. – Tak się cieszę… – spojrzała na przetrwalnik. Rysy twarzy pod pokrywą nawet nie drgnęły.

– Ja też się cieszę – syknęła Liz, siadając na miejscu pilota.

Nachylona nad pulpitem sterowniczym zauważyła kątem oka rozsuwającą się kopułę komory startowej.

– Teraz dam wam popalić, ludkowie – ironiczny grymas złamał klarowną linię warg. – Zatańczycie według mojego scenariusza – wyobraziła sobie miny kreatora i obel-borta, gdy dotrze do nich jej ultimatum. – Żałuję, że nie będę mogła obejrzeć tego z bliska.

Przez moment w błyszczącym prostokącie bocznego lidaru zobaczyła własne odbicie, którego jednak nie poznała. Długie, kasztanowe włosy, delikatnie rzeźbione rysy… Szarpnęła się do tyłu.

– Przywidzenia – pomyślała ze złością. – Mam już tego dosyć – z całej siły kopnęła pedał wyzwalacza.

Ponowne spojrzenie w bok przywróciło jej spokój. Powierzchnię lidaru pokrywały teraz wiązki różnobarwnych, drgających linii. Kolapter odrywał się od gniazda. Ścisnęła dłonie na sterach i skupiając całą uwagę na wskazaniach przyrządów, poprowadziła go wprost w rozgwieżdżoną przestrzeń.

29.

Gwiazdo Promienna – wyjąkał Ubir nuf Dem. – Czyste szaleństwo. Po co ona to zrobiła?

– Udało jej się wylądować w pobliżu Fortu T, gdzie wysadziła mojego asystenta wraz z tym mnemogramem – mówił Fuertad zgrzytliwym tonem. – Zdążyła gdzieś ukryć kolapter zanim dowiedzieliśmy się, o co jej chodzi. Jak na improwizację wypadło to zupełnie przyzwoicie.

Obel-bort jeszcze raz cofnął końcowy fragment zapisu i po chwili z głębi mnemoreksu popłynął głos Liz:

– …macie dość rozsądku. Jeżeli w godzinę po otrzymaniu tego tekstu nie zagwarantujecie mi powrotu na Ziemię, wypuszczam Edginsa z przetrwalnika. Zamknięty omal nie rozglebił Stacji, gdy będzie wolny, szlag trafi całą Gelwonę. Pański asystent, kreatorze, nie był wprawdzie zbyt rozmowny, ale w końcu to z niego wydusiłam. Teraz pozostawiam wam prawo wyboru. Oficjalny Immunitet dla Lizey Myrmall, potwierdzony przez Głównego Modyfikatora albo ogólna czapa. Chyba wyrażam się jasno. Ja nie mam już nic do stracenia, wy możecie stracić wszystko. Dokładnie o ósmej czasu uniwersalnego oczekuję odpowiedzi w paśmie…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelska Maskarada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Maskarada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Róże Cmentarne
Marek Krajewski
Robert Sheckley - Diabelska maszyna
Robert Sheckley
Terry Pratchett - Maskarada
Terry Pratchett
Jo Beverley - Diabelska intryga
Jo Beverley
libcat.ru: книга без обложки
Ireneusz Kamiński
Martin Kat - Diabelska wygrana
Martin Kat
Stephanie James - Diabelska cena
Stephanie James
Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Frederick Forsyth
Marek Huberath - Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
Отзывы о книге «Diabelska Maskarada»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Maskarada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x