Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro
Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ekspedycja Mikro
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ekspedycja Mikro: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ekspedycja Mikro»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ekspedycja Mikro — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ekspedycja Mikro», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Proszę – przerwała tok jego rozmyślań. Podała mu małą kartkę. – Czy przyniosłeś umowę? Spiesznie wyjął potrzebny dokument. Res przeczytała go dokładnie, kiwając od czasu do czasu głową, następnie podpisała, przyciskając pod spodem swój osobisty kod.
Hal spojrzał z uznaniem. Pieczęć z osobistym kodem otrzymywały z Sekretariatu ONZ jedynie wybitne osobistości. Zrozumiał teraz, że Res otrzymałaby swój gaz nawet bez zgody kombinatu.
Kiedy stał już w progu gotowy do wyjścia, Res przypomniała mu:
– Nie zapomnij zwrócić się do Mexera. – Wydało mu się, że mówiąc to uśmiechnęła się.
Kiedy drzwi się zamknęły, Res w zamyśleniu strzeliła palcami. Ten Hal wygląda na takiego, który konsekwentnie kroczy raz obraną drogą. Ciekawe, jak zachowa się Mexer, czy zdobędzie się na to, aby zbyć również projekty praktyka jako spekulacje. Do tej pory raczej płaszczył się przed praktykami. Res była zadowolona z rezultatów podróży. Chciała też przy okazji wpaść na krótko do Ewy, a w drodze powrotnej na trzy dni do dzieci.
Propozycja Royla, aby przesunąć podjęcie decyzji o dzień, zaskoczyła ją trochę. To mogło oznaczać tylko jedno: istniały zastrzeżenia co do produkcji gazu płynnego.
Res wiedziała doskonale, że mimo kontrargumentów udałoby się jej i tak z pomocą komisji doprowadzić do rozpoczęcia tej produkcji. Musiała przyznać w duchu, że w dużej mierze kieruje się egoizmem. Chciała udowodnić wreszcie słuszność swojej tezy. Dopiero kiedy gaz ograniczy tempo procesów życiowych tych drobnoustrojów, zaistnieją odpowiednie warunki, aby gruntownie zbadać brakujące ogniwa.
Res sięgnęła do przycisku wideofonu, aby zgłosić się u Ewy.
V
Z nadciągającej burzy zdali sobie sprawę niemal w ostatniej chwili. Charles, wbrew instrukcji kierownika ekspedycji, Tocsa, zmienił zakres częstotliwości aparatury radiowej, chcąc w ten prosty sposób odebrać ewentualne sygnały. Kiedy wśród szumów wyłowił jakieś piski, rozpoczęły się zakłócenia. W odbiorniku trzeszczało, jakby lada chwila miał rozlecieć się w kawałki.
Charles spiesznie przestawił potencjometr na pozycję zerową, ale zakłócenia nie ustały. Impuls zakłóceniowy spowodował na ekranie oscylografu znaczne odchylenia, i to już po ustawieniu przez Ennila normalnej długości fal. Zakłócenia przybrały nawet na sile.
Charles zawołał Chrisa, zapoznając go z tym dziwnym zjawiskiem. Nie powiedział mu jednak, dlaczego włączył aparaturę poza ustalonym czasem łączności.
Chris stał przed oscylografem i intensywnie myślał. Ani on, ani Carol, która dołączyła się do obu mężczyzn tkwiących nieruchomo przed przyrządem, nie mieli pojęcia, co mają sądzić o tych sygnałach.
Nagle Carol wydało się, że ekran oscylografu stał się jaśniejszy.
– Robi się ciemno! – krzyknęła.
Chris zrozumiał wszystko. Chwycił za antenę i zdjął ją z masztu, wołając przy tym: – Szybko, pakujcie się, przymocujcie wszystko linami, pośpieszcie się! Burza!
Oboje zareagowali błyskawicznie. Ale podczas gdy Carol, idąc za przykładem Chrisa, gorliwie zbierała porozrzucany dokoła sprzęt, Ennil zachowywał się początkowo tak, jakby uważał ostrzeżenie Chrisa za przesadzone. Dopiero kiedy niebo przybrało raptownie siną barwę, a powietrze zadrgało, Charles ożywił się. Energicznie wziął się do roboty.
Wszystkie swoje rzeczy spakowali do dużych worków z folii, po czym ułożyli je pod plandeką, którą przymocowali do ziemi dużymi metalowymi bolcami.
Ściemniło się gwałtownie. Nagle zaczęło szumieć. Hen w górze, na tle szarego nieba pokrytego ruchomymi strzępami chmur, wierzchołki drzew kołysały się, zataczając rozległe kręgi. Ciemne liście o niespotykanych rozmiarach przelatywały nad ludźmi, grożąc zwaleniem z nóg. Za każdym razem, kiedy przesuwały się tuż nad płytkim zagłębieniem, robiło się na moment ciemno jak w grobie. Troje rozbitków skryło głowy.
Inicjatywę podjął Chris.
– Musimy się stąd wydostać, ten dół może zamienić się w jezioro! – Wczołgał się pod plandekę i coś wyciągnął: – Trzymajcie tę linę! – Rzucił ją Carol, która naśladując go, owinęła się nią wokół talii. Ennil chwycił pospiesznie za drugi koniec, przywiązał się mocno.
O potrzebie tego zabiegu przekonali się wkrótce, kiedy nie mogąc jeszcze złapać tchu, wdrapali się na krawędź dołu. Chris, który pierwszy stanął na górze, został przewrócony przez podmuch wiatru. Z największym wysiłkiem zdołali utrzymać się na nogach.
Obawa Chrisa przed wędrującymi głazami okazała się bezpodstawna: głazów już nie było. Najwidoczniej porwała je ze sobą szalejąca wichura.
Opierali się burzy, jak mogli, starając się wykorzystać każdą najmniejszą wypukłość terenu jako osłonę.
Chris myślał z trwogą o helikopterze i o Geli. Poczuł, że się o nią boi. Przypomniał sobie teraz, że na skraju pniaka dostrzegł duże otwory czy też jaskinie, wygryzione przez zwierzęta.
Kiedy pierwsze kule deszczu uderzyły o ziemię, znajdowali się już przy owych jaskiniach. Z trudem dotarli do miejsca, w którym kora była odłupana, a wtedy ich oczom ukazała się otchłań o dziwacznych ścianach. Tuż przy krawędzi gigantyczny tunel na kształt szybu schodził w dół, i na głębokości około dwunastu stóp skręcał, tworząc coś w rodzaju sztolni.
– To tu – dyszał Chris. – Schodzimy tędy. Opierając się atakom wiatru, stali nad krawędzią szybu. Olbrzymie kule deszczu zaczęły padać przerażająco blisko. Chris uwolnił się od liny i skoczył na dół.
– Pośpieszcie się! – krzyknął.
Prąd powietrza, który wtargnął z zewnątrz przez szparę w ścianie szybu, zakręcił Carol w koło. Przewróciła się na wznak, chciała się podnieść, gdy nagle ściemniło się. Krawędź szybu zniknęła, a z góry spłynęła powoli elastyczna, wygięta silnie ku dołowi ściana wody.
Carol leżała jak sparaliżowana, niezdolna na razie do żadnego ruchu. Tuż nad nią niby lustro zawisło odbijające każdy obraz sklepienie. Przez chwilę ujrzała swoje wykrzywione odbicie, upiorne w mroku.
Raptem ktoś chwycił ją pod pachy i niemal boleśnie szarpnął, wciągając do sztolni. Tu było jeszcze ciemniej. Jedynie krawędź wylotu sztolni rysowała się szarą plamą. Nad sobą Carol dostrzegła jasną czuprynę Chrisa.
– To się mogło źle skończyć – przerwał milczenie Ennil.
Carol skinęła głową. Coś dławiło ją w gardle. Potem poczuła, że odrętwienie z wolna ją opuszcza.
Chris włączył latarkę, jedyną, jaką mieli, i oświetlił wejście. Woda wpływała już łukiem do sztolni.
– Musimy wejść głębiej! – zawołał Chris, myśląc z przerażeniem o tym, co by się stało, gdyby zwierz, który wygryzł tę sztolnię, zaczaił się na nich w głębi.
Nagle rozległ się jakiś śpiewny dźwięk, po czym nastąpiło uderzenie. Elastyczna powłoka na powierzchni wody pękła, a ciecz momentalnie została wessana przez porowate kanały pniaka.
Chris odetchnął z widoczną ulgą.
– Najgorsze mamy już chyba za sobą – powiedział. – Dopóki woda wsiąka w podłoże, nic nam nie grozi. Gorzej będzie, kiedy nasączy się nią cały pniak. Ale przy tej masie drewna… – Usiadł na występie ściany, zapraszając gestem Carol i Charles'a, aby poszli w jego ślady. Potem dodał: – Trzeba oszczędzać – i zgasił lampę.
Carol przysunęła się do niego. Czuł drżenie jej ciała. Może z zimna, a może ze strachu…
I teraz, w tej głuchej ciemności, w warunkach przymusowego bezruchu, Chrisa znów opanowały natrętne myśli. Gela i Karl są gdzieś tam zamknięci w kabinie, od której większa była każda z tych kuł deszczu. Wątpliwe było, czy zdołają wytrzymać napór wody. Jeżeli nie zdążyli schronić się w porę przed burzą i spadli na ziemię?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ekspedycja Mikro»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ekspedycja Mikro» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ekspedycja Mikro» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.