Anthony Burgess - Mechaniczna pomarancza

Здесь есть возможность читать онлайн «Anthony Burgess - Mechaniczna pomarancza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mechaniczna pomarancza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mechaniczna pomarancza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dzieje się to w przyszłości nieokreślonej i w mieście też nie całkiem określonym. Tylko nieliczne realia wskazują, może niechcący, że to Anglia i poniekąd Londyn. Więc jakby
w tej specyficznej i nadzwyczaj ważkiej odmianie zwanej dystopia: na krytyce politycznej i społecznej zbudowany, posępny, do katastrofizmu skłonny rodzaj utopii. Kolejne w szeregu imponujących dzieł, jakie stworzyli nie tylko George Orwell, bo i Zamiatin, Aldous Huxley, Ayn Rand, Karin Boye i wielu innych. A teraz Anthony Burgess.
Jednak niedaleka to przyszłość i pod niektórymi względami łatwo kojarząca się
dniem dzisiejszym…

Mechaniczna pomarancza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mechaniczna pomarancza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Oto herezja tych czasów rozumu — albo coś podobnego. — Widzę i zgadzam się, co słuszne, ale robię to, co niesłuszne. O nie, nie, mój chłopcze, będziesz musiał nam to pozostawić. Ale pociesz się. Niedługo będzie po wszystkim. Już za niecałe dwa tygodnie będziesz człowiekiem wolnym.

I poklepał mnie w pleczo.

Niecałe dwa tygodnie. O braciszkowie i przyjaciele moi, to jakby wiek cały. Jak gdyby od początku świata do końca świata. Z tym porównawszy niczym byłoby odsiedzieć całe czternaście lat w Państwowej Wupie. Dzień w dzień to samo. Ale jak czwartego dnia po tym bałachu z doktorami Brodzkim i Branomem zjawiła się fifka z igłą, skazałem ja: — Nie! co to, to nie! — i raz ją po łapie, że strzykawka poleciała dźwięk brzdęk na podłogę. Aby luknąć i przekonać się, co zrobią. No i zrobili: w try miga wezwali czterech czy pięciu takich po nastojaszczy wielkich unter łamignatów na biało i ci mnie fest przydzierżali na wyrku, ładując mi przy tym łup i stuk z mordami obszczerzonymi na balszoj tuż przy mojej, po czym ta fifa pielęgniarka rzekła: — Ty zły niegrzeczny diable, ty pętaku, ty! — i drugą strzykawką dziab i psiuk mnie w łapsko, ale tak wrednie, że naprawdę poczułem jak mnie dziargnęła. I złachanego znów powieźli mnie, jak zwykle, w ten dziob jego mać kinoteatr cholerny.

Codziennie, o braciszkowie, szły filmy jakby takie same, nic tylko stuk łomot z piąchy z buta i ta czerwo czerwona jucha lejąca się z ryja z płyci z bebechu i bryzg bryzg w obiektyw. Przeważnie malczyki obszczcrzonc w uśmiech i w rechot, ubrane w co najmodniejszy ciuch po seksolacku, albo roześmiawszy się Japonce hi hi hi przy torturach, albo ci Nazi okrutne kopacze i rozwalacze. I każdego dnia to uczucie jakbyś zaraz miał zdechnąć tak rwie na wymiot i łeb i zęby rozbolawszy i chce się pić użas! użas! i coraz gorzej. Aż jednego ranka spróbowałem tych skurwli zażyć łup łup łupawszy łbem o ścianę, żebym stracił przytomność, ale co zdziałałem, to że dotarło do mnie że i to jest gwałt jakby identiko z gwałtem na filmach i tyle, że się uszarpawszy dostałem zastrzyk i normalnie odwieźli mnie tam jak zawsze.

Aż jednego ranka zbudziwszy się i głotnąwszy na zawtrak jajka i tosta z dżemem i oczcń gorący czaj z mlekiem podumałem ja: Chyba to już niedługo. Już nawierno idzie do końca. Wycierpiał ja do szczytu i dużo więcej się nie da. I czekał i czekał ja, bracia, kiedy przyjdzie ta fifa ze strzykawką, a ona nie przyszła. Wlazł nareszcie jakiś pomagier w białym i powiada:

— To dzisiaj, przyjacielu, damy ci się przespacerować.

— Spacerować? — pytam. — A dokąd?

— W to samo miejsce odbałaknął. — Tak, tak, nie patrz taki zdziwiony. Przejdziesz się do kina, ze mną, rzecz jasna. Już nie będą cię taszczyć na wózku.

— Ale — mówię — gdzie ten kurwa mój zastrzyk poranny? — Bo naisto byłem porażony, braciszkowie, niby tak im zależało, mówili, aby strzykać we mnie ten szajs Ludovycka i co. — Już nie ładujecie mi w bolesną grabę tego szajsu rzygotliwego?

— Koniec z tym — odkazał mi jakby ułybając się. — Na amen i raz na zawsze. Odtąd już sobie radzisz sam, bojku. Idziesz i w ogóle, aż do izby tortur na horror. Ale będziesz nadal przypięty i zmuszony do przyglądania się. No jazda, tygrysku. — Więc musiałem założyć podom i tufle i przejść korytarzem w kinoteatr.

Ale na ten raz, o braciszkowie, czuł się ja nie tylko strasznie, bo i zdumiony. Apiać ten stary ultra gwałt i kuku, te wpychle co się im rozłupuje baszki, te psiochy rozdzierane w tam i nazad ociekające krwią i z wrzaskiem o litość, te jakby osobiste figle na złość i razdraz. A później te łagry i Żydzi, i te szare jakby inostranne ulice pełne czołgów i mundurów i jak zmiatają trrach ra rach ogniem z wintowek i tłum ludzi wali się, jak gdyby zbiorowa odmiana tego samego. Ale na ten raz nie miałem na kogo zdrucić, że mi tak robi, abym się czuł na wymiot i pić i cały w bólach, tylko że kazali mi patrzeć, bo jak zwykle, powieki miałem podciągnięte a giry i wszystko przymocowane do fotela, ale tych drutów i kabli, co mi przedtem od baszki szły i od całej płyci, to już nie było. Co w takoj raz może mi to sprawiać, jak nie filmy, które oglądam? Tylko że natyrlik, o bracia moi, ten szajs Ludovycka był jak taka szczepionka i teraz już miałem go we krwi, tak że raz na zawsze i nawsiegda będzie mi niedobrze, jak zobaczę byle co w ultra gwałt i kuku. Aż usto mi się zrobiło w prostokąt i bu hu huuu, no i łzy mi ciut zamazały to, co musiałem widzieć, niby takie błogosławione ciur ciur i srebrzyste kropelki rosy. Ale te skurwle wybladki w białych lejbach od razu do mnie z tasztukami i obierać te łzy, przygadując: — Niu niu, no cio tak płaku płaku! — I znów miałem to wszystko wyraźnie przed oczyma, tych Szkopów, jak szturgają zapłakanych i błagających o litość Żydów — czy to mużyk, czy psiocha, małysze, dziulki czy rybionków — zaganiając do takich komór, gdzie wszyscy oni wykitują od gazu trującego. Znów przyszło mi się bu-hu-huuu i ci doskoczyli raz dwa obcierać mi te łzy, żebym nie przepuścił ani jednej sztuczki z tego, co mi tu pokazują. Straszny to był dzień i użasny, o braciszkowie i jedyni drużkowie moi.

Leżałem tej nocy sam na wyrku, zjadłszy na kolację tłusty i gęsty barani gulasz i paja owocowego i lody, i dostałem takiej przydumki: Kur kur kur kurwa, może miałbym jeszcze ostatnią szansę, gdybym się stąd zaraz wydostał? Ale nie miałem broni. Brzytwy mi nie pozwolono, co drugi dzień golił mnie tłusty łysoń jeszcze do śniadania i w łóżku, a dwa łamignaty w białych płaszczach stały i uważały, czy jestem grzeczny malczyk i nie gwałtowny. Pazury na grabach mi obcięli i tak spiłowali króciutko, żebym nawet nie mógł zadrapać. Ale i tak pozostałem bystry w ataku, chociaż osłabili mnie, bracia, i był ze mnie najwyżej cień tego co za dawnych czasów, na wolności. To powstał ja z. wyrka i do drzwi, no i wziąłem się łomotać w nie fest horror szoł piąchą po nastojaszczy i wykrzykiwać: — Na pomoc, och, na pomoc. Och, tak mi niedobrze, umieram. Doktora doktora, prędko. Błagam, doktora, bo umrę. Na pomoc. — Zdarłem se gardło na sucho i chrypło, zanim się ktoś pokazał. Wreszcie usłyszałem kroki na korytarzu i jakby mamrotanie i rozpoznałem głos tego w białym kitlu, co mi przynosił żarcie i niby doprowadzał mnie na te codzienne męczarnie, I on wyburczal:

— Co jest? O co się rozchodzi? Co tam w środku znów kombinujesz za łajdactwo?

— Och, umieram — jęknąłem. Och, boli mnie tak niewynosimo w boku. Chyba to zapalenie wyrostka. Oooooch.

— Zapalenie wypicrdka — burknął ten flimon i ku mojej radości, o braciszkowie, usłyszałem brzęk brzęk jego kluczy. — Jeżeli coś kombinujesz, chłopczyno, to ja z kolegami zapewnimy ci nieustanny kop i łomot przez całą noc. — Po czym odkluk odkluk i powiało słodko zapowiedzią mojej wolności. Już widziałem go, przyczaiwszy się za drzwiami, gdy pchnął je na roścież i zaskoczony rozglądnął się za mną w świetle z korytarza. I zamachnął się ja z obu piach, aby mu fest przyłożyć w kark i w ten moment, przysięgam, jakby z góry widząc go jak się wali sieknąwszy i aut aut aut i poczuwszy jak ta radocha mi buch i do góry w kiszkach, to właśnie w ten moment rzuciła mi się mdłość do gardła, jakby fala buchnęła i taki strach poczułem okropny, że jakbym za chwilę zdechł. Ledwie się dokarabkałem potykając do łóżka z tym argh argh argh i ten członio, w podomie już a nie w białym kitlu, poniał odliczno, co ja wymyśliłem, bo tak do mnie bałaknął:

— To znów lekcja, no nie? Człowiek, można powiedzieć, uczy się całe życie. No chodź, koleżko, wyleź z tego wyrka i przyłóż mi. Taak, naprawdę chcę, żebyś to zrobił. Daj mi w mordę, ale tak fest i na całość. Tylko marzę o tym, jak Boga kocham. — A ja wszystko co mogłem zrobić, to leżeć i szlochać bu hu huuu. — Ty bydlaku — obszczerzył się jadowicie. — Ty gnojku. — I przypodniósł mnie za przód piżamy pod szyją, całkiem oklapłego i lejącego się, i zamachnąwszy się prawą dogitarzył mi z piąchy, aż uchnęło, w sam środek ryła. — To — powiedział — za wyciągnięcie mnie z łóżka, ty pętaku ze śmietnika wyjęty. — I otrzepawszy sobie łapy szt szt jedna o drugą wyszedł. Chrup chrup zrobił klucz w zamku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mechaniczna pomarancza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mechaniczna pomarancza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mechaniczna pomarancza»

Обсуждение, отзывы о книге «Mechaniczna pomarancza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x