Anthony Burgess - Mechaniczna pomarancza

Здесь есть возможность читать онлайн «Anthony Burgess - Mechaniczna pomarancza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mechaniczna pomarancza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mechaniczna pomarancza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dzieje się to w przyszłości nieokreślonej i w mieście też nie całkiem określonym. Tylko nieliczne realia wskazują, może niechcący, że to Anglia i poniekąd Londyn. Więc jakby
w tej specyficznej i nadzwyczaj ważkiej odmianie zwanej dystopia: na krytyce politycznej i społecznej zbudowany, posępny, do katastrofizmu skłonny rodzaj utopii. Kolejne w szeregu imponujących dzieł, jakie stworzyli nie tylko George Orwell, bo i Zamiatin, Aldous Huxley, Ayn Rand, Karin Boye i wielu innych. A teraz Anthony Burgess.
Jednak niedaleka to przyszłość i pod niektórymi względami łatwo kojarząca się
dniem dzisiejszym…

Mechaniczna pomarancza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mechaniczna pomarancza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

5

— Dosyć, dosyć, dosyć! — wyłem i wciąż wyłem. — Zatrzymajcie to, wy dziobane skurwle, bo nie wytrzymam! — Tak było następnego dnia, bracia, i naprawdę wysilałem się rano i wieczór, ażeby zagrywać po ichniemu i siedzieć jak po nastojaszczy horror szoł ułybajuszczy się malczyk do współpracy na tym krześle tortur, jak oni wyświetlali wciąż na ekranie te wredne kawałki ultra gwałtu, ślepia wybałuszone mając i tak spięte w powiekach abym wszystko widział, a ciało i graby i nogi przymocowane do fotela, żebym nie uciekł. Co kazali mi siejczas oglądać, nie było znów takie, żeby dawniej pokazało się użasne, nic takiego, trzech albo czterech bojków normalnie robi w sklepie zachwat i zgarnia do karmanów kasabubu. a na boczku trochę bawią się ze starą, co ma ten sklep, i ta drewniaczka wrzeszczy, jak bierze łomot i ciut jej upuszczają żeby pociekł ten czerwony czerwony sok. Tymczasem u mnie du du du i jakby łupanie w głowie i mdłość, do rzygania, i ta niewynosimo drapiąca suchość w pysku, żeby się napić, wszystko dużo gorsze jak wczoraj. Ooooch, mam dosyć! — krzyczałem. — To nie fer, wybladki żeż wy śmierdzące — i pytałem się ja wyłamać z krzesła i było niemożebne, jakby mnie trzymało w nim przyklejaszczy.

— Pierwszorzędnie! — darł się doktor Brodzki. — Świetnie ci to idzie. Jeszcze jeden i koniec.

I apiać ta stara wojna 1939/45 i film cały w purchle i spęk i podrapany, widać, że skręcony przez Niemców. Zaczęło się od germańskich orłów i od flagi tych Nazi jakby z krzyżem połamanym, co normalnie chłopaki w szkole tak lubią rysować, po czym oficerowie, byki pyszne i w mordzie nadęte szli po ulicach, nic tylko pył i dziury od bomb i rozwalone budynki. Dalej pokazało się, jak ludzi strzelają bach bach i bach pod ścianami, a oficerowie prykaz prykaz i te porażające nagie truposze po rynsztokach, nic tylko jakby klatki z gołych żeber i nogi jak białe patyki. Wlekli też cały tłum i mnóstwo wrzeszczących, ale żadnego dźwięku, braciszkowie, tylko na podkładzie muzycznym, i jak wlekli to fest nieprzerywno im dawali łomot. Aż nagle połapałem się, co to za muzyka podłożona trzaska i grzmoci po tej ścieżce dźwiękowej i był to Ludwik Van z finału Piątej Symfonii. Dopiero uwrzasnął się ja z uma szedłszy: — Stać! — ryknąłem. — Dość, wy zafajdane hadkie i odrażające wy skurwysyńce, dość! To śmiertelny grzech, to zbrodnia, co wy robicie! — Tak od razu nie zatrzymali, bo zostało jeszcze parę minut — jak ludzie złomotani oblewają się krwią — znów ich pod mur i rozstrzał — później stara flaga tych Nazi no i KONIEC. Ale jak światła się zapaliły, to stali przede mną Brodzki i doktor Branom też i doktor Brodzki się mnie zapytał;

— O co chodzi z tym grzechem?

— Że tak — odrzekłem, aż mnie skręcało. — Że tak używacie Ludwika Van. On nikogo nie skrzywdził. Pisał ten Beethoven muzykę i nic więcej. — Tu po nastojaszczy zemdliło mnie i raz dwa musieli przynieść taką miskę jak nerka.

— Muzyka — przemówił doktor Brodzki, jakby się zadumawszy. — Więc do ciebie muzyka przemawia. Ja się na niej wcale nie rozumiem. Wszystko, co wiem o niej, to że dobrze wzmaga emocje. No no. A co ty o tym sądzisz, Branom?

— Nie ma na to rady — rzekł doktor Branom. — Każdy to zabija, co ukochał, jak mówi poeta uwięziony. Może tu pojawia się element kary. Naczelnik powinien się ucieszyć.

— Pić — jęknąłem — o God Gospod.

— Odwiązać go — rozkazał doktor Brodzki. — Dajcie mu karafkę wody z lodu. — Więc pomagierzy wzięli się do roboty i za chwilę łykałem już kubły i kubły tej wachy, czując się jak w niebie, o braciszkowie. A doktor Brodzki powiedział:

— Wyglądasz mi na dość inteligentnego młodzieńca. Zdaje się, że nie jesteś pozbawiony gustu. Tylko chory na tę przemoc i gwałt, co? Gwałt i grabież, a grabież jest aspektem gwałtu. — Ani słowa, braciszkowie, nie odkazałem i wciąż niedobrze się czułem, choć już mały kusoczek łuczsze. Ale był to straszliwy dzień. — No więc — odezwał się doktor Brodzki — jak myślisz, co się dzieje? Powiedz mi, jak sądzisz, co my z tobą robimy?

— Żebym się czuł niedobrze. Jest mi niedobrze, kiedy patrzę na te wasze brudne filmy, one są dla zboczeńców. Ale po prawdzie chyba nie od filmów tak mi się robi. Ale wyczuwam, że nie będę tego czuł, jak mi przestaniecie pokazywać te filmy.

— Słusznie — rzekł doktor Brodzki. — Skojarzenie. Najstarsza metoda wychowawcza świata. A naprawdę co powoduje, że czujesz się tak niedobrze?

— Że mnie rwie? — odparłem. — Ta szajsowata chujnia, to barachło w mojej baszce i płyci, ot co jest.

— Osobliwa — rzekł doktor Brodzki jakby ułybajac się — ta mowa plemienna. Wiesz coś o jej pochodzeniu, Branom?

— Szczątki rymującego się slangu — objaśnił doktor Branom, już nie wyglądający tak po drużeski. — Coś niecoś z blatu przestępczego. Ale po większej części rdzenie lub zapożyczenia rosyjskie. Propaganda. Infiltracja subliminalna.

— Dobrze, dobrze, dobrze — uciął Brodzki, jakby niecierpliwy i już nie ciekaw reszty. — Otóż — zagaił apiać do mnie — to nie po kablach. Nie ma nic wspólnego z tym, co się do ciebie podłącza. To tylko do mierzenia reakcji. Co w takim razie?

I tagda poniał ja, oczywiście, co za idiocki durak ze mnie, dopiero teraz uświadomić sobie, że od tych zastrzyków co dziab w grabę. — Aaa — wrzasnąłem — noo, teraz to jasne. Ale szajsowata brudna kurewska sztuczka. Wsio taki zdradziecki podstęp i tyle, wy skurwle. Więcej mi tego nie zrobicie.

— Cieszę się, że teraz właśnie zgłosiłeś swe zastrzerzenia — odkazał mi doktor Brodzki. — Więc żeby nie było niejasności. Ten specyfik Ludovycka możemy ci wprowadzać w dowolny sposób. Na przykład doustnie. Ale zastrzyk podskórny się najlepiej sprawdza. Proszę, abyś nie próbował z nim walczyć. To nic nie da. I tak sobie z nami nie poradzisz.

— Wy brudne wybladki — rzekłem, ciut mało nie mizglący. — A poterm dodawszy: — Nie mam zgryzu o ultra gwałt i cały ten szajs. Niech już będzie. Ale z muzyką to nie fer. Żeby mi szło na wymiot, jak słyszę takie cudo cudo jak Ludwik Van i G. F. Handel czy inni. Wsio taki wy jesteście szmucyk złe i wredne skurwle i ja nigdy wam tego nie przebaczę, oż wy w mordę dziobate.

Obaj się jakby na oko zadumali. Po czym doktor Brodzki powiedział: — Ściśle rozgraniczyć to zawsze trudno. Świat jest nierozłącznie jeden i życie też jedno. Najsłodsze i najbardziej rozkoszne czynności też zawierają w sobie pewną dozę gwałtu — choćby akt miłosny — choćby i muzyka. Musisz ponieść to ryzyko, chłopcze. Ty sam dokonałeś wyboru.

Nie wszystko poniał ja z tego bałachu, więc odkazałem: — Już nie trzeba tego dalej ciągnąć, panie doktorze. — Chytrze, jak to ja, zacząłem ciut niemnożko z innego tonu. — Udowodniliście mi, że całe to zrażanie się i ultra gwałt, i łomot, i ubijstwo pokazuje się złe złe i gorzej jak złe. Dostałem od panów lekcje. Teraz już widzę, czego dotąd nie byłem świadom. Chwała Bogu, że udało się mnie wyleczyć. — I podniosłem tak świętojebliwie patrzałki na sufit. Ale obaj weteryniarze tylko potrząchnęli baszkami tak jakby ze smutkiem i doktor Brodzki powiedział:

— Nie jesteś jeszcze wyleczony. Dużo pozostało do zrobienia. Dopiero kiedy twój organizm będzie należycie i gwałtownie reagować na gwałt, jak na węża jadowitego, bez naszej pomocy i bez środków leczniczych, dopiero wtedy -

Aja na to: — Kiedy, panie doktorze, ja — proszę państwa — widzę ż e to jest niesłuszne. Bo to jest przeciw społeczeństwu i niesłuszne, bo każde wpychle na ziemi ma prawo do życia i do szczęścia i bez tego żeby mu dawać łomot i uch buch i nożem go. Wiele się doprawdy nauczyłem, och, bardzo wiele. — Na co doktor Brodzki wziął i obśmial się długo i hucznie, pokazawszy w rozbłysk wsie swoje białe kafle, i rzekł:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mechaniczna pomarancza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mechaniczna pomarancza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mechaniczna pomarancza»

Обсуждение, отзывы о книге «Mechaniczna pomarancza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x