Anthony Burgess - Mechaniczna pomarancza

Здесь есть возможность читать онлайн «Anthony Burgess - Mechaniczna pomarancza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mechaniczna pomarancza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mechaniczna pomarancza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dzieje się to w przyszłości nieokreślonej i w mieście też nie całkiem określonym. Tylko nieliczne realia wskazują, może niechcący, że to Anglia i poniekąd Londyn. Więc jakby
w tej specyficznej i nadzwyczaj ważkiej odmianie zwanej dystopia: na krytyce politycznej i społecznej zbudowany, posępny, do katastrofizmu skłonny rodzaj utopii. Kolejne w szeregu imponujących dzieł, jakie stworzyli nie tylko George Orwell, bo i Zamiatin, Aldous Huxley, Ayn Rand, Karin Boye i wielu innych. A teraz Anthony Burgess.
Jednak niedaleka to przyszłość i pod niektórymi względami łatwo kojarząca się
dniem dzisiejszym…

Mechaniczna pomarancza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mechaniczna pomarancza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— W kwestii wyboru — zahurgotało niskie a bogato ustawione głosiszcze. To nasz kapłon więzienny. On w istocie nie ma wyboru, prawda? Instynkt samozachowawczy i lęk przed cierpieniem fizycznym zmuszają go do tych groteskowych poniżeń. Ich nieszczerość rzuca się w oczy. Nie jest już złoczyńcą. I nie jest również istotą zdolną do moralnego wyboru.

— To subtelności — tak jakby uśmiechnął się doktor Brodzki. — Nas tu nie interesują motywacje ani wyższa etyka. My się zajmujemy tylko eliminacją przestępstw.

— Jak również — wciął się ten wysoki elegancki Minister — walką z koszmarnym przeludnieniem więzień.

— Brawo — odezwał się ktoś.

Nastąpiło mnóstwo bałachu i spierania się, a ja tylko stałem, braciszkowie, jakby sawsiem zapomniany przez tych na nic niepomnych bladych synów, aż u wrzasnąłem się:

— A ja! ja! ja! A co ze inną? Co ja tutaj mam do roboly? Czy jestem za jakieś zwierzę albo psa? — To ich ruszyło i zaczęli pyskować po nastojaszczy gromko i pizgać we mnie słowami. Więc ja głośniej uwrzasnąłem się, krugom na skrzyku: — Mam być jak ta mechaniczna pomarańcza? — Nie wiem, co sprawiło, braciszkowie, że użyłem tych słów, co jakby nieproszone tak mi przyszły do głowy. To ich czegoś przymknęło na kilka minut. Wreszcie jeden bardzo chudoszczawy i stary chryk w typie profesora dźwignął się, a szyję miał całą jak ukręconą z kabli doprowadzających siłę od głowy do ciała, i tak przemówił:

— Nie masz się co uskarżać, chłopcze. Dokonałeś wyboru i wszystko to jest konsekwencją twego wyboru. Cokolwiek z tego wyniknie, sam to wybrałeś.

A na to więzienny kapłon wykrzyknął:

— Chciałbym w to wierzyć! — I dało się widzieć, jak Naczalnik wbija mu spojrzenie jakby znaczące, że nie zajdzie tak wysoko w dziedzinie Religii Penitencjarnej jak się spodziewał. Potem znowu rozpętała się gromka kłótnia i słyszałem, jak furczy w po wietrzu słowo Miłość i jak sam bogusław drze się nie gorzej od innych, że niby Doskonała Miłość Usuwa Bojaźń i cały ten szajs i kochajmysie. Po czym doktor Brodzki wkluczył się z ułybką na całej mordzie:

— Cieszę się, panowie, że poruszono tu zagadnienie miłości. Teraz obejrzymy sobie w działaniu pewien styl miłości, który uważano za wymarły już od średniowiecza. — Po czym światła przygasły i znów się zapaliły punktowe reflektory, jeden skierowany na Waszego Udręczonego Nieszczęśnika i Opowiadającego To Przyjaciela, w drugi zaś wkolysala się falą czy wężem, z lekka bokiem się podawszy, najprześliczniejsza młoda dziuszka, jaką raz w życiu może spodziewalibyście się, o braciszkowie moi, uświadczyć. Grudziątka miała takie po nastojaszczy horror szoł i jakby sawsiem widoczne, tak się jej z plecza obs obs obsuwała ta jubka. Nogi jak sam God Gospod aż w Niebiosach i tak szła, że ci tylko stękało w kiszkach, a pomimo to liczko miała słodziutkie w ułybce i młodziutkie, takie jakby niewinne. I podeszła do mnie z tym światłem, jakby w takim krążku światłości Boskiej i z nią cały ten szajs i zagwiaździocha, i pierwsze, co błysnęło mi w łebku, to że ruchnąłbym ją zaraz tu na podłogę i normalnie ryps wyps ryps wyps ją dziko w międzynoże i po nastojaszczy, a tu raz i jak mnie strzeli ta mdłość, jak gdyby ten jakby milicjant kurwa co kapował zza rogu i teraz dawaj łaps i za frak. A jak do tego zajechało mnie tym wunder bar zapaszkiem jej perfum i zachciało mi się tej przydumki że uch i rujka stójka mi pod górę w kiszkach, to już wiedziałem, że muszę w try miga przydumać, jak tu o niej pomyśleć inaczej, zanim cała boleść i suchość i okrutna mdłość pierdykną mnie tak horror szoł i po nastojaszczy.

Więc uwrzasnął się ja:

— O najpiękniejsza, krasna ty i przekrasna, daj mi rzucić jakby to moje serce do twych stóp i żebyś je podeptała. Jakbym tu miał róży kwiat, bym ci go dał. Gdyby teraz lał deszcz i ziemia była jakby szajsowata, posłałbym ci wszystek mój ciuch pod stopami, żeby ten brud i fekał nie tknął twych nóżek. — I to wykrzykując, o braciszkowie, czułem, że ta mdłość jakby się cofa. — Pozwól mi — znów dałem się w skrzyk — cię ubóstwiać i być dla ciebie jakby za pomagiera i zastupnika na tym złym i jakże okrutnym świecie. — Tu wpadło mi nareszcie to właściwe i padchadziaszcze słowo i zrazu poczuł się ja łuczsze, jak wymówiłem: — Pozwól mi być twym do śmierci wiernym rycerzem! — i apiać buch na te stare kolana, w pokłon i tak jakby szurgając.

Za moment poczułem się durno i po szutniacku, jakby to znów była taka zgrywa, bo ta dziobka ukłoniła się widowni z uśmiechem i jakby wytańcowała precz i ciut oklasków i światła się zapaliły. Z tych drewniaków na widowni to niektórym ślepia o mało nie wylazły, tak po brudacku i obleśnie ślinili się do tej dziuszki, o braciszkowie moi.

— Będzie z niego dobry chrześcijanin! — wykrzyknął doktor Brodzki — właśnie taki! gotów nadstawić drugiego policzka! raczej da się ukrzyżować niżby sam kogoś ukrzyżował i do głębi serca się wstrząśnie na myśl choćby o zabiciu muchy. — I rzeczywiście, bracia, bo jak to powiedział, mnie zrazu podumawszy o zabijaniu muchy poczuło się niemnożko mdłości, ale odepchnąłem te mdłość pomyślawszy, jak tę muchę karmi się kusoczkami cukru i dba się o nią jakby o czyjegoś tiu tiu dziobanego zwierzaka i cały ten szajs. A on: — Resocjalizacja! — zakrzyknął. — Istna radość u Aniołów Bożych.

— Najważniejsze — odezwał się gromko Minister Spraw Niewdzięcznych — że to się sprawdza.

— O tak — powiedział jakby wzdychnął kapłon więzienny — sprawdza się. Niechaj nas Bóg ma w opiece.

Część trzecia

1

— To co teraz, ha?

Takie pytanie zadawałem sobie, o braciszkowie, następnego ranka, stojąc przed tym biatym budynkiem jakby przylepionym do starej Wupy, ubrany w moje dawniejsze ciuchy sprzed dwóch lat w tym szarym blasku poranka, z małą sumką w ręku zawierającą te parę rzeczy osobistych i z paroma golcami w karmanie, które zafajdana Władza podarowała mi w szczodrości swojej, ażebym miał za co wstąpić na nową drogę życia.

Reszta poprzedniego dnia była dopiero męcząca, te wywiady kręcone na taśmę dla dziennika ti wi, zdjęcia, co mi je krugom cykali błysk błysk błysk no i te pokazy, jak się łamię i czołgam wobec ultra gwałtu i całe to upudlenie i niełowki szajs. Nareszcie ruchnąłem w łóżko i od razu, tak mi się wydało, zbudzili mnie i każą wstawać jazda wynocha i damoj w dom, ojni tu już nie chcą dłużej oglądać Piszącego Te Słowa nigdy za nic nikagda, o braciszkowie moi. No i stoję tak wczesnym rankiem z paroma golcami monalizy w lewym karmanie, pobrzękuje nimi i zastanawiam się:

— To co teraz, ha?

Zjeść może gdzieś jakiś zawtrak, pomyślałem, nic tego dnia rano nie zjadłszy, tak śpieszyli się wszyscy, żeby mnie wyszturgać na wolność. Tylko czaju stakanczyk mi się udało głotnąć. Ta Wupa znajdowała się w bardzo ponurej dzielnicy, ale na każdym kroku były takie dla rabitnyków (to znaczy robolów) małe kafejki, więc trafiłem do jednej, o braciszkowie. Zafajdana to była śmierdęga, z jedną żarówką na suficie tak upstrzoną przez muchy, że i te ciut światła zaćmiwszy, a w niej mnogo porannych rabitnyków siorbiących czaj i żwykających te aż strach popatrzeć kiełbaski i pajdy chleba, jak te wilki żarłoczne, chap i wołk wołk wołk i drą się o jeszcze. Podawała im taka usmotruchana bogini na krzywych łapach, za to z wielkimi grudziskami, i niektórzy z tych ciamkających próbowali ją chapnąć za coś wydając hu hu hu! a ona he he he! aż mi się zbierało na wymiot, o braciszkowie. Ale poprosiłem o tosta dżem i czaj bardzo grzecznie tym wytwornym głosem i usiadłem w ciemnym kąciku, ażeby to zjeść i wypić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mechaniczna pomarancza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mechaniczna pomarancza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mechaniczna pomarancza»

Обсуждение, отзывы о книге «Mechaniczna pomarancza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x