Jacek Komuda - Bohun

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Komuda - Bohun» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2006, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bohun: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bohun»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohun — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bohun», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sobieski skinął buławą, a wówczas błysk ognia rozjarzył ostrogi. Kartauny, oktawy i szlangi ryknęły basem. Z gwizdem i hukiem kule wpadły w szeregi zaporoskiej piechoty, ryjąc w niej krwawe bruzdy, rozrywając ludzi na sztuki, wyrzucając w górę szczątki. A potem Sobieski zniżył buławę ku kozackim szeregom.

Husaria ruszyła. Najpierw stępa, strzemię w strzemię, potem coraz szybciej.

– Dalej! Dalej! – krzyknęli rotmistrzowie i porucznicy.

Husaria pomknęła rysią. I na przestrzeni stu kroków przeszła w skok, a potem w galop. Szum skrzydeł poniósł się aż do kozackich szeregów, lecz wcześniej dotarł do nich odgłos daleko straszniejszy: potężniejący łomot tysięcy kopyt, świst powietrza przecinanego ostrzami i chrapanie husarskich wierzchowców.

Bohun przeżegnał się, odwrócił się do mołojców, drżących i przerażonych.

– Trzymajcie szyk, bracia! Razem, bo podzieleni nigdy Lachom nie wytrzymacie!

A potem las kopii zniżył się ku końskim łbom, opadł z szelestem i furkotem. Husaria pomknęła cwałem, najstraszniejszym i najszybszym pędem koni, niczym pancerna lawina, staczająca się ze wzgórz na kozackie oddziały!

Błysk ognia przeleciał wzdłuż szeregów zaporoskiej piechoty. Gdzieniegdzie złamał się szyk polski, upadł koń, zwalił się jeździec. Lecz czasu już nie było...

Husaria wpadła w szeregi Zaporożców niby wicher obalający młody las. W chwili krótkiej jak mgnienie oka porwała przed sobą kozacką jazdę i piechotę, zmiażdżyła i stratowała, z trzaskiem kruszonych kopii. A potem, zanim ustał jej impet, nad głowami rycerzy zaświeciły srebrne błyskawice polskich szabel i pałaszy.

– Bij! Morduj!

Orkan, niepowstrzymany, straszny, spadł na zwichrzone kozackie szeregi. Pułk kalnicki rozpierzchł się w jednej chwili, cięty i rąbany szablami. Bohun znalazł się nagle w tłumie mołojców, popychany, gnany w stronę rzeki. Na próżno wzywał do opamiętania, grzmocił Kozaków buławą po łbach i plecach. Ktoś chwycił wodze jego konia, ktoś chlasnął wierzchowca po zadzie, wyprowadził go z bitwy.

Kozacy uchodzili na całej linii. Na widok szarży husarii podały tyły pułk czerkaski i korsuński, pomieszały się ze sobą, pierzchały w stronę rzeki, do Czetwertynówki i Ładyżyna; semeni kryli się po chrustach i jarach, a husarze siekli ich bez tchu i miłosierdzia, powalali i ścigali, dopóki trąbki z obozu nie odwołały pogoni.

A potem, gdy jeźdźcy rozproszyli się, gdy jęli zawracać do obozu, wśród dymu i kurzu zabłysły lufy muszkietów Houvaldta i Butlera. Oddziały piechoty niemieckiej i szkockiej Przyjemskiego przyszły na pomoc jeździe polskiej. Wypaliły dwukrotnie w dym i kurzawę, a potem runęły na Kozaków z pałaszami i rapierami.

Bitwa była skończona.

* * *

– Chmielnicki i Bohun pobici!

Kalinowski zwiesił głowę. Odarty z godności, pilnowany w swej własnej kwaterze jak jeniec, nie mógł nawet marzyć, aby znowu stanąć na czele wojska. Jego desperację powiększał fakt, iż choć Przyjemski i rotmistrzowie założyli konfederację, za co groziła szubienica, to jednak byli siłą, z którą musiał liczyć się zarówno król, jak i sejm. A hetman wiedział, że cała rzecz zakończyć się musiała ugodą z wojskiem, tak jak kończyły się dawne i przeszłe związki, konfederacja rohaczewska czy lwowska. Kalinowski wiedział, że na lipcowym sejmie, na którym pewnie stanie ta sprawa, nie zabraknie jego wrogów, choćby Lanckorońskich, którzy gardłować będą przeciwko niemu. A gdyby konfederatom udało się odnieść zwycięstwo nad Chmielnickim, który to wyczyn nie powiódł się nigdy Kalinowskiemu, byłby to koniec marzeń o buławie wielkiej i w przyszłości o... koronie.

Hetman podniósł głowę. Dragoni, którzy pilnowali kwater, gdzieś się zawieruszyli. Na straży stał tylko jeden żołnierz. Tymczasem gdzieś w głowie Kalinowskiego pojawił się szept. Coraz głośniejszy, coraz natarczywszy. Hetman uśmiechnął się, poznając głos Altemberga. Wstał i podszedł do dragona.

– Wina – wychrypiał. – Przynieś wina.

– Wasza miłość, rozkazów nie mam...

Jednym ruchem Kalinowski wyszarpnął mu kindżał z pochwy, a potem pchnął prosto w serce. Dragon szarpnął się, zacharczał, ale ręka hetmana przytrzymała go w miejscu. Kalinowski wypuścił bezwładne ciało strażnika, pozwolił, by cicho opadło na ziemię, a potem wyszedł z namiotu. Obóz spowity był dymem i oparami po wystrzałach. Z namiotów i lazaretu dobiegały jęki rannych. Ulicami pędzili dragoni na koniach, do redut prowadzono wozy i jaszcze z prochami i kulami.

– Koniec – wyszeptał hetman. Omijał rannych, namioty i wozy, przemykał obozowymi ulicami niby duch – blady, dygoczący z nienawiści, spoglądający na wszystkich strasznym, rozgorączkowanym spojrzeniem.

Zatrzymał się przy taborze. Dostrzegł uszykowane sterty suchego siana... A obok otwarte, niepilnowane wozy oraz jaszcze amunicyjne pełne baryłek z prochem.

Roześmiał się strasznym, charkotliwym śmiechem. A potem sięgnął po tlącą się maźnicę ze smołą.

– Do piekła – wyszeptał. – Czas do piekła, panie Przyjemski!

Jakby uderzył grom, gdy z przerażającym hukiem i błyskiem eksplodowały wozy z prochem i jaszcze z granatami. Ogromny snop ognia strzelił wysoko w górę, zadygotał, opadł, a wówczas wiatr poniósł nad obozem snopy iskier i płomienie. Szybko zajęły się ogniem kolasy, namioty i drewniane blokhauzy. Ogromna ściana ognia wzniosła się pomiędzy redutami i lunetami obsadzonymi przez niemiecką piechotę, a stanowiskami jazdy, rozdarła jakoby na pół armię polską. W obozie wstał zamęt, podniósł się krzyk, z płomieni wypadały oszalałe konie ciągnące płonące wozy, wybiegali na oślep poparzeni, wrzeszczący ludzie.

Bohun zatrzymał się, zdyszany, poraniony, pokryty krwią i potem. Uśmiech tryumfu wykrzywił jego twarz.

– Oto jest znak od Boga! Oto nadzieja na zwycięstwo! Bracia! Na obóz! Bij Lachów!

* * *

Przyjemski zamarł, widząc, co wydarzyło się w taborze. Stojąc na wale reduty, spoglądał na płonący obóz, na uciekającą czeladź, na wybuchające wozy z prochem, płonące namioty, sterty siana i słomy. Płomienie odcięły ich od jazdy Sobieskiego i Odrzy wolskiego, sięgały coraz bliżej, już lizały skarpy redut. Pomiędzy piechotą niemiecką i szkocką wstał szmer, potem krzyk przerażenia.

Kozacy szli na nich ze wszystkich stron. Nadciągali od jarów, wynurzali się z lasów. Parli przed siebie jak niepowstrzymana fala, która samą swą wielkością zalać miała umocnienia, szańce i ostrogi.

– Staaaaać! – zakomenderował Przyjemski. – Do dział!

Puszkarze i lontownicy pod wodzą Krzysztofa Grodzickiego rzucili się do armat, szybko i sprawnie podtoczyli je na artyleryjskie ławy, zapalili lonty, pochodnie i kwacze. Przyjemski podszedł wolno do największej armaty. Czterdziestoośmiofuntowa kolubryna Smok, lana w warszawskiej ludwisarni Ludwika Tyma, zdobiona gmerkiem Orła i Pogoni, czekała już na niego. Generał wziął od puszkarza lontownik, poklepał pieszczotliwie spiżową lufę działa. Obejrzał się na swoich ludzi.

– Gotuj broń!

Niemieckie i szkockie regimenty wystąpiły na wały z nabitymi muszkietami i arkebuzami. Żołnierze jak jeden mąż złożyli lufy na forkietach. Z głuchym trzaskiem opuścili kurki na panewki, bez zwłoki wsunęli do nich lonty.

Kozacy wyszli już na pochyłość wiodącą do polskich stanowisk, a potem puścili się biegiem. Od nadciągających szeregów zaporoskiej piechoty nadszedł okrzyk, ryk zwycięstwa dobywany z tysięcy gardzieli.

Przyjemski przyłożył lont do zapału. Smok ryknął ogniem, jęknął spiżowym basem i szarpnął się w tył od odrzutu. Ognista kula wpadła w szeregi zaporoskiej piechoty, rozrywając ludzi na sztuki, masakrując, siejąc dokoła skrwawionymi szczątkami. Zrykoszetowała na kamiennym podłożu, przemknęła ponad głowami nacierających i ścięła drzewce wielkiej, malinowej chorągwi zaporoskiej z archaniołem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bohun»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bohun» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża
Jacek Piekara
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Jacek Dukaj - Inne pieśni
Jacek Dukaj
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
Jacek Dukaj - Czarne Oceany
Jacek Dukaj
Jacek Piekara - Miecz Aniołów
Jacek Piekara
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Dukaj
Отзывы о книге «Bohun»

Обсуждение, отзывы о книге «Bohun» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x