Tim Powers - Ostatnia Odzywka
Здесь есть возможность читать онлайн «Tim Powers - Ostatnia Odzywka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ostatnia Odzywka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ostatnia Odzywka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatnia Odzywka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ostatnia Odzywka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatnia Odzywka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Betsy chciała, by tę osobę, kimkolwiek ona była, chronić po grze do chwili, w której – podczas jej zmartwychwstań – mogłyby w końcu zostać skonsumowane dwudziestojednoletnie wniebowzięcia.
Współpracuj, piesku, pomyślał Trumbill. To twoje niepowodzenie, nie moje.
Zabrzęczał telefon; Vaughan odebrał go i zapisał dane, które podał mu rozmówca: Scott Crane, urodzony 28. 02. 43, zamieszkały przy Drugiej Wschodniej pod numerem 106, Santa Ana. To ten stary dom na rogu.
Włączył wewnętrzne światło i przerzucił sześć żółtych kopert. To był prawdopodobnie ten młody człowiek, który podczas gry w 1969 roku przedstawił się jako Scott Strach na Wróble Smith.
Trumbill otworzył kopertę i przyjrzał się zdjęciu Scotta Smitha. Na fotografiach sprzed dwudziestu jeden lat był on młodym, ciemnowłosym mężczyzną o pociągłej twarzy, często występującym w towarzystwie starego faceta, zidentyfikowanego przez dopiski atramentem na marginesie jako Ozzie Smith, oficjalnie ojciec Scotta. Do zdjęcia przypięta była kopia rachunku z Mint Hotel z Las Vegas, na której widniał adres ich obu w Montobello w Kalifornii. Ktoś napisał na tym w poprzek: fałszywy.
Montobello to jedno z tych miast, które stanowią część aglomeracji Los Angeles – wystarczająco blisko Santa Ana. A ten gość, ten Smith, był rybą, której Trumbill szukał. Najbliższa z pozostałej piątki mieszkała w Sacramento.
W kopercie było także zdjęcie blondynki w ciąży, wysiadającej z samochodu; jej twarz, zwrócona w stronę kogoś poza obrębem fotografii, była napięta i zdecydowana.
– Issit – przeczytał notatkę, wypisaną maszynowo na odwrocie fotografii. – Urodzona ok. 1935. Załatwiona 20. 06. 60. Córka, urodzona 19(?). 06. 60, prawdopodobnie żyje – „Diana Smith” – przypuszczalnie mieszka z Ozziem Smithem – adres nieznany: zlikwidować natychmiast!
Trumbill spojrzał na twarz kobiety, wspominając bez najmniejszych emocji to, jak się zmieniła, gdy trzydzieści lat temu trafił ją trzema kulami.
Diana Smith. Trumbill spojrzał na ciemną bryłę domu pod numerem 106 i zastanowił się, czy to możliwe, żeby i ona tutaj mieszkała. To by mu było na rękę.!*
Wsunął fotografie z powrotem do koperty, a potem wyjął portfel i spojrzał na swój zalaminowany identyfikator FBI. To była najnowsza wersja, ze złotym paskiem na górze, i nikt nie uwierzyłby, że korpulentny Trumbill może być świeżo przyjętym agentem, ale ten Crane nie znał się prawdopodobnie na takich rzeczach jak legitymacje FBI.
Lepiej zostawić samochód tutaj, uznał, na wypadek gdyby w okolicy kręciły się jakiekolwiek walety, obserwujące to miejsce. Lepiej udawać przechodnia.
Otworzył drzwi, wsadził portfel do kieszeni, poklepał tkwiącego w kaburze pod płaszczem dziewięciomilimetrowego automatycznego SIG-a, po czym ruszył spokojnym krokiem, jakby szedł bez celu, w kierunku domu nr 106.
Crane oddychał szybko i płytko, patrząc ponad maską jednego z pochodzących z konfiskaty samochodów Mavranosa. Niech to szlag, to nie jest ten facet z porsche’a, ale to musi być ktoś od niego.
Scott drżał. Cholera, pomyślał przygnębiony.
Za nim, na wschodzie, szarzało niebo. Crane obszedł tuzin przecznic, ale w końcu chłód, zmęczenie i myśl o własnym łóżku przekonały go, że musiał się mylić co do zamiarów mężczyzny z porsche’a. To musiała być jedna z tych przypadkowych strzelanin na autostradzie, powiedział sobie; prawdopodobnie, nie wiedząc o tym, zajechałem mu drogę, a on wściekł się i postanowił mnie zabić… Facet jeżdżący samochodem bez tylnej szyby robi z pewnością takie rzeczy.
Tutaj jednak był poważnie wyglądający mężczyzna, który oglądał forda torino Scotta, rozmawiał przez telefon komórkowy, a teraz szedł w stronę jego domu. Było to tak prawdziwe i straszliwie niezaprzeczalne jak złamany ząb lub przepuklina. Nawet jeśli ten facet był policjantem w cywilu, to coś się działo; coś, co Scottowi się nie podobało.
Pomyślał o puszkach piwa w swojej lodówce. Był idiotą, że nie zabrał ich ze sobą w torbie.
Grubas musiał już chyba podchodzić do ganku; powodowany impulsem, Crane przebiegł ulicę w kierunku zaparkowanego jaguara. W świetle latarni dostrzegł na siedzeniu auta żółte koperty.
Spojrzał w stronę swego domu. Grubas wchodził teraz na schody pod zadaszeniem; jeśli podejdzie do drzwi, to nie powinien widzieć stamtąd jaguara.
Mężczyzna zbliżył się do drzwi i zniknął z pola widzenia Scotta.
Crane odwrócił się plecami do jaguara, a potem walnął mocno łokciem w okienko po stronie kierowcy. Pękło, a okruchy szkła wpadły do środka, nie czyniąc więcej hałasu niż butelka pękająca wewnątrz papierowej torby. Scott obrócił się, pochylił, porwał koperty i pobiegł z powrotem ulicą, chowając się w końcu w mroku niszy przed wejściem do połówki bliźniaka Mavranosa. Wolną pięścią zabębnił do drzwi.
Po chwili załomotał w nie ponownie.
Rusz się, Arky, pomyślał. Powiem ci, z czym mam dzisiaj problem.
Wewnątrz domu rozległy się kroki.
– Wpuść mnie – powiedział naglącym, cichym głosem. – To ja, Scott.
Usłyszał, że łańcuch ślizga się w prowadnicy i spada z grzechotem, a potem drzwi się otworzyły i Crane przepchnął się przez nie do środka.
– Zamknij drzwi na zamek i nie zapalaj światła – sapnął Scott.
– Dobra – odparł Mavranos. – Co, zajmujesz się teraz dostarczaniem poczty?
Mavranos miał na sobie koszulę, slipy i skarpetki.
– Jezu, mam nadzieję, że masz piwo.
– Mam dosyć także dla stronników. Daj mi tylko wciągnąć portki.
ROZDZIAŁ 10. Przepłukując oczodół
– Jest tutaj twój grubas – powiedział Crane z fałszywą i zrzędliwą zuchowatością, gdy w ciemnym salonie Mavranosa pociągnął solidny łyka coorsa.
Pokój cuchnął jak zwierzęca klatka.
– Oglądał mój samochód, potem żarł te przeklęte krzaki po drugiej stronie ulicy, a teraz wszedł do mojego domu. Jak się nazwa? Handlebar?
Crane siedział na kanapie, a Mavranos stał przy oknie i wyglądał na zewnątrz, zerkając przez okiennice.
– Nazwiskiem, o które ci chodzi, jest Mandelbrot. To ten facet, Jctóry go wyrysował. Widzę tylko jaguara z rozbitą boczną szybą.
– Ja ją rozbiłem. Skurwiel jadł krzaki.
– Co to za koperty?
– Boże, nie wiem. Zabrałem je z jego samochodu. Nie mogę iść do domu.
– Susan jest tam nadal?
– Nie, ona… poszła do matki. Pokłóciliśmy się, to dlatego łaziłem wokoło i zobaczyłem tego faceta. ‘
– Możesz zostać tutaj, ale musimy pogadać.
– Jasne, jasne, pogadajmy.
– Czy to jest ten facet, który strzelił w twarz księżycowi?
Scott Crane odetchnął głośno i starał się zebrać myśli.
– Wielki Boże, nie mam pojęcia. Możliwe. Wtedy, w sześćdziesiątym, nie widziałem go. Znaleźliśmy się tam później.
Scott potarł swoje zdrowe oko, a potem wypił trochę piwa.
– Boże, mam nadzieję, że to nie jest związane z całym tym gównem. Ale prawdopodobnie jest. Zaraz pierwszej nocy, kiedy poszedłem grać w karty. Te przeklęte karty.
Mavranos stał nadal przy oknie.
– Powinieneś opowiedzieć mi o kartach, Pogo.
– Powinienem, kurwa, znać się na kartach, a gówno o nich wiem; to jak pozwolić dziecku bawić się kapiszonami czy coś w tym guście.
– Twój grubas wychodzi.
– To twój grubas.
– Zauważył rozbite okienko i rozgląda się wokoło. Przytrzymam okiennice tak, jak są.
– Mam broń – powiedział Crane.
– Ja też, Pogoj ale wstrzymajmy konie. Wsiada do auta. Uruchamia silnik. Niezły wózek, ani słowa; ma pod maską oryginalny silnik jaguara. Odjeżdża, ale domyślam się, że nie ujedzie daleko.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ostatnia Odzywka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatnia Odzywka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ostatnia Odzywka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.