Tim Powers - Ostatnia Odzywka

Здесь есть возможность читать онлайн «Tim Powers - Ostatnia Odzywka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatnia Odzywka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatnia Odzywka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dawno, dawno temu czarna magia zniszczyła Fisher Kinga Bugsy Siegela. Jałową ziemią Las Vegas zaczął władać nowy król. Przed dwudziestoma laty Scott Crane, jednooki hazardzista, przegrał ciało i duszę podczas dziwacznej gry w karty, która toczyła się na środku jeziora Mead. Zwycięzca przychodzi teraz, by odebrać wygraną.

Ostatnia Odzywka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatnia Odzywka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Otworzył drzwiczki i wysiadł. Oczyść umysł dla kart, powiedział sobie.

ROZDZIAŁ 8. Dopiero co zmartwychwstał

Dwieście siedemdziesiąt dwie mile stamtąd na północny wschód Vaughan Trumbill i Ricky Leroy siedzieli, dysząc, na kanapie w salonie pływającego domu. Obaj mężczyźni patrzyli na chude, mokre, nagie ciało doktora Leaky’ego, które dopiero co wyciągnęli z łazienki.

Trumbill, którego cielsko zajmowało więcej niż jedną trzecią sofy, wytarł swoją wielką łysą głowę jedwabną chusteczką. Zdjął koszulę i jego wielki, gruszkowatego kształtu tors zapłonął tęczą tatuaży.

– Światło w łazience, wentylator i pompa wodna – powiedział głośno, żeby być słyszanym pomimo hałasu wywoływanego przez generator. – Myślę, że umarł w tej samej chwili, w której stanął rozrusznik.

– Ciesz się, że nie utonął – odparł Leroy. – Musiałbyś usunąć mu wodę z płuc, tak jak dwa lata temu w Tempie Basin.

Wstał i przeciągnął się.

– Prawdopodobnie przyjdzie do siebie w tym samym czasie, kiedy zastartuje rozrusznik. Jestem już w taksówce z lotniska. Powiedzmy pół godziny.

Ciało na dywanie drgnęło.

– Widzisz? – spytał Leroy, wstając – Czuje mnie już.

Przyniósł z łazienki ręcznik i rzucił go na bezkształtne, pokryte bliznami biodra leżącego; potem kucnął i szturchnął doktora Leaky’ego w brew i policzek.

– Mam nadzieję, że nie upadł na tę samą stronę twarzy, co ostatnio. Odbudowali mu czaszkę z korala.

Brwi Trumbilla uniosły się.

– Z korala? Jak… jak muszle morskie, rafy koralowe?

– Zgadza się. Słyszałem, że używają teraz pewnego rodzaju porowatej ceramiki. Nie, nie wygląda na to, żeby w tym starym dzbanku goniły luźno jakieś drzazgi.

Wstał.

– Czasami mam ochotę, żebyś był z dala od niego wystarczająco długo, by umarł na dobre.

– To potrwa jakiś czas, to ciało jest dobrze zabezpieczone. I…

– Wiem: kriogenika i klonowanie.

– Z każdym dniem są coraz bliżej… a ten… garnek mojego DNA jest ciągle cały.

Stare, nagie ciało ziewnęło, potarło oczy i usiadło. Ręcznik spadł.

– Wygląda jednak jak gówno – zauważył Trumbill.

– Witaj z powrotem, doktorze – powiedział Leroy ze znużeniem.

– Dotarli na miejsce? – spytał doktor Leaky.

– Wszystko w porządku, doktorze.

– Dobry dzieciak – powiedział nagi mężczyzna.

Zerknął na dwóch mężczyzn na sofie i podrapał się po białych włosach na zapadniętej piersi.

– Pewnego razu na jeziorze – to musiało być, och, w czterdziestym siódmym, nie miałem jeszcze buicka, lub nie, zgadza się, czterdziesty siódmy, wbił sobie haczyk w palec i… – spojrzał na każdego z nich przeszywającym spojrzeniem – myślicie, że krzyczał?

Machnięciem odegnał wszystkie odpowiedzi, jakie mogliby mieć.

– Ani trochę! Nawet kiedy musiałem przecisnąć tę… tę część haczyka, ten wąs, nawet i wtedy nie, gdy musiałem przepchnąć go, żeby odciąć.

Ścisnął w powietrzu wyimaginowane nożyczki, a potem przeniósł spojrzenie z Trumbilla na Leroya.

– Nawet… nie… zapłakał.

Leroy zmarszczył w zakłopotaniu twarz.

– Idź do swojego pokoju, stary głupcze. I okryj się ręcznikiem. Nie trzeba mi niczego przypominać.

Crane wysiadł z samochodu i poniósł swoją plastikową torbę z 7-Eleven przez chodnik i po kamiennych stopniach do frontowych drzwi domu Chicka Hurzera. Trawnik i żywopłot wyglądały na zadbane. To dobrze. Prowadzony przez tamtego handel samochodami musiał mu przynosić co najmniej tyle, żeby stać go było na wynajmowanie ogrodników.

Kiedy nacisnął dzwonek, wewnątrz domu rozległy się rozradowane krzyki, a potem Chick otworzył drzwi.

– Niech mnie diabli – powitał go Hurzer. – Smith Strach na Wróble! Dobrze, że wróciłeś. Potrzebujemy frajera.

Crane wyszczerzył się. Zawsze unikał tego, by być w każdy wieczór rzucającym się w oczy wygranym.

– Masz w lodówce miejsce na piwo?

– Jasne, wchodź.

W jasnym korytarzu dostrzegł, że Chick miał za sobą pomyślną dekadę. Był tęższy, twarz miał pulchną i naznaczoną popękanymi żyłkami, a jego markowa złota biżuteria była większa i grubsza.

W salonie, dookoła karcianego stolika, przy którym toczyła się gra w siedmiokartowego pokera, siedziało pięciu mężczyzn.

– Prowadzisz nam świeże mięso, Chick? – spytał jeden z nich.

– Rozdajcie mi przy następnej kolejce – powiedział Crane wesoło.

Oparł się o ścianę i obserwował ich, jak kończyli rozgrywkę. Grali teraz na gotówkę – Crane upierał się zawsze przy używaniu żetonów, które miały sprawiać, że licytacja stawała się bardziej liberalna – i najwyraźniej grali w prostego Seven Stud, nie w High-Low, twists czy dzikie karty, a stawki ograniczono najprawdopodobniej do trzykrotnego podbicia.

Crane zastanawiał się, czy tej nocy zdoła tu cokolwiek osiągnąć. Zorganizował te spotkania ćwierć wieku temu, gromadząc resztki graczy wtorkowych nocy, które zaczęły ściągać zbyt wielu naprawdę dobrych pokerzystów, by być dochodowymi, i sprawił, że frajerom te spotkania wydawały się swobodne oraz towarzyskie, podczas gdy jemu dostarczały stałych dochodów.

Rozgrywka się skończyła i jeden z mężczyzn zgarnął pulę.

– Siadaj, Scott – powiedział Chick. – Chłopaki, to jest Scott Smith, znany jako Strach na Wróble. Następnym rozdaniem jest… Five-Draw.

Crane usiadł i po rozdaniu obserwował sposób, w jaki inni gracze przy stole oglądają swoje karty. To była jego pierwsza pokerowa rozgrywka od jedenastu lat.

W końcu, zauważywszy pewne nawyki, które mogły – gdy pozna lepiej grę tych ludzi – sprawdzić się jako cenne wskazówki, rozsunął rożki swoich pięciu kart i spojrzał na nie.

Doktorowi Leaky’emu udało się zawiązać ręcznik wokół bioder, ale w połowie drogi do swojego pokoju zatrzymał się i wciągnął nosem nocną bryzę, wpadającą przez otwarty bulaj.

– Jest tam jeden – powiedział.

Trumbill wstał i spojrzał w kierunku starego człowieka, ale Leroy machnął w jego stronę ręką, by się zatrzymał.

– Dopiero co zmartwychwstał – odezwał się Leroy. – Może coś czuć. Co to jest, doktorze?

– Na haku – stwierdził doktor Leaky.

– Do diabła, już nam mówiłeś o haku. Będziesz…

– Jeden z nich jest na haku, właśnie go połyka, karty w jego dłoniach, krew na wodzie. Walety poczują go. Ale teraz jest na haku, ty także możesz go wyczuć. Musisz go znaleźć, zanim tamci to zrobią, i wsadzić go do akwarium.

Leroy gapił się na starego, który mrugał i spoglądał wokoło z wyrazem debilnego przerażenia na twarzy, jakby oczekiwał, że pojawią się tutaj wrogowie, którzy wypłyną z głębin jeziora. Prawdę mówiąc, był pewien wróg w głębinie – w każdym razie głowa jednego z nich.

Po chwili Leroy odwrócił się do Trumbilla.

– Może lepiej zrób to, co on mówi.

Jeden z graczy poprosił o wykluczenie go z rozgrywki, żeby mógł zadzwonić do żony, i stał teraz w otwartej kuchni przy telefonie, ściskając mocno słuchawkę. Zza pleców dobiegały go wyraźnie głosy pokerzystów siedzących przy stole.

Po kilku dzwonkach odezwał się męski głos, podając numer, pod który zatelefonował.

– Cześć, skarbie – powiedział gracz nerwowo. – Wrócę późno. Gram w pokera.

– Witaj, cukiereczku – odparł głos w słuchawce, naśladując sposób mówienia geja. – Poker, powiadasz?

Rozległ się klekot klawiatury.

– Mam tego mnóstwo na tej liście. Jakaś wskazówka? Nazwisko?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatnia Odzywka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatnia Odzywka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatnia Odzywka»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatnia Odzywka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x