Tim Powers - Ostatnia Odzywka

Здесь есть возможность читать онлайн «Tim Powers - Ostatnia Odzywka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatnia Odzywka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatnia Odzywka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dawno, dawno temu czarna magia zniszczyła Fisher Kinga Bugsy Siegela. Jałową ziemią Las Vegas zaczął władać nowy król. Przed dwudziestoma laty Scott Crane, jednooki hazardzista, przegrał ciało i duszę podczas dziwacznej gry w karty, która toczyła się na środku jeziora Mead. Zwycięzca przychodzi teraz, by odebrać wygraną.

Ostatnia Odzywka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatnia Odzywka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Scott westchnął i wyprostował się w fotelu.

– Dobra. Posłuchaj, jeżeli nie znajdziemy dziecka, zgodzisz się…

– Znajdziemy ją. Znalazłem ciebie, czyż nie?

Scott mrugnął.

– Mnie? To w ten sposób mnie znalazłeś?

– Tak.

Po chwili milczenia Scott spytał:

– Potrząsnąłeś monetami w pudełku po ciastkach?

– Ha! Sarkazm! – Ozzie spojrzał na niego i mrugnął. – Zdaje ci się, że twój stary zwariował, co nie? Wiesz, pływałem kiedyś w Lagunie późnym popołudniem w 1948 roku, a przybrzeżne fale były pełne ryb. Wiesz, jak to jest, kiedy wpadają na ciebie pod wodą i musisz wyjść na brzeg, bo to może przyciągnąć barakudy? Tak właśnie było, a niebo pokrywały cirrusy – jakby pisały coś w języku, którego nikt nie odcyfrował z kamienia z Rosetty. Tego wieczoru Saturn lśnił na niebie jak główka zapałki i wiedziałem, że gdybym miał teleskop, to dostrzegłbym znikające za nim wszystkie jego księżyce – pożerane, tak jak według mitów Saturn pożarł swoje dzieci. Jest taki obraz Goyi, przerażający do szpiku kości.

Tablice przy autostradzie zaczęły zapowiadać Barstow, ale Scott nie poprosił, żeby zatrzymali się na kolację.

– Wziąłem więc talię kart – ciągnął Ozzie – zacząłem je tasować i wykładać, żeby zobaczyć, dokąd mam iść, a one zaprowadziły mnie prosto do Lakewood, gdzie znalazłem cię w łodzi. Podszedłem do tej przyczepy na parkingu powoli, z ręką na kolbie czterdziestki piątki, którą miałem w tamtych czasach, ponieważ wiedziałem, że nie jestem jedynym, który cię poszukuje. Zawsze w pobliżu jest jakiś Król Herod. Do doktora Malka pojechałem bardzo okrężną drogą.

Scott potrząsnął głową, nie chcąc uwierzyć w tę dziwaczną i chorą opowieść.

– Jestem więc synem jakiejś bogini?

– Jesteś synem złego Króla, Saturna honoris causa. Zabrałem cię stamtąd z tego samego powodu, dla którego dziś w nocy jedziemy znaleźć tę dziewczynkę – dzięki temu mogłeś wyrosnąć poza siecią i zdecydować, co chcesz robić, kiedy będziesz miał już tyle lat, by móc poznać zasady gry.

Kiedy około północy dotarli do Las Vegas, Ozzie kazał Scottowi potrząsać stale pudełkiem i zaglądać do niego, podczas gdy sam prowadził samochód po jaskrawo oświetlonych ulicach. Bateria blasku osłabła, gdy skręcili za róg i zobaczyli wirujące czerwone światła na dachach policyjnych radiowozów, stojących przy jednym z bocznych wejść do Stardust.

Zaparkowali auto i dołączyli do tłumu gapiów na chodniku, zgromadzonych wokół policyjnych aut. Nocne powietrze było gorące, poruszane suchym wiatrem, wiejącym od skalistych gór na zachodzie.

– Zastrzelono kobietę – odpowiedział jakiś mężczyzna na pytanie Ozziego.

– To była ta Lady Issit, która skopywała wszystkim tyłki przy pokerowych stołach – dodał inny człowiek. – Słyszałem, że wielki grubas strzelił jej prosto w twarz – dwa lub trzy razy.

Ozzie odszedł na bok, potrząsając monetami w pudełku po waflach waniliowych. Scott ruszył za nim.

– Ukryła dziecko, bo inaczej Wenus byłaby za księżycem – rzekł Ozzie. – Tymczasem księżyc wisi nadal ponad planetą, więc dziecko jest ciągle gdzieś tutaj, żywe.

Przez godzinę, podczas której zniecierpliwienie i zakłopotanie Scotta rosło coraz bardziej, chodzili obaj w tę i z powrotem po Las Vegas Bouievard, a Ozzie potrząsał bez przerwy pudełkiem i zaglądał do niego.

Ku swemu zmartwieniu Scott nie był wcale zaskoczony, kiedy usłyszeli niemowlęce kwilenie, dobiegające zza rzędu krzaków po południowej stronie Sands.

– Uważaj – powiedział nagle Ozzie.

Ręka starego kryła się pod marynarką i Scott wiedział, że Ozzie ściska tam kolbę trzydziestki ósemki Smith & Wesson.

– Trzymaj. – Ozzie odwrócił się do Scotta i podał mu broń. – Nie wyciągaj jej, póki nie zobaczysz, że ktoś się do mnie zbliża.

Do linii krzaków było tylko kilka kroków i Ozzie wynurzył się stamtąd, niosąc w ramionach dziecko, otulone w jasny kocyk.

– Do samochodu – rzekł stary z napięciem. – I nie patrz na nas, tylko rozglądaj się dokoła.

Dziecko przestało płakać i zaczęło ssać jeden z palców Ozziego. Scott szedł za nim, kręcąc głową w obie strony i odwracając się od czasu do czasu do tyłu, by zmonitorować pełnych trzysta sześćdziesiąt stopni. Teraz nie wątpił już w swojego przybranego ojca.

Dotarcie do samochodu zabrało im tylko pięć minut. Ozzie otworzył drzwiczki po stronie pasażera i wziął od syna broń, a potem Scott wsiadł, a stary podał mu dziecko…

…i przez chwilę Scott czuł w swoich ramionach nie tylko niemowlę, ale miał także wrażenie, że jasny kocyk obejmuje go i ochraniają go jakieś opiekuńcze ramiona. Coś w jego umyśle, lub w jego duszy, było przez lata nie podłączone, trzepocząc swobodnie w psychicznych powiewach, aż teraz znalazło wreszcie kontakt i Scott odczuwał dziecięce wrażenia – i wiedział, że malutka dziewczynka dzieli jego doznania.

Czuł w swoim umyśle osobowość, która nie składała się z niczego więcej prócz przerażenia i oszołomienia.

Wszystko w porządku, pomyślał. Zaopiekujemy się tobą, zabieramy cię do domu.

Kontakt, jaki miał z dzieckiem, zanikał, ale pochwycił słabą falę ulgi, nadziei i wdzięczności.

Ozzie siedział już za kółkiem, uruchamiając silnik.

– Dobrze się czujesz? – zapytał, spoglądając na Scotta.

– Uhum – odparł oszołomiony Scott.

Połączenie zerwało się lub jego natężenie opadło poniżej poziomu, który Scott mógł wyczuć, ale nadal był tym tak wstrząśnięty, że nie miał pewności, czy nie zacznie niepohamowanie płakać, śmiać się lub trząść.

– Jasne – udało mu się powiedzieć. – Po prostu… nigdy dotąd nie trzymałem w objęciach noworodka.

Stary mężczyzna spoglądał na niego przez chwilę, a potem wrzucił bieg i wyjechał na ulicę.

– Nie pomyślałem o tym – powiedział, patrząc na przemian to przed siebie, to we wsteczne lusterko. – To jest… coś, czego nie… rozważyłem.

Obdarzył Scotta niespokojnym spojrzeniem.

– Dasz sobie radę?

Ją zapytaj, pomyślał Scott.

– Jasne – odparł.

Podczas powrotnej drogi do domu Ozzie jechał na przemian bardzo szybko lub bardzo wolno, pytając co chwilę Scotta, jakie reflektory widzi za nimi. Gdy dotarli do Santa Ana, stary strawił całą godzinę na kluczeniu po mieście, z zapalonymi bądź wyłączonymi światłami, zanim podjechał w końcu do krawężnika przed ich domem.

Diana została podana za kolejne nieślubne dziecko kuzynki Ozziego. Nie istniejąca kuzynka zdobywała sobie całkiem niezłą reputację.

Scott Crane zaparkował teraz swojego forda torino przed bungalowem Chicka Hurzera na Washington Street i zanim wyłączył silnik oraz światła, siedział po prostu kilka minut w ciemnym samochodzie. Pierwszy raz od trzynastu tygodni pomyślał o innej stracie niż o śmierci żony.

Ozzie, Diana i Scott.

W tym starym domu tworzyli rodzinę, jego rodzinę. Scott karmił Dianę, pomagał jej w nauce czytania, podziwiał pastele, które przynosiła do domu z pierwszej i drugiej klasy szkoły podstawowej. Jako prezent na Gwiazdkę 1968 roku namalowała jego portret. Kiedyś spadła z drabinek gimnastycznych na placu zabaw i złamała rękę, a raz jakiś dzieciak z sąsiedztwa uderzył ją kamieniem w czoło, tak że Diana straciła przytomność. Podczas obu tych wypadków był całe mile od niej, ale wiedział o tym i ruszał jej na pomoc.

Nigdy nie powinienem był uczestniczyć w tej grze na jeziorze, pomyślał, odganiając niecierpliwym mruganiem łzy, a Ozzie nie powinien był mnie zostawić samego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatnia Odzywka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatnia Odzywka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatnia Odzywka»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatnia Odzywka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x