Borys Strugackij - Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki

Здесь есть возможность читать онлайн «Borys Strugackij - Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Stanisław Krasnogorow, informatyk z instytutu naukowo-badawczego, zostaje wezwany na przesłuchanie. Sprawa dotyczy jego kolegi, ale wkrótce okazuje się, że to tylko pretekst. Służby bezpieczeństwa interesują się przede wszystkim Stanisławem. Nie jest on bowiem zwykłym człowiekiem. Posiada niesamowity tajemniczy dar…

Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy się ocknął, zobaczył nad sobą staruszkę, okutaną tak, że nie było widać ani oczu, ani w ogóle twarzy, tylko z ciemnej dziury między wełnianą chustą a oszronionym kołnierzem sterczały jakieś rude kępki. Staruszka trącała go pałką z gumową nasadką i mruczała zjadliwie: — No wstawaj, wstawaj… Żyjesz? To wstawaj… Sam wstawaj, sam… podnoś się…

Podniósł się powoli, trzymając się ściany, a kiedy tak wstawał, obok pojawił się drugi opatulony człowiek — albo staruszek, albo jeszcze jedna staruszka, ale z wiadrem, i obydwoje zaczęli niewyraźnie i jednocześnie piskliwie wymieniać bezsensowne zdania. Z ich rozmowy wynikało, że oto, proszą, wyszedł człowiek na dwór narąbać drewna i przeciął go odłamek — całkiem oderwało mu głową, nic nie zostało…

Straszny człowiek leżał tuż obok, na plecach, z rozłożonymi rękoma ze skostniałymi gołymi palcami, siekiera poniewierała się niedaleko, wśród żółtych smug oblodzonego moczu i zamarzniętych kup… a głowy teraz rzeczywiście w ogóle nie miał — zamiast głowy była jakaś białawo-czerwona, mokra, błyszcząca wyrwa…

Staruszki dalej zgrzytały i mamrotały, zrobiło się ich już trzy — trzecia miała czerwoną opaskę. Chłopak chciał im powiedzieć, że wszystko było inaczej: nie było żadnego odłamka, a przede wszystkim ten człowiek nie wyszedł narąbać drewna (gdzie tutaj jakieś drewno?), tylko po to, żeby go zabić i zjeść — ludożerca…

Ale nic takiego nie powiedział, przypomniał sobie mamę i rzucił się do bocznego wejścia, pod schodami, na oblodzoną glazurę westybulu, a tam, jak w przepięknym czarodziejskim śnie, zobaczył mamę, która biegła od drzwi frontowych jemu naprzeciw…

I cały ten martwy, podły, bezlitosny, zapaskudzony, złośliwie-obojętny i wściekle-wyszczerzony świat — od razu zrobił się delikatny, czuły i bezgranicznie piękny…

Rozdział o chłopcu z czasu blokady skończył mniej więcej w taki sposób. Jest już późny wieczór. Ciemno. Cisza. Potrzaskująi pogwizdują węgle w piecyku. Ciepło. Drży słabiutki płomyk kaganka. Chłopiec siedzi na swoim miejscu przy kuchennym stole, patrzy na ten płomyk, nie myśli o niczym i bardzo powoli, po jednym ziarenku, je gotowany bób z miseczki stojącej przed nim. Żuje długo każde ziarno. Mlaska. Doskonale wie, że żuć trzeba z zamkniętą buzią, ale specjalnie żuje z otwartą— tak jest o wiele smaczniej. Mama siedzi tuż obok, po prawej stronie. Chłopiec nie widzi jej, patrzy na żółty płomyk kaganka, ale wie, że ona jest tutaj, a to znaczy, że wszystko jest dobrze, i będzie dobrze, i nie ma ani strachu, ani mroku, ani śmierci na tym świecie…

„Jest szczęśliwy. W ogóle — to szczęśliwy chłopak. Przecież nic a nic nie wie — ani dobrego, ani złego.

Jeszcze nie wie, że za tydzień dopadnie go krwawa biegunka to będzie ostatni dzwoneczek w jego życiu. Organizm przestanie się sprzeciwiać. Dwa dni będzie nieprzytomny. Będzie mu się.

wydawało, że jest Lisem; Lis zbudował domek; Lis chce wejść do swojego domku; Lis nie może wejść do swojego domku, bo domek stoi na nosie Lisa… A Lis tak bardzo, tak beznadziejnie, tak namiętnie chce wejść… do domku, do domku… do domku. Trzeciego dnia przyjdzie Amalia Michajłowna i przyniesie flaszeczkę mętnawego, bezbarwnego płynu. We flaszeczce będzie bakteriofag — pożeracz bakterii. Chłopakowi dadzą łyżkę i na drugi dzień koszmary znikną. Razem z krwawą biegunką.

Chłopak znowu przeżyje.

(Skąd się wziął u Amalii Michajłowny bakteriofag? Nikt nigdy nie wpadł na pomysł, żeby ją o to zapytać. Być może zresztą, to nie jest istotne… Skąd w ogóle wzięła się na drodze chłopaka Amalia Michajłowna, która zdecydowanie miała zostać rozstrzelana jesienią, ale jej nie rozstrzelali, wypuścili, przeżyła grudzień i styczeń i na dodatek okazała się posiadaczką bakteriofagu? Bardzo ciężkie, a nawet niemożliwe jest oddzielenie istotnego od nieistotnego, kiedy chodzi o zbieg mało prawdopodobnych wydarzeń…) Nie wie też jeszcze, że i on, i mama zostaną przy życiu i będą żyli przez wiele lat, bez względu na wszystko. Jest szczęśliwym chłopakiem. Nie wie, że akurat w tym samym czasie, daleko na pomocy miasta jego ojciec, szeregowy pospolitego ruszenia, spuchnięty, straszny, zarośnięty, z siwą brudną brodą, przysypany świeżym śniegiem, oparł się o zawaloną śniegiem platformę z załadowanym, zaśnieżonym, spalonym czołgiem. Ręce zspierzchnięte jak u dozorcy wsunął w rękawy, pod pachą trzyma, przytulając do siebie, ćwiczebny karabin typ z tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego pierwszego roku, ze spiłowaną iglicą i osadzonym trójgraniastym bagnetem (z takim samym, tylko oczywiście w bojowej wersji, chodził na Judenicza dwadzieścia cztery lata temu).

Zamknął oczy, męczy go puchlina wodna, a chore serce pomija co trzecie uderzenie… To serce i ten okrutny głód, i bezlitosny mróz dobijają go. Pozostało mu mniej niż dwa dni życia…

O niczym takim chłopak nie wie.

Nie wie, że w odległości siedmiu metrów od niego, w ciepłym, niewyobrażalnie czystym, dużym pokoju, w którym jaskrawo świecą liczne lampy elektryczne, a świeżo wypastowana podłoga błyszczy, niewysoki, gruby człowiek z czarnymi włosami i czarnymi w kwadracik — wąsikami opuszcza zawinięty rękaw munduru i z uśmieszkiem słucha, co ze sztucznym, teatralnym niezadowoleniem mówi do niego drugi, w białym lekarskim kitlu, też niewysoki, ale chudy i całkiem siwy.

— Poskarżę. się na was, Andrieju Aleksandrowiczu. Słowo honoru, napiszę do KC…

— Może być do KC! — odpowiada gruby z lekceważeniem.

— Ale co mam robić, jeżeli ciągle i uparcie nie zwracacie uwagi na moje zalecenia! Ile razy miałem już zaszczyt tłumaczyć, że każdy zbędny kilogram, to dodatkowe obciążenie dla waszego serca…

— No to co, mam teraz ogłosić strajk głodowy?

— Po co od razu strajk głodowy?! Przecież mamy salę sportową.. Przynajmniej trzydzieści minut tenisa, ale codziennie…

— Nie mam nic lepszego do roboty, tylko za piłeczką biegać.. — warczy grubas.

Nie słucha swego rozmówcy, przerzuca papiery na stole, blady, napięty tłuszcz podwójnej brody energicznie drży przy każdym ruchu.

— Nie, Andrieju Aleksandrowiczu, wasza wola, a ja muszę napisać o waszym zdrowiu do KC…

Chłopak nic o tym nie wie i wiedzieć nie może (nie on jeden). Powolutku dojada gotowany bób. Zdaje mu się, że niczego smaczniejszego od tego bobu nie jadł. I mama jest obok — pomarańczowy płomyk tańczy w jej oku… Jest szczęśliwy. Jest Najszczęśliwszym Chłopcem w Europie. A może i na świecie. Szczęśliwy Chłopiec”.

Rozdział 5

Zakończywszy historię o chłopcu z blokady, poczuł sią jak w ślepym zaułku. Okrążyły go niewidoczne ściany, niewidoczna, jak w powieści science fiction, bariera nie puszczała go dalej. Dopadło go jakieś wyczerpanie, dystrofia jakaś, brak witamin. I wcale nie dlatego, że wyczerpały się wyspy wspomnień.

Nadal sprawnie wyłaniały się z niebytu. Był ich cały archipelag.

Ale do niczego już nie pobudzały. Istniały niezależnie od pomysłu i były gotowe tak samo pokornie odejść do tego samego niebytu, z którego dopiero co się wynurzyły, nieproszone i niepotrzebne.

Niektóre nawet miały pewne odniesienie do Podstawowego Twierdzenia. Na przykład jak po wybuchu półtonowej bomby, po mocnym, ogłuszającym, bolesnym uderzeniu w uszy, mózg, duszę, w nienaturalnej ciszy, jednocześnie strasznie i pięknie, wypadły szyby ze wszystkich okien fasady, odwróconej do parku Wojskowej Akademii Medycznej — wszystkie dwieście okien naraz, błyszczący deszcz szkła, lawina szkła, szkłospad. Jedna chwila, i siedmiopiętrowy przystojniak został pustookim inwalidą, skazanym na wegetację i śmierć… Jak oceniano odłamki bomb i pocisków? Przede wszystkim — liczyła się długość. Im dłuższe — tym cenniejsze. Następnie waga. Ciężki, okrągły jak kostka brukowa odłamek był ceniony bardziej od długiego, ale cienkiego. Dalej — szczegóły. Wysoko ceniono odłamki kolorowe, mieniające się jak kryształki nadmanganianu potasu. Odłamki z resztkami brązowego kółka, z cyferkami, literami, jakimiś kreseczkami i znaczkami… Ale najwyżej cenione były rzeczy całe: ocalałe stabilizatory bomb zapalających, same zapalniki, które się nie zapaliły, nie wiadomo dlaczego… Chłopak znalazł coś takiego pod koniec września na podwórku, leżało obok śmietnika — zgrabne, srebrzyste, eleganckie, piękne, nie do opisania cenne… Chociaż to akurat nie miało już żadnego odniesienia do Podstawowego Twierdzenia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki»

Обсуждение, отзывы о книге «Poszukiwanie przeznaczenia Albo 27 twierdzenie etyki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x