Robert Silverberg - Czas przemian

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Czas przemian» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas przemian: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas przemian»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzka kolonia na nieprzyjaznej, ubogiej planecie Borthan, pozbawiona kontaktu z Ziemią, wypracowała niespotykany nigdzie indziej system społeczny. Człowiek jest w niej skazany na samotność w tłumie — normy i zasady społeczne zakazują mówienia o sobie i swoich potrzebach czy uczuciach, bo to prowadzi jakoby do zbytniego pobłażania sobie, litowania się nad sobą i zepsucia moralnego. Kinnall Darival, syn arystokraty, pisze pamiętnik (rzecz sama w sobie niebywała), w którym używa słów “ja”, “mnie” (uznawanych powszechnie za obsceniczne) — licząc, że poruszy w ludziach jakąś czułą strunę i zdoła odmienić swój świat.

Czas przemian — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas przemian», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dlatego przygotowywałem się do szybkiego odejścia. Tylko Noim i Halum znali moje plany. Zebrałem trochę rzeczy, które posiadałem, a których nie chciałem się wyrzec: ceremonialny pierścień pozostawiony mi w spadku przez ojca, ulubiony kaftan myśliwski z żółtej skóry, amulet — kameę z portretami więźnej siostry i więźnego brata. Zostawiłem wszystkie książki, bo książki można mieć dokądkolwiek się pójdzie, nie wziąłem nawet ościenia rogorła — trofeum, które zdobyłem w dniu śmierci ojca, i które wisiało w mojej sypialni w pałacu. W banku na moje nazwisko znajdowała się znaczna suma pieniędzy. Tę sprawę załatwiłem chyba dość sprytnie. Pieniądze spoczywały w depozycie Królewskiego Banku Salli. Najpierw w ciągu kilku dni przeniosłem całość mych funduszy do sześciu mniejszych banków prowincjonalnych. Te nowe rachunki zostały otwarte wspólnie z Halum i Noimem. Następnie Halum zażądała dokonania przelewów do Mannerańskiego Banku Żeglarzy i Kupców, na rachunek jej ojca, Segvorda Helalama. Gdyby to wykryto, Halum miała oświadczyć, że ojciec miał niepowodzenia finansowe i prosił o krótkoterminową pożyczkę. Skoro moje aktywa znalazły się bezpiecznie w Manneranie, Halum poprosiła ojca o przekazanie pieniędzy, tym razem na rachunek otwarty na moje nazwisko w Gwarancyjnym Banku Glinu. Taką krętą drogą cała gotówka dostała się z Salli do Glinu, nie wzbudzając podejrzeń władz skarbowych, którym mogłoby wydać się dziwne, iż książę przenosi swoją spuściznę do rywalizującej z nami północnej prowincji. Ryzyko polegało na tym, że gdyby Skarb państwa zaniepokoił się przepływem kapitału do Manneranu i przesłuchał Halum, a potem przeprowadził śledztwo dotyczące sytuacji finansowej jej ojca, wyszłoby na jaw, że interesy Segvorda stoją znakomicie i nie potrzebował żadnej pożyczki, a to spowodowałoby dalsze dochodzenia i prawdopodobnie ujawnienie mojej osoby. Wszystko jednak szczęśliwie obyło się bez komplikacji.

Wreszcie stanąłem przed bratem, by prosić go o zezwolenie opuszczenia stolicy, jak tego wymagała etykieta.

Była to chwila pełna napięcia, gdyż honor nie pozwalał mi okłamywać Stirrona, a nie śmiałem powiedzieć mu prawdy. Wcześniej spędziłem długie godziny z Noimem, który przepytywał mnie, jak będę składał podstępne oświadczenie. Nie byłem pojętnym uczniem, jeśli chodzi o krętactwa. Noim rzucał przekleństwa, płakał, załamywał ręce, kiedy wciąż od nowa zadawał mi próbne pytania. — Nie nadajesz się na kłamcę — mówił z rozpaczą.

— Nie — przyznawałem mu rację — nigdy nie miało się być kłamcą.

Stirron przyjął mnie w północnej komnacie, ciemnym, ponurym pokoju o kamiennych ścianach i wąskich oknach, gdzie przeważnie odbywały się audiencje naczelników gmin wiejskich. Sądzę, że nie chciał mnie przez to obrazić, a tylko przypadkowo tam się znajdował, gdy przysłałem koniuszego z wiadomością, że proszę o spotkanie. Było późne popołudnie, padał deszcz, w odległej wieży zamkowej dzwonnik szkolił uczniów i poprzez ściany dochodziły bezładne dźwięki potężnych dzwonów. Stirron przywdział uroczyście obszerny, szary płaszcz z ptasich piór, obcisłe, czerwone raj-tuzy wełniane i wysokie buty z zielonej skóry. Do boku przypasał miecz Przymierza, na jego piersi wisiał ciężki, błyszczący znak piastowanego urzędu, królewskie pierścienie zdobiły palce i jeśli mnie pamięć nie myli, na jego prawym ramieniu widniała jeszcze jedna oznaka władzy. Brakowało mu tylko korony. Ostatnio często widywałem Stirrona przy-odzianego w ten sposób na uroczystościach i zgromadzeniach o charakterze państwowym, ale taki strój w zwykłe popołudnie wydał mi się nieomal komiczny. Czyżby czuł się tak niepewnie, że ustawicznie musiał obwieszać się tymi regaliami, by upewnić się, iż rzeczywiście jest septarchą? Czy uważał, że powinien zrobić wrażenie na młodszym bracie? A może jak dziecku, sprawiały mu przyjemność te ozdoby? Obojętne dlaczego, ujawniało to jednak pewną rysę w charakterze Stirrona: utajoną głupotę. Zdumiało mnie, iż wydał mi się raczej zabawny niż godny czci. Może geneza mojego ostatecznego buntu zrodziła się właśnie w momencie, kiedy wszedłem i zobaczyłem Stirrona w tym przepychu i musiałem z największym wysiłkiem powstrzymać się od śmiechu.

Pół roku sprawowania urzędu septarchy pozostawiło na nim ślad. Twarz miał poszarzałą, opadała mu lewa powieka, przypuszczam, iż z wyczerpania. Wargi miał zaciśnięte, stał wyprostowany z jednym ramieniem uniesionym wyżej. Chociaż między nami była tylko różnica dwóch lat, czułem się przy nim jak chłopiec i dziwiłem się, jak troski sprawowania urzędu mogą wyryć się na obliczu młodego człowieka. Wydawało się, że minęły stulecia od czasu, kiedy Stirron i ja śmialiśmy się razem w sypialni i wypowiadaliśmy szeptem wszystkie zabronione słowa, obnażaliśmy wobec siebie nasze dojrzewające ciała, by porównać oznaki dorosłości. Teraz składałem zmęczonemu królewskiemu bratu formalny głęboki ukłon: skrzyżowałem ramiona na piersi, ugiąłem kolana, pochyliłem głowę i wyszeptałem: — Czcigodny septarcho, obyś cieszył się długim życiem.

Stirron był na tyle mężczyzną, by powitać moje formalne zachowanie braterskim uśmiechem. Odpowiedział oczywiście na moje pozdrowienie odpowiednim uniesieniem rąk z dłońmi skierowanymi na zewnątrz, ale potem rozłożył ramiona, szybko przeszedł przez pokój i chwycił mnie w objęcia. Było jednak coś sztucznego w tym geście, jakby poprzednio studiował, w jaki sposób okazać serdeczność bratu. Szybko wypuścił mnie z uścisku. Spacerował z dala ode mnie, spoglądał przez okno, a pierwsze słowa, jakie skierował do mnie, brzmiały: — Okropny dzień. Fatalny rok.

— Korona ciąży, czcigodny septarcho?

— Masz pozwolenie mówić do brata po imieniu.

— Widać, że jesteś przemęczony, Stirronie. Może za bardzo bierzesz sobie do serca problemy Salli.

— Ludzie głodują — powiedział. — Czy można udawać, że to drobiazg?

— Ludzie zawsze głodowali, rok po roku — powiedziałem. — Ale jeśli septarcha będzie się o nich zamartwiał…

— Dosyć, Kinnallu. Za wiele sobie pozwalasz.

Teraz nic braterskiego nie brzmiało w jego głosie, z trudem krył irytację. Najwyraźniej miał mi za złe, ze zauważyłem jego zmęczenie, chociaż to on zaczął narzekać. Rozmowa stała się zbyt osobista. Stan nerwów Stirrona to nie moja sprawa, to nie ja powinienem go pocieszać, miał przecież więźnego brata. Moja życzliwość była nie na miejscu.

— Czego chcesz? — spytał szorstko.

— Zezwolenia czcigodnego septarchy na opuszczenie stolicy.

Odwrócił się od okna i wlepił we mnie wzrok. Jego oczy, do tej chwili tępe i ospałe, rozbłysły i stały się przenikliwe, rozglądał się z zakłopotaniem. — Wyjechać? Dokąd?

— Mówiący pragnąłby towarzyszyć bratu więźnemu Noimowi na północną granicę. — Wypowiedziałem to tak gładko, jak tylko mogłem. — Noim ma odwiedzić kwaterę ojca, generała Luinna Condorita, którego nie widział od koronacji waszej wysokości i proszący pragnąłby odbyć z nim podróż na północ ze względu na braterską więź i przyjaźń.

— Kiedy chcesz jechać?

— Za trzy dni, jeśli septarcha pozwoli.

— I na jak długo? — Stirron rzucał szczekliwe pytania w moją stronę.

— Aż spadną pierwsze zimowe śniegi.

— Za długo. Za długo.

— Proszący może skrócić nieobecność — oznajmiłem.

— A musisz w ogóle jechać?

Zaczęła mi drgać prawa noga w kolanie. Starałem się ją opanować. — Stirronie, zważ, że nie opuszczało się Salli na dłużej niż na jeden dzień od chwili, gdy zasiadłeś na tronie. Zważ, że trudno komuś zgodzić się, żeby jego więźny brat podróżował bez pomocy przez północne wzgórza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas przemian»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas przemian» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Voyage to Procyon
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Maski czasu
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Księga Czaszek
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Prądy czasu
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Czas przemian»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas przemian» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x