• Пожаловаться

Robert Silverberg: Czas przemian

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg: Czas przemian» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, год выпуска: 2008, ISBN: 978-83-7590-015-6, издательство: Solaris, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Silverberg Czas przemian

Czas przemian: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas przemian»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzka kolonia na nieprzyjaznej, ubogiej planecie Borthan, pozbawiona kontaktu z Ziemią, wypracowała niespotykany nigdzie indziej system społeczny. Człowiek jest w niej skazany na samotność w tłumie — normy i zasady społeczne zakazują mówienia o sobie i swoich potrzebach czy uczuciach, bo to prowadzi jakoby do zbytniego pobłażania sobie, litowania się nad sobą i zepsucia moralnego. Kinnall Darival, syn arystokraty, pisze pamiętnik (rzecz sama w sobie niebywała), w którym używa słów “ja”, “mnie” (uznawanych powszechnie za obsceniczne) — licząc, że poruszy w ludziach jakąś czułą strunę i zdoła odmienić swój świat.

Robert Silverberg: другие книги автора


Кто написал Czas przemian? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Czas przemian — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas przemian», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

7

Chatka, gdzie się ukrywam, to nędzna buda. Ściany pozbijane byle jak, między deskami zieją dziury i żaden narożnik nie jest prosty. Pustynny wiatr hula po niej bez przeszkód. Kartki papieru pokrywa cienka warstewka rudego pyłu, moje ubrania są nim przesycone, nawet włosy nabrały czerwonego odcienia. Stworzenia żyjące na Nizinie swobodnie wpełzają do wnętrza: widzę jak teraz po glinianej podłodze porusza się coś szarego o wielu odnóżach, wielkości mego kciuka, także jakiś ospały wąż o dwóch ogonach, nie dłuższy niż moja stopa. Godzinami krążą leniwie wokół siebie, jakby były śmiertelnymi wrogami, którzy nie mogą zdecydować się, które z nich ma pożreć drugie. Niezbyt to mili towarzysze mojej samotności.

Nie powinienem szydzić z tego miejsca. Ktoś z wielkim trudem zbudował tę szopę, aby utrudzeni myśliwi mogli znaleźć schronienie na niegościnnej ziemi. Ktoś wznosił ją, wkładając w swą pracę bez wątpienia więcej miłości niż umiejętności. Pozostawił ją dla mnie i dobrze mi ona służy. Nie jest to zapewne dom godny syna septarchy, ale dosyć już długo mieszkałem w pałacach i nie potrzebuję teraz kamiennych ścian i ozdobnych sufitów. Panuje tu spokój. Żyję z dala od handlarzy ryb, czyścicieli, przekupniów sprzedających wino i tych wszystkich, którzy zachwalają swe towary na ulicach miast. Człowiek może tu myśleć, spojrzeć w głąb swej duszy i odnaleźć to, co go ukształtowało, by zbadać i poznać samego siebie. W tym naszym świecie panują zwyczaje, które zabraniają nam obnażyć dusze wobec innych. Tak, ale czemu nikt przede mną nie zauważył, że ten sam zwyczaj powstrzymuje nas od poznawania siebie? Niemal przez całe swoje życie pozwalałem, aby pomiędzy mną i innymi wznosiły się mury przesądów — i dopiero gdy runęły, dostrzegłem, iż odgraniczałem się nimi również sam od siebie. Tutaj jednak, na Wypalonej Nizinie miałem dość czasu, aby przemyśleć te sprawy i zrozumieć je. Nie jest to miejsce, które dobrowolnie wybrałbym dla siebie, ale też nie jestem tu nieszczęśliwy.

Sądzę, że nie znajdą mnie jeszcze przez jakiś czas.

Zrobiło się zbyt ciemno, żeby dalej pisać. Stanę w drzwiach chaty i będę patrzał, jak noc posuwa się przez Nizinę ku górom Huishtor. Może przeleci jakiś rogorzeł powracający do gniazda z nieudanych łowów. Rozbłysną gwiazdy. Kiedyś, ze szczytu góry na Sumarze Borthanie, Schweiz usiłował pokazać mi słońce Ziemi, upierał się, że je widzi i prosił, żebym podążał wzrokiem w kierunku jego wyciągniętej ręki, ale myślę, że ze mnie kpił. Uważam, że tego słońca nie można zobaczyć z naszego wycinka galaktyki. Schweiz często nabierał mnie, kiedy razem podróżowaliśmy. Być może gotów byłby żartować ze mnie, gdybyśmy znów się spotkali, jeśli on jeszcze żyje.

8

Zeszłej nocy przyszła do mnie we śnie moja siostra więź-na Halum Helalam.

Z nią nigdy już więcej nie będzie spotkań, może mnie dosięgnąć tylko przez ciemny tunel snu. Dlatego, gdy spałem, zabłysnęła mi jaśniej, niźli jakakolwiek gwiazda na tej pustym, ale gdy się obudziłem, opanował mnie smutek, wstyd i świadomość, że utraciłem tę, której nikt nie zastąpi.

Halum z mego snu nosiła tylko lekką, przejrzystą zasłonę, przez którą przeświecały jej małe piersi o różanych sutkach, smukłe uda i płaski brzuch, brzuch kobiety nie mającej dzieci. Za życia nie ubierała się w ten sposób, zwłaszcza gdy składała wizytę swemu więźnemu bratu, ale to była Halum z mego snu, moja samotna i udręczona dusza uczyniła z niej lubieżnicę. Jej uśmiech był ciepły i tkliwy, a w czarnych oczach gorzała miłość.

W snach umysł porusza się na różnych płaszczyznach. Na jednej płaszczyźnie umysł mój był bezstronnym obserwatorem, unosił się w poświacie księżyca, gdzieś pod dachem mej chaty, spoglądając w dół na me śpiące ciało. Na innej płaszczyźnie leżałem uśpiony. Moja uśpiona osobowość nie postrzegała obecności Halum, ale ta druga jaźń, która przypatrywała się, wiedziała, że dziewczyna istnieje, a ja, który spałem, miałem świadomość obu tych sytuacji, byłem też świadom, że to, co się dzieje, to senne widzenie. Te płaszczyzny łączyły się ze sobą, nie miałem więc pewności, co jest snem, a co jawą, nie umiałbym też powiedzieć, czy ta Halum, która stała przede mną tak promienna, była wytworem mojej fantazji, czy też żywą Halum, którą niegdyś znałem.

— Kinnall — szepnęła i we śnie wyobraziłem sobie, że moja śpiąca osobowość zbudziła się, że wsparłem się na łokciach, a Halum klęczała blisko, koło mego posłania. Pochyliła się nisko, aż jej brodawki otarły się o owłosioną pierś mężczyzny, którym byłem ja, a jej wargi w przelotnej pieszczocie dotknęły moich warg i powiedziała: — Wyglądasz, jakbyś był bardzo znużony, Kinnallu.

— Nie powinnaś tu przychodzić.

— Potrzebowano mnie i przyszłam.

— To nie ma sensu. Wybrać się samotnie na wypaloną Nizinę w poszukiwaniu kogoś, kto cię skrzywdził…

— Więź, która łączy z tobą, to świętość.

— Dość już przez nią wycierpiałaś, Halum.

— Wcale się nie cierpiało — powiedziała i pocałowała mnie w zroszone potem czoło. — Jakże ty musisz cierpieć, kryjąc się w tym okropnym piecu!

— Ma się to, na co się zasłużyło — odpowiedziałem.

Nawet we śnie zwracałem się do Halum w układnej formie gramatycznej. Nigdy nie było mi łatwo mówić do niej w pierwszej osobie. Na pewno nigdy nie użyłem tej formy przed mymi przemianami i później też, kiedy nie było powodu, bym w stosunkach z nią pozostał niewinny, nie mogłem się na tę formę zdobyć. Dusza i serce wyrywały mi się, żeby powiedzieć do Halum “ja”, lecz język i wargi pozostawały spętane przyzwoitością.

Powiedziała: — Należy ci się znacznie więcej niż przebywanie w tym miejscu. Musisz powrócić z wygnania. Musisz doprowadzić nas, Kinnallu, do osiągnięcia nowego Przymierza, Przymierza miłości i wzajemnej ufności.

— Ma się obawy, iż sprawiło się zawód jako prorok. Ma się wątpliwości, czy warto kontynuować te wysiłki.

— To wszystko było dla ciebie takie dziwne, takie nowe! — oświadczyła. — Ale potrafiłeś się zmienić, Kinnallu, by umożliwić zmianę innym…

— Sprowadzić nieszczęście na innych i na siebie.

— Nie. Nie. To, co próbowałeś uczynić, było słuszne. Jakże możesz teraz od tego odstąpić? Jakże możesz zrezygnować i wydać się na śmierć? Świat pragnie wyzwolenia, Kinnallu!

— Jest się w tym miejscu jak w pułapce. Schwytanie mówiącego jest nieuniknione.

— Pustynia jest ogromna. Możesz im się wymknąć.

— Pustynia jest ogromna, ale istnieje tylko parę przejść, wszystkie są strzeżone. Ucieczka niemożliwa.

Potrząsnęła głową i uśmiechnęła się. Oparła dłonie na moich biodrach i powiedziała głosem nabrzmiałym nadzieją: — Ja poprowadzę cię ku bezpieczeństwu. Chodź ze mną, Kinnallu.

Dźwięk tego “ja” i “ze mną”, który wypłynął z ust wyimaginowanej Halum, padł na mą śpiącą duszę jak deszcz na wysuszone kłosy, a wstrząs, że słyszę te nieprzyzwoitości z jej słodkich ust, nieomal mnie zbudził. Mówię o tym gwoli jasności, że nie zaakceptowałem, jeszcze w pełni swego nowego sposobu życia, że wpojone mi wychowaniem odruchy wciąż rządzą mną w najgłębszych zakamarkach duszy. W snach odsłaniamy swą prawdziwą osobowość, a moja reakcja, tak paraliżująca, na słowa, które sam przecież umieściłem (bo któż inny mógłby to zrobić?) w ustach Halum ze snu, powiedziała mi wiele o mym najgłębszym stosunku wobec zaszłych przemian. To, co się następnie wydarzyło, stało się również objawieniem, chociaż o wiele mniej subtelnym. By skłonić mnie do powstania z łóżka, ręce Halum przesunęły się po mym ciele poprzez zmierzwione owłosienie na mym brzuchu, aż jej chłodne palce chwyciły sztywny pręt mego członka. Natychmiast zaczęło walić mi serce i wytrysnęło nasienie. Ziemia zakołysała się pode mną, jakby Nizina rozłupała się na dwoje. Halum wydała okrzyk przerażenia. Wyciągnąłem do niej ręce, ale stawała się odległa, nieprawdziwa i w jednym strasznym, wstrząsającym momencie straciłem ją z oczu. Zniknęła. A tyle chciałem jej powiedzieć, o tyle chciałem zapytać! Zbudziłem się, powracając do świadomości przez warstwy snu. W chacie byłem oczywiście sam, lepki od spermy, czułem obrzydzenie, że mój umysł puszczony w nocy na swobodę, wymyślił takie obrzydliwości.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas przemian»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas przemian» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Jan Brzechwa: Tryumf Pana Kleksa
Tryumf Pana Kleksa
Jan Brzechwa
Robert Silverberg: Człowiek w labiryncie
Człowiek w labiryncie
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Oblicza Wód
Oblicza Wód
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Tom O'Bedlam
Tom O'Bedlam
Robert Silverberg
Robert Sheckley: Ręce przy sobie
Ręce przy sobie
Robert Sheckley
Rosamunde Pilcher: Czas burzy
Czas burzy
Rosamunde Pilcher
Отзывы о книге «Czas przemian»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas przemian» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.