Bohdan Petecki - W połowie drogi

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - W połowie drogi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1971, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W połowie drogi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W połowie drogi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzkość odkrywa na jednej z planet Układu Słonecznego monumentalne budowle stworzone przez obcą cywilizację. Trwa ich żmudne odkrywanie przeplatane niezwykłymi i pasjonującymi przygodami. Odkrycie wszystkich tajemnic tej obcej cywilizacji pozwoli na odniesienie niewyobrażalnych korzyści przez ludzkość. W trakcie badań okazuje się, że owa cywilizacja ingerowała wielokrotnie w historię ludzkości...
W tej debiutanckiej powieści wyraźnie widać wyraźne zainteresowanie autora danikenowskimi teoriami. I chociaż troszkę trąci myszką, czyta ją się lekko i z przyjemnością. Jeszcze brak w niej późniejszych, trochę manierycznych, herosowatych bohaterów. Szczególnie warta jest uwagi warstwa opisowa niesamowitych konstrukcji obcej cywilizacji sugerująca późniejsze popisy autora ogromną wyobraźnią w kreowaniu światów.

W połowie drogi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W połowie drogi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Sto czterdzieści lat — mruknął po chwili Corton, mierżąc spojrzeniem przestrzeń ponad garbami wydm. — Niemal półtora wieku. Istoty, które tak potrafią sobie radzić z astronawigacją, nie mogą być ignorantami w naukach społecznych. Muszą dobrze znać ogólne prawa dynamiki społecznej ewolucji. Wezmą pod uwagę fakt, że w okresie półtora wieku rasa zamieszkująca naszą planetę rozwinęła w sobie jakościowe nowe cechy…

— Wezmą albo i nie — bąknął Piotr. — Nie gniewaj się, profesorze — dodał — ale sto czterdzieści lat to w kategoriach kosmicznych zaledwie drobny ułamek sekundy.

— Sam nas tego uczyłeś — podchwycił Kulski, zwracając się do Cortona. — Ludzkość dość beztrosko poczyna sobie z czasem. Okres jednego wieku wystarcza nam, by anulować wszelkie możliwe rachunki. W euforii przeobrażeń, jakie przeszła zbiorowość ziemska w ostatnim pięćdziesięcioleciu, rozgrzeszyliśmy wszystko i wszystkich, którzy żyli przed naszą epoką. Sklasyfikowaliśmy ich winy wobec współczesnych, ale nie pomyśleliśmy o winach wobec nas, ciebie, mnie, przyszłych pokoleń. Zapewne, kto mógł przypuścić, że okażą się jeszcze… aktualne. A co, jeśli nie mieliśmy do tego prawa? Czujemy się tutaj panami, gospodarujemy na naszym globie i w całym systemie jak średniowieczni monarchowie, ba, sięgamy do gwiazd. A jeżeli razem z całą naszą nadętą cywilizacją jesteśmy tylko naroślą, atomem jakiejś szerszej, nie zintegrowanej jeszcze do końca społeczności?

— Dziewiętnastowieczna hipoteza, Pawle… — przerwał łagodnie Corton.

— Tak? A to tutaj, to także hipoteza? Więc już nie jedna rasa władców kosmosu, tylko dwie, prawda? Ile ich trzeba, żeby stworzyły społeczność, o jakiej mówię, profesorze… A jeśli tak, to czy pokolenia popełniające zbrodnicze błędy, opóźniające postęp swojej cywilizacji a tym samym zbiorowości świadomego istnienia w ogóle, mają odpowiadać wyłącznie przed swoimi sukcesorami z własnego szczepu, własnej rasy? Czymże jest dla nas czas, współczesność… Einstein, tak. Ale historia? Współczesność jest kategorią umowną. Rozumiemy ją w sposób dla nas najwygodniejszy i… najbezpieczniejszy. Co będzie, jeśli rachunku zażąda nie nasza ziemska współczesność z jej łagodnymi, dobrotliwymi prawami — ale współczesność w ogóle? Kto wtedy będzie płacił? Co powiemy tym, którzy tutaj wrócą upomnieć się o swój strzaskany statek i zamordowanego przy pierwszej próbie kontaktu towarzysza? Ze to nie my, tylko ci, co przed nami? Więc nie ludzie? — spytają. Ludzie — odpowiemy — ale inni. Więc jak? Nie widzicie, że to chowanie głowy w piasek? Dziecinada? Sto czterdzieści lat. Rzeczywiście! Człowiek żyje przeciętnie sto dwadzieścia lat. Nasi dziadkowie mieli jeszcze mniej czasu dla siebie, znacznie mniej. A któż nam zaręczy, że konstruktorzy i piloci tego tutaj statku nie żyją po trzysta, czterysta, pięćset lat?! Że nie przylecą tutaj ci sami, właśnie ci, którzy już raz lądowali na Ziemi? I że, jeśli zażądają rachunku, to zażądają go od pokolenia w ich oczach bezpośrednio odpowiedzialnego za to, co się stało?

W głosie młodego historyka brzmiało rozżalenie, narastające, gorzkie, widać było, że nie może zgryźć w sobie ponurego, zakrzepłego wbrew jego woli buntu przeciw temu, co się stało, wobec czego byli bezradni, a co tak dotkliwie raniło jego wiarę w głęboką logikę historii. Zakończył tonem niemal płaczliwej skargi.

Stali w milczeniu, jakby nasłuchując, czy gdzieś z pustyni nie wrócą odbite od obłych grzbietów wydm jego ostatnie słowa, rzucane gorączkowo pytania, na które nie było odpowiedzi. Po dobrej chwili Corton poruszył się niecierpliwie, obrzucił Pawła krótkim spojrzeniem, była w nim jakby niechęć, ale i współczucie — i nic nie mówiąc zaczął się piąć piaszczystym osypiskiem, tym samym, łagodniejszym od innych zboczem nasypu, którym sprowadził ich do wykopu. Patrzyli chwilę na jego przygarbione plecy, wreszcie gęsiego, ospale, jak na puszczonym w zwolnionym tempie filmie, podążyli w jego ślady.

Kiedy walcowaty grzbiet nasypu przesłonił już za ich plecami przeciwległą ścianę wykopu, profesor zatrzymał się nagle i odwracając do nich profilem powiedział:

— Dziś jest, jeśli się nie mylę, piątek. W poniedziałek rano, wszyscy jak tu jesteśmy, mamy być u profesora Bo Lorena w Neapolu. Thorson i Potton otrzymają ostatnie instrukcje przed startem…

Z mlecznych kuł klimatyzatorów biło falami ciepło, rozpraszające obcość ogromnej hali, stwarzające intymne zacisze i dające pogodne schronienie myślom. Leżeli na wznak, błądząc szeroko otwartymi oczyma po gwiazdozbiorach pastelowych ogników i świateł, pełgających pod dalekim, niewidocznym stropem, ciasno przytuleni do siebie, ukryci w kokpicie rakietowego fotela jak w łodzi o wysokich burtach. W pewnej chwili, nie przerywając milczenia, poruszył nieznacznie głową, tak by móc widzieć jej twarz, zaznaczony w półmroku najcieńszą kreską profil. Nie czuł już dotyku jej włosów, nie czuł w ogóle ramienia, w którego zgięciu spoczywała jej głowa, odkrył, że to sprawia mu radość, że takie zatracenie świadomości granic ich ciał ma jakąś głęboką, nie znaną mu dotąd wartość.

— Dlaczego czekaliśmy tak długo? — powiedział cicho, nieoczekiwanie dla siebie samego. Było w tym więcej z afirmacji chwili, olśnienia jej aż bolesnym urokiem, aniżeli z pytania dotyczącego przeszłości. Zwróciła ku niemu twarz. Patrzyła przez chwilę, jakby czekając, zanim pojęła, że to było wszystko, właśnie to i tylko to, co miał teraz do powiedzenia. Uniosła się lekko, odrywając od niego, poczuł nagle delikatne muśnięcie na włosach, szło w dół, owiodła palcami jego czoło, brwi, skronie, w niepowtarzalnym kobiecym geście przywierając wreszcie otwartą dłonią do policzka. Objął wąski przegub tej dłoni, rozwarł palce, powoli jakby odnajdując zapamiętaną z dzieciństwa ścieżkę powędrował wzdłuż jej ramienia, zatrzymał się w zaklęśnięciu obojczyka, poszedł dalej, okrążając czubkami palców piersi, domyślając się raczej dotyku ich szczytów niż czując go stwardniałym wnętrzem dłoni, aż znieruchomiał pochwyciwszy szybkie drganie skóry w miejscu, gdzie biło serce. Nagle zabrała rękę z jego twarzy i poruszyła się, jakby niecierpliwie.

— Boję się, że nie czekaliśmy dość długo — powiedziała, odwracając głowę. Milczał dłuższą chwilę.

— Dlaczego… — szepnął — pokochałem cię… to musiało być tysiąc lat temu…

— Mnie? Naprawdę mnie? — słowa te były skierowane jakby do niej samej, jakby jego obecność była czymś drugorzędnym i nieważnym wobec tej obecności, którą chowała wyłącznie dla siebie, która stanowiła prawdziwą treść jej dialogu z własnymi myślami.

— Czy przypadkiem nie pokochałeś we mnie tego, co pozostało tam, za polem startowym? Czy twoje uczucie nie oznacza po prostu tego, że tutaj jestem, że w ogóle można mnie pokochać? Gdybyś mógł mi szczerze odpowiedzieć… nie, nie możesz, bo nie masz żadnej skali… bo ja jestem tutaj dla ciebie po prostu… — szukała chwilę porównania — po prostu… soczewką…

Nie odpowiedział. Milczał chwilę wpatrując się w nią badawczo, jakby chcąc rozgryźć prawdziwe znaczenie tego, co powiedziała. W końcu przewrócił się na bok i przygarnął ją ciasno, oboma ramionami.

— Leno — powiedział pełnym głosem — zostaw to wszystko. Jeszcze mnie nie kochasz. W każdym razie nie

tak jak ja… Ale to nic. Pokochasz mnie. Bo jesteś dla mnie czymś jednym jedynym wśród wszystkich i wszystkiego, o czym mogę pomyśleć. Wśród tego, co było, czego doświadczyłem, co robię w tej chwili i o czym marzę… — urwał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W połowie drogi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W połowie drogi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «W połowie drogi»

Обсуждение, отзывы о книге «W połowie drogi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x