Arthur Clarke - Miasto i gwiazdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Miasto i gwiazdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1993, Издательство: Mizar, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miasto i gwiazdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto i gwiazdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miasto i gwiazdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto i gwiazdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Może — odezwał się Alvin, uderzony nagłą myślą — zbadamy ten obraz dokładniej, tak jak zbadaliśmy wyobrażenie dzisiejszego Diaspar?

Palce Khedrona zamigotały nad pulpitem sterowniczym i na pytanie Alvina odpowiedział ekran Monitora. Kadr sunął zadziwiająco wąskimi ulicami i zbliżenie rosło w oczach. To wspomnienie Diaspar sprzed wielu wieków było wciąż tak ostre i wyraźne, jak obraz miasta, w którym żyli obecnie. Układy informacyjne przechowywały je przez tysiąc milionów lat w widmowym pseudoistnieniu, czekając na chwilę, kiedy ktoś znowu je wywoła. Ale to, na co teraz patrzył Alvin, nie było tylko wspomnieniem. To było coś bardziej złożonego — to było wspomnienie wspomnień…

Nie wiedział, czego może się z niego dowiedzieć i czy pomoże mu to w dalszych poszukiwaniach. Nieważne; to zaglądanie w przeszłość i obserwowanie świata, który istniał w dniach, kiedy ludzie wciąż jeszcze uwijali się wśród gwiazd, było fascynujące. Wskazał na niski, okrągły budynek stojący w sercu miasta. — Zacznijmy stąd — powiedział do Khedrona. — To mi wygląda na najwłaściwsze miejsce do rozpoczęcia.

Być może miał po prostu szczęście, być może było to jakieś starożytne wspomnienie, być może podstawowa logika. Nie robiło to żadnej różnicy, ponieważ wcześniej czy później dotarłby do tego miejsca, w którym zbiegały się promieniście wszystkie ulice miasta.

W ciągu dziesięciu minut przekonał się, że nie zbiegają się tam dla samej tylko symetrii — po dziesięciu minutach widział już, że jego długie poszukiwania uwieńczone zostały sukcesem.

Rozdział 9

Alystra nie miała żadnych trudności ze śledzeniem Alvina i Khedrona. Widać było, że bardzo się śpieszą, co było w Diaspar rzeczą niezwykłą. Przez całą drogę nawet nie obejrzeli się za siebie. Cel, do którego zmierzali, stał się oczywisty, gdy zeszli z ruchomej drogi i wkroczyli do Parku; mogli kierować się tylko do Grobowca Yarlana Zeya. W Parku nie było innych budynków, a ludziom pędzącym w takim pośpiechu jak Alvin i Khedron nie chodziło zapewne o napawanie oczu pięknymi krajobrazami.

Ponieważ na odcinku ostatnich pięciuset jardów przed Grobowcem nie było gdzie się skryć, Alystra zatrzymała się i odczekała, aż Alvin z Khedronem znikną w mroku marmurowej budowli. Gdy tylko straciła ich z oczu, zbiegła porośniętym trawą zboczem. Nie miała wątpliwości, że zdoła się ukryć za jedną z wielkich kolumn na tyle długo, żeby zobaczyć, co robią Alvin z Khedronem. Było jej obojętne, że potem mogą ją zauważyć.

Grobowiec tworzyły dwa koncentryczne pierścienie kolumn otaczające okrągły dziedziniec. Poza jednym, wąskim sektorem, kolumny całkowicie zasłaniały wnętrze, a Alystra nie chciała podchodzić od strony tego wejścia, ale dostać się do Grobowca z boku. Przeszła ostrożnie przez pierwszy krąg kolumn, rozejrzała się, czy w zasięgu wzroku nie ma nikogo, i przebiegła na palcach pustą przestrzeń oddzielającą pierwszy pierścień od drugiego. Przez szczeliny między kolumnami widziała Yarlana Zeya patrzącego na Park, który założył, i dalej, na miasto, nad którym czuwał tyle wieków.

W tej kamiennej budowli nie było nikogo więcej. Grobowiec był pusty.

W tej właśnie chwili Alvin z Khedronem znajdowali się sto stóp pod ziemią w małej klatce, której ściany zdawały się płynąć z jednostajną prędkością w górę. Było to jedyne świadectwo ruchu; nie wyczuwali śladu wibracji, wskazujących, że opadają szybko w głąb ziemi zmierzając do celu, którego żaden z nich nie potrafił sobie jeszcze wyobrazić.

Wszystko to było absurdalnie proste; ta droga została dla nich przygotowana. („Przez kogo?” — zastanawiał się Alvin. — „Przez Centralny Komputer? A może przez samego Yarlana Zeya, kiedy ten przebudowywał miasto?”) Monitor pokazał im długi, pionowy szyb prowadzący w głąb, ale zanim zbadali niewielki jego odcinek, obraz znikł. Oznaczało to, że żądali informacji, której monitor nie miał i być może nigdy nie był w jej posiadaniu.

Ledwie Alvin o tym pomyślał, ekran znów ożył. Pojawił się na nim krótki komunikat podany uproszczonym stylem, którego maszyny używały do komunikowania się z człowiekiem, chociaż zrównały się już z nim intelektualnie:

STAŃ TAM, GDZIE PATRZY STATUA, I PAMIĘTAJ: DIASPAR NIE ZAWSZE BYŁO TAKIE

Ostatnie pięć słów złożone było z większych liter i znaczenie całego komunikatu od razu stało się dla Alvina jasne. Zakodowane polecenia stosowano od dawna do otwierania drzwi czy sterowania maszynami. Polecenie „Stań tam, gdzie patrzy statua” było aż za proste.

— Ciekaw jestem, ilu ludzi czytało ten komunikat? — powiedział w zamyśleniu Alvin.

— O ile wiem, czternastu — odparł Khedron — choć mogło ich być więcej. — Nie rozwinął tej raczej tajemniczej uwagi, ale Alvinowi zbyt było spieszno dostać się do Parku, aby prosić o wyjaśnienia.

Nie mieli pewności, czy mechanizmy będą wciąż reago wały na impuls wyzwalający. Gdy dotarli do Grobowca, zlokalizowanie wśród płyt pokrywających jego posadzkę tej jednej, na której spoczywało spojrzenie Yarlena Zeya, zajęło im tylko chwilę. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że statua patrzy na miasto; gdy stanęło się bezpośrednio przed nią, można było zauważyć, że Yarlan Zey, z nieuchwytnym uśmiechem na ustach, spogląda spod spuszczonych powiek na miejsce znajdujące się w wejściu do Grobowca. Po odkryciu sekretu nie mogło być co do tego żadnych wątpliwości. Alvin przeszedł na sąsiednią płytę i stwierdził, że Yarlan Zey nie patrzy już w jego kierunku.

Stanął znowu obok Khedrona i powtórzył w myślach słowa, które Błazen wypowiedział głośno: DIASPAR NIE ZAWSZE BYŁO TAKIE. Wyczekująca na ten rozkaz maszyna zareagowała natychmiast, jakby nie istniały te miliony wieków, jakie upłynęły od czasów, kiedy po raz ostatni go usłyszała. Wielka kamienna płyta, na której stali, zaczęła zapadać się płynnie wraz z nimi w otchłań.

Kwadrat błękitu nad ich głowami zamigotał i znikł. Szyb nie był już otwarty; nie było niebezpieczeństwa, że ktoś przypadkowo do niego wpadnie. Alvin sądził zrazu, że na miejscu tej, która unosiła teraz jego i Khedrona, zmaterializowała się w jakiś sposób inna płyta, ale po chwili zarzucił tę myśl. W posadzce Grobowca tkwiła prawdopodobnie wciąż oryginalna płyta; ta, na której teraz stali, istniała przez nieskończenie mały ułamek sekundy i była bez przerwy odtwarzana na coraz to większej głębokości szybu, aby stwarzać wrażenie płynnego ruchu w dół.

Podczas jazdy w dół szybu Alvin i Khedron nie odzywali się do siebie. Khedron znowu zmagał się ze swym sumieniem, zastanawiając się, czy tym razem nie posunął się za daleko. Nie potrafił sobie wyobrazić, dokąd zawiedzie ich ta podróż, o ile w ogóle gdzieś ich zawiedzie. Po raz pierwszy w życiu zaczynał rozumieć prawdziwe znaczenie strachu.

Alvin nie bał się; był zbyt podniecony. Tego uczucia doznał po raz pierwszy w Wieży Loranne, kiedy wyglądał na zewnątrz, na nie tkniętą ludzką stopą pustynię i widział gwiazdy rozbłyskujące na nocnym niebie. Wtedy patrzył tylko na nieznane; teraz zmierzał ku niemu.

Ściany przestały sunąć w górę. Z boku ich tajemniczo poruszającej się klatki pojawiła się szpara światła, jaśniała i jaśniała i nagle okazało się, że są to drzwi. Wyszli przez nie na zewnątrz, zrobili kilka kroków krótkim korytarzykiem i nagle znaleźli się w wielkiej, okrągłej pieczarze. Jej łagodnie zakrzywione ściany schodziły się ze sobą jakieś trzysta stóp ponad ich głowami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miasto i gwiazdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto i gwiazdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Oko czasu
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Die letzte Generation
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Expedition to Earth
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Earthlight
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Kladivo Boží
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Mesto s hvezde
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Le sabbie di Marte
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Miasto i gwiazdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Miasto i gwiazdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x