Bohdan Petecki - X-1 uwolnij gwiazdy!

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - X-1 uwolnij gwiazdy!» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1977, Издательство: Nasza Księgarnia, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

X-1 uwolnij gwiazdy!: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «X-1 uwolnij gwiazdy!»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fantastyczna przygoda na stacji kosmicznej… Darek Ryska wraz ze swoim wujkiem Adamem Ryską przybywa na stację kosmiczną, gdzie ma zostać nakręcony film. Chłopiec i przepiękna Sonia, mieszkanka Ziemi, mają grać główne role. Wszystko jest dobrze do czasu, kiedy Darek znajduje w jakiejś dziwnej maszynie martwego mężczyznę. Wtedy na stacji zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Okazuje się, że ze stacji znikają obiektywy fantomatyczne i na stację przybywa jakiś dziwny człowiek. Darek wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje odzyskać skradzione obiekty…

X-1 uwolnij gwiazdy! — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «X-1 uwolnij gwiazdy!», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chłopiec osłupiał.

— Z Ziemi? — powtórzył, mimo woli znowu próbując odwrócić głowę. — Tą rakietką?!

— Nie odwracaj się — znowu to coś, co może i naprawdę było miotaczem, kolnęło chłopca w plecy. — A tak, z Ziemi. Ty jesteś z tego filmu, prawda?

— Tak.

— Kto poza tobą przyleciał?

— Pan ich zna?

— Mniejsza o to, kogo ja znam. Odpowiadaj!

Darek zebrał myśli.

Ten człowiek popełnił — według kodeksu pilotów — niewybaczalne przestępstwo, pozbawił go łączności z bazą, kazał wyłączyć automatycznego pilota, groził miotaczem… A przecież w tym chrapliwym głosie było coś, co sprawiło, że chłopiec przestał się bać. Jeśli ten człowiek przyleciał aż.tutaj z Ziemi rakietką dobrą do spacerów wokół Księżyca, to znaczyło, że był zdecydowany na wszystko. Mimo to Darek nagle uwierzył, że ten człowiek naprawdę nie zrobi mu nic złego… Jeśli nie będzie musiał.

— Lwizwis… to znaczy Lewis, reżyser — powiedział już spokojniej.

— Dalej, dalej! — ponaglał niecierpliwie napastnik.

— Bo Ytterby, kamerzysta. — Bo Ytterby… — mruknął jakby do siebie mężczyzna. — Młody?

— Dość młody. Jest także operator, Joe Grath. Zapanowała cisza. Nieznajomy milczał tak długo, że w końcu Darek postanowił jednak obejrzeć się, aby sprawdzić, czy ktoś tam jeszcze jest. Był. I nie tylko był. ale udowodnił to, znowu wbijając chłopcu w plecy wylot miotacza.

— Mówiłem ci, żebyś się nie ruszał — zagrzmiało. — Grath… — powtórzył zmienionym tonem. — Grath…

Darek odetchnął głęboko. Powoli wracał do siebie. Szum w jego głowie ucichł. Równocześnie przypomniał sobie o najważniejszym.

Błyskawicznie spojrzał na zegarek.

— Za kilkadziesiąt minut — powiedział starając się mówić spokojnie — w tym rejonie eksploduje kolejna planetoida. Nie opóźnią wybuchu, choćby chcieli, bo wszystko jest już zaprogramowane. Jeśli nie włączę automatycznego pilota, nigdy nie zrealizuje pan tego swojego planu, bo przestaniemy istnieć… Obaj.

— Jeśli włączysz automatycznego pilota — od-warknął obcy — komputer od razu uruchomi nadajnik namiarowy tej twojej łupiny. Za kilka minut będą nas mieli. A ja nie chcę… nie mogę — poprawił się. — Twoja głowa, żebyś doleciał sam. Pokaż, co potrafisz.

Darek zaciął zęby.

— Nie powiedział mi pan jeszcze, dokąd mam dolecieć.

— Na dziewięćset sześćdziesiątą trzecią, tam gdzie jest ten jakiś Adam i dyspozytor. Ale nie wylądujesz w samej bazie, tylko kilka kilometrów dalej. Tam cię zostawię, nie bój się, z całym ekwipunkiem, a sam zabiorę ten statek. Nie mogę inaczej… — w głosie nieznajomego Darek dosłyszał ze zdumieniem jakby przepraszającą nutkę.

— Przecież nie dostaję kursu — burknął.

— Ale leciałeś już tą drogą. Coś chyba zapamiętałeś. A zresztą oblicz — poradził mężczyzna.

Łatwo powiedzieć: oblicz! Przecież takie właśnie obliczenie kursu miało być najbardziej dramatyczną sceną w filmie, o którym Lwizwis mówił, że:

„Widzowie będą w czasie oglądania na przemian szlochać, umierać ze śmiechu i omdlewać z przerażenia”. A rzeczą najbardziej niesłychaną w tym niesłychanym filmie miało być nie co innego, tylko fakt, że dwoje dzieci potrafiło bez pomocy komputera i automatów doprowadzić do bazy statek kosmiczny. Kubek w kubek to samo miał teraz zrobić Darek, co gorsza nie w atelier, lecz w prawdziwej międzyplanetarnej przestrzeni.

„Oblicz!” Gdzieś w tym mroku krążą skalne bryły, planetoidy, z którymi spotkanie oznacza śmierć. Na jednym z tych kamiennych okruchów przycupnęła ziemska… nie, nie ziemska — ludzka baza. W niej jest Adam. Jak ustawić dysze kierunkowe? Jak wytyczyć kurs? Jak nie roztrzaskać się o któryś z miniaturowych globów i jak nie minąć tego właściwego, nie ulecieć bezpowrotnie w nieskończoność kosmosu? A wreszcie jak zdążyć, zanim w przestrzeni — kto wie, czy nie tuż obok nich — wzejdzie upiorne słońce wybuchu?

Chłopcu przypomniała się nagle rozmowa dyspozytora Nerpy z owym tajemniczym przybyszem, który przedstawił się potem jako Stewa. Jak on to powiedział? Ze odkrył w przestrzeni jakieś ślady. „Ślady?” — zdziwił się wtedy dyspozytor.

To zdziwienie było uzasadnione. Siad stanowiła ta zielona nitka, kiedy jeszcze świeciła w okienku wskaźnika. Śladami były głosy bliskich ludzi i informacje otrzymywane z komputera. Ale teraz? W tej najczarniejszej ze wszystkich nocy, w tej pozornej próżni, w której może się zdarzyć wszystko?…

Darek zaciął zęby i zaczął liczyć. Uruchomił podręczny kalkulator i odczytał z licznika dane dotyczące drogi, jaką przebył od wyjścia Adama do przyjęcia porywacza na pokład. Odtwarzał każdą, najdrobniejszą zmianę kursu, każdy zakręt. Nie wolno niczego przegapić, dopuścić do najmniejszej niedokładności. Jeśli nie wróci dokładnie tą samą drogą… Po chwili zapomniał już o tym, że ktoś stoi za jego plecami, że ten ktoś ma broń i przed chwilą groził jej użyciem. Obliczał szansę pozostania przy życiu. Obliczał, jak daleko i w jakim kierunku mogło ich znieść od Hidalga. Szukał śladów w międzyplanetarnej przestrzeni.

NIE WYCHODŹ Z KABINY…

Świetnie, mały — mruknął mężczyzna.

Darek zdał sobie sprawę, że przedmiot uciskają-cy jego plecy zniknął już dobrą chwilę temu. Był zbyt pochłonięty swoją ślepą, szaloną nawigacją, by to przedtem zauważyć.

Uznanie napastnika było w pełni uzasadnione. Dodajmy, że wbrew wszelkiej logice sprawiło chłopcu przyjemność. Wbrew logice, bo w końcu dobry pilot zasługuje na coś więcej niż wyrazy podziwu ze strony zbira, który porywa statki.

Maleńki glob był bardzo blisko. Tak blisko, że reflektory oświetlające bazę lśniły jak jedna z gwiazd. „Udało się” — powtarzał sobie w duchu Darek. Nie był nawet zdziwiony. Są sprawy tak niezwykłe, że nie budzą już nawet pospolitego zdumienia. Szanse trafienia do Abarta i Adama, którzy dostali pewnie gorączki ze strachu o los chłopca, były takie, że… Zresztą, co tu mówić. Właściwie nie było żadnych.

A jednak Darek trafił.

Podprowadzał stateczek ostrożnie, bardzo powoli, nie zapominając o życzeniu napastnika. Przemknął nad oświetlonym lądowiskiem i jeszcze bardziej obniżył lot.

— Dosyć — rzucił mężczyzna.

— Jak to: dosyć? — burknął Darek. — Miało być kilka kilometrów. A poza tym muszę przecież wylądować.

— Nie musisz — wychrypiał ponuro obcy. — Zmieniłem zdanie. Teraz sam wezmę stery, a ty opuścisz statek. Tak jak przedtem ten twój Adam.

— Nie zejdę z pokładu — oświadczył chłopiec. — Jestem odpowiedzialny za los statku.

Ukłucie pomiędzy łopatkami przypomniało Darkowi, że pirat ma argumenty, które trudno będzie odeprzeć słowami.

— Złaź z fotela!

Chłopiec niechętnie cofnął dłonie znad pulpitu, po czym odruchowo przejechał nimi po swojej bluzie. Skafander był w porządku. Pomyślał jeszcze chwilę, następnie wzruszył ramionami i nie bez trudności — spowodowanych ciasnotą — przeniósł się na sąsiedni fotel. Usłyszał przyśpieszony oddech, tamten gramolił się niezdarnie przez oparcie, by zająć miejsce pierwszego pilota. Kiedy mu się to wreszcie udało, Darek po raz pierwszy, poprzez przeźroczystą osłonę kasku, ujrzał jego twarz — chudą o mocno zarysowanych kościach policzkowych. Oczy nieznajomego patrzyły niezbyt przytomnie, wargi poruszały się nieustannie, nawet kiedy nic nie mówił. W tym momencie — wbrew wszystkiemu, co zaszło, odkąd ten człowiek stanął na pokładzie „Smyka” — chłopiec doszedł do wniosku, że napastnik się boi. Tak, w tych jego oczach był strach. A może i coś więcej? Jakaś determinacja, smutek lub… szaleństwo?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «X-1 uwolnij gwiazdy!»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «X-1 uwolnij gwiazdy!» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «X-1 uwolnij gwiazdy!»

Обсуждение, отзывы о книге «X-1 uwolnij gwiazdy!» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x