Robert Silverberg - Człowiek w labiryncie

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Człowiek w labiryncie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1973, ISBN: 1973, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Człowiek w labiryncie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Człowiek w labiryncie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kultowa książka Silverberga, jedna z jego najbardziej znanych w Polsce powieści. Znany badacz kosmosu, spec od kontaktu z obcymi cywilizacjami ? Richard Muller zostaje przez obcych przenicowany i obdarzony pewną skazą, z powodu której ludzkość go odrzuca. Muller chroni się w starożytnym labiryncie na planecie Lemnos. Ale mijają lata, ludzkość napotyka potężną obcą cywlizację, z którą nie potrafi nawiązać kontaktu. Muller znowu jest potrzebny. Jak go jednak wywabić z tajemniczego labiryntu, pełnego pułapek, miraży i dzikich zwierząt.

Człowiek w labiryncie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Człowiek w labiryncie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Maribeth Chambers nigdy by nie okazała się tchórzliwa ani nielojalna.

Czy zakonnice nadal golą sobie głowy?

8

W głębi Strefy G Boardman znalazł się przed ekranem dezorientującym, prawdopodobnie najgorszym ze wszystkiego. Nie bał się tych niebezpieczeństw labiryntu. Tylko Marshallowi jednemu nie udało się wyjść z zasięgu ekranu. Ale bał się wkroczenia tam, gdzie świadectwo zmysłów jest fałszywe. Polegał na swoich zmysłach. Po raz trzeci już wymienił sobie siatkówki. Trudno świat analizować należycie nie mając pewności, że się widzi wszystko wyraźnie.

Teraz był już w zasięgu mamideł.

Linie równoległe się zbiegały. Trójkątne figury, które jak herby zdobiły wilgotną, rozedrganą ścianę, były złożone wyłącznie z kątów rozwartych. Rzeka płynąc przez dolinę zbaczała w górę. Gwiazdy wisiały zupełnie nisko, księżyce orbitowały wokół siebie wzajemnie.

Zamknąć oczy i nie dać się zwodzić.

„Lewa noga. Prawa. Lewa. Prawa. Odrobinkę w lewo… podsunąć nogę. Jeszcze trochę. I z powrotem w prawo. O, właśnie. I znowu naprzód”. Zakazane owoce nęciły go, przez całe życie starał się wszystko widzieć. Aż wreszcie pokusa takiej chwilowej dezorientacji była nie do odparcia. Stanął na rozstawionych nogach. Jedyna nadzieja wydostania się stąd, powiedział sobie, to mieć oczy zamknięte. Jeżeli otworzę oczy, omamią mnie i pójdę na śmierć. Nie mam prawa umrzeć tu głupio, kiedy już tyle ludzi tak bardzo się borykało, żeby mi pokazać, jak mam przetrwać.

Stał nieruchomo. Słyszał, jak cichy głos komputera prawie ze złością usiłuje go popędzać.

— Poczekaj — mruknął. — Przecież mogę popatrzeć trochę, jeżeli stoję w miejscu. Najważniejsze: nie ruszać się. Nie ściągnę na siebie nieszczęścia, kiedy się nie ruszam.

A gejzer ognia? — przypomniał mu komputer. Wystarczyła złuda, żeby spowodować śmierć Marshalla. Otworzył oczy.

Pozostawał w bezruchu. Wszędzie wokoło widział negację geometrii. To było coś takiego jak butelka Kleina wnętrzem wywrócona na zewnątrz. Obrzydzenie wezbrało w nim falą sinej zieleni.

Masz osiemdziesiąt lat i wiesz, jak świat powinien wyglądać. Zamknij już oczy, Charlesie Boardmanie. Zamknij oczy, idź dalej. Zanadto ryzykujesz.

Przede wszystkim poszukał wzrokiem Neda Rawlinsa. Chłopiec wyprzedził go o dwadzieścia metrów i szurając nogami właśnie mijał ekran. Oczy ma zamknięte? Oczywiście. Ned jest posłuszny. Czy może lęka się. Chce wyjść z tego żywy i woli nie widzieć świata wypaczonego przez urządzenia dezorientujące. Chciałbym mieć takiego syna. Tylko że gdybym był jego ojcem, on dawno by się zmienił pod moim wpływem.

Już podnosząc prawą nogę, Boardman opamiętał się jednak i znieruchomiał znowu. Tuż przed nim błysnęło w powietrzu rozedrgane złote światło przybierające już to kształt łabędzia, już to kształt drzewa. W dali Ned Rawlins podniósł lewe ramię niemożliwie wysoko. Jedną nogą szedł naprzód, drugą do tyłu. Poprzez złociste mgiełki Boardman zobaczył zwłoki Marshalla przygwożdżone do ściany. Oczy Marshalla były szeroko otwarte. Czyż na Lemnos nie ma żadnych bakterii rozkładu? Patrząc w ogromne źrenice trupa ujrzał własne krzywe odbicie, wielki nochal… twarz bez ust. Zamknął oczy.

Komputer, jak gdyby pełen ulgi, poprowadził go w dalszą drogę.

9

Morze krwi. Puchar limfy.

10

Mam umrzeć, zanim zaznałem miłości…

11

To już wejście do Strefy F. Opuszczam tamto państwo śmierci. Gdzie mój paszport? Czy potrzebna mi wiza? Nie mam nic do zadeklarowania. Nic. Nic. Nic.

12

Zimny wiatr wiejący z dnia jutrzejszego.

13

Chłopcy, którzy obozują w Strefie F, powinni wyjść nam na spotkanie, przeprowadzić nas do Strefy E. Mam jednak nadzieję, że nie będzie im się chciało zadawać sobie fatygi. Możemy przejść bez nich. Byle tylko minąć ten ostatni już ekran, a dojdziemy doskonale.

14

Tak często o tej trasie marzyłem. Ale teraz jej nienawidzę, chociaż jest piękna. Trzeba to przyznać: jest piękna. I najpiękniejsza wydaje się zapewne wtedy, gdy spotyka się na niej śmierć.

15

Skóra na udach Maribeth marszczy się trochę. Maribeth, zanim ukończy trzydzieści lat, będzie gruba.

16

Dokonuję w swojej karierze tylu najrozmaitszych rzeczy. Mogłem był przestać już dawno temu. Nigdy nie miałem czasu, żeby czytać Rousseau, żeby czytać poezje Donne’a. Nie wiem nic o Kancie. Jeżeli to przeżyję, zacznę czytać ich wszystkich. Ślubuję sobie, będąc zdrów na ciele i umyśle, w wieku lat osiemdziesięciu. Ja, Ned Rawlins, będę… Ja, Richard Muller, będę czytać… będę… będę czytać, ja, Charles Boardman.

17

18

Rawlins wszedł do Strefy F i zatrzymując się zapytał komputera, czy można tu bezpiecznie odpocząć. Mózg statku odpowiedział, że można. Powoli Rawlins przysiadł, kołysał się na piętach przez chwilę, po czym dotknął kolanami chłodnej kostki bruku. Spojrzał za siebie. Kolosalne bloki kamienne, ułożone doskonale bez zaprawy murarskiej, piętrzyły się na wysokość pięćdziesięciu metrów z obu stron wąskiej szczeliny, w której ukazała się teraz masywna postać Charlesa Boardmana. Boardman był spocony i zdenerwowany. Wprost nieprawdopodobne. Nigdy dotąd Rawlins nie widział tego mocnego, starego człowieka w stanie takiej niepewności siebie. Ale też nigdy dotąd nie przechodził z nim przez labirynt.

Sam Rawlins nie był spokojny. Trucizny metaboliczne kipiały w jego organizmie. Pot go zalewał, aż kombinezon musiał pracować nadprogramowo, żeby pozbyć się tej wilgoci, destylując ją i powodując ulatnianie się chemicznych składników. Za wcześnie było na radość. Nie gdzie indziej, tylko tutaj, w Strefie F, Brewster poniósł śmierć, gdy wydawało się, że skoro ominął niebezpieczeństwa Strefy G, jego kłopoty się skończyły. No, skończyły się, rzeczywiście.

— Odpoczywasz? — zapytał Boardman głosem cienkim, jak gdyby rozrzedzonym.

— Czemuż by nie? Utrudziłem się, Charles — odrzekł Rawlins z uśmiechem zgoła nieprzekonywającym. — Ty tak samo. Komputer mówi, że tu nic nie grozi. Zrobię ci miejsce.

Boardman podszedł i przysiadł. Klękając tak chwiał się, że Rawlins musiał go podtrzymywać.

— Muller — powiedział Rawlins — pokonał tę trasę sam bez żadnego przygotowania.

— Muller był zawsze niezwykłym człowiekiem.

— Jak według ciebie on to zrobił?

— Jego zapytaj.

— Zapytam — przytaknął Rawlins. — Możliwe, że jutro o tej porze będę z nim rozmawiał.

— Możliwe. Powinniśmy ruszyć dalej.

— Jeżeli tak uważasz…

— Chłopcy wkrótce wyjdą po nas. Chyba już wiedzą, gdzie jesteśmy. Na pewno nas wytropiły ich wykrywacze masy. Wstawaj, Ned. Wstawaj.

Podnieśli się. I znowu Ned Rawlins poszedł pierwszy.

W Strefie F było przestronniej, ale nieładnie. Przeważający styl architektoniczny miał w sobie jakąś sztuczność i niepokój, co w sumie wprowadzało brak harmonii. Rawlins, chociaż wiedział, że tu jest mniej pułapek, wciąż jeszcze szedł z uczuciem, że bruk lada chwila rozstąpi mu się pod nogami. Zrobiło się chłodniej. Powietrze szczypało tak samo jak na otwartej lemnijskiej równinie. Przy każdym skrzyżowaniu ulic stały ogromne, betonowe rury, w których rosły poszarpane pierzaste rośliny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Człowiek w labiryncie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Człowiek w labiryncie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Sheckley - Człowiek minimum
Robert Sheckley
Отзывы о книге «Człowiek w labiryncie»

Обсуждение, отзывы о книге «Człowiek w labiryncie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x