Robert Heinlein - Dubler

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein - Dubler» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dubler: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dubler»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rok 2100. Lorenzo Smythe, bezrobotny aktor, ma zagrać największą rolę w życiu — wcielić się w postać zaginionego na Marsie przywódcy Ziemian. Stawką jest pokój lub międzyplanetarna wojna. Lecz galaktyczna maskarada nieoczekiwanie się przedłuża, a Lorenzo może zostać uwięziony w swojej roli na zawsze...
Otrzymała nagrodę Hugo w 1956.

Dubler — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dubler», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Mów głośno! — rzuciłem ostro.

— To nieuczciwe! To nieprzyzwoite! Westchnąłem.

— Pewnie, że tak. Co więcej, to zadanie jest prawie niewykonalne bez pełnego poparcia wszystkich członków obsady. Wezwijmy zatem kapitana Broadbenta i powiedzmy mu, że odwołujemy wszystko.

Uniosła twarz.

— Och, nie! — szepnęła. — Tego nie możemy zrobić.

— A dlaczego nie? Lepiej zrobić to szczerze teraz, niż zbłaźnić się na premierze. Nie mogę grać w takich warunkach. Przyznaję to.

— Ale… ale my musimy to zrobić! To konieczne!

— A dlaczego konieczne, panno Russell? Z powodów politycznych? Nie, polityka nie interesuje mnie w najmniejszym stopniu. Wątpię też, żeby pani się nią pasjonowała. Dlaczego więc musimy to zrobić?

— Bo… bo on… — urwała, nie mogąc wykrztusić słowa. Dławiła się szlochem.

Wstałem, podszedłem do niej i położyłem jej rękę na ramieniu.

— Wiem. Jeśli tego nie zrobimy, to, co budował przez tyle lat, rozpadnie się w gruzy. Ponieważ nie może tego zrobić sam, jego przyjaciele starają się z całego serca zrobić to za niego i są względem niego lojalni. Ty też jesteś lojalna. Niemniej jednak boli cię, kiedy widzisz, jak ktoś zajmuje miejsce, które prawnie jemu się należy. Poza tym chyba prawie odchodzisz od zmysłów z obawy o niego. Mam rację?

— Tak — odpowiedziała ledwo dosłyszalnie. Ująłem ją pod brodę i uniosłem jej twarz w górę.

— Wiem, dlaczego tak trudno ci pogodzić się z moją obecnością tutaj, na tym miejscu. Kochasz go. Ale ja robię dla niego wszystko, co w mojej mocy. Zrozum to, kobieto! Czy musisz utrudniać mi zadanie, traktując mnie jak śmiecia!

Spojrzała na mnie, zszokowana. Przez chwilę myślałem, że uderzy mnie w twarz. Ale po chwili odparła zbolałym głosem:

— Przepraszam. Przepraszam. To się już nigdy nie powtórzy. Zabrałem dłoń, z jej podbródka i odparłem raźno:

— No, to wracamy do roboty. Nie poruszyła się.

— Przebaczysz mi?

— Ba! Tu nie ma nic do przebaczenia, Penny. Szalejesz, ponieważ go kochasz i jesteś przerażona. Teraz wracajmy do pracy. Muszę dojść do perfekcji… a zostało już tylko kilka godzin.

Natychmiast wszedłem z powrotem w rolę.

Wzięła szpulę i znów uruchomiła projektor. Jeszcze raz obejrzałem film od początku do końca, po czym wygłosiłem jeszcze raz przemówienie na przyjęcie, z wizją, ale bez dźwięku, dopasowując własny głos — to znaczy jego głos — do ruchomego obrazu. Patrzyła na to z wyrazem oszołomienia, przenosząc wzrok to na film, to na moją twarz. Skończyliśmy i sam wyłączyłem projektor.

— No i jak było?

— Absolutnie doskonale! Uśmiechnąłem się jego uśmiechem.

— Dzięki, Kudłaczku.

— Nie ma za co… panie Bonforte.

W dwie godziny później dobiliśmy do burty „Bankruta”.

Dak przyprowadził Rogera Cliftona i Billa Corpsmana do mojej kabiny natychmiast po ich transferze z „Bankruta”. Znałem ich ze zdjęć. Wstałem i powiedziałem:

— Cześć, Rog. Miło mi cię widzieć, Bill.

Mój głos był ciepły, ale swobodny; dla tych ludzi szybka wycieczka na Ziemię i z powrotem była kwestią tylko kilku dni rozstania i niczym więcej. Pokuśtykałem w ich stronę i wyciągnąłem rękę. W tym momencie statek znajdował się na znacznie mniejszym ciągu, ponieważ dopasowywał się do orbity, na której unosił się „Bankrut”.

Clifton rzucił mi szybkie spojrzenie i podjął grę. Wyjął cygaro z ust, uścisnął mi dłoń i powiedział spokojnie:

— Miło znów pana widzieć, Szefie.

Był to niski, łysy mężczyzna w średnim wieku. Wyglądał na prawnika i świetnego pokerzystę.

— Działo się coś ciekawego?

— Nie. Czysta rutyna. Dałem Penny dokumentację.

— Dobrze.

Zwróciłem się ku Billowi Corpsmanowi i wyciągnąłem rękę. Nie ufał jej. Oparł pięści na biodrach, obejrzał mnie od góry do dołu i gwizdnął.

— Zdumiewające! Chyba naprawdę mamy szansę wyjść z tego z twarzą! — Jeszcze raz zlustrował mnie od stóp do głów i polecił: — Obróć się, Smythe. Pochodź trochę. Chcę widzieć, jak chodzisz.

Stwierdziłem, że w istocie czuję taką samą irytację, jaka zapewne ogarnęłaby Bonforte’a wobec tej impertynencji i, oczywiście, pozwoliłem, aby to się odbiło na mojej twarzy. Dak dotknął ramienia Corpsmana i rzucił szybko:

— Daj spokój, Bill. Pamiętasz, jak się umówiliśmy?

— Trzęsiportki! — odparł Corpsman — Ten pokój jest dźwiękoszczelny. Chciałem tylko sprawdzić, czy się rzeczywiście nadaje. Smythe, jak tam twój marsjański? Potrafisz go nam zademonstrować?

Odpowiedziałem jednym wielosylabowym skrzekiem w tym języku. Było to zdanie, które mniej więcej można by przetłumaczyć, jako „właściwe zachowanie wymaga, aby jeden z nas opuścił to pomieszczenie” — ale oznacza znacznie więcej: wyzwanie, które z reguły rzuca się temu z gniazda, który jest w nim niepożądany.

Nie sądzę, żeby Corpsman tak to zrozumiał, bo wyszczerzył zęby i odparł:

— Muszę ci to przyznać, Smythe: jesteś dobry. Za to Dak zrozumiał doskonale. Wziął Corpsmana za ramię i mruknął:

— Bill, kazałem ci dać spokój. Jesteś na moim statku i to jest rozkaz. Od tej chwili gra się toczy bez sekundy wytchnienia.

— Posłuchaj go, Bill — dodał Clifton. — Wiesz, iż umówiliśmy się, że właśnie tak to rozegramy. Inaczej ktoś mógłby się przejęzyczyć.

Corpsman spojrzał na niego i wzruszył ramionami.

— Dobra, dobra, tylko sprawdzałem. W końcu to był mój pomysł. — Rzucił mi półuśmieszek. — Witam, panie Bonforte. Miło pana znów widzieć.

Położył odrobinę za mocny akcent na „pana”, ale odpowiedziałem:

— Dobrze być z powrotem, Bill. Czy jest coś ważnego, co muszę wiedzieć, zanim wylądujemy?

— Chyba nie. Konferencja prasowa w Goddard City odbędzie się po ceremonii.

Zauważyłem, że obserwuje, jak to przyjmą.

— Doskonale — skinąłem głową.

— Słuchaj no, Rog — wtrącił pospiesznie Dak. — Co z tym robimy? Czy to konieczne? Autoryzowałeś ją?

— Miałem właśnie dodać, zanim nasz szyper dostanie waporów — ciągnął Corpsman, zwracając się do Cliftona — iż mogę ją poprowadzić sam, a chłopcom powiedzieć, że Szef po ceremonii dostał zapalenia gardła… albo że ograniczymy ją do pisemnych pytań przedstawionych wcześniej. Odpowiedzi napiszę podczas trwania ceremonii.

Skoro nasz dubler tak dobrze prezentuje się z bliska, powiedziałbym, że można zaryzykować. Co pan na to, panie… Bonforte? Poradzi pan sobie?

— Nie widzę w tym żadnego problemu, Bill.

Myślałem, że jeśli uda mi się zmylić Marsjan, będę w stanie podjąć improwizowaną rozmowę z grupą istot ludzkich, jeśli tylko zechcą mnie słuchać. Całkiem dobrze opanowałem styl mówienia Bonforte’a i miałem przynajmniej pewne pojęcie o jego polityce i postawach. A w szczegóły nie musiałem się wdawać.

Clifton jednak wyglądał na zakłopotanego. Zanim zdążył coś powiedzieć, ryknęła syrena:

— Kapitan jest proszony na mostek. Zostały cztery minuty.

— Uzgodnijcie to sami — rzucił szybko Dak. — Muszę umieścić tą balię we właściwej dziurze… a tam został tylko młody Epstein. — Ruszył w stronę drzwi.

— Hej, szyper! — krzyknął za nim Corpsman. — Chciałem ci powiedzieć…

Wyskoczył z pomieszczenia i pobiegł za Dakiem, nawet się nie żegnając.

Roger Clifton zamknął drzwi, które Corpsman pozostawił otwarte, zawrócił i podszedł do mnie:

— Odważysz się poprowadzić konferencję prasową? — zapytał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dubler»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dubler» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Heinlein - Sixième colonne
Robert Heinlein
Robert Heinlein - En terre étrangère
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Piętaszek
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Viernes
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Csillagközi invázió
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Fanteria dello spazio
Robert Heinlein
libcat.ru: книга без обложки
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Citizen of the Galaxy
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Dubler»

Обсуждение, отзывы о книге «Dubler» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x