• Пожаловаться

James White: Lekarz Dnia Sądu

Здесь есть возможность читать онлайн «James White: Lekarz Dnia Sądu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. год выпуска: 2005, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

James White Lekarz Dnia Sądu

Lekarz Dnia Sądu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lekarz Dnia Sądu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kapitan-chirurg Lioren należał do najlepszych oficerów Korpusu Kontroli. Jednak gdy trafił na planetę Cromsag, na której nastały czasy barbarzyńskich wojen, jedna jego decyzja przyniosła zgubę wszystkim mieszkańcom. Został uznany za winnego, ale odstąpiono od wymierzenia najsurowszej kary. Zdegradowanego funkcjonariusza skierowano na staż do Szpitala Kosmicznego. Tym razem jako adepta psychologii. Ósmy tom klasycznego cyklu SF.

James White: другие книги автора


Кто написал Lekarz Dnia Sądu? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Lekarz Dnia Sądu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lekarz Dnia Sądu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Naczelny psycholog zdawał się walczyć przez chwilę z nagłymi problemami układu oddechowego, jednak szybko doszedł do siebie.

— Lioren, czy naprawdę masz nas wszystkich za upośledzonych umysłowo? — spytał bardzo cichym głosem.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

Lioren wiedział, że O’Mara nie oczekiwał od niego odpowiedzi, bo i tak wcześniej ją znał.

— Thornnastor, Conway i Seldal nie są głupi. Moje ostatnie dane wykazują, że razem przechowują w pamięci siedemnaście różnych zapisów, przy czym dawcy też nie należeli do szczególnie tępych. Swój poziom oceniam na nieco powyżej przeciętnej, nawet jeśli można mi zarzucić, że nie mogę być w tej kwestii do końca obiektywny.

Lioren chciał coś powiedzieć, ale psycholog uciszył go gestem dłoni.

— Obraz kliniczny przedstawiony przez Seldala, wiedza ogólna, którą uzyskał pan dotąd o Groalterrich, oraz pańska sugestia, że pacjent jest wedle standardów swojej rasy opóźniony w rozwoju — wszystko to sugeruje, że rany odniesione przez Hellishomara były skutkiem podjęcia próby samobójczej. Wszyscy o tym wiemy, jednak z pewnością nie ryzykowalibyśmy pogorszenia samopoczucia pacjenta, uświadamiając mu, że to wiemy, czy próbując taką informację upowszechnić. W sytuacji, którą pan opisał, pacjent miał wystarczająco wiele powodów, aby siebie unicestwić. Obecnie jednak — powiedział O’Mara nieco głośniej, jakby chciał dodać znaczenia temu fragmentowi swojej wypowiedzi — musimy dostarczyć mu motywacji do życia i to niezależnie od wyniku czekającej go operacji. Powinniśmy poszukać tego sposobu razem, i tak by właśnie było, gdyby nie okazał się pan tak skrajnie prawomyślnym i upartym stażystą. Niemniej jest pan obecnie jedynym pośrednikiem między nami i pacjentem, i próba zajęcia tego miejsca przez kogokolwiek innego, ze mną włącznie, mijałaby się z celem. Przypominam jednak, że to ja jestem naczelnym psychologiem tego cudownego przybytku i mam spore doświadczenie w przenikaniu do umysłów najdziwniejszych nawet istot. Mam prawo być informowany o wszystkim, co związane jest z moim polem działalności, pan zaś ma obowiązek przekazywać mi podobne informacje, aby korzystać i z mojej wiedzy podczas kontaktów z Groalterrim. Będę bardzo rozczarowany i zirytowany, jeśli spróbuje pan zasugerować, że nie była to próba samobójcza. A cóż to za nowy problem?

Lioren siedział przez chwilę w milczeniu. Obawiał się odezwać, niepewny, czy w ogóle jest jakaś nadzieja. Albo jeszcze gorzej — że sam będzie musiał znaleźć odpowiedź. Im dłużej zwlekał, tym czerwieńsza stawała się twarz O’Mary.

— Problem dotyczy mnie samego — powiedział w końcu. — Muszę podjąć trudną decyzję.

O’Mara usiadł prosto. Oblicze miał już w normalnych barwach.

— Słucham. Czy decyzja jest trudna, bo wiąże się z naruszeniem zaufania, którym obdarzył pana pacjent?

— Nie! Powiedziałem, że chodzi o mnie. Może zresztą nie powinienem pytać pana o radę, przydając panu jeszcze jednego ciężaru.

O’Mara nie okazał ani cienia złości.

— Ja zaś nie powinienem, być może, zezwolić panu na utrzymywanie kontaktów z Hellishomarem. Przynajmniej do chwili, gdy uzyskamy jego zgodę na operację. Zgoda na bliskie relacje dwóch istot obciążonych podobnym poczuciem winy i tak samo pragnących przedwcześnie zakończyć życie to spore ryzyko. Nigdy nie wiadomo, co z tego wyniknie — poprawa stanu obu osobników czy wspólne pogrążenie się w jeszcze głębszej depresji. Jak dotąd udawało się panu uniknąć najgorszego. Proszę przedstawić swój problem, zaczynając od tego, dlaczego uważa pan, że to nie moja sprawa, a sam ocenię skalę ryzyka.

— Ale to będzie wymagało długich wyjaśnień — zaprotestował Lioren. — Musiałbym też sięgnąć do danych, które są na razie tylko spekulacjami.

O’Mara uniósł rękę i pozwolił jej opaść.

— Ma pan czas. Słucham.

Lioren zaczął od opisu dziwnej, podzielonej pokoleniowo społeczności Groalterrich, co nie potrwało długo, bo większość przedstawił już wcześniej, O’Mara zaś był znany z braku cierpliwości. Dodał, że dzięki trudnym do ustalenia umiejętnościom, Rodzice kontrolowali całą planetę wraz z populacją Młodych, nieinteligentnymi formami życia, roślinnością i zasobami naturalnymi, zapewniając równowagę całej ekosferze. Był to ostatecznie jedyny świat, którym dysponowali. Zwykli przez to cenić życie jako takie, szczególnie zaś życie inteligentne. Prawa Groalterrich były przekazywane przez Rodziców dorastającym Młodym, którzy z kolei nauczali osobniki dopiero wchodzące w życie. Ich przyjęcie opierało się na zrozumieniu i dobrowolności, jako że była to rasa łagodna, nie stosująca przemocy. Nauczanie Młodych przebiegało w dwóch etapach — najpierw ustnie, potem zaś telepatycznie, przez co przypominało głębokie warunkowanie. Naruszenie prawa musiało zatem wiązać się z głębokim poczuciem winy jako zasadniczą karą, jego dotkliwość zaś dawała się w tym przypadku porównać tylko z cierpieniem powodowanym przez wyrzuty sumienia u osób poddanych ostrej formie indoktrynacji religijnej.

— Ten wniosek wysnuwam na podstawie faktu, iż Hellishomar kilka razy nazwał swój czyn nie zbrodnią, ale grzechem. Dla Groalterrich najcięższym z grzechów jest zapewne celowe odebranie sobie życia. Jeśli rzeczywiście obie grupy są tak religijne, rodzą się następne pytania. W jakiego boga mogą wierzyć prawie nieśmiertelne stworzenia? I czego oczekują po śmierci?

— Ja raczej zadaję sobie pytanie, kiedy przejdzie pan wreszcie do sedna sprawy — powiedział O’Mara. — Gdybyśmy mieli czas, moglibyśmy prowadzić ciekawą dyskusję na tematy religijne, ale podobno gdzieś tu kryje się jakiś problem?

— Oczywiście — powiedział Lioren. — Wiąże się on z ich wierzeniami religijnymi. I, niestety, także ze mną.

— Proszę o wyjaśnienie. Krótkie.

— Wszystkie religie, którym ostatnio się przyglądałem, mają ze sobą wiele wspólnego. Podobnie jak i ich wyznawcy, może poza paroma rasami, które żyją nadzwyczaj krótko albo bardzo długo, przynajmniej w odniesieniu do federacyjnej średniej…

W przedcywilizacyjnych czasach, gdy religie dopiero się kształtowały i zaczynały wpływać na sposób myślenia wyznawców, a szczególnie na ich stosunek do innych i ich własności, co uformowało postawy kultury, spotykane zwykle nadzieje i potrzeby były dość proste. Poza nielicznymi sprawującymi władzę, reszta nie była szczęśliwa — gnębiły ją epidemie, dokuczał głód, ciągle groziła im przedwczesna albo gwałtowna śmierć, długość życia zaś nie była nawet zbliżona do obecnej.

Oczywiście największą uwagę zwracali na te nauki, które dawały im nadzieję na lepsze bytowanie po śmierci, w niebie, gdzie nie zaznają już strachu, bólu ani głodu, nikt nie oddzieli ich od bliskich czy przyjaciół i gdzie zawsze już będzie dobrze.

— Tymczasem Groalterri już za życia stają się niemal nieśmiertelni, zatem dłuższe życie nie należy zapewne do ich największych pragnień. Z powodu wielkich rozmiarów i niewielkiej ruchliwości sprawują telepatyczną władzę nad otoczeniem i sprawiają, że to pożywienie przychodzi do nich, a nie odwrotnie. Są zbyt wielcy, aby groziło im poważne zranienie, choroba czy ból, w każdym razie zanim dotrą prawie do kresu życia. Wtedy wzywają na pomoc Rębaczy, aby oddalili czas ich odejścia.

Z początku myślałem, że chodzi o rzeczywiste przedłużenie życia, nawet jeśli ma towarzyszyć mu narastające już do końca cierpienie, ale to byłoby zachowanie nie pasujące do tak pozbawionych egoizmu i filozoficznie nastawionych do przemijania istot, jak Rodzice. Zrozumiałem, że chodzi tutaj o danie wystarczającego czasu na właściwe przygotowanie się do tego, co wedle wierzeń Groalterrich, istnieje po śmierci. Możliwe, że ich niebo jest miejscem, gdzie mają nadzieję odkryć sekret dzieła stworzenia, ponadto zaś uzyskają to, czego brakuje im najbardziej — zdolność poruszania się. Pewnie tęsknią za ucieczką z masywnych ciał będących więzieniem intelektu, co może oznaczać ucieczkę z planety, ucieczkę gdzieś na zewnątrz, w kosmos, i podróże po ogromnym wszechświecie, które są. wyzwaniem dla ich umysłów.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lekarz Dnia Sądu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lekarz Dnia Sądu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


James White: Gwiezdny chirurg
Gwiezdny chirurg
James White
James White: Sektor dwunasty
Sektor dwunasty
James White
James White: Podwojny kontakt
Podwojny kontakt
James White
James White: Star Chirurg
Star Chirurg
James White
Отзывы о книге «Lekarz Dnia Sądu»

Обсуждение, отзывы о книге «Lekarz Dnia Sądu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.