James White - Lekarz Dnia Sądu

Здесь есть возможность читать онлайн «James White - Lekarz Dnia Sądu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2005, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lekarz Dnia Sądu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lekarz Dnia Sądu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kapitan-chirurg Lioren należał do najlepszych oficerów Korpusu Kontroli. Jednak gdy trafił na planetę Cromsag, na której nastały czasy barbarzyńskich wojen, jedna jego decyzja przyniosła zgubę wszystkim mieszkańcom. Został uznany za winnego, ale odstąpiono od wymierzenia najsurowszej kary. Zdegradowanego funkcjonariusza skierowano na staż do Szpitala Kosmicznego. Tym razem jako adepta psychologii. Ósmy tom klasycznego cyklu SF.

Lekarz Dnia Sądu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lekarz Dnia Sądu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dla zminimalizowania uszkodzeń ciała rodzica w trakcie porodu płód był unieruchamiany za pomocą hormonów. Ubocznym skutkiem ich działania była utrata przez młodocianego osobnika nie tylko umiejętności telepatycznych, ale także samoświadomości. Żaden Obrońca nie przetrwałby długo w skrajnie wrogim środowisku, gdyby tracił czas na myślenie.

Jednak płody, które nie miały innych zajęć jak tylko odbieranie bodźców, wymiana sygnałów z innymi płodami i próby nawiązania kontaktu z innymi, nierozumnymi formami życia wokół, rozwinęły własną niematerialną cywilizację. Jakkolwiek inna działalność była im niedostępna, nie mogły przecież ryzykować wpływania na zachowanie swoich rodziców, którzy musieli nieustannie walczyć, zabijać i jeść, aby utrzymać przy życiu swe nie znające snu ciała.

— I tak to wyglądało, zanim przyjaciel Conway nie doprowadził do narodzin pierwszego Obrońcy, który pozostał istotą inteligentną. Teraz jest on w kontakcie telepatycznym zarówno ze swoim potomkiem, który rośnie w jego łonie, jak i z kolejnym zarodkiem, który uformował się już w potomku. Ich oddział stara się jak najwierniej odtwarzać warunki panujące na ojczystym świecie Obrońców. Znajduje się za drugimi drzwiami na lewo. Z początku możesz się w nim poczuć nieco zagubiony, przyjacielu Liorenie, panuje tam — bowiem naprawdę dokuczliwy hałas.

Oddział wypełniał w połowie zbudowany z mocnej siatki i pusty w środku pierścień o wystarczającej średnicy, aby pacjenci mogli nieustannie przemieszczać się w nim w jednym kierunku. Jego wewnętrzna powierzchnia była dość zróżnicowana, co miało naśladować nierówności i przeszkody, które te istoty napotykały w naturalnym środowisku. Ażurowe ściany pozwalały im widzieć rozstawione wokół ekrany, na których wyświetlano trójwymiarowe obrazy roślin i zwierząt, które napotykałyby na swojej planecie.

Siatka ułatwiała też montowanie dodatkowych modułów systemu podtrzymywania życia, których zadaniem było nieustanne bicie, dźganie i kłucie pacjentów z dowolnie regulowaną siłą i pod dowolnym kątem. Podobne bodźce były niezbędne do normalnego funkcjonowania.

Zrobiono naprawdę wszystko, aby obce istoty czuły się jak w domu, pomyślał Lioren.

— Czy nas usłyszą? — krzyknął przez panujący w środku zgiełk. — Czy my ich usłyszymy?

— W żadnym razie, przyjacielu Liorenie — odparł Prilicla. — Dźwięki, które wydają, nie mają nic wspólnego z mową istot inteligentnych. To próba odstraszania wrogów. Aż do chwili narodzin płód słyszy tylko odgłosy funkcjonowania organizmu rodzica i nie rozwija mowy. Jest im ona niepotrzebna. Komunikują się wyłącznie za pomocą telepatii.

— Ale ja nie jestem telepatą — zauważył Lioren.

— Conway też nie. Podobnie jak Thornnastor czy inni, którzy nawiązywali kontakt z Nie Narodzonym — powiedział Prilicla. — Mało znanych gatunków obdarzonych umiejętnościami telepatycznymi potrafi tak sterować swoją emisją, aby nawiązać kontakt z inną telepatyczną rasą. Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Gdy zaś dochodzi do kontaktu między telepatą a przedstawicielem nietelepatycznej rasy, zwykle oznacza to, że ta druga strona posiadała kiedyś podobne zdolności, które uległy atrofii w procesie ewolucji, niemniej zostawiły po sobie jakiś ślad. Trzeba nadmienić, że taki kontakt może być w pierwszej chwili dość przykry, jednak nie powoduje żadnych zmian w mózgu i nie zostawia trwałych urazów w psychice. Przysuń się bliżej do klatki, przyjacielu Liorenie. Czy wyczuwasz Obrońcę sięgającego do twojego umysłu?

— Nie.

— Wyczuwam twoje rozczarowanie — powiedział Prilicla i wzdrygnął się lekko. — Czuje jednak także emanację młodego Obrońcy charakterystyczną dla narastającej ciekawości. Próbuje się skoncentrować, aby nawiązać z tobą kontakt.

— Przykro mi, ale nic nie czuję — mruknął Lioren.

Prilicla powiedział coś do komunikatora.

— Poleciłem zwiększyć siłę i częstotliwość ataków mechanicznych. Pacjent nie odniesie przez to żadnej szkody, wiemy jednak, że podobne pobudzenie jego systemu wydzielania wewnętrznego powoduje również wzrost aktywności umysłowej. Spróbuj jeszcze bardziej skupić się na odbiorze.

— Nadal nic — stwierdził Lioren, dotykając głowy. — Może poza dziwnym wrażeniem, jakby mi rozsadzało czaszkę… — Potem dodał coś jeszcze, co zginęło w łoskocie maszynerii.

Poza pulsowaniem pod czaszką zaczął odczuwać też przykre swędzenie w okolicach skroni i pomyślał z nadzieją, że są to zapewne wspomniane wcześniej przez Priliclę objawy towarzyszące próbie ożywienia zapomnianego przez ewolucję ośrodka łączności telepatycznej. Przypominały odczucia towarzyszące zmuszaniu do pracy dawno nie używanego, zesztywniałego mięśnia.

Nagle przykre wrażenia ustąpiły i szum myśli ucichł, ustępując głębokiej ciszy, na którą panujący wokół hałas nie miał żadnego wpływu. Zaraz potem w głowie Liorena zabrzmiały słowa istoty, która chociaż nie miała imienia, cechowała się dojrzałą i bogatą umysłowością, jakiej nie można było pomylić z żadną inną.

— Wyczuwam w tobie spore wzburzenie, przyjacielu Liorenie — powiedział Prilicla. — Czy Obrońca dotknął twego umysłu?

Prawie że weń wniknął, pomyślał Lioren.

— Owszem — powiedział głośno. — Kontakt został nawiązany i szybko zerwany. Chciałem pomóc, ale… On poprosił, aby poczekać z tym do następnej wizyty. Czy możemy teraz wyjść?

Prilicla bez słowa wyprowadził go na korytarz. Lioren nie musiał być empatą, aby wyczuć narastającą ciekawość Cinrussańczyka.

— Nie wiedziałem, że można w tak krótkim czasie przekazać aż tak wiele — powiedział po chwili. — Cała rzeka słów, wielki przypływ myśli, szczegółowe wyjaśnienia wielu problemów… wszystko razem. Będę potrzebował czasu, aby przemyśleć w samotności to, co odebrałem. Na razie mam jeszcze w głowie chaos. Ale widzę już, że nie da się okłamać telepaty.

— Ani empaty — dodał Prilicla. — Czy chcesz odłożyć swoją wizytę u Gogleskanina?

— Nie. Przemyślenia mogą poczekać do wieczora. Czy Khone też będzie próbował nawiązać ze mną telepatyczny kontakt?

Prilicla zatoczył się lekko, ale zaraz wyrównał lot.

— Mam nadzieję, że nie.

Empatą wyjaśnił, że dorośli Gogleskanie korzystali ze szczególnej formy telepatii, która wymagała fizycznego kontaktu. Poza szczególnymi sytuacjami zagrożenia życia starali się go unikać. Nie wynikało to z ksenofobii, ale z patologicznego lęku przed bliskością jakiejkolwiek innej istoty, w tym również innych przedstawicieli własnego gatunku, którzy nie należeli do najbliższej rodziny. Rasa ta rozwinęła złożoną mowę i alfabet, co łącznie pozwoliło na współpracę, zarówno między jednostkami, jak i grupami, i stworzyło warunki do rozwoju cywilizacji. Kontakty werbalne pomiędzy osobnikami były jednak rzadkie, przy czym zawsze starano się zachować dystans, zarówno fizyczny, jak i społeczny, co wyrażało się w możliwie bezosobowym sposobie zwracania się do rozmówcy. Jednym ze skutków takiego stanu rzeczy był dość niski poziom rozwoju technologicznego.

Powody lęku przed bliskością, który urósł do psychotycznego poziomu, wywodziły się jeszcze z czasów prehistorycznych. Prilicla zasugerował Liorenowi, aby traktował ten temat szczególnie ostrożnie.

— W przeciwnym razie ryzykujemy utratę zaufania pacjenta do wszystkich, którzy starają się dać poznać jako jego przyjaciele — powiedział, zawisając obok drzwi oddziału dla Gogleskan. — Wolałbym nie narażać Khone’a na równoczesny kontakt z dwoma obcymi, zostanę więc tutaj. Uzdrawiacz Khone jest istotą lękliwą i nieśmiałą, ale o wielkiej ciekawości świata. Postaraj się zwracać do niego możliwie bezosobowo i przemyśl dobrze każde słowo, przyjacielu Lioren.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lekarz Dnia Sądu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lekarz Dnia Sądu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James White - The Escape Orbit
James White
James White - Jenseits des Todes
James White
James White - Chef de Cuisine
James White
James White - Radikaloperation
James White
James White - Major Operation
James White
James White - Hospital Station
James White
James White - Zawód - Wojownik
James White
James White - Sektor dwunasty
James White
James White - Statek szpitalny
James White
Отзывы о книге «Lekarz Dnia Sądu»

Обсуждение, отзывы о книге «Lekarz Dnia Sądu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x