Larry Niven - Pierścień

Здесь есть возможность читать онлайн «Larry Niven - Pierścień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pierścień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pierścień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nagrodzona Hugo Award i Nebulą powieść, którą — na fali sukcesu — Niven rozwinął w czteromową serię powieściową, mieszczącą się w stworzonej przez niego historii przyszłości.
Historia odkrycia i pierwszej eksploracja Świata Pierścienia — najbardziej zadziwiającego tworu w poznanym kosmosie. Pierścień to sztuczny świat, trzy miliony razy większy od Ziemi, gigantyczna konstrukcja opasująca słońce i z niego czerpiąca energię.
Kto zbudował tę nieprawdopodobną konstrukcję i w jakim celu? Czy budowniczowie Pierścienia wciąż jeszcze na nim zyją?

Pierścień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pierścień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tak więc, inżynierze, chociaż rano wychodzimy na pola, to wieczorem wracamy do naszych domów na skraju Zignamuclickclick. Dlaczego mielibyśmy męczyć się, budując nowe domy, skoro stare są lepsze?

Dwóch przerażających obcych i dwoje prawie-ludzi, bez bród i nienaturalnie wysokich. Cała czwórka na bezskrzydłych, metalowych ptakach, cała czwórka mówiąca nonsensy swymi ustami, a zupełnie normalne rzeczy za pośrednictwem małych, obłych przedmiotów. Nic dziwnego, że tubylcy wzięli ich za budowniczych Pierścienia. Louis postanowił nie protestować; wyjaśnienia mogłyby potrwać i kilka dni, a poza tym byli tu po to, by się uczyć, nie nauczać.

— W tej wieży, inżynierze, mieści się siedziba naszych władz. Mamy tutaj ponad tysiąc ludzi. Czy moglibyśmy wybudować wspanialszy budynek niż ten, który widzicie? Odgrodziliśmy górne piętra, tak że łatwiej jest utrzymać ciepło w tych pomieszczeniach, z których korzystamy. Kiedyś broniliśmy wieży zrzucając z góry gruz i kamienie. Pamiętam, że naszym największym problemem był strach przed wysokością.

Jednak tęsknimy za tymi wspaniałymi dniami, kiedy w naszym mieście żyły tysiące tysięcy ludzi a domy i pałace unosiły się w powietrzu. Mamy nadzieję, że postanowisz przywrócić te dni. Mówi się, że w tamtych czasach nadano nawet temu światu taki kształt, jaki ma teraz. Może zechcesz nam powiedzieć, czy tak naprawdę było?

— Tak było — potwierdził Louis.

— I te wspaniałe dni wrócą?

Louis udzielił odpowiedzi, jak miał nadzieję, wymijającej. Wyczuł, że sprawił tym zawód swemu rozmówcy. .

Odczytanie wyrazu zarośniętej twarzy było zadaniem z góry skazanym na niepowodzenie. Z kolei gesty są zawsze pewnym rodzajem kodu, który trzeba znać, jeśli chce się go zrozumieć; gesty brodacza były częścią zupełnie obcej, nieznanej kultury. Spod popielatych włosów wyzierały tylko brązowe, łagodne oczy. Ale z oczu, wbrew powszechnemu mniemaniu, nic nie można wyczytać.

Mówił śpiewnym, melodyjnym głosem, zupełnie jakby recytował poezję. Autopilot tłumaczył słowa Louisa w podobny, śpiewny sposób, chociaż do niego zwracał się najzupełniej normalnym tonem. Louis słyszał, jak komunikator Nessusa pogwizduje cichutko w języku laleczników, a Mówiącego-do-Zwie-rząt parska i prycha w Mowie Bohaterów.

Louis tymczasem zadawał pytania…

— Nie, inżynierze; nic jesteśmy ludźmi żądnymi krwi. Czaszki? Pełno ich w całym Zignamuclickclick.

Leżą tutaj od chwili upadku miasta. Używamy ich jako dekoracji i wykorzystujemy ich symboliczne znaczenie.

Przemawiający dostojnik uniósł z namaszczeniem rękę, prezentując Louisowi umieszczony na niej tatuaż.

— …! — zawołał tłum.

Autopilot nic przetłumaczył tego słowa.

Po raz pierwszy odezwał się ktoś poza mówcą.

Louis przeoczył coś i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Niestety, nie było czasu, by się nad tym zastanawiać.

— Pokaż nam cud — zażądał chudy brodacz. — Nie wątpimy w twoją moc, ale możesz już tutaj nigdy się nie zjawić. Chcemy zobaczyć coś, o czym będziemy mogli opowiadać naszym dzieciom.

Louis zastanowił się. Widziano już ich lecących jak ptaki, więc ta sztuczka odpada. Może w takim razie manna z regeneratorów żywności? Ale nawet urodzeni na Ziemi ludzie różnili się między sobą, jeśli chodzi o tolerancję na różne rodzaje pożywienia. Różnica między smakowitym jedzeniem a budzącym odrazę śmieciem wynikała najczęściej z uwarunkowań kulturowych, a nie z jakiegoś bezwzględnego poczucia smaku. Niektórzy jadali szarańczę z miodem, inni wędzone węże; to co dla kogoś było pysznym serem, dla innego przedstawiało wartość skisłego mleka. Lepiej nie ryzykować. W takim razie, może laser?

Kiedy Louis sięgnął do wnętrza bagażnika swego skutera, krawędź czarnego prostokąta dotknęła brzegu słonecznej tarczy. Znakomicie. W zapadającym zmroku pokaz powinien zrobić tym większe wrażenie.

Ustawił małą moc i szeroką średnicę promienia, po czym skierował światło najpierw na wytatuowanego dostojnika, potem na jego czterech sąsiadów, wreszcie na tłum. Jeżeli nawet byli zdumieni, to dobrze to ukrywali. Louis nie był gorszy; ukrył niezadowolenie z tak powściągliwej reakcji i skierował laser w górę.

Wybrał za cel małą, rzeźbioną figurkę, wystającą poza krawędź dachu wieży. Louis przesunął potencjometr i figurka rozjarzyła się białym blaskiem. Promień zwęził się do zielonej, ostrej kreski i na brzuchu posążka pojawił się ognisty pępek.

Louis czekał na wiwaty.

— Walczysz światłem — powiedział mężczyzna z tatuażem na ręce. — To jest zabronione.

— … ! — krzyknął ponownie tłum.

— Nie wiedzieliśmy o tym. Prosimy o wybaczenie.

— Nie wiedzieliście? Jak to, nie wiedzieliście? Czyż nie wznieśliście Łuku na znak Przymierza z Człowiekiem?

— Jakiego łuku?

Chociaż twarz tubylca była skryta pod gęstą brodą, jego zdumienie było aż nadto widoczne.

— Łuku nad Światem, o inżynierze!

Louis dopiero wtedy zrozumiał, o co chodzi i wybuchnął śmiechem.

Brodacz zamachnął się i uderzył go niezdarnie prosto w nos.

Cios był słaby, bowiem tubylec byt mizernej postury i dysponował niewielką siłą. Słaby, ale bolesny. Louis nie był przyzwyczajony do bólu. Większość ludzi w jego czasach nie znała bólu większego od przydepniętego palca. Zbyt powszechne byty środki uśmierzające, zbyt łatwo dostępna pomoc medyczna. Ból doświadczony przez narciarza, który złamał nogę trwał zwykle nie dłużej niż kilka sekund, a wspomnienie o nim było grzebane w najniższych pokładach podświadomości jako coś, czego zdrowy umysł nie był w stanie znieść. Wszelkie sporty walk, jak karate, judo czy boks zostały zakazane jeszcze na długo przed urodzeniem Louisa. Louis Wu był bardzo kiepskim wojownikiem. Z całą pewnością mógł stanąć twarzą w twarz ze śmiercią, ale nie z bólem.

Louis Wu wrzasnął przeraźliwe i upuścił laser.

Tłum runął na nich. Dwustu spokojnych, wydawało się, ludzi zamieniło się w tysiąc wściekłych demonów. Sytuacja nie przedstawiała się nawet w części tak wesoło, jak jeszcze minutę temu.

Wychudzony przywódca chwycił Louisa w uścisk swych patykowatych ramion, z histeryczną siłą przygważdżając go do ziemi. Louis oswobodził się jednym, równie histerycznym szarpnięciem. W następnej chwili siedział już w skuterze, ale wtedy doszedł do głosu rozsądek.

Urządzenia sterownicze pozostałych skuterów były podporządkowane jego pojazdowi. Gdyby wystartował, one również by wystartowały, niezależnie od tego, gdzie w danej chwili znajdowaliby się ich pasażerowie. Louis rozejrzał się dookoła.

Teela znajdowała się już w powietrzu, obserwując z góry toczącą się walkę. Najwyraźniej nawet nie przyszło jej przez myśl, żeby pomóc.

Kzin zamienił się w szalejącą, niszczycielską błyskawicę. Powalił już pół tuzina przeciwników, a w chwili, kiedy Louis na niego patrzył, roztrzaskał kolbą lasera czaszkę siódmego.

Zarośnięci tubylcy kłębili się niezdecydowanie w bezpiecznej odległości od niego.

Długie, smukłe palce usiłowały wyciągnąć Louisa z fotela. Były bliskie sukcesu, chociaż Louis zaparł się rękami i nogami. Dopiero teraz przyszło mu na myśl, żeby włączyć barierę dźwiękochłonną, która była przecież nie czym innym, jak zwykłym polem siłowym.

Rozległy się przerażone wrzaski, kiedy niewidzialna sita odrzuciła napastników od skutera.

Jeden z nich siedział wciąż Louisowi na plecach. Louis zrzucił go, wyłączył na moment pole, a potem włączył ponownie. Rozejrzał się w poszukiwaniu Nessusa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pierścień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pierścień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pierścień»

Обсуждение, отзывы о книге «Pierścień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x